Rozdział #20
Założyłam bluzkę i przykryłam ręce Richard'a znajdujące się na moim brzuchu. Mój chłopak niedawno wstał i przytulał się do mnie bojąc się o to, że ucieknę. Była to śmieszna sytuacja i na mojej twarzy widniał uśmiech.
-Richard ubieraj się. -zaśmiałam się i odwróciłam się do mężczyzny przodem.
-Ja chcę jeszcze spać. -ziewnął.
-Koncerty w Polsce masz. -zaśmiałam się i wyszłam z sypialni.
Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Przywitałam się z Till'em, Doty i Paulem. Moja przyjaciółka robiła śniadanie, a chłopaki zasypiali na siedząco. Zaśmiałam się i podeszłam do Doty z zamiarem pomocy. Kobieta chętnie przyjęła moją pomoc, a do kuchni zszedł mój chłopak. Usiadł obok Till'a i razem z nimi zasypiał.
Ja i Doty zaśmiałyśmy się i postawiłyśmy przed chłopakami śniadanie. Poszłam obudzić dziewczynki i po kilku minutach siedzieliśmy wszyscy i jedliśmy śniadanie. Chłopaki rozbudzili się i jedli śniadanie śmiejąc się przy tym.
Po posiłku ja i Doty pozmywałyśmy i wyjęłyśmy wszystko na podróż. Za około 30 minut wszyscy mieliśmy się zebrać u Paula w domu.
-Cieszę się, że jadę z tobą słońce. -szepną Richard i zaczął delikatnie całować mnie w szyję.
-Ja też. -zaśmiałam się cicho przez łaskotki na szyi. -A teraz pomóż mi znieść walizki na dół.
Chwyciłam swoją walizkę i torbę, a Richard swoje manatki. Zeszliśmy na dół i postawiliśmy wszystko w sieni. Mężczyzna wrócił na górę po walizki Natalie i Anny, a ja wróciłam do kuchni. Razem z moją przyjaciółką zaczęłyśmy przygotowywać jedzenie i picie na podróż. Każda para jechała w jednym samochodzie. Wyjątek stanowiły dziewczynki. Dogadaliśmy się, że najpierw pojadą ze mną i Richard'em, a podczas postoju przesiądą się do Till'a i Doty. Zależy nam, żeby dziewczynki przez całą podróż spędziły razem, żeby się nie nudziły.
Zapakowałam kanapki i picie do toreb, po czym wyniosłam je do sieni i postawiłam na walizkach. Wróciłam do kuchni, a zwierzaki zaczęły ocierać się o moje nogi. Zaśmiałam się i pogłaskałam psiaki i kotkę po główkach.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałam na Doty zdziwiona, a ona odwzajemniła moje spojrzenie. Podeszłam cicho do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Uśmiechnęłam się i otworzyłam kobiecie drzwi. Saskia z uśmiechem weszła do środka, a ja zamknęłam za nią drzwi.
-Cześć Vit. -powiedziała.
-Cześć. -odpowiedziałam i pocałowałyśmy się w policzek. -Co cię sprowadza do nas tak wcześnie?
-Przeczytałam od ciebie SMS-a, że wyprowadzacie się do Paula. -powiedziała. -Coś się stało?
-Tak. -westchnęłam i ściszyłam głos, żeby Doty nie słyszała. -Były mąż Doty, Harry, który ją i Annę krzywdził, znalazł ją i wiedział gdzie jej szukać. Musieliśmy się wyprowadzić, a akurat Paul mieszkał sam i pewnie mu się nudziło, więc zadzwoniłam do niego z prośbą zamieszkania. Zgodził się i tak oto tu mieszkamy.
-To nie wesoło. -powiedziała zasmucona. -A jak z Lucasem? -zapytała.
-Ostatnio do mnie dzwonił. -ściszyłam jeszcze bardziej głos i spuściłam głowę.
