W. Poznaj nowego brata?

*Ciąg dalszy rozdziału "projekt... Czekolada?"*

Otworzyłam wkurwiona drzwi, patrząc na moją siostrę i stojąca za nią Panią Star. Nosz cholera, jak zabawa to zabawa! Pomyślałam z chorym rozbawieniem, patrząc przez ramię na przyglądającego się mi Williemu. Uśmiechnęłam się minimalnie i przepuściłam je w drzwiach, specjalnie biorąc latarkę i oślepiając na chwilę Alix, szybko machając na Williego, by się gdzieś ukrył, co ten zaraz zrobił.

- Co jest kurwa z tobą nie tak?! - wykrzyknęła Alix, odpychając latarkę sprzed jej twarzy, starając się przywrócić wzrok do normy. Gdy już się jej udało, odepchnęła mnie rozglądając się po pokoju, a ja uśmiechnęłam się szeroko wiedząc, że Willy nieźle ją zaskoczy - coś ty tu robiła, co? Wszytko w czekoladzie, prądu nie ma przez twoją cholerną maszynę... I co to kurwa za projekty? Jakieś serca, wątroby? Możesz mi to cholera wyjaśnić? - zalała mnie pytaniami, przeglądając papiery, przy których pracował brunet.

- Wiesz co? Chciałam Ci o tym powiedzieć później, ale nie mogę się doczekać twojej reakcji! - wykrzyknęłam szczęśliwa i pognałam do miejsca, gdzie ukrywał się Wonka - chodź do nas, chyba to pora, żebyś poznał Alix Black, moją siostrę bliźniaczkę - powiedziałam do kąta, gdzie stał Willy i poczekałam cierpliwie, aż mężczyzna wyjdzie. Gdy już to zrobił, spojrzałam na twarz Alix, która stała z rozdziawioną buzią, gapiąc się w szoku na Williego - tak więc no... Alix to Willy, Willy to Alix... Teraz Ty - pokazałam na siostrę, która ledwo co mogła przetworzyć to co widzi - poznaj naszego nowego brata! - wykrzyknęłam podekscytowana, zaczynając skakać.

Minęło może parę minut, zanim z zszokowanej miny, twarz Alix zrobiła się cała czerwona. Przeczuwając nadchodzący wkurw, stanęłam pomiędzy bratem, a siostrą, patrząc kątem oka na odsuwającą się Panią Star. No cóż, ona chyba też wyczuła niebezpieczeństwo, przez co bezpieczniej było by być zdaleka od Alix. Spojrzałam jeszcze na nic nie rozumiejącego starszego bruneta i uśmiechnęłam się do niego pocieszająco.

- Alix się wkurwiła, bo nic o tobie nie wiedziała. Cokolwiek powie, nie bierz do siebie, przejdzie jej - uprzedziłam i ponownie wróciłam wzrokiem na siostrę, która otwierała i zamykała usta.

- Co to kurwa jest?! - zażądała odpowiedzi, patrząc wkurwiona na Williego, w tym samym momencie zaciskając ręce w pięści - jaki kurwa mać brat?! Czyś ty do końca oszalała, że stworzyłaś Williego Wonke?! Ty tylko oglądałaś jebany film! Po jakiego go stworzyłaś, co?! Czemu nie mógł siedzieć w tym jebanym filmie?! - wrzeszczała, a ja odwróciłam się patrząc na trzęsącego się Williego. Kurwa, dalej tak będzie się drzeć, a ten mi padnie zaraz! A tyle się napracowałam!

- Możesz się kurwa nie drzeć?! - wykrzyknęłam, a cała moja postawa pokazywała, że byłam gotowa rzucić się na Alix, by bronić Williego. Normalnie jak lwica, broniąca swoje młode! Pomyślałam z rozbawieniem, patrząc na fakt, że właśnie ja go stworzyłam w naszym świecie. No cóż... - po pierwsze; to nie jest jakieś "coś", tylko w pełni funkcjonujący klon filmowego Williego Wonki! Po drugie; jest on od teraz naszym bratem, bo dałam mu naszą krew i DNA, więc to go klasyfikuje na członka rodziny! Po trzecie; stworzyłam go nie bez powodu! Nie mów, że nie zauważyłaś, jak powstrzymywał się od zabijania tych przekletych bachorów w swojej fabryce - zaczęłam wyliczać, widząc kątem oka jak Willy zaczyna się lekko uśmiechać, że ktoś to w końcu zauważył - po czwarte; to, że nie siedzi w filmie, to nie prawda! To jest tylko klon, prawdziwy siedzi nadal w filmie! Po piąte; tak, oszalałam. Już dawno, jakbyś nie zauważyła moja DROGA siostrzyczko.

- Kurwa! Czyli teraz jestem mniej ważna, bo on jest na pierwszym miejscu teraz?! - krzyknęła na mnie, zaczynając tupać o podłogę jak dziecko, które nie chciało się dzielić zabawką - Ja się kuźwa dzielić nie będę ! Jak kuźwa dostajesz żarcie z ofiary, to też się nie dzielisz! Kurwa moje mięso moja zdobycz, moja siostra więc kurwa nie oddam!

