Rozdział #22

Obudził mnie dotyk czyiś palców na moim policzku. Otworzyłam oczy i zauważyłam rozmazane kontury twarzy. Jęknęłam i przetarłam oczy. Wzrok od razu mi się wyostrzył i ujrzałam twarz Richard'a.

-Pospałaś sobie kotek. -powiedział i pogłaskał mnie po policzku.

-A tobie zazdrość przeszła? -prychnęłam i zdjęłam z siebie kołdrę, żeby zejść z łóżka.

Mężczyzna miał jednak inne plany i postanowił, że mnie nie wypuści. Trzymał mnie w pasie i przyciągał do siebie.

-Możesz mnie puścić? -zapytałam.

-Nie. -mruknął i zawisł nade mną.

-Wczoraj w nocy zrobiłeś mi scenę zazdrości, a teraz... -nie dane było mi dokończyć.

Richard wpił się gwałtownie w moje usta nie dając dokończyć zdania. Naparł na mnie całym ciałem i całował namiętnie.

Po kilku sekundach zaczęłam oddawać pocałunki. Przez chwilę zapomniałam o jego wczorajszym zachowaniu po tym jak wyszliśmy z klubu.

-Przepraszam. -powiedział w moje usta. -To przez alkohol. Dobrze wiem, że nie zdradziłabyś mnie.

-Mam nadzieję, że do końca zapamiętasz to zdanie i nie będę musiała ci tego przypominać. -powiedziałam głaskając go po ramieniu. -A tak właściwie to kiedy przeniosłeś mnie na łóżko do siebie?

-Specjalnie zaczekałem aż zaśniesz. Właśnie wtedy przeniosłem cię na łóżko. -powiedział i musnął moje usta.

-Wariat. -zaśmiałam się cicho i założyłam swoje ręce na jego kark, a nogi owinęłam dookoła bioder.

-Pamiętasz moją obietnicę? -zapytał szeptem.

-Tak, ale poczekaj do wieczora. -uśmiechnęłam się i obróciłam się z nim.

Teraz to ja byłam na górze, a on na dole. Siedziałam na jego biodrach wyprostowana i patrzyłam na niego z wycięskim uśmiechem i z góry.

-Wiesz, że mogę cię z łatwością zrzucić? -zapytał i siadł obejmując mnie w biodrach.

-Wiem, ale tego nie zrobisz. -uśmiechnęłam się pewnie.

-A skąd? -zapytał.

-Stąd. -mruknęłam i go popchnęłam.

Richard poleciał plecami na miękki materac, a ja zawisłam nad nim i zaczęłam go całować. Mężczyzna oddawał każdy pocałunek. Zeszłam ustami na jego szyję i przegryzłam lekko jego skórę. Prawą dłoń miałam na jego kletce piersiowej, a lewą miałam wplątaną w jego włosy.

Oderwałam się od jego szyi i oparłam się o jego nagą klatkę piersiową. Patrzyłam na niego z uśmiechem, a on patrzył na mnie zadowolony i lekko zdziwiony.

-Przekonałaś mnie. -zaśmiał się, a ja razem z nim.

-Która godzina? -zapytałam i zaczęłam wzrokiem szukać zegarka.

-Ślepoto. -zaśmiał się Richard i wskazał mi zegarek na ścianę. -Jest po 9.

-Śniadanie! -krzyknęłam i zerwałam się z łóżka.

-Nie krzycz tak, bo Natalie obudzisz. -powiedział mój chłopak i pociągną mnie z powrotem na siebie.

Objął mnie w pasie i pocałował w czubek nosa. Ułożył się wygodnie i przykrył nas kołdrą. Wywróciłam oczami i próbowałam się jakoś wydostać z jego objęć, ale nie dałam rady. Czy oni wszyscy do cholery muszą być tak silni, że nie mogę się im wyrwać?!

-Richard. -jęknęłam dalej się szamotając. -Śniadanie.