-Powiedziałaś o tym Till'owi i Richard'owi? -zapytała szybko i złapała mnie za ramiona.
-Nie. -szepnęłam i spojrzałam na twarz mojej siostry.
-Musisz im powiedzieć. -powiedziała pewnie.
-Nie Saskia. -zaprzeczyłam od razu. -Jadą teraz w trasę i nie mogę ich niepokoić.
-Jeżeli ty tego nie zrobisz to ja to zrobię. -powiedziała, a ja pokiwałam przecząco głową. -Till! -krzyknęła, a ja od razu spojrzałam na nią przestraszona. -Till!
-Dobra, dobra cicho. -powiedziałam i uciszyłam siostrę. -Powiem im od razu po trasie koncertowej.
-No okej. -powiedziała nie za bardzo zadowolona moja odpowiedzią.
-Co jest? -zapytał mój brat, a ja podskoczyłam słysząc jego głos za sobą.
Mężczyzna zaśmiał się i podszedł do mnie, po czym objął mnie ramieniem i spojrzał wyczekująco na naszą siostrę.
-Chciałam ci tylko powiedzieć, że zabieram swoją kotkę, Nale i Blue do siebie. Przy okazji zabiorę do siebie Demi, peby ułatwić wam sprawę. -powiedziała wymuszając uśmiech.
-To dobrze. -uśmiechnął się. -Nie będę musiał ich odwozić do mamy.
-Naszykuję psiaki i kotkę, i zaraz do ciebie wracam. -powiedziałam i oddaliłam się od rodzeństwa.
Zapakowałam wszystko co potrzebne jest moim psom i to co przywiozła Saskia, gdy zostawiała u nas kotkę. Wzięłam w dłonie reklamówkę i poszłam z nią do kobiety. Till i Saskia zawzięcie rozmawiali, a zwierzaki siedziały już przy nogach mojej starszej siostry. Kobieta obok siebie miała wózek z moją chrzestnicą i jej rzeczy.
-Proszę. -powiedziałam z uśmiechem. -Wszystkie potrzebne rzeczy masz w tej siatce.
-Dzięki siostra. -odebrała reklamówkę z lekkim uśmiechem. -Jedźcie ostrożnie i udanych koncertów. Postaram się do was wpaść po trasie koncertowej.
-Dziękujemy. -powiedziałam razem z bratem i ucałowaliśmy policzki siostry.
-Pozdrówcie resztę. -powiedziała wychodząc z domu i zabierając ze sobą zwierzaki. -Paa!
-Pozdrowimy! Papa! -rzuciłam i zamknęłam za nią drzwi.
-Fajnie, że psiaki jadą do Saski. -powiedział Till uśmiechając się lekko.
-No. Fajnie. -rzuciłam.
***
-No to w drogę. -zaśmiał się Richard wyjeżdżając przed ostatni z posesji.
-Tato. -zaczęła Natalie przeciągając ostatnią samogłoskę.
-Tak? -zapytał Richard przeciągając jedyną samogłoskę w wyrazie.
-Włączysz radio? -zapytała Natalie razem z Anną przeciągając ostatnią głoskę w wyrazie "radio".
-Włączę. -powiedział mój chłopak przedłużając ostatnią głoskę.
Zaśmiałam się i spojrzałam na uśmiechającego się Richard'a. Bardzo dobrze dogadywał się z obiema dziewczynkami. Gdybym była w ciąży to nie martwiłabym się, że Richard nie będzie miał dobrych kontaktów ze swoim dzieckiem. Dziwi mnie fakt, że chce być ojcem w takim wieku.
-Nad czym tak myślisz? -głos mojego chłopaka wyrwał mnie z zamyśleń.
-Nad... -zawahałam się. -... wszystkim i nad niczym. -uśmiechnęłam się sztucznie.
-Co się dzieje Vit? -spojrzał na mnie kątem oka, po czym wrócił spojrzeniem na drogę.
