Rozdział #3

Narrator

Kobieta leżała na łóżku, a dwoje mężczyzn siedziało przy niej i spali. Żaden z nich nie chciał jej opuścić. Till nie chciał, bo martwił się o swoją siostrę, a Richard nie chciał, bo martwił się o swoją miłość. Natalie spała po drugiej stronę łóżka, a mała Demi po środku. Zwierzaki leżały w nogach kobiety ocieplając ją przy tym. Usta kobiety były sine, a cera blada i niewyraźna. Jej klatka piersiowa słabo się unosiła. Jej zmarznięte ciało oświetlała mała, pomarańczowa lampka, a otulona była kołdrą i kilkoma kocami.

Vitani

Poruszyłam palcami. Żyję. Dobra wiadomość. Czuję na swoim ciele przyjemne ciepło, a na stopach futro. Nie mogę otworzyć oczu, ale czuję, że nie jestem sama. Ktoś ze mną tu jest. Ostatnie co pamiętam to jak całowałam się z Richard'em, a następnie upadałam na cholernie zimny śnieg.  Jaką ja jestem idiotką. Gdybym wróciła do domu, gdy poczułam wodę w butach to teraz nie byłoby tego. Zawaliłam na całej linii.

Udało mi się uchylić powieki. Leżałam w swoim pokoju, który opatulony był blaskiem pomarańczowej lampki. Nie miałam pojęcia jak się tu znalazłam i kto ze mną jest. Spojrzałam w prawo. Zauważyłam Demi i Natalie. Spały sobie smacznie. Widziałam po twarzy starszej dziewczynki, że zanim usnęła to się o mnie martwiła. Przechyliłam głowę w lewo. Till i Richard spali na fotelach przy mnie. Kochani.

-Till. -szepnęłam. -Till.

Mężczyzna zaczął się budzić. Otworzył oczy i zamrugał kilka razy. Spojrzał na mnie i ze szczęściem wymalowanym na twarzy upadł przed łóżkiem na kolana. Przytulił mnie i pocałował w czoło. Poczułam się jak mała dziewczynka.

-Obudziłaś się. -powiedział z uśmiechem i wtulił głowę w zagłębienie mojej szyi.

Pocałowałam go w kark i z uśmiecham przymknęłam oczy.

-Obudzę Richarda. Martwił się o ciebie najbardziej. -powiedział mój brat i szturchnął swojego towarzysza. -Zostawiam cię z nim.

Pokiwałam głową. Till zabrał Natalie i Demi, a ja dźwignęłam się do siadu. Mężczyzna patrzył na mnie ze łzami w oczach. Rzucił się na mnie i wtulił mnie w swoją klatkę piersiową. Zacisnęłam oczy i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Słyszałam jak jego serce bije i czułam jak klatka piersiowa się unosi.

-Nie rób tak więcej. -szepnął. -Bałem się o ciebie.

-Nie zrobię. Obiecuję. -szepnęłam, a on oddalił się ode mnie lekko.

Popatrzył w moje oczy, a później na moje usta. Tym razem to ja go pocałowałam. Już wiedziałam, że go kocham. Znamy się od moich narodzin i nigdy nie pomyślałabym, że zakocham się w mężczyźnie, który mógłby być moim ojcem. Na szczęście Richard jest tylko przyjacielem mojego brata.

-Kocham cię. -powiedział i pocałował mnie.

-Ja ciebie też. -uśmiechnęłam się lekko, a on zawisł nade mną.

Całował mnie po dekolcie, szyi i ustach. Oddałam się mu jak mała, bezbronna dziewczynka. Nie miałam ochoty się dzisiaj kochać. Na szczęście zrozumiał to i po prostu położył się obok mnie. Wtuliłam się w niego i zasnęłam.

Narrator

Mężczyzna wpatrywał się w spokojną twarz kobiety z lekkim uśmiechem. Był zadowolony z tego, że w końcu udało mu się zdobyć serce swojej miłości. Była godzina 3.14, ale nie czuł zmęczenia. Cieszył się, że zdobył jej serce i, że się obudziła. Pamiętał tą scenę, gdy gwałtownie przerwała pocałunek i upadła na ziemię. Wziął ją wtedy na ręce i pobiegł do domu. Razem z Till'em przebrali ją w piżamę (Miała cały czas bieliznę. - autorka) i położyli do jej łóżka. Opatulili kocami, a Natalie położyła się obok niej zmartwiona, że jej opiekunka, którą polubiła od razu leżała i się nie ruszała.

