Rozdział #5

Przepraszam, że wczoraj wieczorem nie było rozdziałau, ale kompletnie zapomniałam, że muszę go dodać. W ramach przeprosin jest dzisiaj.
____________________________________

Stanęłam przed drzwiami i wytarłam buty, po czym weszłam do środka.

-Wróciłam! -krzyknęłam.

-Vitani! -krzyknęła Natalie i przytuliła się do mnie.

-Cześć kochanie. -uśmiechnęłam się i odwzajemniłam gest.

Rozebrałam się i powiesiłam kurtkę do garderoby, gdzie zostawiłam też buty, szalik i czapkę.

-Jak było? -zapytałam i razem z Natalie weszłyśmy do salonu.

-Fajnie. -uśmiechnęła się. -Tylko Till i Richard zasnęli na kanapie. Wysprzątali cały dom, że się błyszczy. Demi śpi u siebie w pokoju, a psiaki przed chwilą wpuściłam do domu.

-Kiedy chłopcy zasnęli? -zapytałam.

-Jakieś 5 minut temu. -powiedział i wskazała na kanapę.

Podeszłam do niej cicho i spojrzałam na dwóch mężczyzn. Próbowałam nie wybuchnąć śmiechem i na szczęście mi się udało. Szybko zrobiłam im zdjęcie i ustawiłam sobie je na tapetę. Mam na tapecie swoich idoli i za razem dwie osoby z tych najważniejszych dla mnie. Wysłałam także zdjęcie pozostałym chłopakom i poprosiłam, żeby na razie nic im nie mówili. Zamierzałam jechać z nimi na próbę, którą zapamiętają do końca swoich dni.

Pocałowałam obu w policzek i zapytałam się Natalie, czy jedli obiad. Zaprzeczyła ruchem głowy, więc razem z nią wzięłam się za gotowanie. Śmiałyśmy się i sypałyśmy się mąką. Zabawy nie było końca. W między czasie Richard spadł z kanapy i przytulał nóżkę od stolika. Zrobiłam mu kolejne zdjęcie, ustawiłam sobie je do kontaktu i także wysłałam chłopkom z prośbą, żeby zaczekali do próby.

Wróciłam do gotowania, a tak właściwie do pieczenia, bo na obiad miała być pizza domowej roboty. Natalie była tak zachwycona wspólnym gotowaniem, że postanowiłam, że będzie moją asystentką w kuchni. Zadowolona mnie przytuliła. Gdy mnie puściła poczułam jak silne dłonie łapią mnie w biodrach i przyciągają do siebie. Odwróciłam się i posłałam mężczyźnie uśmiech.

-Cześć piękna. Jak w pracy? -zapytał Richard.

-Cześć. Bardzo dobrze, ale cholernie męcząco i... -zawahałam się. -... kobieta, od której musiałam zabrać konia oglądała wywiad Till'a. Jak mówił o mnie to pokazali moje zdjęcie obok jego głowy i ta kobieta mnie rozpoznała. Krzyczała, że Till jest Szatanem, a ja Szatanicą.

Mężczyzna się zaśmiał i pocałował mnie w szyję.

-Nieźle cię wkopał. -zaśmiał się ponownie. -Niezły z niego brat.

Zachichotałam i schyliłam się, żeby wyciągnąć pizze z piekarnika. W pewnym momencie poczułam coś twardego na moim tyłku. Zaśmiał się cicho i wyprostowałam.

-Nigdy więcej nie schylaj się jak jestem za tobą. -szepnął Richard.

-Czemu? -zapytałam udając głupią.

-Chyba nie chcesz, żeby wziął cię tu i teraz? -mruknął mi do ucha i położył dłonie na mojej talii.

-Nie. -powiedziałam cicho. -Może kiedyś ci się uda.

-Jutro. -mruknął pod nosem myśląc, że tego nie słyszałam.

-Mogę jechać z wami na próbę? Zagram na perkusji. -powiedziałam.

-Będziemy zaszczyceni twoją obecnością. -uśmiechnął się mój chłopak i wziął się za wyciąganie talerzy z szafki.

Natalie poszła budzić Till'a i coś długo nie wraca. Ja kroiłam pizzę.

-Nauczyć cię grać na gitarze? -zapytał po chwili ciszy.

-Nie. -powiedziałam szybko.

Nikt nie wiedział, że gram na gitarze. Nawet Till nie wiedział. Wiedzą jedynie, że gram na perkusji. Dzisiaj postanowiłam pokazać im jak radzę sobie z grą na gitarze.