-Nic. Na prawdę. -uśmiechnęłam się lekko i położyłam swoją dłoń na udzie mężczyzny.
-Jesteś jakoś ostatnio przygaszona. Na pewno wszystko w porządku? -zapytał skręcając w prawo z autem Christoph'a.
Nie. Jeżeli chcesz wiedzieć o czym myślę to proszę. Boję się, że jak zajdę z tobą w ciążę to mogę poronić albo nie dam rady zająć się maleństwem. Boję się, że jak poronię to ty mnie zostawisz. Do tego Lucas zadzwonił do mnie i powiedział, że to nie koniec. Boję się, że znowu komuś zrobi krzywdę.
-Na pewno nic się nie dzieje. Wszystko jest w porządku. -zaśmiałam się cicho i spojrzałam na śpiewające dziewczynki.
Nagle w radiu usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki "Führe Mich" autorstwa chłopaków. Na twarzy Richard'a od razu pojawił się uśmiech i zaczął ruszać głową, a do tego podgłośnił piosenkę.
-To piosenka taty i wujków? -zapytała Natalie.
-Tak. -zaśmiałam się, a mój chłopak zaczął śpiewać razem z moim radiowym bratem.
Spojrzałam za Richard'a, a potem wlepiłam swój wzrok w krajobraz zza oknem i sama zaczęłam śpiewać. Słyszałam jeszcze, że dziewczyniki próbują śpiewać, a w lusterku widziałam jak obie grają na niewidzialnej perkusji.
***
-A skąd Till wie, gdzie mamy jechać? -usłyszałam stłumiony głos Anny.
-Ma włączoną nawigacje. -odpowiedział jej Richard.
Otworzyłam oczy i odchrząknęłam. Na dworze było pochmurno i zapowiadało się na burze.
-Długo spałam? -zapytałam cicho.
-Nie. Tylko pół godziny. -powiedział mój chłopak. -Zaraz robimy postój.
-Okej. -powiedziałam ziewając.
-Dostałaś od kogoś SMSa. -mężczyzna zerknął na mnie przez chwilę. -Mam się czuć zazdrosny? -zaśmiał się.
-Tak. Zdradzam cię z każdym napotkanym facetem. -mruknęłam i wywróciłam oczami.
-To świetnie się składa, bo ja zdradzam cię z każdą moją fanką. -powiedział i zmarszczył brwi.
-Mamo. Nie kłóćcie się z tatą. Nikt z was się nie zdradza, a ja jestem dowodem. -powiedziała pewna siebie Natalie.
-Masz rację, ale czasami twój tata mnie denerwuje tymi pytaniami i zazdrością. -westchnęłam i spojrzałam na dziewczynkę.
-Till zjechał. Robimy postój. -powiedział Richard i stanął obok auta Christoph'a, a po chwili obok nas zaparkowało auto Paula. -I tak cię kocham słońce. -mruknął mój chłopak i złożył na moich ustach krótki pocałunek.
-Wiem. -zaśmiałam się. -Ja ciebie też.
Dziewczynki i mężczyzna opuścili auto, a ja odblokowałam telefon i weszłam w wiadomości. Otworzyłam szerzej oczy czytając treść wiadomości.
Nieznany:
Nie ładnie tak przerywałaś naszą rozmowę telefoniczną. Mnie i tak się nie pozbędziesz i wrócisz do mnie. Zadbam o to słońce.
Mój oddech przyśpieszył, a łzy zaczęły zbierać się pod powiekami. Szybko wyłączyłam SMSa i telefon, po czym wytarłam oczy i wyszłam z auta. Stanęłam obok Richard'a i objęłam go jedną ręką, a on po chwili zrobił to samo.
-My nie miałyśmy jeszcze okazji się poznać. Jestem Ulrike. -piękna brunetka wyciągnęła rękę w moją stronę. -Jestem dziewczyną Christoph'a.
