grandparents | evaxchris
Evę obudziło długie, głośne stukanie w drzwi. Z początku dźwięk mieszał się ze snem. Kolejne sekundy sprawiały, że dziewczyna stawała się bardziej rozbudzona i pewna rzeczywistości. Poczuła zimne powietrze, otulające jej nagie łydki oraz ramiona. W pomieszczeniu unosił się mdły zapach mieszkanki alkoholu, papierosów i drogich, męskich perfum. Odwróciła głowę w stronę łóżkowego towarzysza, wywracając oczami na kolejne uparte stukanie do drzwi. Kopnęła chłopaka w piszczel. Ten zdobył się jedynie na krótki jęk i znów zaczął cicho pochrapywać. Eva spróbowała jeszcze kilka razy, jednak za każdym razem spotykała się z nic nieznaczącym odzewem. Mruknęła pod nosem krótkie przekleństwo, i rzucając spojrzenie na norweski krajobraz za oknem, ruszyła do drzwi.
- Chris - szepnęła, nachylając się ku niemu i gładząc go delikatnie po policzku. Zero reakcji. - Chris, wstawaj - powiedziała już głośniej. Szturchnęła jego ramie, dotykając nagiej, zimnej skóry. Spotykając się z kolejnym brakiem odzewu, ścisnęła jego nos odcinając mu dopływ tlenu. Chłopak momentalnie się ocknął, łapiąc łapczywy oddech ustami.
- Kurwa! - wykrzyknął, zamykając nadgarstek dziewczyny w mocnym uścisku. Widząc jej twarz uśmiechnął się szeroko, zluźnił uścisk i pociągnął ją ku sobie.
- Chris, twoi dziadkowie tu są - powiedziała pełna powagi, kierując spojrzenie ku drzwiom. Ciemnooki zignorował jej słowa, i podnosząc się na łokciach, złożył kilka pocałunków na jej przedramieniu. - Chris, nie rób sobie jaj. - Odsunęła się na odległość kilku kroków. - Ogarnij się. - Rzuciła w jego kierunku koszulkę, zabierając ją uprzednio z ziemi.
- Ty sobie żartujesz, prawda? - zapytał, ale już z nutką niepewności. Dziadkowie Schistada nie byli bowiem rodzinni, a już na pewno nie wpadali do wnuka na herbatkę i ciastka. Byli zwolennikami długich wypraw w odległe zakątki świata, bez telefonu i jakichkolwiek oznak życia przez długie miesiące.
Założył na zziębnięte, z powodu dużej ilości wypitego wczorajszej nocy alkoholu, ciało koszulkę i wciągnął pierwsze lepsze dresy, walające się gdzieś po podłodze. Przejechał dłonią po włosach, zmieniając ich wielki nieład na trochę mniejszy nieład. W jego głowie panował lekki chaos, a żołądek powodował chęć zwymiotowania wnętrzności.
- Jeśli sobie ze mnie żartujesz to załaskoczę cię na śmierć. - Zagroził ciemnowłosej palcem, wychodząc z pokoju. Dziewczyna niestety nie żartowała. W salonie pełnym pustych puszek po piwach siedzieli najstarsi z rodu. Eva stała za nim, bacznie przyglądając się zaistniałej sytuacji. Dalej czuła wstyd jaki spowodowało otwarcie drzwi w samej koszulce i majtkach, jak się później okazało, dziadkom chłopaka. Mimo, że teraz miała już na sobie jeansy, a nawet skarpetki w niebieskie truskawki, wciąż czuła zmieszanie i uciekała wzrokiem od spojrzeń najstarszych.
- Witaj Chris - odezwał się dziadek, wstając ku nastolatkowi. - Widzę, że impreza musiała być przednia. - Przytulił wnuka, klepiąc otwartą dłonią po plecach. Chris uśmiechnął się, odwzajemniając uścisk. Był to jednak dziwne, bo wiedział, że za nim stoi Eva. Nie taki obraz siebie chciał przed nią budować.
- Chris, spokojnie, poznaliśmy już twoją dziewczynę. - Babcia jak zawsze jakby czytała w myślach bruneta. Stanęła za dziadkiem, a gdy ten uwolnił chłopaka z uścisku, ta złożyła na jego policzku pocałunek. - Nie musisz się tak spinać, co ty dziadków się wstydzisz? - Droczyła się z wnukiem, patrząc bacznie na Evę, której uczucia obecnie wahały się między zażenowaniem, a sympatią do dziadków chłopaka. Na twarzy starała się zachować jednak uśmiech, gotowa aby wyjść jeśli Chris tylko ją o to poprosi.
- Eva nie jest moją dziewczyną, babciu - oznajmił Chris, na co Eva jakby lekko posmutniała. Oczywiście chłopak nie skłamał, ale Mohn zawsze ma tą małą nadzieję w sercu. Z drugiej strony rozumiała, że Chris nie chcę mieszać nikogo w ich pokręconą relację i woli pozostać przy wersji, że Eva to zwykła koleżanka, która została po imprezie. Nie pierwszy raz musiałby komuś tłumaczyć, czemu "koleżanka" paraduje po jego domu bez spodni. Już miała wycofać się w stronę drzwi i po prostu opuścić rezydencję, gdy jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem babci.
- Chris, ty przygłupie! - Pacnęła wnuka w ramię, po czym wyminęła go i podeszła do ciemnowłosej. - Nie możesz się wstydzić tak piękniej, i na pewno mądrej, dziewczyny. - Chwyciła jej dłoń w swoją, na co Eva zareagowała nerwowym spojrzeniem w kierunku Chrisa. Obydwoje podjęli kilka prób by udowodnić, że nic ich nie łączy, ale starsza kobieta przerywała im za każdym razem ignorując każdy argument. W rezultacie obydwie przymilkli, zmęczeni wymianą zdań z starszą kobietą.
