Rozdział XI

Po kilku minutach wpatrywania się w siebie nawzajem pociągnęłam swoją podopieczną w stronę drzwi wejściowych do budynku szkoły. Gdy byłyśmy w połowie korytarza, usłyszałam dzwonek na lekcje, więc pociągnęłam dziewczynę za sobą w kierunku odpowiedniej sali. Na szczęście nie było jeszcze nauczyciela, więc miałyśmy czas na przygotowanie się do zajęć. Cały czas widziałam, jak bardzo dziewczyna była zestresowana w mojej obecności, ale nie miałam możliwości zmiany tego. Przez cały czas czułam jej wzrok na swojej osobie i cały czas myślałam, jak mogę przywrócić jej myśl na tor związany z nauką, a nie wydarzeniami z poprzedniego dnia. Wtedy do głowy wpadł mi dziwny pomysł, ale w tym wypadku wydawał mi się być jedyny słuszny i logiczny. Za pomocą swojej mocy starałam się znaleźć Federico, z którym mogłam komunikować się telepatycznie, znając jego położenie, a wtedy naprawdę zależało mi na jego radzie.

– Myślisz, że mogę wpłynąć na podświadomość Madison, żeby zapomniała o wczorajszych zdarzeniach i powróciła do nauki? Nie mam jeszcze doświadczenia i nie wiem, jak mogę jej pomóc. – Wysłałam wiadomość do swojego przełożonego.

– Tak. Wczoraj dużo się działo, ale nie posiadasz jeszcze takiej mocy, która pozwoli ci na całościowe wymazanie jej wspomnień. Kiedy tylko zobaczy Isaaca, wszystkie wspomnienia wrócą. Po lekcjach zabiorę was w ustronne miejsce i pomogę ci trwałe usunąć z jej umysłu echo tamtych wydarzeń. – Odpowiedź w moim umyśle pojawiła się szybciej, niż się tego mogłam spodziewać.

Zamknęłam na chwile swoje oczy i swoją moc wysłałam na poszukiwania retrospekcji z porwania przez klan upadłej anielicy. Gdy znalazłam odpowiednie obrazy, zaczęłam je zmieniać na myśli o spokojnym wieczorze spędzonym wśród jej ulubionych filmów, seriali i słodkich przekąsek. Mój trans przerwało dopiero trzaśnięcie drzwiami, w których stanął młody nauczyciel historii. Pedagog bez zbędnych wstępów zaczął prowadzić zajęcia, a ja zaczęłam obserwować, czy udało mi się osiągnąć swój zamierzony cel. W końcu zauważyłam, że Maddie z uśmiechem otwiera zeszyt na czystej stronie, po czym zaczęła pisać notatki, które były wyświetlane w prezentacji przed nami.

Na chwile przestałam się martwić tym, że dziewczyna mogła odkryć moją tożsamość, więc pozwoliłam swoim myślom odlecieć w kierunku przyjmowania nowej wiedzy. Każde słowo profesora, który prowadził zajęcia. Starałam się zapamiętać, ale również weryfikowałam jego wiedzę z faktami, których nauczyłam się w trakcie anielskiego szkolenia. Po kilku slajdach wiedziałam już, jak bardzo różniła się wiedza przekazywana nam w starych księgach z tym, czego uczyli się ludzie. Fakty historyczne, które miały związek z istotami nadprzyrodzonymi zostały zatuszowane, a wina lub chwała była przypisywana konkretnemu człowiekowi.

Mimo zamiłowania do przyjmowania nowej wiedzy, przez cały czas byłam czujna. Nie chciałam, chociaż na chwilę zostawić Madison bez opieki. Kiedy siedziałyśmy w jednej ławce, chroniłam dziewczynę swoim skrzydłem, które miało pełnić funkcję niewidzialnej tarczy lub bariery przed różnymi istotami, które mogłyby chcieć skrzywdzić moją podopieczną, tylko ze względu na moją pomoc serafinowi, w naprowadzaniu Lily na właściwą drogę.

