Rozdział Specjalny

Vitani ma 13 lat

"Problem chłopaków"

Wtuliłam się bardziej w fotel i poprawiłam zerówki na nosie. Zaciągnęłam rękawy swetra na dłonie i chwyciłam telefon. Zaczęłam sprawdzać portale społecznościowe i chcąc nie chcąc słyszałam rozmowę sześciu mężczyzn siedzących na kanapach przed fotelem, na którym siedziałam.

-Najpierw ta, a później ta. -powiedział mój brat.

-A nie lepiej ta, a później ta? -zapytał Richard wskazując coś na kartce papieru.

-Nie. -powiedział Paul. -Najpierw tą, a później tą.

-Ja pierdziele zdecydujcie się, ale ja mam jeszcze inny pomysł, która pierwsza, a która druga. -powiedział zrezygnowany Oliver.

-Ja też ma inny pomysł. -odezwali się Christian i Christoph jednocześnie.

-A ty co o tym sądzisz Vitani? -zapytał się mój bart.

Mężczyźni zaczęli się we mnie intensywnie wpatrywać. Westchnęłam i przewróciłam oczami. Odłożyłam telefon i stanęłam obok Richard'a i Paula. Spojrzałam na kartkę, na której mieli zapisane piosenki, które planują zagrać na koncercie. Problem w tym, że nie wiedzieli od której zacząć, a na której skończyć.

-Dajcie mi kartkę. -mruknęłam. -I długopis.

Kartkę dostałam od Schneidera, a długopis od Lorenza. Podziękowałam im pod nosem i zaczęłam pisać piosenki chłopaków po kolei:
1.Ramm4
2.Reise, Reise
3.Hallelujah
4.Zerstören
5.Keine Lust
6.Feuer Frei
7.Seemann
8.Ich Tu Dir Weh
9.Do Richst So Gut
10.Mein Herz Brent
11.Links 2 3 4
12.Ich Will
13.Du Hast
14.Stripped
15.Sonne
16.Amerika
17.Engel
18.Frühling in Paris

-Prosz. -odłożyłam długopis i podsunęłam kartkę na środek stołu.

-Jesteś genialna! -krzyknął Oliver i mnie przytulił.

Zesztywniałam i spojrzałam na niego. Mężczyzna odsunął się ode i uśmiechnął się. Odwzajemniłam delikatnie uśmiech i wróciłam na fotel. Skuliłam się na nim i chwyciłam telefon. Odblokowałam urządzenie i napisałam do mojej przyjaciółki.

Ja:
Riedel mnie przed chwilą przytulił.

Idiotka:
Uuuu... Masz branie mała.

Ja:
Dobrze wiesz, że nie przepadam za nimi.

Idiotka:
Wiem, wiem, ale oni może cię lubią? Nie pomyślałaś o tym?

Ja:
Może dlatego, że jak oni przychodzą to ograniczamy się tylko do "Cześć", a później idę do ciebie albo do swojego pokoju. Bardzo rzadko z nimi siedzę.

Idiotka:
Może czas najwyższy dać im szansę?

Ja:
Idiotka.

Idiotka:
Wiem, że nią jestem, ale za to mnie kochasz.

-Każdy wie, że cię kocham. -zaśmiałam się pod nosem.

-Co? -zapytał mój brat i spojrzał na mnie. -Kogo kochasz?

-Nie zrozumiesz. -machnęłam ręką i wstałam z fotela.

Zaczęłam kierować się na schody, ale nie danie było mi wejść po nich. Ktoś złapał mnie za łokcia i pociągnął w swoją stronę. Odwróciłam głowę i spojrzałam złowrogo w tęczówki brata.

-Kogo kochasz? -zapytał ostrzej.

-Mam przyjaciółkę. Kocham ją jak siostrę. Proste? Proste. -powiedziałam i wyrwałam mu się.

Weszłam po schodach i wbiegłam do swojego pokoju. Lekko trzasnęłam drzwiami i rzuciłam się na łóżko. Niech teraz Till nie udaje, że mu na mnie zależy. Jakby mógł to najchętniej oddał by mnie do matki i nie patrzył na jej wiek. Ciekawi mnie jak to możliwe, że urodziła mnie w takim wieku. Brat od siedmiu boleści się znalazł.

