Popow VS La Torre
Domenico La Torre
Kiedy Dmitrij zabrał ze sobą nasze kobiety, nadszedł czas na wezwanie Biagio, aby stoczyć z nim walkę o życie bądź śmierć, dlatego trzy sygnały, jakie wybrzmiewają w komórce Fedira są długie i głośne.
- Czego? – głos wuja rozbrzmiewa pod drugiej stronie urządzenia.
- Jak mniemam nie wiesz, kto właśnie z tobą rozmawia. – odpowiada brat Katii. – W przeciwnym razie okazałbyś szacunek, prawda? Pozwól, że się przedstawię. Fedir Popow.
- Przetrzymujesz moją kobietę, sukinsynie! – wrzeszczy do telefonu. – Nie odpuszczę ci tego!
Momentalnie zaczynam odczuwać mdłości. Jak można określić swoją bratanicę mianem swojej kobiety? Ten człowiek nie ma w sobie ani krzty moralności, a jego platoniczne uczucia do Aidy są oznaką choroby. Jak można czuć pociąg seksualny do członka własnej rodziny? Ba! Co gorsza, nasz ojciec nie widzi w tym najmniejszego problemu.
- Z tego, co mi wiadomo, właśnie morduję twojego brata. – odpowiada Popow ze stoickim spokojem. – Jednakże nic mi nie wiadomo, abyś miał życiową partnerkę.
- Chcesz mi powiedzieć, że mój brat jest martwy? – oburza się. – Trudno, sam się pchał w twoje łapska. Niepotrzebnie chciał skontaktować się z tym niewdzięcznym pomiotem diabła! Natomiast moja kobieta nie ma nic wspólnego z naszym odwiecznym konfliktem!
Niewdzięczny pomiot diabła to zapewne ja…Dość miłe określenie, jak na nienawiść, jaką Biagio do mnie żywi.
- Chcesz zginąć dla bratanicy? - dopytuje Fedir, a w jego tonie głosu nie ma żadnych emocji. Jestem ciekaw jak on to robi, że potrafi stać się człowiekiem z kamienia. Każdego często ponoszą emocje, lecz Popow osiągnął cenną umiejętność, wyłączenia ich w dowolnym momencie. – To tylko kobieta. Taka sama jak każda inna.
Fedir stąpa po bardzo kruchym lodzie. Cechami charakterystycznymi dla mojego wuja są nerwowość, niecierpliwość i wybuchowość. Kiedy ktoś nadepnie mu na odcisk, ten traci panowanie na sobą i zdolność logicznego myślenia. Ja pierdolę! Właśnie do tego dąży Popow. Chce, aby Biagio stracił nad sobą kontrolę. Wtedy stanie się łatwym celem. Ten człowiek najwidoczniej zawsze ma plan B, C i D…
- Aida jest MOJA!
- Nie sądzę. Planuję ją pozostawić w Moskwie. Jest ładna, mogłaby być dobrą kurewką dla moich chłopaków.
Nawet we mnie uderzają te słowa i muszę powstrzymać się, aby nie przyłożyć Fedirowi w zęby. On tylko próbuje rozwścieczyć Biagio. Trzymaj nerwy na wodzy, palancie!
- Nie dopuszczę do tego!
- Sam ją wyrzuciłeś. – stwierdza Popow. – Zamknąłeś ją w trumnie i myślałeś, że ot tak ją zostawię? Stanowi dla mnie cenne trofeum. Gdy na nią spoglądam, widzę zwycięstwo mojej rodziny. Zniewoliłem Aidę i zamordowałem ci brata.
- Domenico ci na to nie pozwoli!
- Nie zamordowałeś go? Spierdoliłeś swoją część roboty? Pozwoliłeś mu uciec? Oj, Biagio. Popełniasz same błędy. Teraz muszę załatwić jeszcze jednego La Torre. Dodajesz mi obowiązków.
- W co ty grasz, Popow!? Przecież wiem, że twoja dziwkarska siostra daje mu dupy!
- Właśnie obraziłeś członka rodziny Popow, a to oznacza, że ja wydam wyrok na twoją bratanicę. Jeden rozkaz, a jej głowa oddzieli się od reszty ciała.
- Zostaw ją w spokoju, jebany sadysto! Porozmawiajmy.
- Zapraszam. – wypowiada, a jego kąciki ust unoszą się ku górze. – Znasz mój adres. Oddam ci Aidę tylko wtedy, gdy udowodnisz mi, że stać cię na jej wykupienie. Oddasz mi wszystko, a wtedy dziewczyna będzie twoja. – Popow nie czeka na odpowiedź wuja. Po prostu się rozłącza, jakby czuł, że już wygrał tą walkę.