Patrzyłam na siostrę z otwartą gębą. Co do chuja?! Otworzyłam szerzej oczy, patrząc na Panią Star, a nastepnie na równie zaskoczonego jak ja, Williego. Zmarszczyłam brwi, wracając do siostry i aż się roześmiałam. O to jej chodziło?! Ta małpa była zazdrosna!

- Och moja mała siostrzyczko - zaczęłam, chichocząc jak głupia, zaczynając się droczyć, mimo tego, że Alix była gotowa mnie zaraz zabić gołymi rękami - musisz umieć się dzielić, wiesz?

- Nie i koniec! Z tym czekoladowym wypierdkiem nie zamierzam się dzielić niczym, szczególnie siostrą! - oświadczyła, obracając się obrażona, podnosząc wysoko podbródek i skrzyżowała ręce na piersi.

- Alix noooo, przecież spójrz na niego! - wykrzyknęłam wskazując na Williego, który w tej chwili wyglądał jakby chciał się schować - to jest taka słodka, cynamonowa rolka, której nie da się nie lubić - argumentowałam widząc jak wspomniany mężczyzna zaczyna się rumienić. Widziałam jak Alix zaczyna zbierać się, po to by coś powiedzieć, ale ktoś nam przerwał.

- Dziewczyny, ja rozumiem, że macie dużo do obgadania, w sprawie tej NIESPODZIANKI - zaakcentowała ostatnie słowo, patrząc wprost na mnie, a ja się wystrzeżyłam jak szalona, nie bacząc na mordercze spojrzenia, rzucane mi przez siostrę - ale mimo wszystko, możecie to obgadać same, a ja wezmę Pana Wonke, na górę - zaproponowała, a po szybkim kiwnięciu z naszej strony, wyprowadziła zdezorientowanego Williego. Przez co zostałam sam na sam, z moją wkurwioną i zazdrosną siostrą.

- Aj, Alixxxxx - przeciągnęłam ostatnią literkę w jej imieniu, przez co ta jeszcze bardziej się najeżyła - przecież Willy jest tak samo szalony i niebezpieczny jak my! Nie uważasz, że warto dać mu szanse? Zamierzam go wszystkiego i tak uczyć. Pomyśl jaki będzie przydatny! Może nam bardzo pomóc, w znajdowaniu i zwabianiu nowych "klientów" naszego klubu! - wykrzyknęłam szczęśliwa na sam mój pomysł I zaczęłam podskakiwać podekscytowana, zanim moja siostra nie rzuciła we mnie jednym z narzędzi.

Parę minut zajęło mi omijanie narzędzi, które Alix we mnie rzucała, aż zanurkowałam pod stół z głośnych chichotem. Spojrzałam rozbawiona na widok przed sobą. Biedny brunet, którego zmieniłam na mojego niewolnika, leżał przy ścianę nadziany wszystkim co rzucała Alix. Prawdopodobnie biedaczek, próbował też się schować, tylko mu nie wyszło. Na czworakach podeszłam kawałek, tak by być wciąż schowana i wyjęłam nóż wraz z okiem bruneta. Spojrzałam na niebieską tęczówkę i uśmiechnęłam się psotnie. Wróciłam na moje miejsce i wynurzając się szybko, rzuciłam okiem w stronę Alix, zaraz się ukrywając. Słysząc zaskoczony skowyt, uśmiechnęłam się diabolicznie, wciągając trupa do mojej kryjówki i zaczynając wyciągać drugie oko, żeby rzucić nim w siostrę. Mój uśmiech zaczął się robić bardziej diaboliczny, gdy zaczęłam wyrywać zęby, a następnie język by rzucić nim w Alix.

- Kurwa, dosyć! - krzyknęła wyprowadzona z równowagi. Wyjrzałam zza mojej kryjówki i, gdy stwierdziłam, że jest wystarczająco bezpiecznie, wstałam by przed nią stanąć z niewinną minką - nie nabierzesz mnie kurwa, zapomnij. Nadal jestem wkurwiona za Wonke, więc lepiej niech trzyma się odemnie zdaleka! Gdybym kurwa wiedziała, że coś takiego od pierdolisz, natychmiast bym cię powstrzymała. Nie zamierzam go akceptować!

- Alix, cholera, przecież nic się nie stało! - odkrzyknęłam, patrząc na siostrę z niedowierzaniem. Ona nadal zazdrosna? Ugh, zaraz strzeli foch, na bank. Pomyślałam, zaczynając powoli odliczać, do momentu, aż Alix to zrobi.

- Nic się nie stało?! Kurwa mać! Stworzyłaś jebanego klona! Zrobiłaś z niego naszego brata, nie pytając mnie o zdanie! Ja się nie zamierzam kurwa dzielić! - Ocho... Zbliża się foch! Pomyślałam z chorym rozbawieniem, zaczynając zbliżać się do końca wyliczanki - mam w dupie, co on będzie robił! Niech mi nie wchodzi w drogę, a teraz wybacz... Ale mam WAŻNIEJSZE rzeczy do roboty. Oficjalnie strzelam FOCHA - objaśniła, tupiąc nogą, by zaraz obrócić się na pięcie i wyjść, trzaskając drzwiami.

