Rozdział 4
Wpatrywałem się w monitor, zastanawiając się czym mógłbym się zająć. Skończyłem swoje zadanie na dzisiaj. Jednak nie chciałem jeszcze zgłaszać tego szefowi, ponieważ znalazł by mi kolejne zadanie, a patrząc na obecną godzinę, nie obyło by się bez nadgodzin.
Moje myśli powędrowały w stronę mojego seksownego mężczyzny. Prawda była taka, że jeszcze nie wiedziałem czy mojego, lecz lubiłem tak o nim myśleć. Jeszcze nie miałem okazji do rozmowy z nim o nas.
Ciekawe czy ma dzisiaj czas się spotkać? Ostatnim razem nie mógł ze względu na to, że w końcu dostał jakieś zlecenie jako model. Cieszyło mnie to.
W tym momencie zauważyłem, że jeszcze nie widziałem go w żadnej sesji. Nie próbowałem go znaleźć w Internecie. Skoro nie mam nic do roboty to chyba dobry moment. Rozejrzałem się dookoła, by sprawdzić czy nikt mi się nie przygląda. Monitor miałem ustawiony tak, że nie był dla nikogo widoczny, więc nie martwiłem się, że ktoś zobaczy.
Wpisałem w przeglądarkę jego imię i nazwisko.
Jeon Jungkook
Przeglądałem strony jak i galerie. Nic szczególnego. Może powinienem spróbować inaczej?
Jeon Jungkook model sesje
Tym razem już co nieco udało mi się znaleźć. Głównie na googlowiskiej galerii. W większości były to zdjęcia reklamującą jakąś linię ubrań. Znalazło się również kilka, gdzie można było zobaczyć trochę jego seksownego ciałka.
Poczułem lekkie ukłucie zazdrości. Inni też mogli go oglądać. W dodatku jeszcze nie miałem pewności co do nas. Chciałbym mieć pewność, że mam go tylko dla siebie. Chciałbym prawdziwy związek, a nie tylko niezobowiązujący seks.
W najbliższym czasie naprawdę muszę z nim o tym pogadać. Zaproszę go na jakieś piwo do baru i wtedy spróbuję wybadać na czym stoję.
W końcu wysłałem swoją pracę do redaktora. Po kilku minutach mogłem już się zbierać do domu. Na miejscu w pierwszej kolejności wziąłem się za obiad. Następnie zacząłem się zastanawiać nad treścią wiadomości do Jungkooka.
Masz ochotę gdzieś wyjść wieczorem?
Przez telefon tego nie załatwię. Chcę z nim porozmawiać w cztery oczy.
Dzisiaj tańczę w klubie, lecz później jestem wolny.
Dobrze. Czyli spotkamy się po jego pracy. Chyba zjawię się tam trochę wcześniej, by popatrzeć jak tańczy. Nie odmówię sobie popatrzeć na coś takiego.
Spojrzałem na zegar. Mam jeszcze trochę czasu. Zdążę zaliczyć krótką wizytę pod prysznicem. Jak zawsze starałem się wyglądać lepiej niż zawsze na spotkanie z nim. Nie chciałem dawać mu pretekstu do oglądania się za innymi.
W końcu nadszedł czas, gdy wyszedłem z domu. Zrezygnowałem z samochodu na rzecz publicznego środka transportu. W końcu miałem zamiar coś wypić. Szkoda tylko, że podróż autobusem okazała się być mniej przyjemna niż przypuszczałem. Dlaczego wszyscy muszą gdzieś jechać w tym samym czasie, co ja? Starałem się ignorować wiecznie szturchające mnie dziecko. Nawet nie miałem jak zwrócić uwagę jego matce. To był prawdziwy test mojej cierpliwości.
Gdy tylko autobus zatrzymał się na moim przystanku, wysiadłem z niego czym prędzej. Poczułem ulgę znajdując się na zewnątrz, z dala od tego ścisku. Od razu udałem się w stronę klubu. Noc była chłodna w porównaniu do ostatnich dni.
Ucieszyłem się, gdy w środku lokalu nie zobaczyłem tłumów. Nie mogłem powiedzieć, że były pustki, lecz nie musiałem się obawiać podobnego ścisku co w autobusie. Skierowałem się w stronę barmana, który był jednocześnie znajomym z czasów pracy tutaj. Niegrzecznie z mojej strony byłoby się nie przywitać.