Vitani ma 15 lat

"Wspólny obiad"

Odwróciłam się, a kupka talerzy upadła mi na podłogę. Spojrzałam na rozbite szkło, a następnie na Richard'a, który stał za mną jakieś dwa metry ode mnie.

-Nie strasz mnie tak. -powiedziałam z wyrzutem.

-Przepraszam. -zaśmiał się. -Nie chciałem cię przestraszyć.

-To trzeba było się odezwać. -mruknęłam i zaczęłam sprzątać odłamki szkła.

-Pomogę ci. -zaproponował i zaczął zbierać odłamki szkła. 

Posprzątaliśmy szybko i wyrzuciliśmy odłamki szkła do kosza. Wyjęłam kolejne talerze i tym razem ich nie zbiłam. Zaniosłam je do jadalni i postawiłam przed sześcioma mężczyznami, dwoma kobietami i jednym pustym krzesłem, które było dla mnie. Nie przeżyję tego obiadu.

Wróciłam do kuchni i zabrałam naczynie żaroodporne z mięsem i zaniosłam do jadalni. Po 3 minutach wszystko było ustawione, a ja na stole stawiałam dwa soki. Usiadłam pomiędzy Paulem i moim bratem. Patrzyłam na ich uśmiechnięte twarze i zastanawiałam się dlaczego ja nie mogę uśmiechać się w ich towarzystwie. A no tak. Już pamiętam. Till mnie obgaduje i mówi jaka to nie jestem.

-A ty co taka smutna niunia? -zapytała ze śmiechem Jenny.

-Prosiłam cię tyle razy, żebyś nie mówiła tak do mnie. -westchnęłam i nałożyłam sobie naprawdę bardzo małą porcję.

-Oj nie przesadzaj. -zaśmiała się i wzięła do ust kurczaka. -To jedzenie jest boskie.

-Vitani robiła cały obiad. -pochwalił mnie mój brat i objął mnie ramieniem.

Skrzywiłam się lekko jednak wymusiłam uśmiech i wzięłam do ust małego kęsa ziemniaka.

-Nieźle się spisałaś Vitani. -powiedział lekko uśmiechnięty Paul.

-Dziękuję. -mruknęłam i wzięłam kolejny kęs obiadu.

Przestałam słuchać to co mówią starsi i zajęłam się swoim talerzem. Jadłam mozolnie kolejne kęsy. Miałam spokój dopóki Till nie postanowił się wygadać.

-To zasługa Vit. Gdyby nie ona dalej pewnie byśmy się kłócili, która piosenka pierwsza, a która ostatnia. -zaśmiał się i zerknął na mnie.

-Brawo dzidzia. Dzięki tobie koncert się udał. -zaśmiała się Maria.

Odłożyłam z hukiem widelec i wstałam od stołu.

-Czego do cholery nie rozumiesz jak mówię, żebyś tak do mnie nie mówiła. -syknęłam. -To, że jestem młodsza to nie oznacza, że możesz mnie nazywać dzidzią.

Podsunęłam krzesło z hukiem i pobiegłam na schody.

-Przejdzie jej. -powiedział mój brat, gdy wbiegałam po schodach.

Trzasnęłam drzwiami najmocniej jak potrafiłam i zakluczyłam je. Wiedziałam, że Till jest na mnie wściekły za takie zachowanie, ale mam to gdzieś. Zamiast stanąć w mojej obronie to ten rzucił tylko "Przejdzie jej." Mogłam się w ogóle nie urodzić.

Vitani ma 15 lat

"Upadek"

Otworzyłam po cichu drzwi i stanęłam przy schodach. Cisza, a to oznaczało, że chłopaki jeszcze śpią po wczorajszej imprezie. Nieźle wczoraj zabalowali. Najgorsze było to, że gdy Till się upił, przyszedł do mnie do pokoju i przerzucił mnie przez ramię, po czym zaniósł na dół. Musiałam siedzieć z nimi na dole. Tańczyłam z nimi nawet. Na szczęście udało mi się uciec i zakluczyć u siebie w pokoju.

