Rozdział 28
OLIVIA
- I co my mamy niby zrobić? – pytam ledwie słyszalnie.
Chase unosi na mnie dziwne spojrzenie, po czym uśmiecha się tak szeroko, że zaczynam się bać. Pokazuje mi dwie czarne tuby, które trzyma w dłoni i macha nimi jak idiota.
- Jak to co? – odzywa się z przekąsem. – Krzycz, gdy ona się zgodzi.
Przenoszę wzrok na pusty ogród. Na środku stoi Simon w garniturze, który leży na nim zdecydowanie za dobrze. Wygląda trochę na zestresowanego, ale nie do końca daje to po sobie pokazać. Wokół basenu tlą się nieznacznym płomieniem małe świeczki. To miejsce jest magicznie.
A my wyglądamy jak debile, chowając się za drzewami kilkanaście metrów dalej.
- Chyba, że odmówi – dodaje Chase. – Wtedy też krzycz, ale głośniej, żeby zagłuszyć wkurwienie Simona.
Parskam cicho śmiechem i opieram się o drzewo. Patrzę jak Tyler czyta coś w swoim telefonie i nie zwraca na nas uwagi. Jego brat zaraz poprosi swoją dziewczynę o rękę a on to przegapi, bo coś w jego telefonie jest znacznie ciekawsze. Podchodzę do niego i zerkam na rozświetlony ekran. Jednak wtedy jego ręka znika, jakbym go na czymś przyłapała.
- Co robisz? – szepczę, by Chase nas nie usłyszał.
- Sprawdzam coś – odpowiada wymijająco, po czym łapie mocno za materiał mojej sukienki. Przyciąga mnie do siebie i całuje lekko w szyję. – Po wszystkim zabieram Cię do siebie.
Robi mi się gorąco.
To jedno zdanie sprawia, że mój oddech przyspiesza a nogi zaciskają się w oczekiwaniu. Doskonale wiem co będziemy robić w jego mieszkaniu i już nie mogę się doczekać.
- Nie tak szybko, bo...
- Idzie! – wybucha nagle Chase, przerywając mi w połowie zdania.
Odwracam się szybko w stronę ogrodu i patrzę jak Chloe wchodzi na trawnik w czerwonej sukience, którą sama jej wybrałam. Okłamywałam ją przez ostatnie trzy dni, by nie zdradzić ani jednego szczegółu tego planu. Było ciężko, bo ona zadaje za dużo pytań. Miałam zadanie tylko, by trzymać ją z daleka od Chase'a, który raczej nie potrafi trzymać buzi na kłódkę. Gapił się na nią już od tygodnia, machając brwiami w dwuznacznym znaczeniu i rzucając głupie komentarze o małżeństwie. W końcu Simon postanowił, że trzeba go odciąć od domyślającej się Chloe.
Jej wzrok teraz utkwiony jest w Simonie. Zatrzymuje się kilka kroków przed nim i zakrywa usta dłonią.
- Będę piszczeć – oznajmiam cicho. – Patrz jacy oni są zakochani.
Simon rusza w jej stronę i przez krótką chwilę mam wrażenie, że jest wkurzony. Przynajmniej tak wygląda jego twarz. Zbliża się do niej i pochyla swoją głowę do jej twarzy.
I cisza.
- Czemu ona nie krzyczy? – pyta Chase, zerkając na mnie zmieszany. – Powinna...
I wtedy tuby z confetti wybuchają z głośnym hukiem. Prosto w ziemię.
Wzrok Simona i Chloe pada na drzewach za którymi się ukrywamy i przysięgam, że w tym momencie mogłabym spłonąć. Policzki zaczynają mnie piec a dłonie trzęsą się jak galareta. Odskakuję na bok, chowając się za szerokim pniem, jakby to miało w czymś pomóc. Przenoszę karcące spojrzenie na Chase'a. Staram się powstrzymać przed uduszeniem go, ale aż mnie ręka świerzbi by zadać mu ból. Lecz moje ciśnienie podnosi się jeszcze bardziej, gdy ten głupek wyłania się zza drzewa.
- Nic się nie dzieje! – krzyczy, unosząc ręce do góry jakby się poddawał. – Tak sobie tu stoimy!
Boże, niech on już się zamknie.
Łapię mocno za jego koszulę i ciągnę do tyłu. Moja dłoń przez przypadek dotyka jego ciepłej skóry na brzuchu, przez co ukazuje mi zarozumiały uśmiech. Mrużę oczy ze złości i uderzam w napięte ramię.
- Co żeś narobił? – pytam przez zaciśnięte zęby.
Musimy stąd wyjść. Nasza kryjówka i tak została zdemaskowana.
Wymijam Chase'a i robię krok do przodu, ale zatrzymuję się, gdy Simon pada na oba kolana przed moją przyjaciółką. Łzy stają mi w oczach a w gardle pojawia się ciężka gula. Odchyla głowę do tyłu i coś mówi. Sięga do kieszeni w swojej marynarce i wyjmuje pierścionek, który pokazywał nam godzinę temu.
Głośny pisk Chloe dudni echem w całej posiadłości. Widzę jak mama Tylera ukrywa się za zasłoną w salonie. Ogląda ich tak samo jak my.
- Sukinsyn zrobił to – komentuje Chase, kładąc ciężką rękę na moim ramieniu. – Kurwa, mam szwagierkę.