-Co jej się stało? -zapytała wtedy.

-Za długo była na dworze i lekko ją przemarzło. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. -mówił Till. -Jest silną kobietą i na pewno się obudzi. Musi.

Richard doskonale wiedział, że zapamięta tamten wieczór do końca swoich dni. Zapamięta także i słowa swojej ukochanej. Ja ciebie też - te słowa, które wypowiedziała Vitani chodziły po jego głowie. W pewnym momencie i on usną z uśmiechem na twarzy.

Dochodziła 7.29. Demi powoli się budziła. W pewnym momencie zaczęła płakać. Na szczęście jej tata szybko zareagował i odpowiednio zajął się swoją córeczką. Przewinął ją, po czym razem z nią zszedł do kuchni po mleko dla niej. W sypialni Vitani także ktoś się obudził.

Vitani

Zeszłam na dół i zauważyłam jak Till grzeje mleko dla swojej córki. Niby mój brat ma 54 lata, ale zachowuje się jak nastolatek. Stary, ale jary.

Zaśmiałam się. Niestety to usłyszał.

-Na górę, ale już. -powiedział i pokazał palcem na schody. -Dzisiaj leżysz cały dzień. Masz wolne, więc leżysz i odpoczywasz.

-Ale ja tak nie mogę. -jęknęłam.

-Wiem, ale przez to co odwaliłaś wczoraj to nie ruszasz się z łóżka. -powiedział i zaczął karmić Demi.

-Mogę w salonie leżeć? -zapytałam i zrobiłam kocie oczy.

-Możesz. -westchnął.

-Dziękuję. -uśmiechnęłam się.

Nagle poczułam jak się unoszę. Spojrzałam na tego kogoś i moim oczom ukazała się surowa twarz Richard'a. Czyżbym znowu miała kazanie? Mężczyzna ruszył w kierunku schodów i już domyślałam się co chce zrobić.

-Till pozwolił mi leżeć w salonie. -powiedziałam szybko i wskazałam na narożnik.

-Niech ci będzie. -westchnął i położył mnie na narożniku. -Idę po kołdrę, a ty masz się nie ruszać.

-Przynieś mi jeszcze notatnik i ołówek, które są w pierwszej szufladzie i przynieś mi moje kapcie. -zdążyłam powiedzieć zanim zniknął na piętrze.

-Jakie ty masz wymagania, kobieto. -zaśmiał się Till, który karmił Demi.

-Poniesiecie konsekwencje tego, że uziemiliście mnie na cały dzień. -powiedziałam z wrednym uśmieszkiem. -Będziecie musieli robić to co ja. Was na szczęście jest dwóch, więc zrobicie więcej.

-Błagam cię kobieto uspokój się. -jęknął Till i usiadł obok mnie z Demi.

-Za karę. -zaśmiałam się.

W tym momencie przyszedł Richard. Przykrył mnie i podał mi notes i ołówek. Przejęłam od niego moje rzeczy, a on się pochylił nade mną. Jego ręce były po obu stronach mojej głowy, a jego usta znajdowały się przy moim uchu.

-Fajna bielizna mała. -mruknął mi do ucha i przegryzł opłatek.

Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz, ale zaraz się opamiętałam i złapałam go za koszulkę, po czym przyciągnęłam go do siebie bliżej.

-Dla ciebie mam specjalną. Majtki, które zakrywają wszystko i stanik sportowy. Cieszysz się? -szepnęłam uwodzicielsko i przejechałam nosem po jego policzku.

-Ty mnie chyba nie lubisz. -stwierdził i wpił się w moją szyje jak jakiś wampir.

-Nie chcę tutaj żywego porno. Wole już oglądać porno na laptopie albo sam bawić się z kobietą. -usłyszałam głos mojego brata, a Richard się ode mnie odsunął.

-Ty już lepiej się nie kochaj, bo znowu wrócisz z dzieckiem. -powiedziałam i posłałam mu mordercze spojrzenie.

-Przepraszam. -uniósł ręce w geście poddania. -Ominie nas kara?