-Dzisiaj mamy o 11. -powiedział i uniósł powiekę prawego oka.

-Trzeba było mi wcześniej powiedzieć. -westchnęłam i ułożyłam się wygodnie obok niego.

Leżeliśmy tak przez kilka minut i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. No właśnie. Tylko kilka minut. Leżeliśmy tak tylko kilka minut, bo nasza córka wyspała się i przyszła poleżeć z nami. Wcisnęła się między mną a Richard'em i przykryła się kołdrą. Zdjęłam z jej twarzyczki pasmo blond włosów i dałam całusa w nosek. Bardzo się cieszyłam, że tak szybko nam zaufała i się przed nami otworzyła. Cieszę się, że ją mam, a raczej ja i Richard.

-Będę miała siostrzyczkę albo braciszka? -zapytała nagle.

Spojrzałam na nią zaskoczona i zmieszana, po czym swój wzrok przeniosłam na Richard'a. On też był zdziwiony jej pytaniem, ale on się lekko uśmiechał.

-Może w następnym roku pomyślimy z tatą o drugim dziecku. -odezwałam się w końcu.

-A dało by się szybciej? -zapytała i spoglądała to na mnie to na Richard'a.

-Dziecko potrzebuje 9 miesięcy, żeby przyjść na świat słonko. -powiedział czarnowłosy i dał jej lekkiego pstryczka w nos, a mała roześmiała się.

-Dlaczego aż tyle? -zapytała i spojrzała na mnie.

-Potrzeba czasu, żeby odpowiednio się rozwinęło i ukształtowała się płeć dziecka. -powiedziałam.

-A co to płeć? -zadała kolejne pytanie.

-Chłopczyk albo dziewczynka. -wytłumaczył najprościej mój chłopak.

-Już rozumiem. -powiedziała. -Idziemy na śniadanie? Głodna jestem.

-Tak. -powiedziałam patrząc na zegarek. -Już się zbieramy.

Wstałam z łóżka i podeszłam do walizki Natalie. Wyciągnęłam jej ubrano na dzisiaj, po czym naszykowałam ubranie sobie. Z wybranym zestawem poszłam do łazienki, gdzie Richard brał prysznic. Stanęłam przed umywalką i związałam włosy w niedbałego koka. Zaczęłam myć zęby, a po odświeżeniu jamy ustnej zabrałam się za lekki makijaż polegający na tym, żeby zakryć moje niedoskonałości i wory pod oczami. Jedyne usta zostały mocniej podkreślone, bo pomalowałam je różaną pomadką.

Po zrobieniu makijażu ubrałam czystą bieliznę, czarne stopki, białe, obcisłe jeansy i krótki, brudnozłoty crop top, a do tego czarne buty na koturnie:

Po ubraniu się rozpuściłam włosy i je rozczesałam, po czym związałam je w niedbałego kłosa, który opadał na lewe ramię. Popsikałam się moimi ulubionymi perfumami i spojrzałam na Richard'a. Mężczyzna mył zęby w samym ręczniku i z mokrymi włosami. Seksownie to wyglądało.

-Zrób zdjęcie. Będzie na dłużej. -z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos mężczyzny.

-Mam cię na co dzień. -przewróciłam oczami. -Wystarczy mi.

Po mojej wypowiedzi wyszłam z łazienki. Natalie siedziała na kanapie z grzebykiem i gumkami do włosów. Podeszłam do niej z uśmiechem i zaczęłam czesać jej włoski. Zrobiłam jej dwa bokserskie warkoczyki, a w między czasie Richard wyszedł z łazienki. Gotowi wyszliśmy na śniadanie. Zamknęliśmy drzwi do pokoju i ruszyliśmy korytarzem do jadalni. Na korytarzu spotkaliśmy resztę rodzinki Rammstein.

