Sixteen

Dzisiaj jest ten wieczór w którym spotykam się z Harrym. Ciekawe co będziemy robić? Na samą myśl ściska mnie w żołądku. Chciałabym, żeby wszystko wokół nie było takie skomplikowane. Żeby moje życie było proste. Jednak kto powiedział że życie jest proste? Nikt. Jest ono brutalne. Lecz w moim przypadku to by była przesada jakbym je tak nazwała. Cóż... po prostu jest złe, nieodpowiednie.

Stoję nad tą szafą i sobie tak myślę, ale za dobrze mi to nie wychodzi. No dobrze. W co by się tu ubrać? Miało być seksownie. Dać mu tę satysfakcję? Hmm... Nie. Ubiorę się tak, żeby mi było wygodnie. Wyjmuję z szafy granatową sukienkę, która opina biust i brzuch, natomiast poniżej pasa jest rozkloszona. Sięga mi do kolan i jest bez ramiączek. Do tego wybieram odpowiednie szpilki i biżuterię. Robię delikatny makijaż i lekko podkręcam końcówki włosów. Zakładam płaszcz i wychodzę. Na szczęście, Candy jeszcze nie ma. Zostawiam jej karteczkę na blacie w kuchni, że wracam późno i wychodzę. Taksówka już na mnie czeka, więc podaję adres kierowcy i jedziemy.

...

Na zewnątrz jest już ciemno. Gdy docieramy na miejsce, płacę i dziękuję taksówkarzowi. Stoję już na chodniku i się rozglądam, ale nigdzie nie widzę Harrego. Wyciągam komórkę i sprawdzam godzinę i jestem punktualnie. Gdzie on może być? A może mnie wykiwał?

Nagle widzę ciemność. Ktoś zasłonił mi oczy dłońmi. Czuję mocny zapach męskich perfum pomieszany z miętą. Mimowolnie uśmiecham się i przygryzam wargę.

Po chwili czuję jego oddech na szyi.

-Punktualna jak zawsze.

Całuje mnie w szyję, a następnie zabiera ręce z moich oczu, a ja się do niego odwracam.

-Chodźmy.

Wystawia rękę, a ja ją łapię.

____________________________________________

Taki bardzo bardzo krótki c:

Właściwie to jest nudny xD

Do następnego kochani x

Możliwe że to dziś dodam kolejny jako bonus na prośbę jednej z czytelniczek, która również choruje jak ja :c

Zdrowia słońce xx

Kocham was Misie xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top