Rozdział 4

   Minęły 3 dni od tego jak gadałam z Michałem o tacie. Od tego czasu nie gadaliśmy ze sobą. Nawet dzisiaj przy śniadaniu ze mną nie gadał. Chyba sie na mnie obraził już.
   Po południu przyszedł do mnie do pokoju z dwoma kartkami. Wyglądały jak bilety i było na nich napisane ,,word cup zakopane 2016".
   - Prosze to na przeprosiny. Przepraszam, że byłem taki wkurzony na cb, ale tak naprawde to na tate. - powiedział dając mi jeden.
   - Czy to są bilety na PŚ w Zakopanem?!.
   - Tak, pojedziemy sobie razem? - zapytał Michał dobrze wiedząc co odpowiem.
   - No pewnie, że pojade. Dziękuje ci Michał. Kocham cie. To jest spełnienie moich marzeń. - powiedziałam rzucając mu się na szyje.
   - No wiem, że o tym marzyłaś. Ja też. W sumie mamy dopiero listopad, a konkurs jest w styczniu. A za 2 dni są w Kinghental - powiedział.
   Po paru godzinach przyszła Klaudia i to z Izą niespodziewanie. Iza poszła do Michała, a ja poszłam z Klaudią na spacer. Powiedziałam jej co Michał mi dał, ale ona i tak tego nie zrozumiała, bo nie lubi skoków.
   Wróciłam do domu i poszłam do swojego pokoju odrobić lekcje. Michał słuchał muzyki na cały regulator u siebie w pokoju więc nie mogłam sie skupić.
   - Michał!!! Debilu przycisz to!!!! - krzykłam
   - No dobra już!!! - odpowiedział lekceważąco.
   Usłyszeliśmy otwierające drzwi. Zeszliśmy na dół zobaczyliśmy mame z Darkiem trzymających sie za ręke.
    - Pobieramy sie - powiedzieli jednocześnie a mnie zamórowało. Michała zresztą też.

................................
Mamy następny rozdział mam nadzieje że sie podoba książka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top