- To już kolejny raz!- Krzyknął do telefonu.- Obiecuję ci, że jeszcze raz wywiniesz taki numer, a możesz tu nie wracać!
Oho, coś chyba jest nie w humorze. Ciekawe kto go tak wkurzył? Z tego co pamiętam, raczej trudno było go wyprowadzić z równowagi. Stałem w miejscu, nie chcąc mu przeszkadzać. Jednak jego wzrok sam mnie odnalazł. Gestem pokazał bym do niego podszedł.
- Dobrze cię widzieć.
Ciebie również. Jungkook już występował?
- Nie. Jest następny. Ma dwa układy do wykonania. Solo i w grupie.- Powiedział pospiesznie.- Ale szczerze mówiąc, to z nieba mi spadłeś.
Spojrzałem na niego pytająco. Miałem co do tego złe przeczucia.
- Wystawił mnie główny tancerz drugiej grupy. Przez niego wypadają mi dwa występny. Nie zastąpiłbyś go?
CO?! JA?!
- Pamiętasz ten układ z dziewczynami? Ten spokojny? Musisz go pamiętać. Później zatańczył byś coś dowolnego solo. Błagam cię! Normalnie dostaniesz za to wynagrodzenie.
Chciałem odmówić, lecz patrzał na mnie takim błagalnym wzrokiem. Już nie raz wyświadczał mi przysługi, gdy tego potrzebowałem, a teraz on znajdował się w potrzebie. Moje myśli przerwał okrzyk radości dziewczyn. Spojrzałem na scenę. Właśnie wyszedł na nią Jungkook. Z zazdrością patrzyłem jak dziewczyny pożerały go wzrokiem.
Zgoda. Ale masz nagranie tego układu? Przypomniałbym go sobie na szybko. A co do solowego, to co powiesz na „Own it"?
- Dobra. Idź się przygotować, bo nie ma czasu. Wiesz, gdzie wszystko jest. Przebierz się, a ja zaraz podskoczę do ciebie z tym nagraniem.
Skinąłem głową. Ostatni raz zerknąłem w stronę seksownie poruszającego się na scenie mężczyzny. Zaraz się przekonasz, że nie tylko ty potrafisz wywołać u dziewczyn kisiel w gaciach. Udałem się w stronę garderoby, a następni przebieralni. Cieszyłem się, że znalazłem coś dla siebie.
Obejrzałem nagranie z swojego starego występu, przypominając sobie wszystko. Starałem się również rozgrzać przed występem, lecz nie miałem na to za dużo czasu. Gdy zbliżał się czas mojego grupowego występu podszedłem do pozostałej części tancerzy. Uśmiechnąłem się widząc znajomą twarz.
- Jimin, ty tutaj? Chwila, zastępujesz Jiyong?
Mogłem tylko zgadywać, że chodzi o tego faceta, który tak wkurzył barmana. Skinąłem potwierdzająco głową. Sung zaczynał tutaj tańczyć, gdy ja kończyłem tutaj swoją karierę. Miło było go widzieć. Od razu się rozluźniłem.
- Jak za starych dobrych czasów.- Powiedział tęskno.- Mam nadzieję, że nie wyszedłeś z formy.
Też ją miałem. Starałem się w domu regularnie ćwiczyć i co nieco tańczyć.
Zza kulis oglądałem występ Jungkooka. Widziałem jak po zakończonym układzie rozgląda się po widowni. Szuka mnie? Uśmiechnąłem się dyskretnie. W końcu ruszył w naszą stronę. Zabawnie było widzieć jego zaskoczoną minę. Puściłem mu oko i wraz z innymi udałem się na scenę.
Musiałem się naprawdę skupić, by nie pomylić się w dawno nie wykonywanym układzie. Na szczęście obeszło się bez większych pomyłek. Zarówno w występie grupowym jak i solowym. Szczerze mówiąc, to te krzyki i piski kobiet nawet mi schlebiały.
Wróciłem za kulisy zmęczony, lecz z uśmiechem na ustach. Miałem nadzieję, że moje policzki nie zrobiły się czerwone, a nawet jeśli, to może półmrok chociaż trochę je ukrył.
- Byłeś naprawdę świetny.- Powiedział całując mnie w usta.
Natychmiast zacząłem się rozglądać czy ktoś tego nie widział, lecz dookoła nie było nikogo.
- I nie tylko ja tak uważam.- Powiedział stając za mną i przylegając do moich pleców.
