34. Stollinger IV
Dla poprostuwiki (Doczekałaś się xDD)
Minęło pół roku od zerwania z Andreasem. Nasz kontakt kompletnie się urwał i nie wiem nic, co dzieje się u niego. Czy wszystko w porządku, czy ma kogoś nowego ? Nic. Zdecydowałem się udać do najlepszego przyjaciela Wellingera- Stephana Leyhe. Przyjaźni się z nim od bardzo dawna, więc powinien wiedzieć co się z nim dzieje. Poszukałem biletów do Willingen, by następnego dnia już wylecieć.
Skontaktowałem się ze Stephanem i otrzymałem od niego adres zamieszkania. Gdy tylko znalazłem jego dom, zapukałem do drzwi, w których stanął wysoki Niemiec
- Cześć Kamil! Wejdź, proszę
- Cześć Stephan, trochę dawno się nie widzieliśmy- posłałem mu delikatny uśmiech, natomiast ten zaprowadził mnie do salonu, abym się rozgościł
- Kamil...co się dzieje? Jesteś czymś zmartwiony?
- Aż tak to na mnie widać ?- Leyhe tylko przytaknął i zajął miejsce obok mnie- Nie mam kontaktu z Andreasem, od kiedy zerwaliśmy. Postanowiłem przylecieć tutaj, bo myślałem, że ty coś będziesz wiedział- Szatyn nieźle się zdziwił tą informacją, podrapał się po karku i skrzywił minę
- Bo wiesz... Andreas też do mnie się nie odzywa
- Jak to ?- serce zaczęło mi drżeć i czułem jak łzy zapełniają moje oczy
- No...tak. Nie odbiera ode mnie telefonu od jakichś 3 miesięcy. Byłem nawet u jego rodziców i nic nie wiedzą gdzie się znajduje, ani co robi
- Cholera...Stephan...musisz mi pomóc go odnaleźć. Ja go kocham i nie umiem bez niego zasnąć. Proszę, pomóż mi
- Możesz liczyć na moją pomoc!
Zaczęliśmy poszukiwania Andreasa po całych Niemczech, zgłosiliśmy sprawę na policję, A nawet do telewizji. Chcemy zrobić wszystko, aby Andi się odnalazł.
- Kamil, proszę. Idź się położyć, jesteś już zmęczony tym wszystkim
- Dopóki Andreas się nie odnajdzie, nie mam zamiaru zmrużyć oka. Dopiero zasnę w spokoju, gdy obok siebie znajdę Andiego
- No dobrze. Ja już idę spać, dobranoc Kamil.
- Dobranoc
*3 miesiące później*
Dostaliśmy pierwsze powiadomienie od policji, że znaleźli Andiego w okolicach miasta Bremen. Wsiedliśmy w samochód i wyruszyliśmy jak najszybciej. Największym problemem było to, że Bremen znajdowało się na północy Niemiec A my byliśmy na południu, więc zapowiadała się długa podróż.
Podróż zajęła nam 2 dni. Nadal bałem się, czy Andreas czasem nie uciekł z miasta. Dostaliśmy wystarczająco dużo informacji od policji, by zlokalizować Niemca. Panicznie szukaliśmy adresu hotelu, w którym się znajduje.
- Stephan, możesz trochę przyspieszyć?
- Nie mogę jechać szybciej w takim dużym mieście! Poczekaj chwilę- nogi, jak i całe ciało strasznie mi się trzęsło. Chciałem wbiec do hotelu, dowiedzieć się, gdzie znajduje się blondyn i wpaść do jego pokoju i jak i ramiona, i wykrzyczeć mu jak bardzo go kocham.
Dojechaliśmy do hotelu, jak z procy wysiadłem z samochodu i wbiegłem do pomieszczenia wołając recepcjonistę
- Przepraszam. Gdzie znajduje się Andreas Wellinger ?
- Jest Pan jakoś z nim powiązany?
- Jestem jego chłopakiem- specjalnie musiałem skłamać, żeby kobieta dała mi dane, gdzie się znajduje. Kobieta wpisywała coś w komputerze i co chwilę na mnie spoglądała.
- Pokój 205, drugie piętro, trzecie drzwi na lewo.
- Dziękuję bardzo- podbiegłem do windy. Wszystko działo się tak nagle, że wszystko robiłem w panice. Jak tylko wbiegłem na piętro, to szukałem drzwi. Znalazłem. Pokój 205, stałem przed nimi przez pięć minut i bałem się w nie zapukać. W końcu zebrałem się na odwagę i nerwowo zapytałem do drzwi, które zaczęły się otwierać
- Tak? Ka...- od razu wskoczyłem w ramiona Andreasa i dałem sobie dać upust emocjom, po czym się rozpłakałem na jego ramieniu.
- Kamil...c-co ty tutaj robisz?
- *pociąga nosem* Andi...tak za Tobą tęskniłem. Ja nie mogę bez Ciebie żyć, ja nadal Cię kocham, kocham Cię Andreas!!- Czułem, jak ciało Niemca całe drży, przytulił mnie do siebie mocniej i również zaczął płakać
- Kamil...ja Ciebie też kocham. Nie mogłem przestać o tobie myśleć i chciałem uciec z kraju, chciałem uciec jak najdalej od Ciebie. Byłem głupi. Ja chce być tylko z Tobą. Ja Ciebie też kocham Kamil- spojrzeliśmy sobie w oczy i zatopiliśmy się w pocałunku, który mógłby trwać wiecznie.
- Kamil, ile jeszcze mam czekać?!- spojrzeliśmy we dwóch na Stephana, zaś ten się zarumienił i powoli zamknął drzwi.
- Na czym skończyliśmy?- Uśmiechnąłem się do Andreasa, A ten tylko poszerzył uśmiech
- Cóż...ty mnie pocałowałeś, A ja miałem zamiar rzucić Cię na kanapę, rozebrać i rozpieścić Twojego żołnierza
- Mój żołnierz jest już gotowy, generale
- Arrr- pocałowałem mocniej Andiego, A ten rzucił mnie na kanapę i zaczął całować całe moje ciało
- A teraz...twój żołnierz będzie musiał stać na baczność
- Jestem gotowy- resztę zdarzeń woleli pozostawić dla siebie.
.................................
Holaboga, jak ja szybko napisałam rozdział. Mam nadzieję, że wam się dział spodobał. Może jutro też coś się pojawi jak mi wena dopisze, zobaczę. Do zobaczenia
~ Prochi♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top