Rozdział 11
Przyszliśmy do domu cali zakrwawieni. Staliśmy pod drzwiami, bo baliśmy sie pokazać mamie i Darkowi Zastanawialiśmy się czy ci ludzie, którzy nas pobili to byli ci sami co pobili Darka.
- Wchodzimy? - zapytał Michał
- Jak my to powiemy? - zapytałam
- Nie wiem mama może wpaść w szał.
- No tak, ale trzeba zaryzykować, wchodze. - powiedziałam otwierając drzwi.
- Hej - powiedział Michał
- Jak wy wyglądacie!!! - wydarła sie mama - Gdzie wy byliście?
- U znajomych - powiedziałam idąc do kuchni, lecz tak naprawde nie doszliśmy do nich.
- Znajomi was tak urządzili? - zapytał Darek.
- Nie, nie ważne kto. - powiedziałam szukając plastrów.
- No powiedzcie - powiedziała mama dezynfekując rany Michałowi.
- Nie wole nie. - nie chciałam im nówić, ale miałam ogromną nadzieje, że te rany sie zagoją w 1,5 miesiąca, bo jak będe wyglądać jak spojrze mu w oczy, przynajmniej taki mam zamiar, aby to zrobić.
- Jak my będziemy w Zakopanem wyglądać - powiedział Michał tak jakby umiał czytać w myślach.
Wieczorem przyszedł tata i poszedł do mamy aby ją przeprosić za rano. Mama sie go nie spodziewała więc sie przestraszyła pukania do drzwi. Podeszła i jak zobaczyła tate w drzwiach to go przytuliła. Z Michałem siedzieliśmy w tym czasie na schodach więc wszystko widzieliśmy. Weszli do pokoju i zaczęli o czymś rozmawiać aż niespodziewanie znowu ktoś zpukał. Tym razem była to Iza z Klaudią. Poszliśmy wszyscy na góre i zaczęliśmy też gadać o różnych rzeczach, ale też nawinął sie temat ślubu mamy z Darkiem.
- Kiedy wasza mama bierze ślub z tym Darkiem? - zapytała Iza.
- Nie wiemy, bo tego nam nie powiedziała, ale chyba po zakopanem. - powiedział Michał.
- Jakim Zakopanem? - zapytała Klaudia
- Nie pamiętasz opowiadałam ci. - powiedziałam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top