Poczułem na swoich pośladkach jego wzwód. Było to niezwykle podniecające. Przełknąłem ciężko ślinę, po czym wyswobodziłem się z jego objęć. Razem udaliśmy się do części dla artystów.
Szybko się przebraliśmy. Przed wyjściem zamieniłem kilka słów z dawnym znajomym. Oczywiście pisanych. W następnej kolejności wraz z Jungkookiem udałem się pod bar.
- Nadal trzymasz formę. Wielkie dzięki, uratowałeś mi tyłek.
Nie ma za co.
- Tak jak mówiłem... To twoje wynagrodzenie.- Podał mi kilka banknotów, które od razu schowałem do kieszeni.- Jakbyś kiedyś potrzebował dorobić, to zawsze znajdzie się miejsce dla ciebie.
Jasne. Dzięki. Do zobaczenia.
- Cześć.
Jungkook również się pożegnał. Wyszliśmy z klubu i skierowaliśmy się do najbliższego baru. Nie chciałem pić w klubie. Za dużo osób mnie tam zna, a ja nie chciałem się przed nikim krępować w kontaktach z towarzyszącym mi chłopakiem.
Zajęliśmy jeden z wolnych boksów. Kook od razu udał się do barmana po coś do picia. Uśmiechnąłem się widząc, że wziął od razu mały zapas. Postawił alkohol na stole, po czym zajął miejsce tuż obok mnie.
Naprawdę dobrze tańczysz. Byłem nawet trochę...
Skasowałem całą swoją wypowiedź.
Nieważne.
- Co? Dokończ.- Prosił wyraźnie zainteresowany.
Słuchaj, chciałbym z tobą poważnie porozmawiać...
Podniósł wzrok znad mojego telefonu, spoglądając na mnie. Pocierałem nerwowo palce, zastanawiając się, jak to napisać.
Jungkook. Chciałbym wiedzieć czy traktujesz naszą znajomość jako tylko niezobowiązujący seks, czy może... Może coś więcej...
Nie potrafiłem na niego spojrzeć. Obawiałem się tego co mogę wyczytać z jego twarzy.
Ja... Ja zrozumiem, jeśli dla ciebie to nic takiego. W końcu kto by chciał się wiązać z
Nie dokończyłem. Poczułem jego dłoń na swoim podbródku, a następnie jego delikatne usta złączyły się z moim. Znieruchomiałem zaskoczony. Gdy odsunął się ode mnie, spojrzałem w jego brązowe oczy z ciężko bijącym sercem. Na jego twarzy widniał uroczy półuśmiech.
- Poważnie.- Powiedział ze spokojem.- Chyba, że nie powinienem.
- Nie! Ja... Cieszę się.
Nawet sobie nie wyobraża jak mi ulżyło. Sięgnąłem po piwo. Zacząłem brać się za opróżnianie szklanki.
- Spokojnie.- Zaśmiał się.- Więc co takiego chciałeś mi powiedzieć na samym początku?
Że byłem zazdrosny...
Odwróciłem od niego wzrok. Po chwili poczułem jego oddech na karku, a następnie usta.
- Mój zazdrośnik.
Zaczęliśmy rozmawiać i pić. No dobra, to ja głównie piłem, jednak nie zamierzałem sobie żałować. W końcu mam kogoś. To była dobra okazja do świętowania.
Postanowiłem poruszyć dzisiejszego wieczora jeszcze jedną kwestię.
Słuchaj, chciałem się jeszcze o coś zapytać...
- Tak?
Chodzi o twoją rodzinę... Nigdy o nich nie wspominałeś.
- Rodzice i brat nie żyją.- Odparł beznamiętnie.
- Przykro mi.- Wyznałem szczerze.
- Po prostu o tym nie rozmawiajmy.
Nie miałem zamiaru. Teraz przynajmniej wiedziałem, skąd ten smutny ton, gdy chwalił moją mamę. Starałem się natychmiast odbiec od tego tematu i przywrócić na jego twarz uśmiech, z którym tak mu było do twarzy.
- Przepraszam na chwilę.- Powiedział wstając od stołu.
Po chwili zniknął za drzwiami toalety. Mam nadzieję, że nie zepsułem dzisiejszego wieczoru przez wspomnienie o jego rodzicach. Sięgnąłem po szklankę i opróżniłem ją do końca. Nie było go tylko krótką chwilę. Gdy wrócił, zdawał się mieć dużo lepszy humor.