Wszyscy razem poszliśmy do jadalni hotelowej. Zajęliśmy miejsce przy stole i kobiety oraz dzieci pierwsi zaczęli nakładać sobie śniadanie. Kobieta, która miała dziecko najpierw nakładała na talerz dziecka, a dopiero potem nakładała sobie. Gdy wszystkie wróciłyśmy do stołu poszli nasi mężczyźni.

-Jak z Richard'em? -zapytała Jenny.

-Już się pogodziliśmy. Sam przyznał się do błędu. -powiedziałam z lekkim uśmiechem.

-Pewnie i tak będzie musiał tłumaczyć się chłopakom. -zaśmiała się Doty.

-Pewnie tak. -zachichotała Maria.

-Jak to jest być bogatą? -zapytała nagle Ulrike.

-Niektóre to uwielbiają, a niektóre tego nie chcą. -powiedziałam. -Masz na wszystko pieniądzie i nie musisz się ograniczać. Robisz to co chcesz i spełniasz swoje marzenia dotyczące wszystkiego na Ziemi. -dodałam.

-A jak ty widzisz bycie bogatą? -zapytała Doty.

-Jest to dziwne uczucie. Całe życie oszczędzasz, gdy nagle napotykasz na swojej drodze życiowej bogatego perkusistę z Rammstein i zakochujesz się w nim od pierwszego wejrzenia. Starasz się wypaść przy nim jak najlepiej, ale i tak wiesz, że jesteś zwykłą wieśniaczką i nawet nie możesz pomarzyć, że taki ktoś jak on spojrzy na ciebie inaczej niż kobiete niższej klasy. Jednak los się do mnie uśmiechnął i stałam się partnerką wielkiego perkusisty z Rammstein. -skończyła swoją rozbudowaną wypowiedź.

-Jak słodko. -uśmiechnęła się Maria. -Większość z nas żyje jak królowe.

-Większość? -zapytała zdziwiona brunetka. -A nie wszystkie?

-Nie. -odpowiedział od razu Jenny. -Vitani jest z Richard'em, ale pracuje jako weterynarz. Tak samo Doty. Jest z Till'em i zarabia na swoje utrzymanie jakby obie miały za mało pieniędzy.

-To, że pracujemy to nie oznacza, że mamy za mało pieniędzy. Jakbyś nie pamiętała, gdyby Rumii nie podrzuciła Demi to ja i Till nie zbliżylibyśmy się tak i nie bylibyśmy teraz "prawdziwym" rodzeństwem i do tego ja i Richard nie bylibyśmy parą. -warknęłam.

-A właśnie. Gdzie jest Demi? -zapytała Maria.

-Jest u Saskie. -powiedziała moja przyjaciółka.

-Dużo nas ominęło? -zapytał Till siadając obok Doty.

-Nie. -powiedziałam bez emocji i dokończyłam swój posiłek, po czym wstałam i razem z Natalie wyszłam z jadalni.

Razem z dziewczynką zaczęłam kierować się do naszego pokoju. Na szczęście to ja miałam klucze, a nie Richard. Jenny na serio mnie wkurwiła. Czy ona na serio myśli, że ja i Doty pracujemy tylko dlatego, żeby mieć jeszcze więcej pieniędzy? Jeśli tak to się bardzo grubo myli. Ja i moja blond włosa przyjaciółka pracujemy, dlatego, że praca jako weterynarz była naszym marzeniem. Cholerna egoistka. Jeszcze tak niedawno śliniła się na widok "tańca" Richard'a, a teraz taką świętą krowę udaje. Cholerna manipulantka.

Razem z córką weszłam do pokoju i od razu podeszłam do walizek. Wyciągnęłam z ich wnętrzności stroje kąpielowe dla mnie, Natalie i Richard'a. Gdy tylko mój chłopak wróci zamierzam mu powiedzieć, że idę z Natalie na hotelowy basen i jak będzie chciał to może się przebrać i iść z nami.

