r u crazy?
- nie chce żadnych jebanych zastrzyków niech mnie pani zostawi w spokoju. - Krzyczałem te słowa po raz setny tego dnia jednak do pielęgniarki to nie docierało.
- Jest pani głucha?! Niech mnie pani zostawi! - Nic.. Cały czas próbowała wbić mi igłę os strzykawki w rękę. Żadne unieruchomienie mi nie pomagało.
- Niech PAN przestanie się rzucać. Jeden zastrzyk i będzie po krzyku a PAN się rzuca jakbym miała panu coś wyciąć.
- Nie chce... Jestem zdrowy...Chce wypis. Wracam do domu. Słyszy pani?! Chce wypis i wracam do domu. - Odpowiedziałem.
- Pan oszalał? Pan musi przyjmować specjalne leki nie może pan sobie o tak wyjść ze szpitala.
- Nie interesuje mnie to.. Proszę mi przynieść wypis.- Robiłem się coraz bardziej spokojny. Trwałem uparcie przy swoim. Chce wrócić do domu.. Odkąd jestem w tym zasranym szpitalu wszystko się niszczy. Najpierw kłótnia z Klaudia, potem dowiaduje się, że Klaudia chodzi z moim przyjacielem... Z moim cholernym przyjacielem... A potem widzę ich jakby nigdy nic tańczących sobie w deszczu i całujących się. Chciałem go zabić.. Skoczyć na niego... Wydrapać mu twarz... Cokolwiek byle tylko nie widzieć na jego twarzy głupiego uśmiechu.
Pielęgniarka wyszła z sali i gdzieś poszła.
Nie obchodziło mnie to. Czułem się... Jak gówno. Miałem dosyć wszystkiego. Brakuje tylko żeby przyszedł tutaj Kuba.
Od jebanych dwóch tygodni po tym jak widziałem ich przed szpitalem. Każda iskierka nadziei, którą zyskałem prysła jak za machnięciem magicznej różdżki. Czułem niewyobrażalny ból widząc mojego najlepszego kumpla z dziewczyną, która zaintrygowała mnie od wypadku.
Pielęgniarka była trochę zbyt,, opiekuńcza,, prawdę mówiąc już od tygodnia prosiłem o wypisanie. Chodziłem po szpitalu, skakałem po schodach jednym słowem mówiąc byłem zdrowy. Jednak do pielęgniarki to chyba nie docierało i dalej faszerowała mnie tabletkami przeciwbólowymi.
Zauważyłem kontem oka wchodzącą do mojej sali
Pielęgniarkę i idącego tuż za nią lekarza.
Westchnąłem głęboko i czekałem na decyzje.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Perspektywa Kuby
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ubierając sie w jakieś odpowiednie ubrania ciągle myślałem o tym jak to zrobić. Ciężko będzie mi powiedzieć prosto z mostu te słowa. Przed oczami będę miał płaczącą miłość mojego życia. Chęć pocieszenia odpada, bo będzie płakać z mojego powodu. Boje sie ją zostawić samą. Boje się, że z mojej winy zrobi sobie krzywdę. Przez myśl mi nie chce nawet przejść gorszy scenariusz. Dziewczyna jest krucha, przytulając ją albo całując boje sie, że zrobię jej krzywdę. Czuje sie strasznie.
Spojrzałem w hotelowe lustro i zobaczyłem faceta dość dobrze zbudowanego, youtubera, który jest nieśmiały, co jest rzadko spotykane. Jestem osobą publiczną a boje sie zrobić niektórych rzeczy, czasem boje się wyjść na scenę na jakiś meetup'ach.
Od kręciłem korek z zimną wodą i przemyłem nią sobie twarz.
- To będzie ostatni raz, kiedy to zrobię. Obiecuje, że cie więcej nie zostawię. - Powiedziałem w stronę mojego odbicia i wyszedłem z łazienki Trzaskając drzwiami. Przeszedłem przez pokój i wymijając moje walizki wyszedłem na hol. Czułem strach i niepokój.
Wychodząc z hotelu zauważyłem wolną taksówkę. Ruszyłem w jej kierunku. Zająłem miejsce pasażera i podałem adres dziewczyny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Perspektywa Klaudii
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po raz kolejny poprawiałam moją sukienkę. Sprawdzałam włosy i makijaż. Kuba powiedział, że mam sie ładnie ubrać. Nie wiem, z jakiej okazji, ale spełniłam jego prośbę. Czułam sie dziwnie w sukience. Nigdy jej nie ubierałam, ale zawsze trzeba zrobić ten pierwszy raz prawda?
