30. Stollinger III

Dla poprostuwiki

       Andreasowi znowu nie poszedł konkurs, szukał wielu czynników, przez które może mieć taką słabą formę. Oczywiście padło również na wagę, którą chłopak przejął się najbardziej. Z czasem zaczął wyglądać coraz gorzej, jego ciało było bardzo drobne, jakby miało się zaraz złamać na pół, twarz też nie wyglądała najlepiej. Od bardzo długiego czasu na jego twarzy nie ma uśmiechu, który zawsze powodował ciepło w moim sercu, policzki były bardziej zapadnięte, a w oczach było widać wykończenie psychiczne i fizyczne, skóra również straciła swój ciemny odcień i blask, włosy były również wyblakłe i oklapnięte. Myślałem, że mu ktoś pomoże, jednak się myliłem, w końcu zdecydowałem się pójść do pokoju Niemca i poważnie z nim porozmawiać na temat tego, co ze sobą zrobił.
- Można wejść.
- Andreas... co ty ze sobą zrobiłeś...- płakać mi się chciało jak zobaczyłem jego wychudzone ciało. Wyglądał gorzej niż w ubraniach, można było policzyć każdą kość znajdującą się na jego ciele
- Nic ze sobą nie zrobiłem. O co Ci chodzi, po prostu chce skakać jak najlepiej, a do tego potrzebna jest mniejsza waga.
- Chłopie, czy ty słyszysz co mówisz ? Nie możesz skończyć tak jak Sven Hannavald, ty już masz anoreksję, co jest bardzo niezdrowe dla twojego zdrowia i życia. Kiedy ostatnio spoglądałeś w lustro ? - Blondyn spuścił nisko głowę, następnie spojrzał na mnie litościwie
- Wyrzuciłem każde lustro, które miałem w domu, a lustro w łazience zakryłem kocem, żeby na siebie nie patrzeć, sam będę wiedział, kiedy będzie lepiej, jak na razie nadal moja forma jest fatalna, co wnioskuje z tym, że muszę ważyć jeszcze mniej, by mnie dalej nosiło- Nie wytrzymałem i pierwszy raz uderzyłem Niemca z całej siły w jego wychudzone policzki. Włączyłem przednią kamerkę i pokazałem w końcu chłopakowi, jak on wygląda.
- Andreas! Spójrz na siebie! Czy według Ciebie takie ciało powinno daleko skakać ?! Ty nie masz ani tkanki tłuszczowej, ani mięśni, więc jak ty chcesz skakać daleko!? Ty prędzej się zabijesz w pozycji najazdowej, niż polepszysz swoją formę z takim nastawieniem!- Mężczyzna sprawdzał każdy fragment swojego ciała, delikatnie dotykał, ruszał palcami. W jego oczach było widać niedowierzanie, że doprowadził siebie do takiego stanu. Przeczesał włosy, które zaczęły wychodzić garściami, cały trzęsł się z zimna, nie miał jak w żaden sposób się ogrzać.
- Ile ważysz?- Andreas milczał- powtórzę jeszcze raz...ile ważysz ?
- Czt...Czterdzieści jeden kilogramów.
- Andreas! Ty masz 183cm wzrostu! U ciebie to jest za mało i powinieneś już praktycznie nie żyć! Dlaczego nic z tym nie robisz ?! Czemu nikogo nie prosiłeś o pomoc ?! Czemu nic mi nie powiedziałeś ?! Wiesz, że mi zawsze możesz ufać. Pomógłbym Ci!- Chłopak przyczołgał się do mnie i mocno się przytulił, starał się płakać, ale był zbyt słaby, by to robić.
- J-ja nie wiem Kamil. Nie wiem! Ja chciałem z tym walczyć, ale głos w głowie nadal mi mówił, że jestem zbyt ciężki, że muszę być najlepszy, że...muszę ważyć jak najmniej, by skakać jak najdalej. Myślałem, że dam radę z tym sam, ale się myliłem. Jest jeszcze gorzej, niż się spodziewałem. Kamil...pomóż mi...proszę. Ja nie chcę już tak żyć. Chcę wrócić do normalności, znowu chcę wrócić do poprzedniego ciała. Nie mogę już po prostu na siebie patrzeć, znienawidziłem siebie jeszcze bardziej!- Poklepałem Niemca po plecach, i przytuliłem jeszcze mocniej, by dać chociaż trochę ciepła, którego mu brakowało.
- Oczywiście, że Ci pomogę. Możesz na mnie liczyć, tylko obiecaj mi jedno. Nie waż się mnie oszukać, gdy będziemy coś spożywać. Spodziewam się, że teraz będzie Ci ciężko spojrzeć na jedzenie, ale obiecaj mi, że jak tylko zaczniesz jeść samodzielnie, bez mojej pomocy, to nie będziesz go chować w chusteczki, ani dawać psu, czy kotu, tylko będziesz je zjadać w całości
- Obiecuję Kamil...obiecuję.

*KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ*

        Andreas wyglądał coraz lepiej. Jego ciało znowu nabierało tkanki i mięśni, wyglądał jak dawniej. Twarz również otrzymała lepszych barw i jego promiennego uśmiechu. To była bardzo ciężka walka. Pierwsze dni były najcięższe, gdy musiałem Niemca karmić na siłę i pomagać mu przełykać, musiałem walczyć z jego atakami depresji, musiałem mu pomagać wracać do treningów, musiałem mu pomagać z emocjami podczas wizyt u psychologa i psychiatry. Ze wszystkim.