-Czemu? -zapytał lekko smutny.

-Wystarczy mi perkusja. -powiedziałam i powstrzymałam się od śmiechu.

-Skoro tak mówisz. -westchną smutny.

Postanowiłam go rozweselić i trochę się z nim pobawić. Podeszłam do niego kołysząc lekko biodrami i przyparłam go do blatu. Zaczęłam go całować, a on złapał mnie za tyłek i lekko ścisnął moje pośladki. Jęknęłam w jego usta i zeszłam pocałunkami na szyję. Jego ręce wtargnęły pod koszulę i zaczął łaskotać mnie po brzuchu. Zerknęłam na jego twarz. Był zadowolony i to bardzo.

-To by było na tyle. -powiedziałam przerywając i odchodząc od niego.

Spojrzał na mnie zdziwiony, po czym podszedł do mnie szybko i przyszpilił mnie do ściany.

-Nie potrzebnie zaczynałaś Lindemann. W nocy czeka cię kara, tylko nie wiesz której nocy i o której to się wydarzy. -szepną i przejechał językiem wzdłuż mojej szyi.

Jęknęłam i automatycznie złapałam go za głowę pociągając lekko za końcówki. Odsunął się ode mnie i zaczął rozkładać talerze. Zaśmiałam się i poszłam do salonu, gdzie zastałam przesłodki widok. Till tulił do siebie zasypiającą Natalie. Uśmiechnęłam się kolejny raz i podeszłam do nich. Obudziłam ich i powiedziałam, że obiad gotowy. Dziewczynka przez przypadek ubrudziła Till'a mąką. Tak jak ja Richard'a. Ups?

Siedliśmy wszyscy w kuchni i zaczęliśmy jeść pizzę zrobioną przeze mnie i Natalie. Rozmawialiśmy przy tym i się śmieliśmy. Richard powiedział także, że jadę z nimi na próbę. Mój brat odpowiedział, że nawet jeśli bym nie chciała to i tak bym pojechała, bo chętnie ze mną zaśpiewa.

Nie chwaliłam się nikomu moim śpiewem. Mój głos podczas śpiewania słyszał tylko Till, mama, Doty i Saskia. Nikt więcej.

-Nie jestem pewna Till. -mruknęłam.

-Nie przesadzaj. -powiedział. -Śpiewasz zajebiście, tylko musisz w końcu dopuścić to do myśli.

-Wcale tak nie śpiewam. -powiedziałam.

-Pozwól, że osądzą to chłopaki. -odpowiedział z uśmiechem mój brat. -Nie raz słyszałem jak śpiewałaś piosenki naszego zespołu. -wskazał na siebie i Richard'a. -Nie raz słyszałem jak śpiewałaś gdy byłaś smutna, szczęśliwa lub wkurzona. Po tajemnie nawet przeczytałem kilka twoich piosenek, które napisałaś. Były genialne.

-Czytałeś moje piosenki?! -zapytałam krzycząc.

-Tak. -uśmiechnął się wrednie.

-Dostaniesz. -powiedziałam głosem, do którego użyłam przepony i wyszedł strasznie mocny.

-Aż ciarek dostałem. -powiedział Richard i pokazał nam swoją rękę.

Faktycznie. Nawet gęsia skórka mu stanęła. Aż taki mam głos? Nie wiedziałam.

-Ty poczekaj aż usłyszysz jak śpiewa. -zaśmiał się Till, a ja popatrzyłam na niego wzrokiem mówiącym "Już nie żyjesz". -No co? To prawda.

-Twoja kara będzie bardzo bolesna. -powiedziałam mrużąc oczy, a on spojrzał na mnie lekko przerażony.

-Spokojnie tygrysico. -zaśmiał się Richard.

-Śpisz w swoim dawnym pokoju. -rzuciłam słodko i wstałam od stołu.

-Co ja takiego zrobiłem? -zapytał zdziwiony.

-Masz wobec mnie niestosowne myśli. -powiedziałam ostrożnie dobierając słowa, gdyż wśród nas była Natalie.

-Już odkąd miałaś 15 lat to miałem z tobą zawaliste sny. -wyszczerzył się w moją stronę, a Till spojrzał na niego gniewnie.

Richard zaśmiał się nerwowo i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.

-Dawno nie dostałeś ode mnie w twarz, co? -zapytał Till bardzo niskim głosem.

