A. Kawusia mocy- plany?
Kolejny dzień. I znów pobudka z samego rana…ale mniejsza z ciężką pobudką i wkurzającym budzikiem. Zrzuciłam kołdrę z łóżka na ziemię, przeciągnęłam się i podeszłam do okna żeby jak zwykle je odsłonić.Zanim jednak pociągnęłam za sznurek zawahałam się na chwilę przypominając sobie ostatnią akcję z tym związaną.
Nie chciałam o tym myśleć więc w miarę szybko ogarnęłam łóżko i okno,po czym udałam się do szafy żeby wyjąć z niej ciuchy. Ze względu na to że są upały,postanowiłam ubrać krótkie jeansy i t-shirt. Po krótkim namyśle wyjęłam jeszcze jeansowy top i szelki(też jeansowe).
"Zapowiada się pracowity dzień… mimo że jest weekend." - powiedziałam sama do siebie i udałam się do łazienki.
*Na dole w kuchni*
Już miałam pytać Wix co chce na śniadanie kiedy zastałam ją grzebiącą w koszu na śmieci.
-Wix co ty tam szukasz, przecież w lodówce jest jeszcze dużo jedzenia. - powiedziałam, zakrywając usta ręką tylko po to aby nie wybuchnąć śmiechem.
-Ha ha bardzo śmieszne. Szukam tu płytki sterowniczej bo przez przypadek wyrzuciłam ją tu z skórką od banana. A potrzebuje tej płytki do...ymmm nie ważne. Za kilka dni się dowiesz co planuję. -przyznam że zdziwiło mnie to. Owszem Wix od kilku dni siedzi cały czas w swojej "samotni" i nad czymś pracuje ale żeby musiała to ukrywać? Hmm…
-Noo dobra… nie to żeby coś ale wybiorę się dziś do naszego studia po więźniów no i wgl cały dzień mnie nie będzie w domu. Ymm Zjesz coś może?- zmieniam tematy częściej niż buty ale cóż czasami trzeba.
-Ymm nieee dzięki już jadłam. Zostawiłam ci tam kilka kanapek w tym pudełku to najwyżej weźmiesz sobie do studia i tam wszamiesz. A no i weź klucze od domu bo ja nie wiem kiedy wrócę.- odpowiedziała siostra dalej grzebiąc w koszu na śmieci.
-Oki Dzięki.- powiedziałam pakując pudełko do plecaka który zawsze zostawiam obok lodówki.
-A tak wogóle co planujesz Alix? -zapytała Wix z miną jak by zaraz miała zwrócić to co jadła.
-Nie mogę ci powiedzieć.Ale to coś na czym obie skorzystamy. Kiedy my się w końcu pozbędziemy tego trupa z kuchni?- zapytałam wyjmując jeszcze nóż kuchenny. "Może się przydać"-pomyślałam.
-twój uśmiech sugeruje że planujesz coś złego…. I to lubię. A trupa kiedyś się pozbędziemy ale chyba jeszcze nie dziś.
Po tej krótkiej rozmowie pobiegłam jeszcze szybko na górę z moim plecakiem. Na szybko wpakowałam tam jeansowy zestaw (top i szelki). A do tego metalowe wkłady zewnętrzne na trampki (działają jak takie sztuczne koturny). Oczywiście jeszcze kilka innych broni, linę a po niewielkim namyśle wzięłam jeszcze kaftan bezpieczeństwa i swój portfel.
W pośpiechu wybiegłam z domu i pognałam od razu do garażu po kilka papierów i jakiś zestaw do rysowania planów. Oprócz tego wzięłam jeszcze narzędzia podręczne do obróbki i majsterkowania. Po zamknięciu garażu chciałam pobiec w prost do furtki ale zatrzymał mnie Puszek trzymający w pysku hak mechaniczny którego używałam zwykle do wspięcia się na budynek żeby skakać po dachach.