       Dzisiaj jest dzień, kiedy Andreas powróci na skocznię, modliłem się dzień i noc, aby mu pierwszy konkurs po powrocie wyszedł. Ja swoją karierę i treningi zawiesiłem specjalnie dla niego, nie chciałem stracić mojego najlepszego przyjaciela, który był przy mnie w trudnych chwilach i gdy nadszedł moment, kiedy on potrzebował pomocy, to rzuciłem wszystko i ruszyłem mu na pomoc. Po tych miesiącach...nie chcę, by Andreas był moim przyjacielem, kolegą, znajomym. Chcę, żeby był moim chłopakiem, kocham go, jego wzrok, uśmiech, dołki pod policzkami, głos, włosy. Wszystko. Jak tylko Andi skoczy, podbiegnę do niego i mu wszystko powiem. Mam nadzieję, że skoczy daleko i po tak długim czasie przerwy będzie w stanie się zakwalifikować.
-*komentator* Andreas Wellinger, po bardzo długiej i ciężkiej walce z anoreksją, wraca na skocznię. Czy uda mu się pofrunąć daleko i pokazać widzom ,,wróciłem silniejszy i żadna choroba mnie nie pokona''. Wyruszył, leci bardzo nisko nad zeskokiem, ale możeeee nic z tego. To był bardzo krótki skok, zaledwie 97 metrów na skoczni K125 w Zakopanem. Jest już pewne to, że nie zobaczymy Andreasa Wellingera w głównym konkursie. Nie dziwota też, że zajmuje ostatnie miejsce- Serce mi się zatrzymało. Wszystkie wspomnienia sprzed walki z Anoreksją wróciły, jego ciało, jego mizerny wyraz, jego bezsilność. Bałem się, że to wszystko wróci. Zerwałem się jak poparzony z miejsca i pobiegłem do miejsca, gdzie zmierzał Niemiec, pchałem ludzi, by robili mi więcej miejsca. Chciałem jak najszybciej złapać Andreasa i go pocieszyć. Nie chciałem, by choroba wróciła.

        Dobiegłem do domków skoczków. Nerwowo szukałem Niemieckiej flagi. Jak tylko znalazłem, to otworzyłem drzwi i podbiegłem do Andreasa natychmiast go pocieszyć.
- Spokojnie Andreas, nie płacz, jestem z Tobą- Blondyn był zdecydowanie załamany. Jego łzy płynęły większymi strumieniami, niż podczas leczenia.- Andi, proszę, nie wracaj do tamtego życia. Dopiero wróciłeś do skakania, dlatego jeszcze możesz się rozkręcić. Andreas, n-nie wracaj tam. J-ja nie chce Cię stracić, nie w taki sposób. Andreas, kocham Cię, kocham Cię, rozumiesz ? Kocham Cię najmocniej na świecie i nie chcę, byś mnie opuszczał!- Spojrzałem w oczy Niemca, z których dalej płynęły łzy, jednak tym razem zamiast pustki, widziałem szeroki uśmiech.
- Kamil...Też Cię kocham. Pokochałem Cię od kiedy pomagałeś mi, jako jedyny się podnieść w górę, zmuszałeś mnie, bym jadł, bym trenował. Za wszelką cenę chciałeś, bym się podniósł i wrócił do skakania, kiedy ja już traciłem nadzieję na wszystko, ty mi ją przywracałeś. Nie zapomnę, kiedy byłem już na skraju załamania, przyszedłeś i położyłeś się obok mnie. Zawaliłeś noc, bym nie zrobił sobie niczego głupiego. Kamil...dziękuję, bardzo Ci dziękuję, że jako jedyny mnie wspierałeś i pomagałeś. I jeszcze jedno...Kocham Cię najmocniej na świecie i również nie pozwolę, by mi ktoś Ciebie odebrał- Przytuliliśmy się do siebie mocniej, nasze twarze były bardzo blisko siebie, wolnym ruchem złączyliśmy swoje usta, Niemiec przycisnął mnie do siebie, a ja dotknąłem jego policzków. Były bardzo delikatne i ciepłe.

       Kiedy się odłączyliśmy, usłyszeliśmy bicie braw i krzyki. Byli to nasi koledzy z drużyn. Jedni się cieszyli, drudzy nawet płakali
- Wiedziałem, że wam się uda. Gratuluję i życzę wam szczęścia!- Jako pierwszy odezwał się Daniel, następnie otrzymywaliśmy gratulacje od kolegów z drużyn, a następnie od kolejnych narodowości.

      Po skończonych zawodach. Zdecydowaliśmy się wyjść wreszcie z domku, pomogłem założyć Andreasowi kurtkę.
- Jeszcze raz chciałbym Ci podziękować. Gdyby nie twoja pomoc, na pewno nie byłoby już mnie na tym świecie.
- Nie ma za co. Wiem, że powiem to już po raz enty w tym dniu, ale kocham Cię, Andi
- Ja Ciebie też kocham, Kamil.

....................................................
Łolaboga ile ja tego napisałam! ponad 1200 słów w tym shocie! Przepraszam, że kompletnie zmieniłam koncepcję zamówienia, ale mam nadzieję, że i tak Ci się spodoba, jak i wam wszystkim. Jedyne co mi pozostaje, to życzyć udanej niedzieli, do zobaczenia.
~Prochi♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top