Podałam dziewczynce strój i poprosiłam, żeby się w niego przebrała. Sześciolatka z uśmiechem poszła do łazienki i zaczęła przebierać się w strój kąpielowy. Gdy dziewczynka wyszła założyła na siebie krótkie spodenki i koszulkę. Włączyłam jej telewizor i przełączyłam na bajki, po czym wzięłam swój strój i sama poszłam się przebierać.

Zamknęłam drzwi do łazienki i rozebrałam się. Założyłam strój kąpielowy i stanęłam przed lustrem. Rozpuściłam włosy i rozczesałam delikatne fale. Nachyliłam się i zebrałam włosy na czubku głowy. Związałam je tam gumką i wyprostowałam się. Rozczesałam kucyka szczotką i zacisnęłam go. Kilka pasm zdążyło wylecieć i zwisały po bokach mojej twarzy.

Zmyłam makijaż i pomalowałam twarz wodoodpornym podkładem, a na powiece zrobiłam kreskę wodoodpornym eyeliner'em. Z takim makijażem wyszłam z łazienki. Richard wrócił już ze śniadania i rozmawiał z Natalie.

Podeszłam do walizki i założyłam krótkie spodenki i zwykłą koszulkę. Stanęłam za dwójką rozmawiających i czekałam aż mnie zobaczą. W sumie dziwiłam się, że nie zobaczyli mnie ani nie usłyszeli jak wychodziłam z łazienki.

W pewnym momencie Richard się odwrócił i wpadł na mnie. Gdyby mnie nie złapał to siedziałabym na posadzce.

-Nie ładnie tak zakradać się od tyłu. -powiedział dalej obejmując mnie w talii.

-Dobrze wiesz, że ja nie lubię się słuchać. -powiedziałam.

-Wiem. -westchnął. -A możesz mi powiedzieć, dlaczego wyszłaś tak nagle ze śniadania?

-Jenny mnie wkurwiła. -mruknęłam.

-Co tym razem powiedziała? -zapytał i uniósł jedną brew do góry.

-Sądzi, że ja i Doty pracujemy, dlatego, że obie uważamy, że mamy niewystarczająco pieniędzy i wykorzystujemy was jako karty bankowe. -powiedziałam próbując naśladować jej głos.

-Oj Mała. -zaśmiał się mój chłopak. -Nie dawaj się tak sprowokować.

-Łatwo ci mówić, ale trudniej zrobić. -mruknęłam.

-Idziemy już na basen? -zapytała sześciolatka.

-Tak, tylko się przebiorę. -powiedział jej tata, a mój chłopak i zniknął w łazience.

Usiadłam obok dziewczynki i tłumaczyłam jej jak ma się zachować. Ona tylko uspokajała mnie i mówiła, że będzie się pilnowała mnie, Richard'a, wujków albo cioć. Pogłaskałam ją po głowie i pochwaliłam.

W pewnym momencie w końcu Richard wyszedł z łazienki. Powiadomił nas, że reszta do nas dojdzie i, że możemy już iść. Natalie z uśmiechem szła z przodu, a ja i Richard trzymając się za ręce za dziewczynką. Rozmawiałam ze swoim chłopakiem i co chwila patrzyłam na Natalie.

Nagle mała blondyneczka wpadła na starszego od siebie chłopczyka. Natalie upadła na dywan, a chłopczyk na nią. Rzuciłam się do niej pędem i przy okazji pomogłam chłopczykowi.

-Max! -krzyknął znany mi kobiecy głos.

-Tu mamo! -odkrzyknął chłopczyk, po czym przede mną i obok chłopczyka stanęła rudowłosa kobieta.

-Lucy? -zapytałam.

-Vitani? -zadała pytanie. -Vitani!