-Dzięki piesku- powiedziałam z uśmiechem głaszcząc go po głowie. Jako odpowiedź dostałam dwa szczenięcia. Ten gigant już dawno jest większy ode mnie.
*W drodze do studia*
No dobra mam pewien plan ale zanim załatwię tego typka z klasy to najpierw zahacze o monopolowy i kupię jakiegoś monstera na później.
Muszę go załatwić bo on jest jednym z tych co należą do gangu. A skąd to wiem? No cóż...przyznał się do tego jak jakiś szaleniec a gdyby było tego mało to jeszcze wyzwał mnie na bójkę w bardzo chamski i obraźliwy sposób punkt 10 przy rupieciarni po drugiej stronie miasta.
"Mam dwie minuty na zakupy i wio na bójkę"- powiedziałam sama do siebie i wskoczyłam przez szyberdach do żabki. Hah ależ ironia sklep to żabka a ja do niego wskoczyłam jak taka żaba! Powinnam na łapać jeszcze much żeby nimi zapłacić.
Na szczęście dla mnie, typek z japońca ma tutaj siostrę która mnie zna więc mogę odwalać takie akcje jak wskakiwanie przez dach albo inne.
Biegałam po sklepie póki nie wzięłam wszystkiego co potrzebowałam.
"Monsterek… baterie typu AA…. rozkładany mop…. No i jeszcze jedna rzecz… wkłady do haka umieszczone pod półką… wystarczy tylko wiedzieć gdzie szukać…"- mówiłam do siebie, pośpiesznie pakując wszystko do plecaka. Wyjęłam 100 zł i położyłam na ladzie z szybką dopiską "płacę za dzisiejsze zakupy i za te ostatnio (razem wychodzi 100 zł)"
Wyszłam ze sklepu zwyczajnym spacerkiem. Nie musiałam się spieszyć bo rupieciarnia jest po drugiej stronie. Widziałam że ten co zaczął już tam na mnie czeka odwrócony tyłem więc po cichu wyjęłam kaftan bezpieczeństwa i ruszyłam wprost na niego.
Niestety na trafiłam jedynie na rzeźbę z rupieci. To była pułapka.
-Tylko na tyle cię stać? Jesteś tak samo słaba jak ta twoja durna siostrzyczka! -tymi słowami przekroczył już pewną granicę.
-Gdybym była słaba nie przychodziła bym tutaj sama!
-I to był twój błąd…
No tak mogłam się spodziewać że koleś będzie mieć przy sobie broń. Tylko czemu tą bronią jest mop z żabki? Mniejsza o to. Widać że coś w tym musi być, później będę się o to martwić.Nie musiałam długo się zastanawiać. Wyjęłam nóż kuchenny i walka się zaczęła.
Nikt nie chciał się poddać. A wystarczyłoby tylko kilka cięć i już by leżał i kwiczał. Powiedzmy że przeliczyłam swoje siły i tym razem to ja poległam. Dostałam parę ciosów na tyle mocnych że padłam na ziemię,a on mógł swobodnie uciec.
Wiedziałam że muszę go pokonać!
I muszę to zrobić sama bo nie chce żeby Wix wiedziała o niewyrównanych rachunkach.
Miałam w planach budowanie pewnej machiny i już wiem na czym ją wypróbuję!
Dlatego też pognałam od razu do szkoły. Dziś sobota więc nikogo tam nie ma. Co za tym idzie? Na spokojnie zwinę stamtąd ekspres do kawy.
Jak pomyślałam tak też zrobiłam. Nie minęło długo a ja już gnałam z tym ekspresem do studia.
Jak się już zdążyłam zorientować,drzwi były otwarte co mogłoby być niepokojące gdyby nie fakt że to tylko pani Star przyszła do studia.
-No no Alix ekspresowe tempo!- powiedziała pani Star upijając łyk kawy z naszego ekspresu dostępnego w studiu.
