"Piach"

- Och, przepraszam. - uśmiecham się perfidnie do moich przyjaciółek. - Musiałam przypudrować nosek. - zajmuję swoje poprzednie miejsce, a obok mnie swój tyłek sadowi Domenico. Zerka na mnie wyzywająco, a zarazem z ciekawością. Pewnie zastanawia się jak daleko posunie się Katia Popow. Uwierz, kochanie. Daleko...

- Na zewnątrz? - dziwi się Olena.

- Naturalne światło i te sprawy. - kwituję, na co Irmina unosi brwi. Skubana nie jest na tyle głupia, by uwierzyć w moją marną wymówkę, aczkolwiek nie pokażę po sobie, że ściemniam.

- I Domenico ci pomagał? - wątpi Lubow.

- Trzymałem jej lusterko. - odpowiada Włoch z siłą samca alfa, więc zamyka to buzię każdej z kobiet. Odnoszę wrażenie, że nos Oleny mocniej się skrzywił, a złość Irminy kipi z niej każdym otworem. Można się domyśleć, że najwięcej pary wychodzi jej kanałem rodnym. Cóż, największa dziurka...

- Kochany jest, prawda? - posyłam im słodki uśmiech, po czym przybliżam się do Domenico, by pogładzić go po włosach.

- Mhm. - mamrocze Irmina.

- Yhy. - bełkocze Olena.

- Ehe - burczy Lubow.

Kieruję wzrok prosto w oczy von dupka. Kolor jego tęczówek zachwyca mnie za każdym razem, gdy mogę go ujrzeć. Czarne jak bezgwiezdna noc, a zarazem pełne emocji - czułości, delikatności, a zarazem siły, gniewu i bezwzględności.

- Trochę to krępujące. - kwituje Irmina.

- Co? - pytam, udając totalną kretynkę.

Irmino, kochanie. Katia Popow dopiero zaczyna swoje zabawy...

- Przestań się tak na niego gapić, jakbyś chciała mu wsadzić gorący pogrzebacz do tyłka.

Nie... Nie powiedziała tego, prawda? Powiedziała...

Ciało Domenico się spina. Ucieknie...

Po chwili jednak wszystkie jego mięśnie rozluźniają się, a on sam obejmuje mnie ramieniem, by przyciągnąć mnie bliżej siebie.

- Powinienem się ciebie obawiać, wariatko? - pyta czule, dotykając swoim nosem mojego nosa.

O Boziu! To najsłodsza czynność, jaką Domenico wykonał względem mnie. Chwytam go za koszulkę, przyciągając go bliżej siebie. Nasze usta dzielą milimetry.

- Jeśli będziesz grzeczny, to nie. - mruczę jak kotka podczas rui.

- Z reguły jestem nieznośny. - kwituje ze śmiechem.

- Cholera jasna! - oburza się Lubow. A miałam ją za cichą osóbkę, która mowy używa tylko po to, aby odpowiedzieć „tak", bądź „nie".

- Coś nie tak? - odwracam głowę, by spojrzeć na jej zdegustowaną minę, a w tym samym czasie Domenico na oczach moich pseudo przyjaciółek i kilku innych klientów lokalu, jak i jej obsługi, atakuje moją szyję. Momentalnie dostaję gęsią skórkę, a przyjemne dreszcze rozpalają powoli moje ciało. Jego pocałunki są mocne, wręcz jestem przekonana, że pozostanie mi ślad w postaci malinki. Jeszcze nigdy takowej nie miałam. To moja pierwsza! Można powiedzieć, że dziewicza.

- Jesteśmy w kawiarni. - wypowiada zjadliwie. - Obowiązują tu pewne zasady, a wy je łamiecie.

- Jest tu regulamin, który zabrania nam się obściskiwać? - pytam rozbawiona. Znam tutejszą obsługę, a z właścicielem jestem na „ty", pomimo że jest ode mnie starszy o trzydzieści dwa lata. Wywodzę się z mafijnej rodziny, więc lepiej być po mojej stronie, niż przeciwko mnie. Jedno moje słowo, a człowiek znika z powierzchni ziemi. A patrząc na fakt, że Anton jest winny Fedirowi gotówkę, nie tknie mnie nawet palcem. Prędzej zamknie lokal, abym mogła spokojnie pieprzyć się na stole z Domenico, niż zwróci mi uwagę, że zachowuję się nieetycznie.

Ach, dzięki brat. Ustawiłeś mnie do końca życia. Pożyczaj pieniądze każdemu.

Dłoń Domenico wędruje po moim nagim udzie w górę, co nie umyka uwadze nikomu. Nie powstrzymuję go. Jeśli ma ochotę zapewnić mi orgazm właśnie tutaj, na oczach publiczności - śmiało!

- Ej! - oburza się Irmina.

- Coś nie tak? - pyta Domenico. Zatrzymuje swoją dłoń przy materiale mojej spódniczki. Niewiele brakuje, aby odnalazł intymną część mojego ciała.

- To obrzydliwe!

- Co? - parskam śmiechem. - Seksu nigdy nie uprawiałaś?

- Nie, w miejscu publicznym! - wymieniam z Domenico porozumiewawcze spojrzenia, po czym bez zbędnych ceregieli odpinam swój biustonosz, po czym wyciągam go przez dekolt mojej bluzki. Rzucam go na stolik, demonstrując jak bardzo w dupie mam jej zdanie na ten temat.

- Katia! - piszczy Olena. - To niesmaczne!

- Nie mogę się jemu oprzeć. - zerkam na zadowolonego Włocha, który zerka na moje piersi, zakryte jedynie materiałem bluzki z głębokim dekoltem. Jego dłoń wsuwa się pod moją spódniczkę, a jego palce prędko dotykają mojego łona, zakrytego jedynie cienką warstwą koronki.

- Mam dość! - Lubow z oburzeniem wstaje od stolika. Zauważam jednak jej zazdrosne spojrzenie, posłane Domenico. Ja wiem pieprzona lafiryndo, że chciałabyś się na niego rzucić. Ale jest mój...

- Nie będę oglądać, jak zaczynacie się pieścić w środku kawiarni! - dodaje Irmina.

- Chciałaś chyba powiedzieć, że chcesz zamienić się ze mną miejscem. - sugeruję z rozbawieniem, a palce Domenico droczą się z moją kobiecością. Niby jej dotykają, lecz to zaledwie muśnięcia. - Siły ci brakuje, dupku? - zwracam się do niego.

- Nie trudź się, aby wysłać nam zaproszenie na wasz ślub. - kwituje niezadowolona Irmina.

- Jak chcesz. - wzruszam ramionami, lecz nim zdążę cokolwiek dodać, moja komórka rozdzwania się na całego. Domenico prędko wyjmuje dłoń spod mojej spódniczki, a ja odbieram połączenie od brata, najmilej jak tylko potrafię.

- Czego?

- Znaleziono Aidę.

- Gdzie?

- W piachu.

- Co? - gwałtownie wstaję z krzesła. - Jak to, w „piachu"?

- Zakopano ją żywcem.

O kurwa...

___
Hej misie😍
Na moim profilu pojawiła się nowa historia o kobiecie wychowanej w więzieniu 🤐 Nic więcej nie powiem 🤫

Buziole 😍

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top