Kobieta przytuliła mnie, a ja odwzajemniłam uścisk. Lucy jest niską rudowłosą kobietą z zielonymi oczami i piegami. Jej włosy były mocno kręcone. Jest szczupła i ma idealne krągłości. Kolegowałam się z nią podczas nauki na studiach. Niestety musiała się wyprowadzić i straciłyśmy ze sobą kontakt. Ruda wiedziała, że moim bratem jest wokalista z Rammstein, ale nie chwaliła się innym, że zna siostrę sławnego wokalisty. Uwielbiałam ją za poczucie humoru i śmiałość. Ja, Doty i Lucy tworzyłyśmy niezwykłą trójkę. Nie było osoby, która byłaby przy nas poważna i nie było chłopaka, który nie odwróciłby się za nami. Nasz trójka miała miano najpiękniejszych dziewczyn ze szkoły. Miło wspominać czasy ze studiów.

-Jak ja cię dawno nie widziałam. -powiedziałam z uśmiechem. -Nic a nic się nie zmieniłaś.

-Dzięki. -zaśmiała się. -Ty też nic się nie zmieniłaś. No może tylko tatuaże ci przybyły, ale zajebiście z nimi wyglądasz.

-Dzięki. -zaśmiałam się. -Masz słodkiego synka.

-Dziękuję. Ma na imię Maximilian i ma 9 lat. Szkoda, że jest bardziej podobny do swojego cholernego tatusia. -mruknęła.

-A co się stało? -zapytałam.

-Wiesz... to nie jest temat na korytarzu. Może przyszłabyś do nie i porozmawiałybyśmy o tym na spokojnie? -zapytała.

-Jasne. -powiedziałam. -Daj komórkę to zapiszę ci mój numer.

-Już. -powiedziała i podała mi urządzenie.

W między czasie sprawdziłam co robią dzieci i Richard. Moja córka rozmawiała z synem mojej dawnej przyjaciółki, a mój chłopak przyglądał się a to dzieciom a to nam. Coś czuję, że będę musiała mu się spowiadać.

Zapisałam kobiecie mój numer i oddałam jej urządzenie. Właśnie w tym momencie nasze dzieci dopadły do naszych nóg.

-To jest moja córka. Ma na imię Natalie i ma 6 lat. To jest mój chłopak Richard Kruspe. Pamiętasz go z moich opowiadań, prawda? -zapytałam, a mój chłopak posłał mi zdziwione spojrzenie.

-Tak. -zaśmiała się. -Nie sądziłam, że po twoich opowiadaniach będziecie razem. Nie wspominałaś o nim najlepiej.

-Wiem, ale dałam im szansę. -uśmiechnęłam się.

-A to jest wasza biologiczna córka? -zapytała i uśmiechnęła się do Natalie, co dziewczynka ku mojemu zaskoczeniu odwzajemniła.

-Nie. Ja i Richard zaadoptowaliśmy ją w tym roku. Dużo się wydarzyło od ostatniego naszego spotkania. Musimy to nadrobić. -uśmiechnęłam się.

-Może dzisiaj przynajmniej trochę nam się to uda. -powiedziała. -Zadzwonię po 16.

-A może wybrałabyś się z nami i resztą zespołu na basen? -zapytał mój chłopak. -Poznasz resztę zespołu i ich partnerki, a nasze dzieci się pobawią.

-Dziękuję za propozycję. Chętnie z niej skorzystam. -uśmiechnęła się Lucy. -A masz kontakt z Doty?

-Tak. -zaśmiałam się. -Jest dziewczyną mojego brata i jest w hotelu.

-To super. -uśmiechnęła się. -Idziemy z Max'em się przebrać i dołączymy do was. Do zobaczenia!

-Do zobaczenia! -powiedziałam razem z pozostałą dwójką.

