Rozdział 18

   Dzisiaj jak obudziłam się to odrazu wstałam, ponieważ od jakiegoś czasu odliczam dni do wyjazdu. Skreślam je w kalendarzu, bo już nie moge sie doczekać. Spojrzałam w kalendarz i zobaczyłam, że jeszcze tydzień. Tak sie ucieszyłam że aż podskoczyłam.
   Zeszłam na dół, gdzie już siedziała mama z Michałem jedząc śniadanie.
   - Zjesz kromke? - zapytała mama.
   - Tak - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
   - Co sie tak cieszysz? - zspytał Michał.
   - A jak myślisz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
   - Zakopane, zgadłem? - zapytał.
   - Tak, rozumoesz to? Jeszcze tydzień!!!!! - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
   - Jak ty sie cieszysz. Ja tego nie rozumiem - powiedziała mama.
   - Wiem mamo - odpowiedział Michał dając mi znak abyśmy poszli na góre.
   Poszliśmy do mojego pokoju. Pokazałam mu na kalendarzu dni, które minęły i które zostały do naszego wyjazdu, cieszyliśmy się jak dzieci, ja oczywiście bardziej. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi podejrzewałam, że to tata. I nie myliłam się.
   - Hej tato - rzuciłam mu sie na szyje.
   - Hej Kinga. - przywitał sie - to co jeszcze tydzień?
   - Tak, już nie moge sie doczekać. To będzie spełnienie moich marzeń.
   Ja przez cały dzień cieszyłam się za każdym razem jak przypomniałam sobie, że to za tydzień. Tata mi powiedział, że pojedziemy do Zakopanego dzień wcześniej.
   Po jakimś czasie zadzwoniła Klaudia i wyciągła mnie na spacer gadałam cały czas o jednym, więc Klaudia powiedziała, że nie będzie chyba ze mną gadać przez tydzień, bo za bardzo sie ciesze wyjazdem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top