Czas mijał niepostrzeżenie. Dobrze, że jutro miałem wolne. Nie musiałem się nim w ogóle przejmować. Mogłem spędzić tu tyle czasu z Jungkookiem, ile tylko chciałem. Alkohol również ubywał w szybkim tempie. Szkoda tylko, że niemal tylko ja wszystko opróżniałem. Gdy próbowałem się go wypytać, dlaczego nie pije, wykręcał się od odpowiedzi. Jednakże humor miał równie dobry co ja. Upija się oparami czy jak?
Rozmawialiśmy, tańczyliśmy, piliśmy. I tak w kółko. Jak dla mnie ten wieczór mógłby się w ogóle nie kończyć.
- Cieszę się, że tu ze mną jesteś.
Poczułem jego dłoń targającą moje włosy.
- Nie niszcz mi fryzury. Poza tym, dlaczego nie pijesz? Chcesz mnie upić? Nie musisz, sam to robię.
- Chyba za dużo wypiłeś. Migasz niewyraźnie.
- Gdybym nie musiał sam tego pić, to bym się tak nie upił.
- Poczekaj, pójdę zapłacić i odprowadzę cię do domu.
Wstał i opuścił mnie. Odprowadzałem go wzrokiem. Jednak on trochę zjechał na bok, na mężczyznę siedzącego na stoliku niedaleko naszego. Patrzał się w moją stronę.
- Na co się gapisz? Coś ci nie pasuje.
Wstałem, lekko się chwiejąc.
- Teraz taki zdziwiony? O co ci chodzi?
Poczułem jak ktoś chwyta mnie w pasie.
- Jimin, przestań.- Powiedział odciągając mnie lekko do tyłu.- Przepraszam za niego, za dużo wypił.
Nieznajomy wywrócił oczami, spoglądając na mnie krzywo.
- O co ci chodzi? Pieprzony idiota! Jak coś ci nie pasuje, to możemy porozmawiać inaczej!
- Przestań już.- Powiedział rozbawionym tonem.- Śmiesznie wyglądają te twoje pijackie migania.
Wyciągnął mnie z lokalu. Na zewnątrz owiało mnie przyjemnie rześkie powietrze. Dopiero teraz mogłem zauważyć, jaki zaduch panował w środku. Nagle pod chodnik podjechał samochód. Taxi? Jungkook ostrożnie wepchnął mnie do środka, po chwili podając adres.
- Gdzie jedziemy?
- Już mówiłem, że nie wyraźnie migasz.
Westchnąłem. Starałem się wyjrzeć za okno. Gdzie oni mnie wiozą? Uspokoiłem się trochę, gdy zobaczyłem znajomą okolicę. Do domu, od razu nasunęła mi się odpowiedź. Co ja sobie w ogóle myślałem? Że będzie chciał mnie gdzieś porwać? Niby w jakim celu?
Zatrzymaliśmy się pod moim blokiem. Kook pomógł mi wysiąść, a następnie dzielnie odprowadzał do mieszkania. Przez cały czas uwieszałem się na jego boku, nie zbyt czując równowagę. Uśmiechnąłem się łobuzersko pod nosem, gdy młodszy grzebał mi w kieszeniach w poszukiwaniu kluczy. Żałowałem, że nie schowałem ich w tylnej kieszeni.
W końcu znaleźliśmy się w środku. Od razu zostałem zaprowadzony do sypialni. Usiadłem na łóżku, a chłopak pomógł mi się rozebrać. Na tym jednak nie był koniec. Pochylił się w moją stronę i zmusił do położenia się. Jego usta wylądowały na mojej szyi.
Próbowałem go od siebie odsunąć. Kiepsko się czułem i nie miałem teraz ochoty na pieszczoty ani na nic więcej. On jednak tak łatwo nie odpuszczał. Usiadł okrakiem na moich biodrach, ściągnął z siebie koszulkę i powrócił do obdarowywania mojego ciała pocałunkami.
Nadal próbowałem go z siebie zrzucić. Chyba naprawdę za dużo wypiłem. W końcu jego dłonie chwyciły moje nadgarstki i unieruchomiły nad głową. Czasami naprawdę żałowałem, że nie mam głosu. Mógłbym prosić go by przestał, powiedzieć, że nie chcę. W tej sytuacji czułem się bezsilny.
Przeszedł mnie dreszcz, gdy jego język zaczął drażnić mój sutek. Najpierw jeden, później drugi. Mój oddech stawał się coraz bardziej nierówny.
No dobra, niech mu będzie. Skoro już mi stanął, to nie ma co dalej walczyć.
