Sing Me to sleep
Leżę w moim pokoju patrząc na brudny sufit. Wszędzie słychać tylko piosenki puszczane z głośników które są podłączone do mojego laptopa. Znowu byłam w domu na drzewie nie chodziłam tam od kiedy... właśnie. Nie było mnie tam od czasu kiedy Karol mnie pocałował. Kuba próbował ze mną porozmawiać ale zawsze się rozłączałam albo nic nie mówiłam. Nie chciałam z nikim rozmawiać na moje szczęście mama i tata wyjechali na ,, wakacje ,, do polski wiec byłam sama w domu już od tygodnia. Lodówka jest również pusta od tygodnia. Samotność jest przyjemnością a nie katorgą jak inni myślą. Bycie samotnym pozwala nam na ciszę i spokojne myślenie bez zbędnych pytań typu , ,co jest?,, , , jak się czujesz?,,.
Właśnie teraz byłam samotna. uśmiech nie schodził mi z twarzy z tego powodu.
Kolejny raz czuje wibrację telefonu pod sobą. Kuba pewnie znowu próbuje się do mnie dodzwonić. NA jego nieszczęście może sobie tak dzwonić ale ja i tak nie odbiorę. Dalej leżąc na łóżku i patrząc na sufit usłyszałam dźwięk podobny do przekręcania kluczyka w drzwiach. Chwilę potem usłyszałam jak ktoś strącił jakąś rzeczy i ją stłukł. Wystraszona zerwałam się z łóżka jak oparzona. Rodzice to na pewno nie są ponieważ mieli wracać za jakiś tydzień, zresztą nie było słychać nawet samochodu żeby wjechał na podjazd. Podbiegłam do biurka, otwierałam szuflady i grzebałam w papierach by w końcu znaleźć mój mały scyzoryk. Najcichszym biegiem na który było mnie wtedy stać podbiegłam do szafy. Wcisnęłam się pomiędzy wieszaki i zamknęłam drzwi. Cicho szlochałam ze strachu. Drżącą ręką otworzyłam nożyk i trzymałam go przed sobą. Nastała cisza. Tym razem ta cisza była katorgą. Mimo cicho grającej muzyki w pokoju nie słyszałam żadnych kroków, przyprawiało mnie to o wymioty i o jeszcze większą panikę niż gdybym je jednak słyszała. Strach który w tym momencie ogarnął moje ciało jest nie do opisania. Przez ciało przechodziła tak mocna drgawka, że bałam się czy w czasie ataku napastnika uda mi się w niego trafić czy może jednak nóż wypadnie mi z rąk a ja zostanę łatwym celem. Usłyszałam skrzypienie drzwi. Moich drzwi. Chwyciłam się za usta by nie wydać żadnego dźwięku, wydanie mojej kryjówki to jest ostatnia rzecz jaką chciałabym zrobić w tej chwili. Usłyszałam czyjeś kroki które zbliżały się w moim kierunku. Z całej siły ścisnęłam scyzoryk o raz próbowałam się uspokoić przez powolne wciąganie powietrza nosem. Kroki przeszły obok szafy i najprawdopodobniej zatrzymały się przy biurku które znajdowało się naprzeciwko wejścia. Napastnik wyłączył muzykę. Nastała cisza którą cholernie bałam się przerwać. Słychać było mój stłumiony oddech oraz oddech anonima. Chwilę potem słyszę dźwięk mojej komórki.
* cholera .. Klaudia gdzie jesteś? - Znany mi głos. Uspokajam się i powoli otwieram drzwi szafy. Chłopak słysząc to podchodzi i otwiera je szerzej. Stoi przede mną z wyrazem ulgi wypisanym na twarzy.
Kuca i podchodzi powoli z podniesionymi rękami. Będąc niecały metr ode mnie Chwyta powoli za nadal kurczowo trzymany przeze mnie scyzoryk. Mój uścisk zelżał a on mógł go powoli wyjąć i rzucić za siebie. Podchodzi jeszcze bliżej i wyciąga ręce. Bez namysłu, jakby automatycznie rzucam mu się w ramiona i przytulam najmocniej jak mogę. Łzy płyną mi po całej twarzy, moczą mnie oraz jego. Chłopak odwzajemnia uścisk.
*Myślałem że znowu jest w Domku na drzewie. Nie było cię. Park, tunel, szpital, las nigdzie cię nie było. Martwiłem się o ciebie. nie odbierałaś . Tak bardzo się o ciebie martwiłem.. - szeptał mi przy uchu.
*Bałem się że coś sobie zrobiłaś, bałem się że cię straciłem.. wiesz? Tak bardzo się o ciebie bałem... nigdy więcej tak nierób - Dalej szeptał. Mimo tego że odstępy od jego słów były duże jego uścisk nie zelżał ani odrobinę a odnosiłam nawet wrażenie że był coraz mocniejszy. Czułam od niego przyjemny zapach perfum i miłe ciepło. Odnosiłam wrażenie że gdybym chciała się teraz odsunąć od niego sprawiłabym mu ogromną przykrość, choć nie tylko sobie. Słychać jego ból w głosie żałowałam że za każdym razem go olewałam. Naprawdę się o mnie martwił.
*przepraszam - odpowiedziałam po pewnym czasie gdy byłam już w miarę spokojna choć łzy dalej płynęły mi po twarzy. Chłopak odsunął się kawałek i spojrzał na mnie. Otarł kciukiem moje policzki. Cały czas patrzył mi w oczy. Jego wyrażały smutek i ulgę. Przysunął się bliżej mnie cały czas patrząc mi w oczy.
* Proszę .. nigdy więcej mi tego nierób. - i musnął delikatnie moje usta sprawiając że przez całe ciało przeszło mi przyjemne uczucie.
*Ekhem Ekhem* Jeżeli ten przefantastyczny rozdział ci się spodobał lub jeżeli lubisz tańczące mopsy ocen i napisz komentarz dzięki :D POW!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top