- Nosz kurwa... - rzuciłam w przestrzeń, patrząc niedowierzająco na zamknięte drzwi. Ona serio strzeliła focha... Przecież ja tylko żartowałam! Nie myśląc ani chwili dłużej wybiegłam z piwnicy, starając się znaleźć Alix. Wbiegając do kuchni, spojrzałam na Panią Star i Williego, który powoli jadł rosół, dalej lekko się trzęsąc. Spojrzałam na wychowawczynię, bo myślałam, że mężczyzna zdoła się do tego czasu uspokoić.

- Było was słychać aż tu - wyjaśniła patrząc na mnie z krzywym uśmiechem - chyba pierwszy raz słyszałam, jak się tak mocno pożarłyście. Alix wyszła, twierdząc, że wróci późno i masz jej nie szukać, bo nie chce z tobą gadać i ma coś do zrobienia.- powiedziała, wracając spojrzeniem na bruneta i dolała mu rosołu - chyba polubił twoją zupę, bo to już czwarty talerz - wyjaśniła z krótkim śmiechem, a ja wzruszając ramionami na zachowanie Alix, uśmiechnęłam się i usiadłam na przeciwko bruneta, nie zważając na to, że byłam ubrudzona w krwi.

- No cóż, przynajmniej coś zje - powiedziałam, posyłając Williemu oczko, na co ten cicho za chichotał - co do Alix, to się nie przejmuj. Przejdzie jej, prędzej czy później. Zobaczysz.

- Jakoś mnie nie polubiła - stwierdził z lekkim zawodem, a ja wzdychnęłam. No cóż, ta cholera jest zbyt zazdrosna.

- Nie nauczyła się dzielić, więc to jej problem - objaśniłam oczywistość, przewracając oczami - Po za tym, zanim nam przerwała to miałam, ci powiedzieć o naszej rodzince.

Widząc lekkie przytaknięcie z jego strony, że się zgadza, zaczęłam mu wszystko tłumaczyć, od A do Z, a z jego miny wyczytałam, że nie był wcale przerażony, a wręcz podekscytowany. Wchłaniał wszystkie historie jak gąbka, a ja byłam coraz bardziej zadowolona i, zaraz wyrzuciłam obrażoną siostrę z głowy. Zostawiając Williego i Panią Star, wyszłam z kuchni idąc na górę, by przyszykować pokój dla brata. No cóż... Na razie ma bardzo skromnie, ale tym się zajmę później, teraz ważne by miał gdzie spać. Wzięłam prześcieradło z mojego pokoju, wybierając akurat z wzorem czekaldy, cukierków i lizaków. W końcu Williemu na pewno się to spodoba.

Gdy już ubrałam łóżko, wróciłam do pokoju by wziąść torbę z ciuchami, które kupiłam cukiernikowi, zdając sobie sprawę, że na pewno będzie chciał zmienić swoją garderobę, gdy tylko najdzie taka okazja. Zaczęłam układać wszystko do szaf, zostawiając piżamę na łóżku, a "robocze" zostawiłam, zawieszone w osobnej szafie, gdzie były zestawy do tortur. Uśmiechając się sama do siebie, wróciłam jeszcze raz do siebie, by zabrać z innej kryjówki wszytkie słodkości, jakie tylko wpadły mi w rękę i zaniosłam do pokoju Williego. Alix mnie zabije, jeśli się dowie, że schowałam przed nią wszystkie te słodkie dobra, ale no cóż... aktualnie chyba będzie chciała, mnie zabić za samo to, że istnieje, więc mała strata. Otwierając sporych wielkości barek, zaczęłam wszystko wkładać na półki, do słoiczków i półek, z napisami gdzie co jest, by zaraz się odsunąć z dumą. Taaaak. Zdecydowanie Alix ma o co być zazdrosna w tej chwili, oj maaaaa. Pomyślałam uśmiechając się wrednie, po czym wyszłam z pokoju, by oznajmić Williemu, że może zobaczyć pokój.

Gdy ponownie wróciłam, razem z nim i Panią Star, otworzyłam szeroko drzwi i wepchnęłam zszokowanego Williego do środka. Brunet zaczął chodzić po pokoju, przeglądając szafki, aż zatrzymał się przed barkiem, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, gdy zauważył wszystkie słodkości. Zanim zdąrzyłam coś powiedzieć, ten zaczął już skakać po pokoju jak dziecko, aż nie skoczył na łóżko. No cóż... Dumna z niego tak bardzo? Nosz takie słodkie z niego bubu, że nie mogłam się powstrzymać, jak chichotać głupio.

Alix mnie znieeeeenawidzi. Pomyślałam, zanim wyszłam cicho z pokoju wraz z Panią Star, zostawiając bruneta, by się zadomowił.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top