-Nie chcę dostać. -powiedział Kruspe i podniósł ręce w geście obronnym.

-Coś mi się wydaje, że dostaniesz. -odpowiedział mu mój brat.

-Chcecie powtórkę z dzisiejszej rozrywki? -zapytałam przerywając ich "rozmowę na poziomie".

-Nie! -krzyknęli obaj.

-I tak będziecie ją jutro mieć. Jest jutro wtorek i normalnie idę do pracy. -powiedziałam z uśmiechem.

-Za co ty nas tak nienawidzisz, co? -zapytał Richard.

-Za wszystko i za nic. -zaśmiałam się.

***

Wysiadłam z samochodu Till'a. Natalie i Demi zostały w domu mojej przyjaciółki, która opiekowała się swoją córką i urządziła dzieciom maraton filmowy.

Weszłam do domu Paula i przywitałam się z właścicielem przytulasem i całusem w policzek. To z nim miałam najlepsze relacje (nie licząc oczywiście Till'a i Richard'a). Jest moim ulubionym gitarzystą. Wybacz Richard jeśli myślałeś, że to ty.

-Kupe lat młoda. -zaśmiał się Paul obejmując mnie w talii.

-Tak. Kupe lat. -zaśmiałam się. -A te kupe lat to tydzień.

-Dla mnie i tak za dużo. -puścił mi oczko, a ja parsknęłam śmiechem.

Odsunęliśmy się od siebie i ujrzałam surowe spojrzenie brata i wściekłe Richard'a. To się porobiło.

Spuściłam głowę i odchrząknęłam. Poprosiłam Paula o szklankę wody. Od razu mi ją przyniósł. Podziękowałam mu, upiłam kilka łyków i odstawiłam szklankę na stolik.

Po kilku minutach do domu mojego przyjaciela (Tak Paul jest jej przyjacielem tak jak reszta zespołu. To znaczy Till jest bratem, a Richard chłopakiem - autorka). Przywitaliśmy się z nimi i poszliśmy do pomieszczenia, w którym chłopcy czasami dają koncert tylko mi. To strasznie dziwie brzmi. (Jaki rym poleciał - autorka).

Usiadłam wygodnie w fotelu i patrzyłam uważnie na każdego z mężczyzn. Nie odzywałam się i byłam skupiona na tym co robią. W pewnym momencie zaczęli. Siedziałam przed nimi i ruszałam ustami do słów, które śpiewał Till.

-Mogę zagrać? -zapytałam Christoph'a.

-Jasne. -rzucił z uśmiechem i podał mi pałeczki.

Usiadłam na jego miejscu i zaczęłam grać rolę Christoph'a. Zaczęłam grać "Du hast". Gitarzyści po chwili do mnie dołączyli, po czym dołączył się i klawiszowiec i wokalista. Zagrałam z nimi dwie piosenki.

-I jak? -zapytałam bawiąc się pałeczkami.

-Nie odczułem zmiany. -powiedział Paul, Christian i Ollie.

-Ja też nie. -mruknęli dwaj pozostali.

-Idę do was. -powiedział Christoph i zaczął wchodzić po schodkach.

Na ostatnim, trzecim, potknął się i upadł na kolano. Uderzyłam w bębny robiąc charakterystyczne "Ba dum tss", a chłopaki zaczęli się śmiać.

Wstałam i przekazałam pałeczki Christoph'owi. Usiadł na mim miejscu i zagrał solówkę.

Podeszłam do gitar Paula i wzięłam jego ulubioną. Czułam jego niespokojny wzrok na sobie. Myśli, że nie umiem grać. Zdziwi się. Chwyciłam ją tak jak Paul (xD - autorka) i zaczęłam grać "Das model", a chłopcy patrzyli na mnie zdziwieni. Gdy skończyłam spojrzałam na ich twarze.

-Jak mogłaś mi nie powiedzieć, że grasz na gitarze? -zapytał Till opanowując emocje.

-Chciałam wam zrobić taką ala niespodziankę. -uśmiechnęłam się krzywko.

-Śpisz w salonie. -powiedział Richard.

-O nie mój drogi. -zagroziłam mu palcem. -Mówiłam ci wcześniej, że śpisz w swoim danym pokoju.

-To wy jesteście razem? -zapytał Ollie.

-Tak. -odpowiedział mu Richard.

Spojrzałam na miny wszystkich po kolei. Till był wściekły, tak jak Richard. Ollie, Christop i Christian byli zdziwieni, a Paul był zdziwiony i... przybity.

