Rozdział VIII
Nigdy nie spodziewałabym się ujrzeć Federica pod budynkiem szkoły, w której uczyłam się razem ze swoją podopieczną. W szczególności nie przypuszczałabym, że anioł pojawi się w swojej zmaterializowanej postaci. Dlaczego nie mógł przestać mnie nachodzić nawet w trakcie wykonywania zadania?
– Caitlin musimy pójść szybko do kryp. Wiem od mojego informatora, że to jest jedyna możliwość, aby ich dopaść – powiedział serafin, stojący naprzeciwko mnie.
Niestety jego głos był zbyt donośny. Widać było, że długo nie przebywał wśród ludzi. Nie potrafił zapanować nad swoimi emocjami, przez co zwracał na nas uwagę innych uczniów.
– Nigdzie dzisiaj z tobą nie pójdę. Pilnowanie mojej podopiecznej jest moim priorytetem, a nie twoje dodatkowe zadanie, gdzie dokładnie widać, że Lilianne nie chce wrócić w nasze szeregi. Mógłbyś łaskawie zejść mi z drogi i nie pojawiać się znienacka wszędzie, gdzie bym się nie pojawiła? Już ci tłumaczyłam, że lepiej będzie, jak nasze stosunki będą tylko zawodowe, ponieważ nie chcę narazić się twojej partnerce. W przeciwieństwie do ciebie zależy mi na zachowaniu dotychczasowego stanowiska, więc po prostu nie pojawiaj się w moim pobliżu, dopóki nie będziesz miał dla mnie jakiś naprawdę ważnych informacji.
Po tych słowach odwróciłam się tyłem do kręconowłosego mężczyzny i zaczęłam zbliżać się w stronę Madison. Niestety mężczyzna mi to uniemożliwił, ponieważ złapał mnie za rękę i z impetem skierował mnie ponownie w swoim kierunku.
– Dobrze wiesz, że jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. Nie wiem, czy do ciebie dociera, że jeśli się ich dzisiaj nie pozbędziemy, to twojej podopiecznej stanie się krzywda? Oni właśnie do tego dążą. Eliza nigdy nie przysporzy takiego zamętu, jaki może wyniknąć ze związku Lilianne i Isaaca. To jest jedyny moment, kiedy we dwoje możemy ich powstrzymać.
Odwróciłam się w stronę Maddie, jednak nie było jej już w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stała. Zaczęłam się rozglądać, gdzie dziewczyna mogła się udać. Zamknęłam oczy, swoją mocą lokalizując swoją podopieczną. Udało mi się jedynie zauważyć, że dziewczyna zaczęła biec przerażona w stronę swojego domu. Po raz kolejny odeszłam od serafina i wbiegłam w tłum ludzi. Tam powróciłam do swojej naturalniej, niewidzialnej postaci i za pomocą skrzydeł dogoniłam swoją podopieczną. Gdy dziewczyna zamknęła się w swoim pokoju, postanowiłam wrócić do Federica. Jednak okazało się, przez cały czas podążał za mną.
Przewróciłam oczami na jego zachowanie, ale nie odezwałam się słowem, tylko po prostu udałam się za nim. Byłam ciekawa, skąd on wiedział tyle na temat planów upadłej anielicy. Jednak dla swojego bezpieczeństwa wolałam o nic nie pytać. Nie chciałam stracić swoich skrzydeł. Zwłaszcza kilka dni po otrzymaniu swojego pierwszego zadania. Niestety coraz bardziej się tego obawiałam, skoro Federico nie potrafił dać mi spokoju.
Chwilę później chodziliśmy już ciemnymi korytarzami zapomnianych katakumb. Na szczęście wzrok anieli był na tyle dobry, że nie musieliśmy używać nic do oświetlania drogi, co mogłoby zdradzić naszą obecność. Miejsce, w którym się znajdowaliśmy, było mocno zakurzone. Wszędzie widoczne były szkielety zwierząt, co jakiś czas pojawiały się wnęki, gdzie znajdowały się szczątki ważnych ludzi, o których tak naprawdę mało kto słyszał.
Nagle usłyszałam przerażający krzyk, który dobiegał z końca korytarza. Wtedy już wiedziałam, że zbliżałam się do siedziby Isaaca i Lilianne. Federico podszedł bliżej mnie tylko po to, żeby pójść przodem. Z każdą chwilą docieraliśmy do kryjówki upadłej anielicy i jej wampira. To sprawiło, że sama zaczęłam być przerażona myślą, co moglibyśmy tam zastać. Krzyki ustały, więc spodziewałam się najgorszego. Podczas dwuletniego szkolenia miałam okazję dowiedzieć się, jak bardzo nieobliczalne potrafiły być te istoty. W starych księgach nie raz były pokazane, jakich bestialskich ataków potrafiły dokonywać. Każdy zwój i każdą stronę pisma znałam na pamięć, dlatego doskonale sobie zdawałam sprawę, jak ważnym celem dla naszego gatunku było chronienie ludzi przed wszelkim złem. Niestety niektórzy z nas wychodzili z innego założenia i regularnie łamali nasze zasady, przez co z każdym dniem było nas coraz mniej.