-Vitani Ksenia Lindemann. Dziewczyna Richard'a Zven'a Kruspe i siostra Till'a. -uśmiechnęłam się.
-Myślałam, że jesteście małżeństwem. Z opowiadań Christoph'a tak wynikało. -powiedziała.
-Możemy być i małżeństwem. Nam to nie przeszkadza. -zaśmiał się mój chłopak i cmoknął mnie w policzek.
Wszyscy zaśmiali się z jego wypowiedzi. Oparłam swoją głowę o jego ramię i cmoknęłam go w szczęke.
-Richard? -mój przyjaciel przeciągnął 'a' w imieniu mężczyzny.
-Czego? -westchnął i spojrzał na Paula.
-Może teraz Vit jechać ze mną do kolejnego postoju? -zapytał.
-A co ty się jego pytasz? -wtrąciłam się. -Oczywiście, że z tobą pojadę. Jesteś moim przyjacielem i wątpię, żeby ci się samemu nie nudziło. Pojadę z tobą.
-A gdzie mój głos w tej sprawie? -zapytał mój chłopak.
-Samotność ci nie zaszkodzi. -powiedziałam i poklepałam mojego chłopaka po plecach.
-No wiesz ty co? -zapytał.
-Wiem. Kochasz mnie. -zaśmiałam się i lekko musnęłam jego usta.
-Teraz wszyscy, którzy chcą idą do ubikacji, a do tego najeść się i napić. -powiedział Till obejmując Doty w talii.
Każdy poszedł w swoją stronę, a dwie sześciolatki pilnowały się dorosłych, którzy szli w odpowiednie miejsce.
Po tym jak każdy zrobił to co chciał wsiedliśmy do aut. Ja jechałam tym razem z Paulem, Richard jechał sam, Christian i Christoph jechali ze swoimi partnerkami, a Till i Doty jechali z dziewczynkami.
Zapięłam pasy i czekałam aż wszyscy ruszą. Razem z Paulem jechałam ostatnia.
-Jakaś przestraszona jesteś. -odezwał się Paul. -Coś się stało?
-Nie, tylko... -zawahanie z mojej strony. -Pierwszy raz w Polsce. Umiem ich język i chciałam tam pojechać, ale teraz jakby się boje.
Za dużo kłamię albo za dużo informacji ukrywam.
-Nie bój się. -mężczyzna się zaśmiał. -Polacy są gościnni i bardzo mili. Nie musisz się bać. W razie czego masz po swojej stronie cały Rammstein.
Razem z przyjacielem zaczęłam się śmiać, ale piosenka "Mutter" nam przerwała. Paul podgłośnił na fula i zaczęliśmy śpiewać. Jakoś po tej 'zabawie' w karaoke nie przeszkadza mi śpiewanie przy chłopakach, a nawet przy obcych ludziach. To znaczy przy obcych ludziach nucę pod nosem, a nie śpiewam na cały głos, ale i tak jest już progres.
-Muszę sobie kogoś znaleźć. -westchnął Paul.
-A co to za postanowienia noworoczne? -zaśmiałam się.
-Ej, ja mówię poważnie. -uśmiechnął się lekko.
-Jak będziesz miał jakiś problem w znalezieniu dziewczyny to mi powiedz. -spojrzałam na niego. -Chętnie ci pomogę.
-Dobra. -zaśmiał się. -Trzymam cię za słowo.
Parsknęłam śmiechem, a Paul razem ze mną. No i nagle mnie olśniło.
-Ollie ma jutro urodziny. -powiedziałam.
-E no. Faktycznie. -Paul spojrzał na mnie na ułamek sekundy. -Trzeba coś wykombinować.
***
(KOLEJNY POSTÓJ)
Wyszłam z auta Paula i rozciągnęłam się. Od razu małe łapki oplotły moje biodra.
-Wujek mówił coś o urodzinach wujka Oliver'a. -powiedziała moja córka.