-W domu czeka cię poważna rozmowa. -powiedział Till zaciskając szczękę.

-Nie jestem już małą dziewczynką Till, żeby mówić ci o wszystkim. -powiedziałam.

-Zastanawia mnie jedna rzecz. -warknął.

-Niby jaka? -zapytałam, ale zaraz pożałowałam.

-Po co mama dała ci żyć. -syknął w moją stronę.

Moje oczy się zaszkliły, po czym łzy zaczęły lecieć po moich policzkach. Odłożyłam gitarę mojego przyjaciela i wyszłam z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Pobiegłam szybko do przedpokoju. Ubrałam się i chwyciłam torebkę. Wybiegłam z domu i zaczęłam biec do domu.

Po 20 minutach do niego dobiegłam. Paul nie mieszkał daleko i chwała mu za to.

Weszłam do domu zapłakana. Nie rozebrałam się. Od razu pobiegłam do sypialni. Wyciągnęłam z szafy torbę i spakowałam w nią wszystkie potrzebne rzeczy mi i Natalie. Wybiegłam z domu i pobiegłam do mojej przyjaciółki.

Przyjęła mnie od razu.

***

-Tak mi powiedział. -szepnęłam płacząc.

-Co za gnojek. -powiedziała moja przyjaciółka przytulając mnie.

-Powinnaś odwieźć Demi. -powiedziałam wycierając łzy. -Nie mów im gdzie jestem. Jakby co to nic nie wiesz.

Doty pokiwała głową i ubrała się oraz Demi, po czym wyszła z domu.

-Czemu płaczesz Vitani? -zapytała Natalie.

-Pokłóciłam się z bratem i jest mi przykro. Zanocujemy dzisiaj u Doty, dobrze? -zapytałam dziewczynki, a ona potwierdziła ruchem głowy i przytuliła się do mnie.

Odwzajemniłam gest, po czym wróciła do zabawy z Anną*. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Till. Odebrałam, ale się nie odzywałam.

-Vit? -płakał. -Vit. Vit błagam powiedz coś. Martwię się o ciebie. Nie chciałem tego powiedzieć i cieszę się, że mama pozwoliła ci żyć. Proszę wróć do domu. Vit. Słyszysz mnie? Błagam odezwij się!

Rozłączyłam się. Płakał. Till płakał. Było mu przykro i mnie przeprosił, ale nie wybaczę mu tak szybko. Nie ma takiego bata.

Moja komórka znowu zaczęła dzwonić. Richard. Odebrałam, ale się nie odzywałam.

-Vitani. -płakał. -Wróć do domu błagam cię. Martwię się o ciebie, a Till wyrywa sobie włosy, chodzi w kółko i cały czas się wyzywa i przeklina. Błagam kochanie wróć. Myszko.

Rozłączyłam się. Nie miałam zamiaru go słuchać. Chciałam od nich odpocząć. Te słowa tak bardzo bolały.

Doty wróciła do domu. Była smutna. Musiała się nasłuchać. Opowiedziała mi co mówił mój brat i chłopak. Nie wybaczę Till'owi tych słów tak szybko. Niech sobie nie myśli.

Moja komórka zaczęła wibrować po raz trzeci. Paul. Odebrałam.

-Vitani? -zapytał z nadzieją i także płakał.

-Tak? -zapytałam cicho.

-Dzięki Bogu odezwałaś się! -krzyknął. -Gdzie ty jesteś?

-Nie mogę powiedzieć. -szepnęłam.

-Dlaczego? -był zdziwiony.

-Nie chcę, żebyście mnie znaleźli. Kiedyś wrócę. Niech zaopiekują się Nalą i Blue. -powiedziałam.

-Gdzie jesteś? -zapytał ponownie

-Nie wybaczę Till'owi tak szybko. -powiedziałam. -Nie mogę ci powiedzieć gdzie jestem. Wrócę. Nie wiem kiedy, ale wrócę.

Rozłączyłam się. Wyłączyłam komórkę i tyle po mnie. Nie wiedzieli co się ze mną dzieje i gdzie jestem. Nie wiedzieli nic.

____________________________________
Tym smutnym akcentem skończymy ten rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodobał. Zostawcie po sobie jakiś znak.

Do zobaczenia i pozdrawiam!
Psycho_Melania ;* ;* ;*

*Anna - córka Doty. Przyjaciółka Vitani rozwiodła się ze swoim mężem i odebrała mu prawa rodzicielskie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top