Zamrugałem kilkakrotnie. Światło raziło moje oczy. Jednak nie to było największym problemem. Mój łeb! Skrzywiłem się podnosząc swoje ciało do pozycji pionowej. Mogłem tak dużo nie pić. I jeszcze dałem mu się przelecieć, stwierdziłem czując dyskomfort w dolnych częściach ciała. To drugie byłem w stanie mu wybaczyć, ponieważ było mi naprawdę przyjemnie.
Spojrzałem na chłopaka leżącego na moim łóżku. Na jego twarzy widniał mały grymas. Musiało mu się śnić coś złego. Nakryłem go kołdrą, a następnie po cichu opuściłem sypialnie. Udałem się do kuchni, gdzie dorwałem się do butelki z wodą. Zacząłem również przeszukiwać szufladę w poszukiwaniu jakiś proszków, które pomogą mi nieco uporać się z dręczącym mnie kacem.
- Jimin?!- Usłyszałem głos mojego chłopaka.
Bo mogłem go tak nazywać, prawda? Przecież wczoraj powiedział, że bierze nas na poważnie. Czyli już oficjalnie jesteśmy razem?
Nie wiem czy on sądził, że mu odkrzyknę czy co? Stuknąłem jednak trzy razy w blat w kuchni, by dać mu chociaż wskazówkę, gdzie jestem. Stałem w miejscu, oczekując jego przybycia. Po chwili pojawił się w zasięgu mojego wzroku.
- Wyglądasz jak gówno.- Stwierdziłem.- Przecież wypiłeś może trzy piwa.
Uśmiechnął się do mnie. Przynajmniej taki chyba miał być zamiar, lecz ostatecznie wyszedł jakiś niewyraźny grymas.
- Będę w salonie.
Patrzałem jak znika za ścianą. Zmarszczyłem brwi zaniepokojony jego stanem. Gdy zjawiłem się w pomieszczeniu, leżał już na kanapie. Przedramieniem zasłaniał sobie oczy. Szturchnąłem go lekko. Mężczyzna zabrał rękę i spojrzał na mnie.
- Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?
- Tak.- Starał się mnie uspokoić.- Uchyliłbyś okno?
Natychmiast podszedłem do okna, wpuszczając do środka trochę świeżego powietrza. Naprawdę się niepokoiłem. Wróciłem do niego.
- Chcesz może coś do picia?
- Jakbyś miał i nie był to problem to mleko.- Mówił niemal półszeptem.
Udałem się do kuchni, a po chwili wróciłem do Jungkooka z szklanką mleka. Wypił wszystko za jednym razem. Kookie leżał z zamkniętymi oczami. Położyłem mu dłoń na czole, jednak ono zdawało się mieć normalną temperaturę. Spojrzałem na jego klatkę piersiową. Oddech był ciężki i przyspieszony.
Szturchnąłem go, by znów na mnie spojrzał.
- Może połóż się u mnie w sypialni i jeszcze się prześpij?
Zmarszczył brwi patrząc na mnie.
- Sypialnia. Sen.- Jaśniej już się chyba nie dało.
- Nie. Daj mi chwilę i idę do siebie.
- W takim stanie nigdzie cię nie puszczę.
Ponownie to niezrozumienie na twarzy.
- Nigdzie nie idziesz.
- Daj spokój...
- Nie!- Zamigałem stanowczo.- Do sypialni.
Jungkook podniósł się z zbolałą miną. Powłócząc nogami udał się do mojej sypialni, gdzie od razu położył się w łóżku. Uchyliłem delikatnie okno i przykryłem go szczelnie kołdrą. Wróciłem się jeszcze do kuchni i przyniosłem jeszcze jedną szklankę mleka, gdyby mu się zachciało pić.
Wyszedłem z pokoju nie chcąc mu przeszkadzać.
Usiadłem w salonie, chcąc dać mu trochę spokoju. Z brakiem zainteresowania wpatrywałem w ekran telewizora. Czas leciał, a ja cały czas martwiłem się stanem chłopaka. Co jakiś czas zaglądałem do niego. Leżał lub spał wyglądając okropnie.
Było już południe. Miał dość czasu na odpoczynek. Wszedłem do sypialni, siadając na brzegu łóżka. Spojrzałem na niego smutnym wzrokiem.
- Wstawaj króliczku.- Zamigałem po szturchnięciu go.
Otworzył niepewnie oczy.
- Dobrze się czujesz?
- Już jest lepiej.