-Muszę porozmawiać z innymi. Może coś wymyślimy. -powiedziałam i pogłaskałam ją po głowie.
-Vitani! -krzyknęła Maria i podbiegła do mnie. -Zaciągnij gdzieś mojego męża, a ja z chłopakami i dziewczynami ustalimy coś na jego urodziny.
-Dobra. -uśmiechnęłam się. -Zawołam Annę i działam. Anna!
-Tak ciociu? -zapytała jak podeszła do mnie.
-Idziemy na misję. -zaśmiałam się.
Wzięłam obie dziewczynki za rączki i zaczęłam zmierzać w kierunku Ollie'go. Rzuciłam Marii porozumiewawcze spojrzenie, a ona przytaknęła mi.
-Chodź Oliver kupimy coś słodkiego dla wszystkich. Ty wiesz co Maria lubi, a ja wiem co reszta tych dzieci lubi. -zaśmiałam się, a Riedel ze mną.
Weszliśmy do sklepu i jak na moją korzyść była spora kolejka. Stanęliśmy na jej końcu i rozmawiając czekaliśmy na swoją kolej.
W końcu przyszła nasza kolej. Oczywiście nie obyło się bez podpisywania zadjęć, bluzek albo płyt. Kupiliśmy każdemu po Marsie i wyszliśmy ze sklepu. Marii nas zawołała co oznaczało koniec 'zebrania'.
Daliśmy każdemu po batonie i zaczęliśmy wsiadać do aut. Niestety, ale Richard zmusił mnie do powrotu na miejsce jego pasażerki. Jednak tym razem dziewczynki miały jechać z Paulem.
-No i co wymyśliliście? -zapytałam jak włączaliśmy się do ruchu.
-W jego urodziny będziemy już w Polsce. Tak właściwie będziemy już tam dzisiaj około 16, bo jedziemy do Trój Miasta. Na następny dzień rano Ollie i Maria będą mieli czas dla siebie i pójdą do spa na jakieś zabiegi i masaże, a potem w godzinach wieczornych robimy imprezę, w którymś z klubów blisko hotelu. -powiedział.
-No dobra, tylko rano wybiorę się po prezent dla niego ode mnie. -powirdziałam z uśmiechem.
-Idę z tobą. -powiedział i lekko poklepał mnie po udzie, żeby potem zjechać ręką na moje kolano, a następnie położyć ją na kierownice.
***
(W hotelu w Gdyni)
Wnieśliśmy już swoje waliski i zanieśliśmy śpiące dziewczynki na łóżka. Troche się rozpakowaliśmy i siedzieliśmy teraz w jednym z pokoi. Nie mieliśmy planów dlatego gadaliśmy. Pogoda była nawet ładna. Świeciło słońce i nie było wiatru. Jak na kwiecień to było ładnie.
O 19 mamy iść na kolację, a potem planujemy iść na hotelowy basen. Chłopakom przyda się troche relaksu. Jutro mają jeszcze dzień wolny, ale już od piątku się zacznie. Przecież w sobotę wieczorem koncert.
Po kolacji każdy rozszedł się do swoich pokoi i poszliżmy spać. Nie powiem, ale chrapanie Richard'a nie pomagało mi w zaśnięciu. Coś czuję, że jutro będę wyglądała jak zjawa.
____________________________________
To już 20 rozdział! Dziękuję wszystkim za miłe komentarze i gwiazdki. Staram się jak mogę, ale chodzenie do szkoły mi nie ułatwia pisania, a do tego piszę też inne książki.
Dajcie znać jak podoba wam się rozdział i zostawcie gwiazdkę.
Do zobaczenia i pozdrawiam!
Psycho_Melania ;* ;* ;*
PS:. Następny rozdział pojawi się dopiero za tydzień, a następne rozdziały w kolejne dni świąt. Ostatni rozdział w tym roku pojawi się w Sylwiestra, a pierwszy rozdział w 2018 pojawi się 1 stycznia.
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top