Zeszłam na dół i sprawdziłam w każdym pokoju. Żadnej żywej duszy. Uśmiechnęłam się lekko i przede wszystkim szczerze. Weszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki jogurt borówkowy. Otworzyłam go i wzięłam łyżeczkę. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść moje śniadanie. Dzisiaj była sobota, więc miałam spokój od szkoły.

-Moja głowa. -usłyszałam ściszony głos Paula, a później moim oczom ukazał się mężczyzna w samych bokserkach.

Przewróciłam oczami i wstałam od stołu zostawiając na jasnym blacie jogurt z łyżeczką. Nalałam do sześciu wysokich szklanek wodę i obok każdej położyłam tabletkę na kaca. Chwyciłam jedną szklankę i tabletkę, po czym podeszłam do Paula.

Podałam mu bez słowa szklankę i tabletkę, a mężczyzna połkną tabletkę popijając całą zawartością szklanki. Wzięłam od niego naczynie i zrobiłam mu herbaty.

Postawiłam kubek przed nim, a on spojrzał na mnie zdziwiony.

-Co? -zapytałam siadając na moje poprzednie miejsce.

-Nic. -powiedział szybko. -To twoje śniadanie? -zapytał wskazując brodą na jogurt.

-Tak. -mruknęłam. -Nie potrzebuję większej ilości jedzenia.

Mężczyzna zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.

-Jeżeli chodzi o jedzenie to jesteś przeciwieństwem Till'a. -powiedział z uśmiechem. -A z wyglądu jesteś jego kopią, tylko, że damską.

-Ta. -mruknęłam.

-Dlaczego chodzisz w takich ubraniach? -zapytał, a do kuchni wparował Richard mamrocząc pod nosem.

-Takie, to znaczy jakie? -zapytałam zerkając na dwóch mężczyzn.

-No, że zakrywają całe twoje ciało. Nigdy nie wiedzieliśmy cię w krótkich spodenkach albo w bluzce na ramiączkach. -powiedział Richard i usiadł na przeciwko mnie.

-Bo lubię takie. -mruknęłam i wstałam od stołu.

Wyrzuciłam puste opakowanie po małym jogurcie, a łyżeczkę umyłam, wytarłam i schowałam do szuflady.

Weszłam po schodach mijając resztę zespołu, w którym mój brat był wokalistą. Nie odezwałam się do nich ani słowem, tylko zaszyłam się w moim pokoju.

***

-Vitani! -usłyszałam jak Till krzyczy moje imię. -Zejdź na dół!

Odłożyłam książkę i od kluczyłam drzwi. Wyszłam z pokoju i zaczęłam schodzić po schodach. Nagle chodnik ze schodów się osunął, a ja zleciałam ze schodów w czyjeś bardzo silne ramiona. Zacisnęłam powieki i moje drobne dłonie zacisnęły się na koszulce mężczyzny, który mnie złapał.

-Już dobrze Vit. -usłyszałam szept Richard'a. -Już po wszystkim.

Otworzyłam gwałtownie oczy. Serce przestało walić jak oszalałe, ale oddech dalej był przyśpieszony. Spojrzałam w oczy czarnowłosego, a w jego tęczówkach pojawiły nieznane mi iskierki, które rozbłysnęły w jego szarych tęczówkach.

-Wszystko w po... -zaczął mój brat, ale zaciął się patrząc na mnie i Richard'a, a w jego oczach widziałam gniew.

Wydostałam się z uścisku Richard'a i stanęłam między nim a moim bratem.

-Co tu się działo? -warknął zdenerwowany.

-Spadłam ze schodów i gdyby nie Richard to leżałabym połamana na podłodze. Nic między nami nie ma. -powiedziałam i podeszłam do brata.

-No ja myślę. -powiedział ostro i pociągnął mnie za sobą.