Cała sie trzęsłam. Chwyciłam torebkę i zeszłam na dół. Kiedy Kuba przyjedzie wole być tą pierwszą osobą, którą zobaczy. Zawsze może być tak, że to właśnie moja mama otworzy i wtedy sie zacznie Lawina pytań.
Usiadłam w kuchni przy stole i leniwie bawiłam się jabłkiem. Nie byłam głodna po prostu musiałam czymś zająć ręce żeby nie było widać mojego strachu.
Słysząc dzwonek do drzwi wrzuciłam jabłko do miski i wyszłam na korytarz. Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się.
- Poczekaj tylko ubiorę buty. - Powiedziałam i zostawiając drzwi otwarte sięgnęłam z półki na buty moje stare i praktycznie nigdy nieużywane obcasy.
Ubrałam je i odwróciłam w stronę Kuby. Ten stał oparty o framugę i patrzył na mnie uważnie.
- Coś nie tak? Iść się przebrać? - Zapytałam jeszcze raz uważnie ilustrując swoją dzisiejszą kreacje. Może gdzieś się ubrudziłam i nawet tego nie zauważyłam?
- Nie.. Nie jest ślicznie. Jesteś piękna. - Powiedział cicho. - Chodźmy. - To powiedziawszy skierował się w stronę podjazdu, na którym czekała taksówka.
- Mamo wychodzę! - Krzyknęłam w głąb domu i zamknęłam drzwi.
Po truchtałam w kierunku samochodu, przy którym stal Kuba z otwartymi drzwiami czekając na mnie.
Posłałam mu przepraszający uśmiech i wsiadłam do auta.
Kiedy i Kuba zajął miejsce powiedział, że możemy jechać.
Widząc moje zdenerwowanie chwycił mnie za rękę i pocierając ją posłał mi wesoły uśmiech. Był dobrym aktorem, ale jego oczy były lekko przymglone. Był zamyślony.
Intensywnie musiał nad czymś myśleć, ponieważ energicznie latał wzrokiem po wszystkim, czym się dało. Patrzył na kierowcę, tapicerkę, drzewa i ludzi na chodnikach.
Ciężko było nad nim nadążyć. Każda moja próba zwrócenia jego uwagi na mnie kończyła się nerwowym i jeszcze szybszym jeżdżeniem po widoku za oknem.
Dojechaliśmy na miejsce. Ręce strzęsły mi się niemiłosiernie. Strach opanował całe moje ciało. Mimo lęku czułam też narastające zainteresowanie. Mimo wszystko Byłam tylko człowiekiem, który z natury jest ciekawskim stworzeniem.
Siedzieliśmy w jednej z przytulnych i dobrych restauracji, Kuba mimo polskiego pochodzenia doskonale znał język, więc praktycznie nic nie musiałam mu tłumaczyć. Byłam gotowa to zrobić, ale to mogłoby być trochę dziwne.
Siedzieliśmy naprzeciw siebie patrząc sobie głęboko w oczy. Miał piękne niebieskie tęczówki. Blond włosy jak to miał w zwyczaju były w artystycznym nieładzie. Był przystojny. Nawet bardzo.
- Klaudia.. Muszę ci coś powiedzieć.... -Zaczął. Był zdenerwowany, ale starał się to ukryć. Przybierał pozę luzaka, ale jego oczy go zdradzały. Byłam wyczulona na kłamstwo i na uczucia innych.
- Tak? Stało się coś? - Zapytałam pokazując żeby kontynuował swoją myśl.
- Klaudia.. Ja jutro wyjeżdżam.
Tak, więc tutaj kończymy. Witam was ponownie na tej książce: D
Mam dwie sprawy.
1. Chce wam polecić dwie osóbki. Jedna jest można to uznać nowicjuszem, ale widać, że się stara i chce robić to, co lubi ciesząc tym nie tylko siebie, ale też i innych.
Bo to właśnie o niej mowa jest ową pierwszą osóbką, która polecam i zachęcam do zajrzenia. Kolejną jest moja kochana przyjaciółką, dla której wszystkie one shoty z ,, A jeżeli powiem ze cie kocham? '' Zostały napisane oraz już parę razy mnie uratowała.
Jej książki są genialne. W sumie jej książką o Alienie jakoś zachęciła mnie do pisania swojej opowieści o Karolu. Gorąco ją polecam i zachęcam do zajrzenia na jej profil gdzie znajdzie sie parę fajnych rzeczy.:D
2. Zapraszam was na moją książkę z one shotami. mimo wszystko częściej piszę teraz tam aniżeli tu :/ Ale spokojnie mam głowę pełną pomysłów i powoli zaczynam je wcielać w życie :D
także dzięk,i że przeczytaliście i heya :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top