3
Sel pov:
Ocknęłam się w jakimś małym aucie. Leżałam na tylnych siedzeniach. Chyba ktoś mnie porwał. Wstałam i przygotowałam się do ucieczki. Delikatnie sięgnęłam do klamki. Auto dość szybko jechało. Będzie bolało... I z tą myślą pociągnęłam klamkę w dół i rzuciłam się na drzwi. Przywaliłam w nie bardzo mocno, a że nie drgnęły to jeszcze dwa razy. Zrezygnowana z obolałym barkiem siadłam z powrotem na miejsce. Spojrzałam na kierowcę. Był dość wysoki i miał blond włosy. Na sobie miał skórzaną kurtkę. Zjechał na pobocze i odwrócił się do mnie.
- Sorry za drzwi, teraz możesz na luzie wyjść przednimi... -bez zastanowienia przegramoliłam się do przodu. Już miałam wyjść, gdy mężczyzna wydał mi się znajomy. On również na mnie spojrzał i ściągnął okulary przeciwsłoneczne. Dostałam olśnienia. To był Luke, Luke Hemmings. Mój niedoszły chłopak. Tak jakby... Poznałam go kilka dni przed moim zwiząniem z Mike'iem. Jakby to ująć...
Numerek w kiblu...
- Selena?- szepnął. Musiałam się odstresować. Spojrzałam na niego i nie wytrzymałam, rzuciłam się na jego seksowne usta. Był trochę zdezorientowany lecz po chwili oddał pocałunek. Jednak po chwili przerwał. -Kobieto! Ty masz narzeczonego!-wydusił. Spojrzałam na niego chcąc jeszcze raz go pocałować, lecz tym razem już mnie powstrzymał.
- Już nie! Słyszysz?-popatrzył na mnie. I wtedy pojawiło mi się w głowie wiele pytań- Co ja tu robię? Czemu jedziesz tym gratem? co robisz w Sydney? Pomożesz mi zwiać?-przerwał mi.
Luke pov:
Dziewczyna zaczęła zadawać mnóstwo pytań. Przerwałem jej. I zacząłem opowiadać historię od początku.
-...Jadąc właśnie do rodzinnego domu autostradą, patrzą a tam w ciemności leży zapłakana kobieta. No to się zatrzymałem. Była nieprzytomna i zimna, więc zapakowałem ją na tylne siedzenia. A dalszy ciąg już znasz...- spojrzałem na nią, przetrawiła informacje. -A ty? Skąd się tu wzięłaś?- zapytałem. Powiedziała, że jej były narzeczony siedzi w więzieniu, ona jechała do domu, ale stwierdziła, że się przejdzie.... No i dalej nie pamięta. Usatysfakcjonowało mnie ta historia.
Wyszedłem z auta i otworzyłem bagażnik. Wyciągnąłem butelkę. Wróciłem za kółko i wjechałem w las. Spojrzała na mnie wymownie i położyła się na tylnych siedzeniach. Awwww.... Napalona Selena. Uhm... Znaczy nawalona..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top