- Ej! – odzywam się, unosząc na niego załzawione spojrzenie. – Ja też jestem twoją szwagierką.
- Jak ten idiota klęknie przed tobą, to pogadamy – odpowiada z szelmowskim uśmiechem, wskazując na Tylera stojącego obok mnie.
Odwracam się w stronę ogrodu, bo słyszę coś niepokojącego.
Dlaczego Simon unosi Chloe w powietrzu, przewieszając ją przez ramię jak szmacianą lalkę?
- Co on...
- Zgodziła się!
Wybiegam z kryjówki, nie czekając na chłopaków. Potykam się o własne nogi, omijając po drodze przeszkody. Przewracam jakąś niewielką doniczkę z kwiatami, ale to nie jest teraz ważne. Wycieram wierzchem dłoni łzy na policzkach i podbiegam do nich.
- Puszczaj mnie! – piszczy głośno Chloe. – Simon, proszę Cię!
On jej nie słucha.
Zbliża się do mnie i schyla niespodziewanie twarz do mojego policzka. Składa lekki pocałunek, po czym odchodzi, kierując się w stronę domu. Patrzę oniemiała jak wynosi ją na naszych oczach.
- Simon! Ja umiem chodzić!
Znikają w środku posiadłości, w której nie słyszę już krzyku przyjaciółki.
- Przez zaledwie jedną sekundę pomyślałem – zaczyna Chase, stając tuż obok mnie. – że mu zazdroszczę.
Unoszę na niego kpiące spojrzenie i prycham głośno.
- Ty? – pytam ze śmiechem. – Szczerze wątpię.
Czuję jak ramiona Tylera owijają się wokół mnie a chwilę później, gorący pocałunek ląduje pod moim lewym uchem. Opieram się o jego twardy tors i odchylam głowę do tyłu. Patrzę w oczy, które są dla mnie wszystkim.
- Jedziemy? – szepcze głębokim głosem.
Kiwam głową jak idiotka, bo nie mogę wydusić choć jednego słowa.
Ruszam za Chase'em i ciągnę za sobą jego starszego brata. Wchodzimy do domu. Uśmiecham się lekko do mamy chłopaków i idę dalej. Przechodzimy przez długi korytarz i wychodzimy na zewnątrz.
- To co? Wspólna randka?
Uśmiecham się szeroko, dając Chase'owi do zrozumienia, że dzisiaj reszta wieczoru jest przeznaczona tylko dla Tylera.
- Spierdalaj – odpowiada mu brat. – Jeszcze raz ją przypadkiem dotkniesz, to połamię ci te ręce.
Nie zwracam uwagi na ich sprzeczki. Jestem cholernie niecierpliwa, bo ostatnio dzieje się za wiele, bym mogła spędzić czas z moim chłopakiem. On wyjeżdża na jakieś dziwne spotkania a ja chodzę z mamą na wizyty w szpitalu, które czasami przeciągają się do kilku godzin. Moja praca w barze przez ten tydzień praktycznie nie istnieje. Pojawiłam się tam raz i to na dwie godziny. Musiałam wracać do domu, gdy dostałam telefon od mamy, że zaczęła wymiotować.
Druga dawka chemii jest cięższa niż pierwsza. Im więcej godzin spędzamy w szpitalnej sali, tym ona gorzej to znosi. Dziś jest z nią pielęgniarka Gina, która ma pilnować, by tej nocy zasnęła.
- To już nawet nie mogę dotykać przyszłej szwagierki? – odzywa się Chase, drażniąc Tylera coraz bardziej. – Nie moja wina, że jestem taki samotny.
Tyler wybucha gromkim śmiechem i wymija brata, prowadząc mnie do swojego auta. Nie odpowiada mu już nic, bo w sumie to bez sensu. Chase ma o wiele więcej towarzystwa niż my wszyscy razem wzięci. Nie może narzekać na zimne łóżko.
Wsiadam szybko do sportowego samochodu i zamykam za sobą drzwi. Zapinam pas i czekam cierpliwie aż Tyler do mnie dołączy. Obserwuję uważnie jak okrąża auto, ale zatrzymuje się na coś co powiedział Chase. Zaciska szczękę, jakby się wkurzył i podchodzi do niego. Rozmawiają dosłownie kilka sekund, po czym w końcu zajmuje swoje miejsce.
- Coś się stało? – pytam cicho.
Obraca głowę w moją stronę i próbuje na siłę uśmiechnąć się lekko. Łapie moją dłoń i przystawia ją do swoich ust. Całuje czule, nie odpowiadając na moje pytanie. Puszcza mnie i odpala silnik, odjeżdżając z posiadłości trochę za szybko. Pisk opon sprawia, że się spinam.
Coś jest nie tak. To na pewno, bo zauważyłam jak się zachowuje. Jednak nie chce przyznać co tak bardzo go denerwuje, a ja boję się nalegać.
Przenoszę wzrok na pustą drogę i zastanawiam się ile ukrywa przede mną mój własny chłopak. Najgorsze jest to, że nie mogę obwiniać go o brak szczerości, bo sama milczałam przez długie miesiące.
Będę cierpliwa. Poczekam aż sam się odezwie.
Ale mam nadzieję, że moje serce nie rozpadnie się od tego co usłyszę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top