Tak naprawdę nie miałam pojęcia, dlaczego Federico chciał mojej pomocy w sprowadzeniu upadłej anielicy do nieba. Wiedziałam tylko, że skoro miał wyższą ode mnie rangę i był moim przełożonym, to musiałam wypełniać jego rozkazy, jeśli nie kolidowały z odgórnie przyjętymi zasadami. Do tej pory nie zrobiliśmy nic wbrew naszemu kodeksowi, więc nie martwiłam się o możliwość poniesienia kary. Chociaż z drugiej strony nie rozumiałam relacji, jaka łączyła mnie z brunetem. Starałam się trzymać swoje uczucia w ryzach i nie dać im dojść do głosu, jednak coraz częściej łapałam się na myśleniu o serafinie, w taki sposób, którego nawet nie powinnam dopuścić do głosu.

W końcu usłyszałam wybawiający mnie z opresji dzwonek oznaczający przerwę między lekcjami. W towarzystwie Maddie opuściłam salę i skierowałyśmy się do kolejnej, gdzie miała odbyć się następna lekcja. Przez całą drogę starałam się unikać miejsc, w których mogła znajdować się Lily i jej podwładni. Cały czas za pomocą mocy starałam się wychwycić aurę Isaaca, aby moja podopieczna do końca dnia nie natknęła się na niego. Chciałam, żeby zapomniała o wydarzeniach z poprzedniego wieczoru, ale do tego była mi potrzebna moc Federico, który jako wyżej postawiony anioł dysponował większą mocą i umiejętnościami. Dzięki temu mógł zmieniać trwałe wspomnienia, a ja mogłam to zrobić tylko na określony czas.

Po kilku godzinach w końcu opuściłyśmy mury budynku, gdzie od razu dołączył do nas mój przełożony. Kręconowłosy szedł obok mnie w swojej niewidzialnej postaci i uśmiechnął się zwycięsko w moją stronę.

– Udało mi się doprowadzić do konfliktu między wampirami i wilkołakami, więc Lily na razie powinna dać Maddie spokój. Nasza upadła anielica na razie musi zająć się swoją armią, żeby jej się wszyscy nie pozabijali nawzajem – zaśmiał się serafin, wysyłając mi telepatyczną wiadomość.

Chwile później zauważyłam, że mężczyzna na chwile się zatrzymał i zmienił się w swoją widzialną dla ludzi postać. Nagle zaczął mnie wołać, więc odwróciłam się w jego stronę, łapiąc Madison za rękę, aby mi nie uciekła. Brązowooki podbiegł do nas i zaczął namawiać nas na spacer po parku, tłumacząc się chęcią spędzenia ze mną trochę czasu. Jednak tak naprawdę zdawałam sobie sprawę, co on tak właściwie planował. Maddie po kilku minutach namów z mojej strony w końcu uległa. Wtedy młody serafin zabrał nas do starego, zapomnianego parku, który dzięki temu tętnił życiem dzikich stworzeń i nadprzyrodzonych istot. Widziałam wielkie stare drzewa a w ich koronach gniazda wielu ptaków czy domy innych zwierząt, które w tym miejscu mogły bez obaw o ludzi zakładać swoje terytoria lęgowe. Trawa była pokryta pięknymi, drobnymi kwiatami łąkowymi, a w tle słyszałam szum wody. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że skoro jesteśmy w Nowym Jorku to, to miejsce musiało znajdować się blisko plaży. Gdyby nie było z nami w tym miejscu mojej podopiecznej, to pomyślałabym, że mężczyzna zabrał mnie na romantyczny spacer, bo ten park był do tego wręcz idealnie stworzony.

Federico poprowadził nas do jednej z obrośniętych bluszczem ławek i poprosił o chwilę przerwy, licząc na to, że Madison usiądzie na kilka minut. Ku mojemu zaskoczeniu dziewczyna szybko zajęła miejsce siedzące i spojrzała na niego z ufnym uśmiechem. Jej oddech z każdą chwilą robił się bardziej spokojny, a wyraz twarzy wyżej postawionego anioła był bardzo skoncentrowany. Byłam pewna, że próbował w jej umyśle stworzyć wiarygodną historię.

Kilka minut później było już po wszystkim, więc zaczęliśmy wracać w drogę powrotną do domu Madison, kiedy zauważyłam, że moja podopieczna zmarzła przez nagłą zmianę pogody.

3/5

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top