-Nie licz na zbawienie kochanie. -uśmiechnęłam się wrednie i puściłam mu oczko.

-Jaka kara? -zapytał zdziwiony Richard.

-Zrobicie wszystko to co ja powinnam zrobić, a że was jest dwóch to zrobicie więcej rzeczy. -powiedziałam do przyjaciela mojego brata.

-Ty na serio mnie nie lubisz. -skrzywił się, a ja wysłałam mu buziaka w powietrzu.

-Idę zapalić. Idziesz? -zapytał Till i rzucił Richard'owi takie... inne spojrzenie.

-Jasne. -odpowiedział i razem z moim bratem ubrali się i wyszli.

-No to papa. -powiedziałam pod nosem i wstałam.

Podeszłam do Demi i położyłam ją na swoim miejscu, po czym poszłam do kuchni. Wyciągnęłam jajka i nastawiłam wodę w garnku. Wrzuciłam do niej jajka i czekałam aż się ugotują. W między czasie do kuchni wpadły psiaki. Nakarmiłam je i umyłam ręce, po czym wróciłam do robienia śniadania.

Posmarowałam kromki chleba masłem i położyłam je na cztery talerze. Gdy jajka się ugotowały na miękko obrałam ich do połowy i nieobraną połówką włożyłam je do specjalnych kubeczków. Ugotowałam do tego parówki i zrobiłam herbatę.

-Vitani! -zanim zdążyłam się odwrócić mała osóbka dopadła moją nogę.

-Cześć kochanie. -pogłaskałam Natalie po główce. 

-Bałam się. -wyznała i bardziej wtuliła się w moją nogę. 

-Spokojnie. -zaśmiałam się. -Nie wybieram się na tamten świat, ale muszę przyznać, że będę chora.

Dziewczynka spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczami i lekko się uśmiechnęła. Odsunęła się ode mnie i usiadła do stołu. Wyciągnęłam parówki na talerze i postawiłam je na stole. Zalałam herbatę w dzbanku, posłodziłam i energicznie wymieszałam. Kubki i dzbanek postawiłam na stole i poszłam po chłopaków.

-Chodźcie na śniadanie. -powiedziałam i wróciłam do kuchni.

-Miałaś się nie ruszać z kanapy. -powiedział mój brat.

Widziałam, że był na mnie zły i gdyby mógł to przywiązałby mnie do łóżka i z niego nie wypuszczał.

-Ach daj już spokój. Czuję się na siłach. Nic mi nie jest. -powiedziałam.

-Będziesz chora. -powiedział Richard i podszedł do mnie.

Przyłożył mi rękę do czoła i oznajmił, że mam gorączkę. Machnęłam na to ręką i wyjęłam z szafki na górze leki. Połknęłam tabletkę od gorączki, bólu głowy i coś na gardło. Mam nadzieję, że to mi pomoże. Zrobiłam sobie jeszcze lek do picia od przeziębienia i wypiłam to duszkiem. Usiadłam do stołu i zjadłam śniadanie, po czym zostałam zmuszona do powrócenia na kanapę. Z niechęcią wróciłam na miejsce. Till zabrał Demi i wsadził ją do wózeczka, a ona poszła spać. Chwyciłam w dłoń notatnik i ołówek, po czym opisałam wczorajszy dzień od momentu pojawienia się Natalie. Opisałam także jej zachowanie i nasze rozmowy. Nie było miło tego wspominać.

Po wpisaniu odpowiednich informacji zamknęłam notatnik i odłożyłam go na stolik.

-Till! -zawołałam, a mężczyzna pojawi się przede mną. -Zrób mi kawę.

Brat kiwnął głową i wrócił do kuchni. Zamknęłam oczy i oparłam się o oparcie kanapy. Zaczęłam myśleć o wczorajszych wydarzeniach. Dużo się wczoraj wydarzyło. Richard zachowuję się jakbyśmy byli razem, a przecież... nie jesteśmy parą. Fakt. Wyznaliśmy sobie miłość, ale nie spytał się mnie czy będę jego dziewczyną. W takim razie dalej jesteśmy... "przyjaciółmi". Nie mogę się dawać tak całować. Nie jesteśmy parą, a szkoda, bo chciałabym bardzo z nim być, ale to on musi zrobić pierwszy krok, a nie ja.