Vitani ma 18 lat

"Bunt"

Otworzyłam bezszelestnie drzwi do mojego pokoju i stanęłam przy krańcu schodów. Doskonale słyszałam o czym rozmawiali mężczyźni. Wiem, że nie ładnie jest podsłuchiwać, ale wiedziałam, że rozmawiają o mnie.

-Wiesz, dlaczego twoja siostra tak się ubiera? -zapytał Paul.

-Nie. -westchnął Till. -Może jest gruba i nie chce, żeby to wyszło na jaw? Może jest tak płaska, że nawet nie musi nosić stanika i chce to ukryć? A może co innego?

-Ja bym się śmiał jakby się okazało, że jest tak mega płaska. -zaśmiał się Christian.

-To moja siostra, ale też bym się z niej śmiał. -powiedział Till. -Nie chętnie, ale bym się śmiał.

-Chyba już lepiej, żeby miała cycki i była gruba. -usłyszałam Oliver'a.

-Ja też bym tak wolał. -zaśmiał się mój brat, a reszta zespołu razem z nim.

Zacisnęłam pięści, a do moich oczu zaczęły zbierać się łzy. Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam cicho drzwi. Podeszłam do szafy i ją otworzyłam. Było lato, a ja jak zwykle miałam zakryte całe ciało. Dość z tym!

Zdjęłam z siebie bluzkę i getry oraz stopki. Rzuciłam wszystko w kąt i zaczęłam przebierać ubrania. Wyjęłam z szafy opinającą, czarną bluzkę na grubych ramiączkach, która sięgała do pępka. Założyłam krótkie, czerwone spodenki z poszarpanymi nogawkami i łańcuszkiem przyczepionym od tylnej kieszonki do przedniej kieszonki. Rozpuściłam włosy i zdjęłam zerówki. Moje długie pierza poczochrałam i przełożyłam na prawą stronę.

Ja:
Postanowiłam zmienić styl.

Na odpowiedź ze strony mojej przyjaciółki nie musiałam długo czekać.

Idiotka:
Na jaki?

Ja:
Odsłaniam, tyle ciała ile trzeba i postanawiam dać chłopakom szansę.

Idiotka:
Jestem z ciebie dumna i już dawno ci mówiłam, że powinnaś tak zrobić.

Wsadziłam telefon do tylnej kieszonki spodni i stanęłam przed lustrem. Idealnie płaski brzuch, wystający tyłek, zgrabne nogi i spore piersi. Długie i czarne włosy opadały na prawe ramię. Był jeden minus. Till nic nie wiedział o moim tatuażu na biodrze w kształcie czaszki. Niestety spodnie to były biodrówki i nie zakrywały mi całego tatuażu. Coś czuję, że będę miała poważną rozmowę z bratem.

Westchnęłam i wyszłam z pokoju. Zaczęłam schodzić po schodach. Weszłam do salonu i przywitałam się z mężczyznami. Każdy z nich zaczął się we mnie wpatrywać z otwartą japą. Ich oczy wyrażały zdziwienie i dziwny błysk w oku, który nie występował tylko u Till'a, Christian'a i Oliver'a.

Usiadłam na fotelu i zaczęłam pisać z Doty. Relacjonowałam jej wszystkie zachowania chłopaków. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale na szczęście nie wybuchłam. Miny chłopaków? Bezcenne. 

_______________________________
Rozdział specjalny wygląda tak. Są to poszczególne sytuacje z życia Vitani. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Zostawcie gwiazdkę i komentarz.

Do zobaczenia i pozdrawiam!
Psycho_Melania ;* ;* ;*

PS:. Dzisiaj są urodziny Paula Landersa dlatego pojawił się rozdział. Z okazji jego urodzin życzę mu dalszych sukcesów, zdrowia i jeszcze długich lat spędzonych z chłopakami na graniu i sukcesów z nową płytą.

Chciałabym wam jeszcze przekazać, że kolejny Rozdział Specjalny pojawi się w Boże Narodzenie, a dwa kolejne w Sylwestra (gdzieś tak po 16) i w Nowy Rok (jak wstanę po nieprzespanej nocy sylwestrowej xD gdzieś tak po 15)

Jeszcze raz wszystkiego najlepszego Paul!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top