Lucy ruszyła do swojego pokoju, a ja i moje towarzystwo ruszyliśmy na basen. Doszliśmy tam w miarę szybko i zdjęliśmy z siebie ubranie zostawiając je w odpowiednich szafeczkach. Ruszyliśmy do ogromnego pomieszczenia, gdzie znajdował się przykryty basen pływacki, zwykły basen, trzy kółka jacuzzi, basen, do którego prowadziły dwie zjeżdżalnie, czerwona i żółta, basen z wypływem na powietrze oraz niewielki i nie za głęboki basen dla dzieci..

Natalie od razu zaciągnęła Richard'a na największą zjeżdżalnie, a ja usiadłam w jednym z jacuzzi. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu. Prawie w ogóle nie było ludzi. Możliwe, że wszyscy poszli zwiedzać miasto albo nie było za dużo osób w hotelu.

Moje rozmyślenia przerwały cztery kobiety. Doty, Jenny, Maria i Ulrike dosiadły się do mnie, a chłopcy od razu poszli pływać do najgłębszego basenu. Jedyny był Richard, który pilnował Natalie, żeby nie utonęła. Prawdopodobnie próbował nauczyć ją pływać.

-Wiesz kogo spotkałam? -zapytałam Doty w języku polskim.

-No pochwal się. -uśmiechnęła się do mnie blondynka.

-Lucy. -spojrzałam na moją przyjaciółkę.

-Tą Lucy? Tą naszą, słodką, rudą małpeczkę? -zapytała szczerząc się coraz szerzej.

-Tak. Naszą, słodką, rudą małpeczkę. -zaśmiałam się. -W ogóle się nie zmieniła. No oprócz tego, że urodziła 9 lat temu syna.

-Przecież 9 lat temu ona miała 16 lat! -powiedziała bardzo zdziwiona moją wypowiedzą.

-No właśnie wiem. -powiedziałam. -Musiała urodzić zanim się poznałyśmy na studiach.

-Ciekawe dlaczego nam nie powiedziała, że ma dziecko. -zamyśliła się moja przyjaciółka.

-Może bała się naszej reakcji? -zadałam pytanie retoryczne.

-Tak też mogło być. -westchnęła Doty.

-Niedługo ma tu przyjść ze swoim synkiem, Max'em. -powiedziałam i spojrzałam się na wejście.

-Możecie mówić po niemiecku? Żadna z nas nic nie rozumie. Jeżeli nas obgadujecie to jesteście tchórzami, że nie powiecie nam tego w twarz. -warknęła Jenny.

Zacisnęłam pięści i szczękę. Ta laska coraz bardziej działa mi na nerwy. Jak mnie naprawdę wkurwi to coś jej zrobię. Wtedy trafię do więzienia i Christian mnie znienawidzi, ale będzie warto.

-Nie obgadujemy was, tylko wspominamy czasy, gdy chodziłyśmy na studia. Rozmyślamy, dlaczego nasz przyjaciółka nie powiedziała nam o ważnej rzeczy. Niedługo będziecie miały okazję ją poznać, bo przyjdzie tu do nas ze swoim synkiem. -powiedziałam obojętnie.

Maria i Jenny nieźle mnie czasami wkurwiają, a Ulrike jestem w stanie polubić. Wydaje się być miła i nie przechwala się. Jest prostą kobietą z śliczną urodą. Christoph ma szczęście, że ją znalazł.

-Cześć dziewczyny. -przywitała się Lucy przysiadając się do nas. -Jestem Lucy. Dawna przyjaciółka Vitani i Doty.

Ruda uścisnęła dłonie trzem nieznanym kobietom, które przedstawiły się jej. Widziałam, że Maria i Jenny będą później obgadywały Lucy, ale nie zamierzałam się wtrącać, bo to oznaka zazdrości.

-Więc tak... -zaczęłam. -Ja jestem z Richard'em, Doty z moim bratem, Ulrike z Christoph'em, Maria z Oliver'em, a Jenny z Christian'em. Mniej więcej wiesz który to który, nie? -zapytałam, a ruda pokiwała głową na tak.

-A gdzie twój synek? -zapytała Doty.