Usłyszałam jak coś lekko uderza o szklany stolik. Otworzyłam gwałtownie oczy i ujrzałam przed sobą Richard'a, który odkłada filiżankę kawy na stolik. Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. Postanowiłam zacząć.

-Kim dla ciebie jestem? -zapytałam.

-Bardzo ważną osobą w moim życiu. Kocham cię. -odpowiedział i chciał pocałować mnie w usta.

Zatrzymałam go z niechęcią i spojrzałam w jego zdziwione oczy.

-Nie jesteśmy parą, żeby się całować. -powiedziałam z bólem serca. 

Teraz to takie trochę niedorzeczne, bo wczoraj się całowaliśmy, ale... ale muszę wiedzieć, czy chce ze mną być.

-Wczoraj ci to nie przeszkadzało. -mruknął.

-Nie przeszkadzało mi to, bo nad ty nie myślałam. -powiedziałam i zmarszczyłam brwi.

-W takim razie. -powiedział z uśmiechem. -Zostaniesz moją własną miłością, którą będę kochał na każdym kroku?

-Tak. -szepnęłam i pocałowałam go w policzek.

-To było za mało. -powiedział niskim głosem i wpił się w moje usta.

Oddałam pocałunek i położyłam swoją dłoń na jego klatce piersiowej.

-A teraz idź gotuj rosół na obiad. -powiedziałam odrywając się od niego i lekko go popychając w stronę kuchni.

-Ale z ciebie wredota. -westchnął, ale poszedł.

-Też cię kocham. -zaśmiałam się lekko.

***

Tak jak chłopcy powiedzieli. Przeleżałam cały dzień. Bolała mnie trochę głowa, ale wzięłam leki te co rano i przeszło mi. Będę brała leki do środy i powinno wrócić wszystko do normy. Dzięki temu leżeniu przeczytałam dwie książki i kilka książek z Natalie. Chłopcy na szczęście nic nie spalili i nic nie zepsuli. Padli szybciej niż myślałam. Czyżbym ich aż tak wymęczyła? Nie. To nie możliwe. A może? Nie ważne, ale poczuli się tak jak ja każdego dnia.

Bardzo wypoczęłam tego dnia, ale jutro wracamy do rzeczywistości. Nie takiej szarej, bo mam pomagać bratu przy opiece nad jego kolejną córką, a do tego Richard jest moim partnerem. Jak to powiedział: "Wiek się nie liczy". I ma racje. Wiek się nie liczy.

Tej nocy usnęłam opatulona zwierzętami i... ramionami Richard'a.

(Dodam wam rozmowę Richard'a i Till'a, kiedy palili)

Narrator

Till i Richard wyszli przed domu i odpalili papierosy. Przez chwilę stali w ciszy, ale starszy z mężczyzn ją przerwał.

-Kochasz moją siostrę? -zapytał i spojrzał na swojego przyjaciela kątem oka.

-Tak. -odpowiedział.

-Zrobił byś dla niej wszystko -zapytał.

-Tak. -odpowiedział młodszy mężczyzna.

-Dał byś życie jej przyszły dzieciom? -tym pytaniem zdziwił swojego przyjaciela.

-Tak. -odpowiedział lekko zakłopotany mężczyzna.

-Wież, że jeżeli ją skrzywdzisz to wykastruję cię, a potem połamię wszystkie kości? -zadał retoryczne pytanie Till i odwrócił się twarzą do przyjaciela. -Więc sobie uważaj Richard.

-Spokojnie. -odpowiedział i wypuścił dym z ust. -Nie chcę jej skrzywdzić. Chcę z nią być.

-To, że pocałowaliście się to nie oznacza, że jesteście razem. -powiedział i wyrzucił niedopałek.

-Wiem, ale nie wiem, czy Vit tego chce. -odpowiedział smutny.

-Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz. -powiedział lekko podirytowany mężczyzna.

W tym momencie drzwi się otworzyły, a kobieta, o której była mowa, powiedziała, że śniadanie jest gotowe. Mężczyźni wrócili do domu.

____________________________________
Tak oto prezentuje się rozdział. Mam nadzieję, że się spodobał. Zostawcie po sobie jakiś znak.

Do zobaczenia i pozdrawiam!
Psycho_Melania ;* ;* ;*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top