- Dobrze, kochanie, ale nie po to tu przejechaliśmy. - Przerwał im dziadek, zwracając się do swojej małżonki. - Musimy porozmawiać z tobą Chris, twoja matka nas o to poprosiła - powiedział, łapiąc kontakt wzrokowy z nastolatkiem. Na jego twarzy malowało się coś pomiędzy powagą, a troską, co lekko przeraziło Evę.
- To ja może sobie pójdę. - zaproponowała nastolatka, nie chcą przeszkadzać w rodzinnej rozmowie.
- Nie, Eva, to potrwa chwilkę. - Przerwała jej babcia Chrisa. - Za kilka minut będzie mogli wrócić do wcześniejszych czynności. - Puściła dziewczynie oczko.
- Babciu, daj spokój. - podszedł do niej Chris, kładąc jej rękę na ramieniu. - My pójdziemy porozmawiać do kuchni, a Eva weźmie prysznic czy coś. - zwrócił się ku niej, dodając bezdźwięczne "przepraszam".
Jak oznajmił, tak też się stało. Schistadowie zniknęli w drzwiach kuchni, a Eva schowała się w pokoju Chrisa, gotowa wyjść, jeśli wieści, które mają przekazać chłopakowi dziadkowie, okażą się dla niego zbyt osobiste. Brunet nie jest typem faceta, który mówi o swoich uczuciach, a już na pewno nie dziewczynie, która pozostaje w kategorii "dobra w łóżku". Z dziwnych powodów chciał by jednak została w jego domu podczas rozmowy z dziadkami, co może świadczyć o tym, że gdzieś tam przebija się jakiś rodzaj uczucia skierowanego ku piękniej Evie.
Po trzydziestu minutach Eva wreszcie usłyszała kroki, po czym drzwi pokoju Chrisa otworzyły się i staną w nich uśmiechnięty chłopak.
- Już sobie idą - powiedział, zapraszając ją gestem ręki by poszła się z nimi pożegnać. Ta wyminęła go, napotykając wzrok dziadków.
- Miło było cię poznać, Evo - oznajmiła starsza kobieta i przytuliła ją do siebie.
- Troszcz się o nią Chris, wydaje się rozsądną dziewczyną. - Dodał dziadek, po czym seniorzy zniknęli za drzwiami domu. Chłopak w tym momencie głośno wypuścił powietrze ustami i spojrzał na zagubioną Evę.
- Wreszcie. Myślałem, że nigdy nie wyjdą. - Przybliżył się do dziewczyny, stając na przeciwko niej. Patrzył chwilę w jej jasne oczy, by chwilę później spuścić wzrok na usta. - Jesteś taką rozsądną dziewczyną, Eva - powiedział przedrzeźniając dziadka, po czym złożył na ustach dziewczyny krótki pocałunek. Ta położyła rękę na jego klatce piersiowej i lekko go odsunęła.
- O co chodziło? - zapytała. Naprawdę martwiła ją ta wizyta, mimo, że przecież Chris nie wyglądał obecnie na przejętego.
- To nic ważnego. - Wytłumaczył, kładąc jej rękę na policzku. - Nic czym powinna przejmować się moja udawana dziewczyna. - uśmiechnął się szeroko, znów złączając ich wargi. Eva poczuła jak przyjemne ciepło kumuluje się w jej brzuchu. Oparła się o ścianę, gdy chłopak pogłębił pocałunek i włożył drugą rękę pod jej koszulkę.
- Twoja udawana dziewczyna, otworzyła twoim dziadkom drzwi w samej koszulce i majtkach. Nawet nie wiesz jak było mi głupio. - Oparła głowę o ścianę, lustrując ciemnookiego wzorkiem. Chris zaśmiał się w głos, przenosząc dłonie na biodra dziewczyny.
- A co powiesz na to żebyś od teraz otwierała im bez majtek? - zapytał, muskając wargami jej szyję. Evę przeszedł dreszcz podniecenia, więc odchyliła głowę, dając chłopakowi większe pole manewru. - I na to żebyś nie była już tylko udawaną dziewczyną? - Dodał po chwili. Eva wyprostowała się i wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. Próbowała ogarnąć czy chłopak żartuję, a jeśli nie to co ćpał, że rzucił jej taką propozycję. On jednak był całkowicie poważny, a w oczach latały mu małe iskierki.
- Kiepski żart, Schistad. - Uderzyła go lekko w klatkę piersiową, pewna, że to tylko jakiś dowcip.
- Zawsze warto próbować. - Wzruszył ramionami, po czym przysunął się jeszcze bliżej Evy i znów zaczął ją całować. Dopóki jego ręka nie rozpięła guzika jej spodni, dziewczyna cały czas myślała, co Chris miał na myśli. Później myślała tylko o tym, jak cudowne uczucie sprawiają jego usta, schodzące pocałunkami od jej szyi po samo podbrzusze, gdzie na moment się zatrzymał, łapiąc z nią kontakt wzrokowy. Całkowicie nadzy przesieli się do łóżka Chrisa. Po udanym seksie, zasnęli wtuleni w siebie. Eva dalej nie wiedziała, o co chodziło Chrisowi. A Chris dalej nie był na tyle odważny by bezpośrednio zapytać ją o bycie jego dziewczyną. Jutro spróbują znowu znaleźć sposób na dotarcie do siebie, na rozgryzienie swoich prawdziwych uczuć. Ale teraz śpią w swoich objęciach jakby już doskonale wiedzieli, co ich czeka. Jakby za czterdzieści lat, to oni mieli obudzić tą słodką, wtuloną w siebie dwójkę długim, głośnym stukanie w drzwi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top