-Jak tu weszła to podbiegła do nas Natalie z inną dziewczynką i zabrały Max'a do zabawy. Pociągnęły go w stronę basenu dla dzieci. -powiedziała i wskazała nam basen.

-Ta dziewczynka, z którą podbiegła Natalie to moja rodzona córka, Anna. -odezwała się Doty.

-Obie dziewczynki są śliczne. -zaśmiała się rudowłosa.

Tak minęło nam pół godziny. Rozmawiałyśmy w szóstkę jakbyśmy znały się od lat. Maria i Jenny nie były chamskie i bardzo dobrze się z nimi rozmawiało. Lucy poproszona przez Marię, Jenny i Urlike była zmuszona, żeby opowiedzieć o sobie. Dowiedziałyśmy się co tutaj robi, kto jest ojcem dziecka i dlaczego już ojca dziecka nie ma. Jej historia była czasami smutna, czasami radosna, a czasami nie chciało się wierzyć, że takie coś jej się przytrafiło.

Po naszych rozmowach poszłyśmy po dzieci i poszłyśmy do basenu, w który pływali nasi mężczyźni. Zapoznałyśmy chłopaków z Lucy i razem z dziećmi pływaliśmy w basenie. Paul często zagadywał do Lucy i cały czas bawił się z jej synem. Tak właściwie to Richard, Till i Paul byli w towarzystwie dzieci. Chłopczyk dobrze dogadywał się z dziewczynkami i z Paulem. Muszę spiknąć Paula z Lucy. Nie wiem ile mam na to czasu, ale muszę się pośpieszyć.

Na basenie byliśmy około 3 godzin. Bawiliśmy się super. Dzieci wyszalały się i nie zdziwię się jak wieczorem padną jak muchy. Będą spać jak zabici. Jest tego tylko jeden minus. Pójdą wcześnie spać i wcześnie wstaną, więc za długo nie pośpimy.

Po godzinie 15 wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Umówiłam się z Doty i Lucy, że spotkamy się u Lucy w pokoju o 17, a o 18 pójdziemy na kolację i wrócimy z Lucy do jej pokoju i będziemy kontynuować naszą rozmowę.

Weszłam z Richard'em i Natalie do pokoju, po czym od razu zamknęłam się w łazience. Zmyłam makijaż i wzięłam prysznic, przebrałam się w ubrania, które miałam na sobie rano i posmarowałam twarz kremem nawilżającym.

Wyszłam z pomieszczenia i spojrzałam na zegarek. Niby się nie śpieszyłam, ale myślałam, że zajmie mi to o wiele więcej czasu.

-Widziałaś Paula jak Lucy przyszła? -zapytał mój chłopak i położył się na łóżku na brzuchu.

-Widziałam. -uśmiechnęłam się. -Paul ostatnio mówił, że musi kogoś sobie znaleźć.

-No i chyba znalazł. -zaśmiał się mężczyzna. -A co takiego mówiłaś o nas zanim byliśmy parą? -zapytał.

-Nie zbyt miłe rzeczy, ale wy też nie mówiliście o mnie zbyt dobrze. -powiedziałam.

-Niby co takiego mówiliśmy? -zapytał zdziwiony.

-No na przykład "Pewnie jest strasznie gruba, dlatego zakrywa to pod tymi ubraniami." albo "Pewnie jest strasznie płaska, że nie potrzebuje stanika, dlatego zakłada takie ubrania.". -mruknęłam.

-No... może tak... tylko troszeczkę o tobie mówiliśmy. Tak... troszeczkę. -Richard zaśmiał się nerwowo i podrapał po karku.

-Słyszałam wszystko o czym rozmawialiście w domu Till'a jak u niego mieszkałam. -powiedziałam i przewróciłam oczami. -Ale nie mam wam tego za złe. W końcu wtedy otworzyliście mi oczy i odważyłam się pokazać więcej ciała niż wtedy pokazywałam.