- Jaki jest twój plan? – pytam zdekoncentrowany. Chyba zaczynam się już w tym wszystkim gubić.
- Zobaczysz. – uśmiecha się. – Załatwimy to tak, że żaden z nas nie przypłaci za to życiem. Ja mam kobietę w ciąży, Gabriel i Dirk mają małe dzieci, a ciebie czeka ślub z moją siostrą. Z wielką przyjemnością obejrzę dzień, w którym popełnisz największy błąd swojego życia.
- Masz na myśli małżeństwo z Katią? – dziwię się. Chyba zupełnie inaczej to postrzegam, aczkolwiek nie muszę się z tego tłumaczyć.
- Tak.
- Największym błędem będzie zamordowanie twojego ojca – wypowiada za moimi plecami Payette. – Sukinsyn ma dużo rzeczy do powiedzenia.
- Czego nie zrozumiałeś w zdaniu, że ma być martwy? – dopytuje Fedir.
- Bywam skurwielem, ale jeśli Traiano chce rozmawiać z synem, pozwolę mu. – upiera się Payette. – Jest coś takiego jak ostatnie życzenie.
- Nie sądziłem, że je praktykujesz. – odpowiada Popow.
- Robię wyjątek, gdy ktoś mnie o to błaga i karmi moje narcystyczne ego komplementami.
- Jak to łatwo zmanipulować próżnego człowieka. Dziwię się, że jeszcze nie dałeś się zabić.
~***~
Widok zakrwawionej twarzy ojca nie wywołuje we mnie żadnych emocji. W zasadzie mam wrażenie, że spoglądam na obcego człowieka, który balansuje na granicy życia i śmierci. To ten człowiek zamordował moją matkę na moich oczach z powodu własnych domysłów. To on pozwolił, aby jego brat wydał na mnie wyrok śmierci i molestował moją siostrę. W moich oczach jest nieczułym sukinsynem, który mógłby już gnić pod ziemią. Nie mam najmniejszej ochoty na pogawędki z mężczyzną, którego nienawidzę.
- Domenico – wypowiada z ulgą. – Jak widzę stałeś się sprzymierzeńcem naszego wroga.
- Ten wróg okazał mi więcej dobroci niż ty w całym moim życiu. – parskam śmiechem. – On przynajmniej nie wydał na mnie wyroku z powodu ratowania Aidy. Nie zamordował nikogo przez swoje urojenia, więc nie sądzę, że Popow jest moim wrogiem. Za to ty nim jesteś.
- Jestem twoim ojcem i głową naszej rodziny. To co mówisz jest zdradą!
- Za chwilę, Payette wypełni rozkazy Popowa. Twoje słowa nic dla mnie nie znaczą. Nie należę do tej rodziny od dawna, więc nie nazywaj mnie zdrajcą. – odpowiadam beznamiętnie. – W tej chwili marnujesz mój czas, a w przeciwieństwie do ciebie, mam go jeszcze sporo. Masz mi coś jeszcze do powiedzenia?
- Źle cię wychowałem. – prycha. – Powinieneś mnie chronić!
- Zawsze będę chronić tych, których kocham. – mówię z powagą. – Sam sobie musisz wyciągnąć wnioski. – spoglądam na Payette ze znudzeniem. – Rób swoje. Ta rozmowa nie ma żadnego sensu.
- Naprawdę wydajesz na mnie wyrok śmierci? – dopytuje Traiano. – Gdzie twoja miłość do własnego papy?
- Może, gdybyś nie zamordował mojej matki i nie krzywdziłbyś Aidy, czułbym do ciebie odrobinę szacunku. Niemniej jednak nie czuję nic. Obiecałem ci, że zapłacisz za wszystkie krzywdy. – ponownie zerkam na Bailey’a. – Według mnie gra na czasie. Jakby wiedział, że Biagio jest w drodze. Nie powie nam niczego, co byłoby dla nas przydatne.
- No trudno – Payette wzrusza ramionami. -Do zobaczenia na innym świecie, La Torre. – głowa mojego ojca odrzuca się w tył, kiedy pojedyncza kula trafia w środek czoła. Bailey właśnie zakończył jego życie, a ja nadal nie czuję nic. Nawet poczucia winy…
______
Miłego dnia!
Widzimy się w następnym rodziale 😁
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top