1. Nie trzaskaj drzwiami




Dobiegające ze środka ciepło było zbyt kuszące aby z niego nie skorzystać. Nie rozmyślając dużo szybkim ruchem weszła do środka.

Pierwsze co zauważyła to światło. Dziewczyna zmrużyła instynktownie oczy, a jej brwi zmarszczyły się w niezadowoleniu. Przez taką ilość światła czuła się wyeksponowana, jakby wszyscy zaraz mieliby zwrócić na nią uwagę. A ona chciała za wszelką cenę zostać niezauważoną.

Drugie co spostrzegła to dźwięk. Zewsząd rozlegały się rozmowy, które w połączeniu z różną głośnością i przekazem zlewały się w jeden wielki hałas, który dla nastolatki był nie do zniesienia. Nastolatka zaczęła panicznie rozglądać się na boki. Zakryła ona obiema dłońmi uszy, jakby to miałoby przywrócić jej upragnioną ciszę, w której mogłaby pozbierać swoje myśli.

Trzecie co zobaczyła to stojące naprzeciw jej brązowe biurko. A raczej ladę, nie biurko. Za nią siedziała młoda kobieta ubrana w elegancki strój. Jej oczy, ukryte za oprawkami okularów, uważnie śledziły tekst widniejący na ekranie komputera. Co chwilę jej palce wciskały różne klawisze, dokonując ewentualnych poprawek w dokumentach lub odgarniały niesforne kosmyki czarnych włosów, które opadały na jej na twarz.

Nastolatka rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym stała już od dobrych pięciu minut. Ściany były w kolorze brudnej bieli (być może kiedyś były śnieżnobiałe) a od ich połowy położona była drewniana boazeria. Po obu stronach lady wisiały gabloty, w których od razu w oczy rzucały się różne puchary i medale. Pomiędzy nimi widniała okrągła tabliczka z wygrawerowanym obliczem brodatego mężczyzny. I gdyby nie podpis pod spodem prawdopodobnie nikt by nie wiedział, że jest Józef Huszcz.

Lada oraz gabloty znajdowały się pewnie na głównym korytarzu, ponieważ co chwilę koło nich przechodziły duże grupki uczniów, zapewne śpieszących się na lekcje. A szare kanapy poustawiane pod ścianami sprawiały, że miejsce od razu robiło się przyjemniejsze.

Lecz mimo to, że nikt nie spostrzegł nastolatki, a miejsce wydawało się przytulne to dziewczyna odczuwała niepokój. Może był on spowodowany masami ludzi przemierzających korytarze? A może tym, że znajdowała się w zupełnie obcym miejscu? Na to pytanie nawet ona nie umiała odpowiedzieć.

Z jej rozmyśleń wyrwał ją głośny huk. Dziewczyna wzdrygnęła się będąc zaskoczona nagłym dźwiękiem i automatycznie zaczęła szukać jego źródła. Kiedy się odwróciła zauważyła, że dopiero teraz drzwi, które otworzyła zamknęły się.

- Dzień Dobry! W czym mogę pomóc? - Nastolatka zamarła.

Powoli odwróciła się w stronę, z której rozległo się pytanie. Okazało się, że dźwięk, który wydały drzwi musiał w jakiś sposób zwrócić uwagę kobiety za ladą.

- Niech to szlag - mruknęła dziewczyna pod nosem, idąc w stronę kobiety. Była zła na siebie, że jej plan pozostania niezauważoną nie wypalił.

Za to kobieta była tak zajęta pracą, że gdyby nie trzaśnięcie drzwiami to nie zauważyłaby młodej dziewczyny stojącej przy drzwiach. Dlatego stwierdziła, że nastolatka dopiero przyszła, więc wymusiła na twarz szeroki uśmiech i wyrecytowała wyuczoną na pamięć formułkę.

Nastolatka stanęła przed ladą i nerwowo uśmiechnęła się. Jednak zamiast się odezwać jej palce zaczęły wybijać na drewnie nieznany im obojgu rytm. Kobieta za ladą zmarszczyła lekko brwi i uśmiech na moment zszedł jej z twarzy kiedy obserwowała zachowanie dziewczynki, lecz gdy przypomniała sobie swoją rolę otrząsnęła się i jej wargi ponownie wykrzywiły się w uśmiechu.  Trwało to przez jakiś czas. Nie wiadomo czy nastolatka próbowała wystawić cierpliwość sekretarki na próbę. Jeśli tak, to z pewnością wygrała.

Sekretarka odchrząknęła.

- Jakiś problem? - spytała, a jej ton nie był już taki miły jak poprzednim razem.

- Tak - odpowiedziała nastolatka i wyciągnęła z kieszeni kurtki kartkę. - Wie pani gdzie mogę znaleźć... - dziewczyna przekrzywiła lekko głowę i zmarszczyła brwi, odczytując coś z kartki - Panią... Olsza... kowską? Panią Olszakowską.

Sekretarka odchyliła się na krześle i spojrzała na wyczekującą odpowiedzi dziewczynę.

- Jeśli mogę wiedzieć, dlaczego szukasz pani Olszakowskiej? - zapytała kobieta.

"Nie twoja sprawa" to pierwsze słowa, które przyszły na myśl nastolatce, ale na szczęście zdążyła ugryźć się w język. Zapadła między nimi niezręczna cisza, którą dziewczyna najchętniej przerwałaby zmianą tematu rozmowy. Lecz sekretarka była bardzo upartą osobą, która musiała osiągnąć obrany sobie cel i do takiego wniosku musiała też dojść nastolatka, bo niechętnie wyjęła ze swojej torby plik kartek i wręczyła go kobiecie.

Gdy tylko kobieta przeczytała pierwsze kilka linijek dokumentu uśmiechnęła się. Było jednak w tym uśmiechu coś innego. Coś bardziej drapieżnego.

- Mam nadzieję, że będzie ci się podobać nauka w naszym wspaniałym liceum, Eleno Lemańska.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top