Nie wiedziałem czy chciał mnie tylko pocieszyć, czy w rzeczywistości tak było. Nadal wyglądał marnie. Mimowolnie spojrzałem na jego przedramiona. Czyste.
- Brałeś narkotyki?- Spytałem ostatecznie.
- Co?!
Był to na tyle jasny przekaz, że na pewno zrozumiał o co go pytałem. Patrzałem na niego twardym wzrokiem, podczas gdy od zdawał się być zdziwiony.
- Żartujesz sobie?
- Nie.
- Jimin, przestań. Niczego nie biorę.
Chciałem mu wierzyć. Tylko skoro nic nie brał to skąd u niego taki stan? Wygląda jakby miał ostry zjazd. Może naprawdę przesadzam. Nie ma co wszczynać fałszywego alarmu. Może po prostu coś mu zaszkodziło.
- Przepraszam za to oskarżenie.
Podniósł się, a jego dłoń sięgnęła moich włosów i poczochrała je miło.
- Naprawdę już mi lepiej.
Uśmiechnąłem się. Wszedłem na łóżko. Położyliśmy się, po czym oparłem głowę o jego tors. Starałem nacieszyć się tą chwilą. W końcu jednak sięgnąłem po telefon.
Nadal nie mogę uwierzyć, że ktoś w końcu zainteresował się mną na poważnie.
- A ja nie rozumiem, dlaczego nikt wcześniej tego nie zrobił. Pomijając tą małą niedogodność, to jesteś naprawdę wspaniałym mężczyzną.- Powiedział, na koniec całując mnie w czoło.
I tak nie mogłem w to uwierzyć. Przytuliłem się do niego mocniej. Wsłuchiwałem się w jego bicie serca. Mógłbym się przysłuchiwać się temu bez końca. Bez dług czas żadne z nas się nie odzywało. Gdyby nie dłoń Kooka spokojnie wodząca po moim przedramieniu, myślałbym, że zasnął.
- Jutro wieczorem mam sesje. Nie chciałbyś może się ze mną przejść?
Podniosłem się lekko, by mieć na niego lepszy widok.
Co to za sesja?
- Reklamowa.
Westchnąłem. Liczyłem na więcej informacji.
Czego?
Nagle na jego ustach pojawił się zadowolony uśmieszek. Pochylił się w moją stronę. Po chwili jego palce chwyciły gumkę moich bokserek, odciągając ją kawałek, a następnie puszczając. Bielizna. Naprawdę próbowałem się nie skrzywić.
Nie uśmiecha mi się, że kolejny raz obcy ludzie będą mieli okazję do oglądania mojego Jungkooka niemal nagiego. Jednak możliwość bycia tam i obserwowania wszystkiego i wszystkich była nieco uspokajająca. Niech się tylko ktoś na niego spojrzy łasym wzrokiem to już po nim!
Oczywiście, że pójdę. W końcu zobaczę jak pracujesz.
Całe szczęście, że sesja jest dopiero wieczorem, bo do południa jestem w pracy.
Zostaniesz u mnie na noc?
- Nie chcę ci skarbie przeszkadzać. Masz na rano, wyśpij się spokojnie.
To przynajmniej daj się odwieźć.
- No dobrze.- Ucałował mnie czule w czoło.
Jednak nim zebraliśmy się z łóżka, odpoczywaliśmy w nim jeszcze przez kilkanaście minut. W końcu jednak musiał nadejść ten moment, w którym konieczne było ruszyć się z miejsca.
Od rana trzymał się mnie wyśmienity humor. Wszyscy wokół zdawali się to zauważać, ponieważ kilkakrotnie zwrócono mi z tego powodu uwagę. Cieszyłem się, że nie męczą mnie z wyjaśnieniami. W dodatku praca szła mi dzisiaj nadzwyczaj lekko. Chyba nawet obędzie się bez nadgodzin.
Byłem jeszcze bardziej uradowany, gdy moje przypuszczenia o braku dodatkowych godzin spędzonych w biurze się spełniły. Nie pozostawało mi nic innego jak w dobrym nastroju oczekiwać na spotkanie z Jungkookiem. On już widział jak pracuje, nawet mi pomagał. Jednak ja o jego pracach zarobkowych nie wiedziałem nic. Oprócz oczywiście jego tańczenia w klubie.
W końcu usłyszałem dzwonek do drzwi. Z uśmiechem na twarzy podbiegłem je otworzyć. Gdy tylko go ujrzałem, od razu objąłem go i pocałowałem na powitanie.
