Rozdział 15
UWAGA DRASTYCZNE SCENY.
W Gestapo dowodził Ulrich Hess, aka. Oprawca. Zasłużył na ten przydomek nie bez przyczyny. Znany z drastycznych tortur na szpiegach czy zwykłych dywersantach, wspinał się po szczeblach kariery esesmana, aż został Oficerem SS.
Ulrich miał wydłubane oko, nieogoloną szczękę i krótkie włosy. Był barczysty i silny.
Najpierw wziął się za Hansa. Przywiercił mu prawą dłoń do oparcia krzesła, wyrwał kilka paznokci, pobił kijem od mopa.
Na koniec podczepił elektrody do sutków mężczyzny i puścił prąd o mocy 100 voltów.
-Skąd jesteście?! Szpiegujecie dla Hurio?! PYTAM SIĘ!
-N...... Ni..... Nie... Tylko przechodziliśmy.... Chcemy dojść do Tybetu... Do rodziny...
-Jakoś ci nie wierzę... Pójdę spytać dziewczyny o zdanie...
-Nie! Zostaw ją....
-Gib das Monster ein! (Wprowadź potwora)
Do celi wprowadzono dziwną, zmutowaną istotę. Przypominała ghula, ale miała jedno oko i długie pazury.
Na szyi miał zapięty zerdzewiały łańcuch, który przywiązano do przeciwległej ściany tak, że potwór znajdował się kilka metrów od Hansa.
-To będzie rodzaj testu. Jeśli przeżyjesz, nie zabijemy dziewczyny, ponad to przyjmiemy cię w szeregi SS, będziesz taktykiem. Znam cię, Hansie Fledder. Słyszałem, co wyprawiałeś w Indiach... Przydałby się nam ktoś taki.
-Prędzej umrę, niż zostanę Nazistą.
-Włanie. Prędzej umrzesz. W zamian, nie zgwałcimy dziewczyny, nie przewiercimy jej na wylot wiertarką, nie połamiemy kości, nie będziemy przypiekać na ogniu. Jeśli ci na niej zależy, zabijesz potwora i na czas wojny przyłączysz się do nas. Jasne?
Z takimi argumentami Hans nie mógł wlaczyć. Zżył się z Helen i nie chciał jej stracić. Przypominała mu córkę, której brak doskwierał mu przez cały czas...
-Dobra... -Wymamrotał Fledder.
-No! To załatwione. Musisz się uwolnić i zabić to coś... Tylko się spiesz. Łańcuch długo nie wytrzyma. -To mówiąc Ulrich rzucił na kolana Fleddera skalpel i wyszedł.
Monstrum coraz mocniej szarpało łańcuch.
Hans złapał skalpel przywiązaną lewą ręką i wsunął go we wnętrze dłoni i zaczął piłować więzy.
Kiedy oswobodził jedną rękę, zabrał się za drugą. Złapał młotek ze stolika i podważył gwóźdź. Krzyknął z bólu, ale wyrwał prawą dłoń z pułapki. Wstał chwiejnie.
Wtem łańcuch pękł, a bestia rzuciła się w stronę Fleddera. Hans zrobił piruet i grzmotnął oponenta młotkiem w oko.
Następnie wbił skalpel w szyję potwora. Chlusnęła zielona krew.
Monstrum padło na podłogę.
-No nieźle. -Powiedział Hess i podał Fledderowi mundur. -Zaraz zebranie. Przedstawię cię, "przyjacielu".
Kiedy przechodzili przez korytarz, Hans posłał Helenie smutne spojrzenie.
Odpowiedziła tym samym.
-Żeby przeżyć, człowiek musi zostać zwierzęciem... -Pomyślał Fledder. -Niestety, stałem się nim dawno temu..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top