-Hahah i to tym razem dosłownie!- mówiąc to pokazałam na ekspres który tu ze sobą przytargałam.
-Alix? Czemu poprostu nie weźmiesz ekspresu studyjnego tylko kradniesz szkolny?- zapytała dalej patrząc na mnie z uwagą.
-No booo na ten studyjny wydałam sporo kasy. A poza tym ten model który zwinęłam ma pewną wadę konstrukcyjną którą mogę wykorzystać.A do tego gdyby nie ta kradzież nie miała bym kolejnych ciekawych zdjęć z akcji! - podałam kilka zdjęć pani Star do przejrzenia a sama udałam się do pokoju gdzie trzymamy więźniów.
-Wszyscy wystawać bo nie będę powtarzać drugi raz! W szeregu zbiórka!- wrzasnełam na cały głos co by się żaden nie próbował ukryć że śpi.- Dobra, kto z was zna się na mechanice,programowaniu i prawach fizyki kwantowej? Ręka w górę! *Nikt nie podniósł ręki* Ehhh no dobra… kto umie rysować różne kółeczka i trójkąciki i umie pisać niezrozumiałe wzorki z fizyki? * Jedna osoba podnosi rękę* Świetnie ty idziesz ze mną a reszta zostaje tutaj! A jak ktoś spróbuje zwiać to nogi z tyłka powyrywam i flaki na wierzch wyciągnę!
*Później*
Dałam temu co podniósł rękę, przybory do rysowania planów i rozkazałam narysować plan machiny zagłady z ekspresu do kawy i mopa a sama zajęłam się dokończeniem projektu o nazwie "metalowe szczęki i pancerze". Robię to dla Poiso i Puszka żeby byli jeszcze silniejsi i jeszcze lepsi.
Wzięłam się za pracę. Co prawda nie trwało to długo bo już po 3 godzinach miałam przed sobą gotowe szczęki mechaniczne z metalu i pancerze rozkładane. Uznałam że skoro to już skończyłam to wezmę się za jedzenie kanapek i za tego monstera. Kiedy wyjmowałam te rzeczy uświadomiłam sobie że nie chce mi się tworzyć tego robota, wolę oglądać serial. Dlatego też poprosiłam Panią Star aby przyprowadziła mi więźniarkę wynalazcę. A sama poszłam sprawdzić jak idzie rysowanie projektu.
Otworzyłam drzwi sąsiedniego pokoju i weszłam do środka. Jeden rzut oka wystarczył żeby zauważyć błąd.
-Ej ty! Co to ku*wa ma być!? Gdzie ty wepchnąłeś ten mop robotowi?! To ma służyć za broń a nie za jakiś fikuśny ogon! Zmień to natychmiast!- znowu się drę jak małpa na te banany na drzewie.
-D-dobrze..j-już to zmieniam.
Nooo hah co tu dużo gadać… tak mi minęła reszta dnia. Tylko pod wieczór się coś działo. Obydwoje skończyli tworzyć mój plan w efekcie mam już w pełni sprawnego robota z ekspresu do kawy. Ale przecież nie mogę tego tak zostawić… oni za dużo wiedzą! Dlatego też wymyśliłam naprawdę dziwną śmierć w wielkim garnku z wrzącym olejem. Wtedy też doszłam do wniosku że ludzie mają dużo wspólnego z parówkami! I nie chodzi mi tu o kolor czy to że oba z mięsa. Chodzi o to że jak się wrzuci parówkę do oleju to skwierczy a jak się wrzuci do oleju człowieka to drze ryja a to darcie japy brzmi jak skwierczenie. I może stąd wzięło się powiedzenie że "ktoś jest taką parówą". W efekcie miałam prywatny koncert wrzasków i skwierczenia a do tego wspaniałe zdjęcia które pokaże pani Star.
Dziś jest już na to za późno ale jutro uruchomię robota i opowiem wszystko mojej siostrze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top