- Gotowy?
- Tak.
Sprawdziłem czy aby na pewno wszystko zabrałem, po czym zeszliśmy razem na dół. Skierował nas w stronę swojego samochodu.
- Gdzie dokładnie jedziemy?
- Zobaczysz.- Powiedział puszczając do mnie oczko.
Podczas drogi nie odezwał się ani słowem, jednak na jego twarzy widać było zadowolony uśmiech. Miło było go widzieć w dobrym humorze.
- Z czego się tak cieszysz?- Spytałem, gdy wysiedliśmy.
- Z twojej obecności słońce.- Podszedł i zamknął mnie w szczelnym uścisku, który odwzajemniłem.- A teraz chodźmy do środka.
Rozdzieliliśmy się. Spojrzałem na budynek, przed którym się staliśmy. Na parterze znajdowały się różnego rodzaju lokale, a wyższe piętra zajmowali mieszkańcy. My schodziliśmy schodkami do lokalu znajdującego się poniżej poziomu.
Wbrew pierwszym przypuszczeniom, po zobaczeniu budynku, pomieszczenie okazało się być naprawdę duże i dość ładnie urządzone. Szliśmy korytarzem mijając różnorakie drzwi oraz ludzi, z którymi Jungkook witał się przelotnie. W końcu znaleźliśmy się w głównym pomieszczeniu, gdzie znajdowała się ogromna biała blenda oświetlana przez lampy różnego rodzaju.
Spojrzałem na Kooka. Wyglądał na zadowolonego, że może mi to wszystko pokazać. Jednak jego uśmiech znikł z twarzy, gdy w pomieszczeniu pojawił się pewien mężczyzna. Przyjrzałem mu się. Wyglądał zwyczajnie. Widać było w nim trochę artysty, lecz niczym szczególnym się nie wyróżniał poza głową pełną czarnych loków.
- Co ty tu robisz? Gdzie jest Lu?
Po tonie mogłem przypuszczać, że nie za bardzo przepada za tym facetem.
- Zastępuje go.- Odparł zadowolony.- Coś ważnego mu wyskoczyło.
- Nie będę z tobą pracował.- Warknął.
- Chcesz to zlecenie czy nie?
Widziałem spięcie w postawie mojego króliczka. W końcu chwycił za telefon i wybrał numer do kogoś. Mogłem zgadywać, że był to niejaki Olaf.
- Cześć. Co to wszystko ma znaczyć?!- Zaczął nerwowo. Nastąpiła chwila ciszy, podczas gdy druga strona najwyraźniej mówiła.- A nie możesz jutro... Ale... Musiałeś akurat jego? Wiem, tylko... No dobra. Gratulacje, cześć.
Rozłączył się po czym prychnął wściekle pod nosem. Jego brązowe oczy przeniosły się z powrotem na mężczyznę w loczkach.
- To jak, możemy zaczynać? Idź się przygotować.- Powiedział, nie czekając na jego odpowiedź.- Kto to jest?- Spytał nagle, przenosząc na mnie swój wzrok.
- Mój przyjaciel, poza tym gówno cię to obchodzi.
Mimo wszystko mężczyzna podszedł do nas i wyciągnął swoją dłoń w moją stronę.
- Kai.- Przedstawił się.
Uścisnąłem ją, lecz nic nie odpowiedziałem. Nie widziałem sensu by silić się na miganie mu odpowiedzi. Na szczęście Kook zapobiegł niezręcznej sytuacji wynikającej z braku odpowiedzi z mojej strony. Chwycił mój nadgarstek i pociągnął w stronę korytarzy. Po chwili znikliśmy za jednymi z drzwi.
W pomieszczeniu znajdowała się mała garderoba oraz krzesło na przeciwko lustra niczym u prawdziwego fryzjera lub u jakiejś kosmetyczki. Kobiety znajdujące się w pomieszczeniu wyglądały na gotowe do pracy. Spoglądały na nas w milczeniu ciekawskim wzrokiem.
- Wiedziałam, że nie będziesz zadowolony z tej zmiany.- Odezwała się w końcu jedna z nich.
- Nie przepadasz za nim?- Spytałem.- Nie lubisz go?- Przeformułowałem pytanie, widząc pojawiając się zmarszczki na jego czole.
- Mało kto z branży go lubi.- Odparł.
Kątem oka widziałem zaintrygowany wzrok pań, skierowany na moją osobę.