-Zacznijmy od tego, że w ogóle tego ciała nie pokazywałaś. -wtrącił mój chłopak.

-Nie ładnie to tak przerywać. -zaśmiałam się i pocałowałam go.

Niestety albo stety mojemu chłopakowi to nie wystarczyło. Objął mnie w talii i pociągnął na swoje kolana. Całował mnie namiętnie aż zszedł na szyję. Wydałam z siebie cichy jęk, a jego ręce znalazły się na moich piersiach.

-Pamiętasz co mi obiecałaś? -zapytał mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz.

-Tak, ale plany się zmieniły. Idę przecież do Lucy z Doty. -powiedziałam i pogłaskałam go po policzku.

-Ale obiecałaś. -mruknął próbując udawać złego.

-No wiem, ale kochanie. -przerwałam. -Nie widziałam Lucy od jej wyprowadzki. Obiecuję, że to zrobimy. Kiedyś. Nie dziś. Kiedyś. -uśmiechnęłam się krzywo.

-Trzymam cię za słowo. -powiedział i wskazał na mnie palcem.

-Dobrze. -pocałowałam go. -Dopilnuj, żeby Natalie zrobiła wieczorną rutynę i możesz iść z nią do Till'a. Wy sobie pogadacie, a Anna i Natalie się pobawią.

-No niech będzie. -powiedział. -Miałem od niego już dzisiaj kazanie, więc drugiego się nie spodziewam.

-Kiedy prawił ci kazanie? -zapytałam.

-No gdy wy tylko wróciłyście do stołu to wstałem razem z chłopakami i zaciągnęli mnie do kibla. Tak zaczęli prawić mi kazanie. -powiedział mój chłopak.

-Zaciągnęli go kibla? -zapytałam ze śmiechem.

-No... tak. -zaczął się śmiać.

-Wariaci. -zachichotałam. -Idę.

Wstałam z kolan mojego chłopaka, po czym nachyliłam się i pocałowałam go w policzek. Poprawiłam włosy i wyszłam z naszego pokoju. Na korytarzu spotkałam Doty i razem z nią wybrałam się do Lucy.

***

-A dlaczego nie powiedziałaś nam, że masz syna? Przecież byłyśmy przyjaciółkami. -powiedziała Doty.

-Bardzo chciałabym, żebyśmy znowu były przyjaciółkami. -westchnęła. -Nie powiedziałam wam, bo bałam się, że jak dowiecie się kim jest ojciec Max'a to zwyzywacie mnie od kurew, szmat i dziwek. -powiedziała smutna.

-Nigdy byśmy cię nie nazwały dziwką, kurwą czy suką. Byłyśmy przyjaciółkami i dalej nimi jesteśmy. Pomogłybyśmy ci wtedy. -powiedziałam i przytuliłam się do niej.

Rozmawiałyśmy w najlepsze i w ogóle straciłyśmy poczucie czasu. Do pokoju wróciłam grubo po 3 w nocy. Weszłam najciszej jak potrafiłam i przebrałam się w piżamę. Richard i Natalie pewnie już dawno spali. Tylko ja jak taka wywłoka się szlajam po pokojach.

Po wieczornej rutynie wślizgnęłam się do łóżka obok Richard'a. Mężczyzna od razu mnie przytulił, a ja z uśmiechem wykończona tym dniem, usnęłam.

___________________________
Rozdział 22 za nami. Rozdział ma 3613 słów. Jestem z siebie dumna. Niby cały czas piszę długie rozdziały, ale ten rozdział bardzo mi się podoba. Napiszcie w komentarzu, czy wam też się ten rozdział podoba.

Do zobaczenia i pozdrawiam!
Psycho_Melania ;* ;* ;*

PS:. Dzisiaj urodziny Till'a! Chociaż nie zobaczy tych życzeń, to życzę mu zdrowia, dalszych sukcesów i więcej przyjazdów do Polski!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top