Twenty eight
Po zjedzonym posiłku, leżeliśmy na kanapie napawając się swoją obecnością. Między nami panowała cisza. Jednak nie była ona niezręczna, lecz bardzo przyjemna.
Harry był w samych spodniach dresowych, natomiast ja wtulałam się w niego w jego koszulce opierając głowę o jego tors.
Wodziłam palcem po jego mięśniach, tatuażach.
Te rysunki dodawały mu uroku. Sprawiały, że dla mnie był jeszcze bardziej perfekcyjny. Zastanawiało mnie czy miały jakieś znaczenie, czy może po prostu to zwykłe bazgroły.
Złożyłam lekkie pocałunki w miejscu gdzie znajdowały się tatuaże na jego torsie.
Wróciłam na swoje miejsce.
-Bolało cię?
-Trochę- czułam, że się uśmiecha.
-Czy twoje tatuaże mają jakieś znaczenie?
-Mają.
Jeju. Czy on musi odpowiadać półsłówkami? Przecież każdy by się domyślił, że chcę wiedzieć coś więcej na ich temat.
-A opowiesz mi o tym?
-Może kiedyś ci o tym opowiem skarbie.
Po tych słowach ucałował mnie w czoło, co wywołało u mnie szczery uśmiech.
...
-Stella!
Czy ten człowiek nie wie, że jak kobieta mówi "zaraz", to przekracza to zwykłe "zaraz" u facetów?
-Stoję tu i czekam jak głupi od dwudziestu minut.
Ugh. Upierdliwiec.
-Szef wyrzuci mnie z roboty jeśli nie ruszysz swojego seksownego tyłeczka.
Biorę ostatnią rzecz i wkładam ją do torby. Idziemy z Harrym na siłownię.
-Już idę. Idę.
-No nareszcie.
-Jesteś okropny. Nie wiem jak Candy z tobą wytrzymuje.
-Dobrze, że ty wytrzymujesz.
____________________________________________
Teraz będzie kilka rozdziałów które będą wiać nudą do potęgi nieskończoności xD
Wiecie że sobie zapomniałam że mam dodać rozdział i dlatego pojawia się tak późno :)
Moje ferie się zaczęły jeeej xx
Do niedzieli x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top