Rozdział 27
Nadszedł dzień wyjazdu, a właściwie wylotu do słoweńskiej Planicy. Wstałam dosyć wcześnie, aby zdążyć na samolot.
Dojechaliśmy na lotnisko i mieliśmy jeszcze 2 godziny do wylotu, więc poszliśmy sie czegoś napić. Jak wróciliśmy mieliśmy jeszcze 30 minut.
Nadleciał samolot i zajeliśmy miejca. Mieliśmy póltorej godziny lotu. Podczas lotu siedziałam koło Klimka i trzymalismy sie za ręce. Prawie na nim usnęłam. Kocham go nad życie.
Jak samolot wylądował na lotnisku w Planicy, wzięliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do hotelu w którym mieliśmy mieszkać.
Jutro jest zakończenie sezonu i ostatni konkurs, ale szczerze już wiadomo kto zdobędzie kryształową kule.
Następnego dnia poszliśmy wcześniej na Letalnice. Konkurs miał odbyć się za godzine, więc poszliśmy się napić herbaty. Jak wróciliśmy to mieliśmy jeszcze troche czasu i poszliśmy zająć miejsca.
Jak skończył się konkurs to zapytaliśmy się rodziców Klimka czy możemy iść na góre na belke. W sumie się zgodzili, ale widać było, że troche się bali nas puścić.
Weszliśmy na góre i usiedliśmy na belce startowej, a Klemens złożył namiętny pocałunek na moich ustach. Przypomniał mi się wtedy mój pierwszy pocałunek z Klemensem Murańką na Wielkiej Krokwi. Było tak samo magicznie jak wtedy, tylko że tym razem oboje tego chcieliśmy, a nie tylko ja jak było to w przypadku Murańki.
......................................................
Hej wam troche mnie tutaj nie było, ale to i tak przedostatni rozdział, czyli został nam tylko epilog.
Dziękuje wam też za ponad 1k wyświetleń i 122 głosy.
Czy podoba wam się ta książka wgl?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top