38
Nie mogłam spać, przez moją głowę przewijały się dziesiątki najczarniejszych scenariuszy. Próbowałam dodzwonić się do Zayna, ale ma wyłączony telefon. oże mu się coś stało? Mam nadzieję, że nie, ponieważ bym się załamała. Albo po prostu zabawia się z jakąś panienką. Powinnam mu ufać, ale jak mam to zrobić skoro mówi mi, że idzie do Louisa, a tak naprawdę go tam nie ma. Mam nadzieję, że jest na to jakieś racjonalne wytłumaczenie. Nie wiem jakie, ale jakieś musi być.
- Nie śpisz? Jest trzecia w nocy. - w salonie pojawia się zaspana Jade.
- Nie, Zayn nie w wrócił jeszcze do domu i martwię się. A ty dlaczego nie śpisz?
- Chciało mi się pić. Próbowałaś do niego dzwonić?
- Tak, ale ma wyłączony telefon.
- Na pewno nic mu nie jest. Może się upił i został u kogoś na noc. Idź się połóż.
- I tak nie zasnę, wolę tu posiedzieć.
- Jak chcesz, ja idę spać tylko wezmę sobie szklankę wody.
Jak powiedziała tak zrobiła. Znowu siedzę sama i wpatruję w telewizor, który nie ma włączony nawet dźwięków, ale moje myśli i tak nie skupiają się na ekranie.
Trzydzieści minut później słyszę szczęk kluczy i dziękuję Bogu w myślach, że jednak mu nic nie jest.
- Czemu nie śpisz? - pyta przecierając zmęczoną twarz.
- Dlaczego tak długo Cię nie było, na dodatek masz wyłączony telefon. Martwiłam się.
- Zasiedziałem się u Louisa. - mówi, a jego twarz nie wyraża żadnych oznak kłamstwa. Pewnie, gdybym nie znała prawdy to bym mu uwierzyła.
- Louis mówił, że się z tobą dzisiaj nie widział.
- Dzwoniłaś do niego żeby mnie skontrolować? - jego wzrok staje się twardszy.
- Nie, napisałam do niego w innej sprawie, a to wyszło przy okazji. - Nie odpowiada tylko wpatruje się we mnie nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Gdzie byleś?
- Nie byłem u Lou, okej? Ale nie powiem Ci gdzie tak naprawdę pojechałem, przynajmniej nie teraz. Idź już spać.
- Masz mi powiedzieć, gdzie byłeś. - mówię twardo.
- Mam też prywatne sprawy, nie muszę Ci się ze wszystkiego spowiadać, a ty nie musisz na mnie czekać jak kochającą żonka, ponieważ nią nie jesteś. Owszem mieszkasz tu i jesteś moją dziewczyną, ale nie pozwalaj sobie za dużo.
Auć?
- Ja się po prostu o Ciebie martwię, ale wiesz co już nie będę. Pieprz się Malik! - wymijam go i idę w stronę swojego pokoju.
- Gdzie idziesz? - Chwyta mnie za nadgarstek zatrzymując.
- Do swojego pokoju. Przecież nie jestem twoją żonką, więc nie powinnam spać z tobą ani się z tobą pieprzyć. - Wyrywam rękę z jego uścisku i jak najszybciej wbiegam do swojego pokoju zatrzaskując drzwi. Słyszę tylko jego kroki na schodach, a potem następuje cisza. Mam ochotę coś rozwalić. Dlaczego tak się zachował, teraz już jestem niemal pewna, że ma kogoś na boku. Pewnie mu nie wystarczam, albo brzydzi się mnie dotykać wiedząc, że byłam zgwałcona. Mówił, że mnie kocha, ale zapomniałam, że wtedy ledwie trzymał się na nogach i musiał pleść głupoty. A poprosił mnie o to, abym została jego dziewczyną tylko po to, aby się ze mną przespać.
Jaką ja jestem idiotką, przecież ludzie się tak szybko nie zmieniają. Nie wiem co mam teraz zrobić. Może z nim zerwę i się po prostu wyprowadzę?
•••••••••••••••••••••••••
Takie lekkie drama time xD
Wpadłam na to, że będę pisać rozdziały na telefonie w Wordzie, a potem wklejać tu, więc jakoś to będzie.
Mam nadzieję, że nic się nie pomieszało :p
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top