Partyjka w pokera

Domenico La Torre

Na zamku panuje iście niebezpieczna atmosfera. Ludzie Fedira wyrzucili ciało Traiano na dziedziniec, a nadjeżdżający Biagio z całą pewnością zobaczy martwego brata. Bez dwóch zdań, Popow nie zamierza oszczędzać mojej rodziny, a ja mu jeszcze w tym pomogę. W gruncie rzeczy bardziej czuję się w tej rodzinie jak u siebie, niż wśród „swoich” we Włoszech.

Wcześniej nie byłem w stanie nawet pomyśleć, że moim sojusznikiem stanie się Fedir Popow, a moją narzeczoną pozostanie jego siostra. Co prawda nasze zaręczyny zostały ukartowane przez Raisę, której zależy, aby włoskie imperium pozostało pod kontrolą Rosji, ale zdołałem się w niej zakochać. Być może twoja matka zesłał ci Katię, aby ta uratowała ci życie? Ta myśl jest pokrzepiająca i pozwala mi spojrzeć w przyszłość z optymizmem. Nawet jeśli będę zmuszony pozostać w tym świecie, jako boss w rodzinie La Torre, to z Katią na pewno będzie to przyjemniejsze zadanie.

- Załatwimy to dyplomatycznie. – wypowiada zza moich pleców Fedir.

- Co to oznacza dla Biagio?

- To samo co dla twojego ojca. – w jego głosie nie ma najmniejszych emocji. – Zaserwujesz mu kulkę w łeb. Nie zamierzam tego przeciągać w nieskończoność, dlatego negocjacje muszę być krótkie i sprawne.

- Co planujesz?

- Twój wuj podpisze dokument, który da mi władzę nad jego imperium.

- I już? – dziwię się. – Nie sądzę, aby Biagio był w stanie dla Aidy zrobić coś takiego. Poza tym podpis mojego ojca również jest potrzebny…

- O to postarał się Payette. – uśmiecha się, upodobniając się do Jokera z Legionu Samobójców. Brakuje mu jedynie zielonych włosów i bardziej kolorowego sposobu ubierania. – Traiano nieźle wycierpiał zanim Bailey pozbawił go życia. Jak się okazało, twój ojciec nosił w sobie ogromne poczucie winy ze względu na zamordowanie twojej matki. Kiedy to odkryliśmy, a jego stan psychiczny był już w opłakanym stanie, Gabriel postanowił dać mu nadzieję.

- To znaczy? – dopytuję skołowany. Nie miałem pojęcia, że mój ojciec naprawdę kochał moją matkę. To zawsze była dla mnie abstrakcyjna myśl. Miło jest posiadać wiedzę, że umierał, czując wyrzuty sumienia za ten przeklęty sztylet wbity w gardło własnej żony. Mam nadzieję, że zgnije w piekle.

- Twój ojciec uwierzył, że twoja matka do niego powróci, jeśli odda nam władzę nad jego imperium.

- W zasadzie spełniliście prośbę.  – kwituję. – Udał się tam, gdzie ona. Do piachu.

- Bardziej to do błota. – dopowiada z rozbawieniem Whittaker. – Bądź co bądź, ale twoja matka mimo wszystko została pochowana z szacunkiem. Z twojego ojca zrobiliśmy raczej zdechną świnię.

- Świnia ma lepsze warunki niż stary La Torre. – dopowiada Reed. – W każdym razie Traiano kochał twoją matkę – kieruje te słowa bezpośrednio do mnie. – To właśnie ta miłość sprawiła, że się bał tych uczuć i uznał ją za wroga.

- Popaprani bracia. – wzdycham przeciągle. – Jeden zamordował żonę, bo uważał ją za wroga, a drugi marzy, aby wsadzić fiuta w moją siostrę.

- Pojebana rodzina, nie ma co. – dopowiada Payette. – A myślałem, że tylko ja mam popapranych krewnych.

- Zacznijmy od tego, że sam jesteś nieźle popaprany. – dogryza mu Whittaker.

- Wcale się tego nie wstydzę. – odpowiada dumnie. – Mój rodowód jest idealny, jak każda osoba nosząca nazwisko Payette.

- Czyli Eleanor nie jest idealna? – droczy się Gabriel. – Nie nadałeś jej swojego nazwiska.

- Szlag! Czas zadzwonić do notariusza! – znika nam z zasięgu wzroku z prędkością lwa, który biegnie bronić swoje młode. Najwidoczniej u Payette słynne jest powiedzenie: „w gorącej wodzie kąpany”, a jego myśli przechodzą do realizacji w ciągu pięciu sekund.

- Nadjeżdża nasz gość honorowy. – wypowiada Fedir. – Jak miło, że ofiara sama przyjechała do drapieżnika.

- Niektórzy nie posiadają w sobie instynktu samozachowawczego. – dopowiada Gabriel.

- Dosłowny opis naszych kobiet. – kwituje Whittaker. – Thea postanowiła przyjechać do Rosji, bo ten zjeb – wskazuje na Popowa – zamordował jej matkę na naszych oczach.

- Nadal trzymasz w sobie żal? – dopytuje Fedir.

- Uznałem cię za sojusznika, kiedy Thea polubiła Josephine.

- Czyli ta bajka o złym smoku dobrze się skończyła. – dopowiada z rozbawieniem Gabriel, a potem wszystkie rozmowy zostają ucięte. Na dziedziniec zamku zajeżdża biała terenówka, z której wysiadają dwie osoby. Czyżby Biagio stracił wiedzę na temat tego świata i nie zabrał ze sobą żadnej ochrony? Czy to nie jest podejrzane? Poza tym, dlaczego zabrał ze sobą Mariolinę?

Wzrok kobiety od razu ląduje na mnie. Ma rozwścieczony wyraz twarzy i gdyby nie mocny uścisk dłoni Biagio na jej nadgarstku, zapewne wydrapałaby mi oczy. Najniebezpieczniejsze są kobiety, które zostały zdradzone albo urodziły się w rodzinie Popow. Nie ma nic pomiędzy.

- Biagio La Torre – wypowiada Fedir. – Kawy? Herbaty?

- Wpierdol? – dopowiada Reed.

- Szeroki wachlarz propozycji. – kwituje Whittaker.

- Oddajcie mi Aidę, a nigdy więcej o mnie nie usłyszycie.

- Po co ci kolejna smarkula, jak już jedną ze sobą przywiozłeś? – pyta Payette, który pojawił się znikąd.

- Ta jest dla Domenico. – śmieje się. – Postanowiłem się wymienić.

- Aż tak źle życzysz swojemu bratankowi? – dopytuje Bailey.

- Co to ma znaczyć!? – oburza się Mariolina.

- Ktoś kto z własnej woli spiskuje z Biagio jest ścierwem. – odpowiada Payette. – Poza tym nie dostałaś zaproszenia.

- Jest ze mną. – upiera się mój stryj.

- Niestety – wypowiada Fedir. – To nie zapewnia jej bezpieczeństwa. Gabriel, Dirk. Zajmijcie się dziewczyną, a my z Domenico i Payette zaprosimy Biagio na jego ostatnią partyjkę w pokera.

______
Ciąg dalszy nastąpi 😋

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top