Nagle na korytarzu przebijające się światło. Gdy podeszliśmy bliżej, okazało się, że są to drzwi. Zza nich było słychać głośne rozmowy, więc domyślałam się, że to właśnie był nasz cel. Gdy wyczułam aurę wilkołaków i wampirów, wtedy już wiedziałam, że byliśmy na miejscu. Będąc niewidzialnymi, przeniknęliśmy przez grube ściany, dzięki czemu dostaliśmy się do pomieszczenia, które funkcjonowało za siedzibę istot nadprzyrodzonych. Pierwsze, co rzuciło się w moje oczy to ciało młodej dziewczyny, które leżało bez ruchu. Widziałam ślady kłów na jej szyi i już wiedziałam, że była przekąską któregoś z wampirów. Aura jej śmierci była bardzo dobrze wyczuwalna w całym pomieszczeniu. Niestety poza mną i Federico nikt inny się tym nie przejmował.
Ku mojemu zaskoczeniu Lilianne wyglądała, jakby w ogóle nie zauważała naszej obecności w tym miejscu. W końcu jako nawet upadły anioł powinna wyczuwać obecność innych aniołów, nawet jeśli nie są w swojej widzialnej formie. Nagle mój przełożony stanął na środku pomieszczenia i pokazał się w swojej widzialnej formie. Lily dopiero w tym momencie zwróciła na niego swoją uwagę.
– Mogłam się domyślić, że ta niedoświadczona anielica pracuje dla ciebie. Eliza jeszcze nie odpuściła? Nie widzisz tego? Chodzisz przy Elizie jak francuski piesek. Chcesz wiedzieć, dlaczego tak naprawdę odeszłam? Ponieważ przejrzałam na oczy. Zasady, których uczycie, już dawno przestały obowiązywać i nikt z was nie wpłynie na moją decyzję – powiedziała upadła anielica. W jej głosie wyraźnie dało się usłyszeć sporo żalu.
– Nie jestem pieskiem Elizy. Jest różnica między miłością a dopasowaniem partnerów przez radę. Powinnaś o tym wiedzieć najlepiej. – Pierwszy raz usłyszałam krzyk i złość serafina, z którym pracowałam, odkąd poznałam swoje przeznaczenie.
– Teraz już rozumiem, dlaczego jesteś wszędzie tam, gdzie twój nabytek. Ostrzegam cię, tylko żebyś nie stał się tym, czego najbardziej się obawiasz. A może specjalnie starasz się do tego doprowadzić? Chcesz stać się potępionym przez radę i pociągnąć tę małolatę za sobą? Nie spodziewałam się tego po tobie Iglesias. Jednak chcę ci w tym momencie uświadomić jedną rzecz. Wchodząc na nasz teren, wypowiedziałeś wojnę, próbując ściągnąć mnie ponownie w wasze szeregi. Jak myślisz, od kogo zniszczenia zaczniemy? – odparła tajemniczo Lilianne i nagle zniknęła z zasięgu naszego wzroku.
Wampiry i wilkołaki w tym samym czasie zaczęły się rozpraszać po całych katakumbach. Kiedy próbowaliśmy złapać, któregoś z nich znikali nam z zasięgu wzroku. Zaczęłam się zastawiać nad słowami upadłej anielicy. Nie widziałam, co miała na myśli, twierdząc, że Federico dąży do tego, aby stać się tym, kogo się obawia. Jednak bardziej zaczęłam się martwić o to, jaką wojnę miała na myśli. Jeśli chcieli zemścić się na aniołach, to wiedziałam, że moja podopieczna nie będzie bezpieczna i jeszcze bardziej będę musiała jej pilnować.
Po opuszczeniu katakumb nie widziałam już nigdzie swojego przełożonego, dlatego od razu skierowałam się w stronę domu Madison. Niestety ku mojemu zaskoczeniu dziewczyny nie było w całym budynku. Zaczęłam się coraz bardziej martwić o to, czy z moją wszystko w porządku. Modliłam się tylko o to, aby Maddie znalazła się cała i zdrowa. Nie chciałam, aby była pierwszą ofiarą w tej dziwnej grze, którą prowadziła Lilianne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top