- Dlaczego?
- To nie jest ważne.- Powiedział, starając się uśmiechnąć.- Usiądź na kanapie i poczekaj na mnie.
Jungkook odwrócił się w stronę dziewczyn.
- To jest Jimin.- Przestawił mnie.
Pomachałem im na powitanie. One uśmiechnęły się życzliwie. Młodszy ruszył w głąb pomieszczenia. Chwycił wieszak z jego imieniem, a po chwili zniknął za zasłonką, by się przebrać. Ja posłusznie usiadłem na kanapie, będąc ciekaw jak wygląda praca modela od strony kulis.
Jungkook w końcu wyszedł ubrany jedynie w szlafrok i kapciuszki. No tak, przecież to miały być zdjęcia do reklamy bielizny. Dobrze, że ma na sobie chociaż ten szlafrok. Jednak nie mogłem powiedzieć, że nie widziałem tych łakomych spojrzeń obecnych tu dziewczyn. Kobiety zaczęły dopiększać mojego mężczyznę, chociaż ja uważałem, że wcale tego nie potrzebuje. I bez tego wszystkiego wyglądał idealnie.
Obserwowałem wszystko w lustrze, w którym odbijała się postać Jungkooka. Gdy spotkaliśmy się wzrokiem uśmiechnął się do mnie, na co nie mogłem odpowiedzieć niczym innym tylko tym samym.
W końcu dziewczyny odstąpiły od chłopaka. Był gotowy do sesji. Podszedł do mnie i razem ruszyliśmy z powrotem w stronę studia. Kai czekał na nas przygotowany. Aparat miał już w dłoni, w laptopie otwarty był jakiś program.
- No to zaczynamy.
Stanąłem z boku i zacząłem wszystko obserwować. Trochę mniej zaczęło mi się to wszystko podobać, gdy chłopak zrzucił z siebie szlafrok. Ten widok powinien być zarezerwowany tylko dla mnie. Z drugiej strony nie powinienem czuć się tak zazdrosny, ponieważ równie dużo widać podczas pobytu na plaży. Jednak nie mogłem powstrzymać małego ukłucia zazdrości wewnątrz mnie.
Widziałem jak Jungkook stara się nie myśleć o współpracy z człowiekiem, za którym wyraźnie nie przepada. Obserwowałem efekty jego pracy na laptopie, na którym pojawiały się robione przez fotografa zdjęcia. Musiałem przyznać, że były świetne. Mój kochany model.
- Chcę chwilę przerwy.- Odezwał się nagle.
Fotograf skinął głową.
- Najpierw zobaczmy co mamy.
Oboje podeszli do laptopa. Zaczęli przeglądać zrobione dotychczas zdjęcia oraz omawiać je pokrótce. Nie podobało mi się to, jak Kai co jakiś czas patrzał na Jungkooka. Nie było to zwykłe zerknięcie, by sprawdzić czy rozumie o czym mówi. Spoglądał z niezdrowym zainteresowaniem na jego ciało. Na jego ciało, które należało do mnie.
Gdy w końcu skończyli oglądać zdjęcia, a Kook zaczął kierować się w moją stronę, obrzuciłam fotografa nieprzyjemnym spojrzeniem. Chyba również go nie lubię. Chłopak zatrzymał się przy mnie, opierając o ścianę.
- Załóż coś na siebie.- Zamigałem nerwowo.- Ubierz się.- Powtórzyłem, widząc, że nie rozumie.
Szatyn wrócił się po szlafrok i ponownie stanął przy mnie. Starałem się jednak nie okazywać swojej zazdrości i spięcia. Uśmiechnąłem się do niego pochwalająco.
- Tak wygląda twoja praca?
- Mniej więcej. Zależy od tego do czego ta sesja. Przeważnie jest znacznie weselej.- Powiedział zadowolony.
- Jungkook, chodź się poprawić!- Zawołała jakaś blondynka.
Chłopak puścił mi dyskretnie oczko, po czym udał się do małego babskiego kółka. Te od razu go obskoczyły niczym jakieś harpie. Na mojej twarzy od razu pojawił się mały grymas. Mała grupka prowadziła ze sobą ciche rozmowy. Nie podobały mi się, ponieważ one ewidentnie z nim flirtowały. A on jest z tego jeszcze zadowolony! Wziąłem głęboki wdech, starając się uspokoić.
Gdy młodszy spojrzał w moją stronę, starałem się uśmiechnąć uspokajająco, lecz musiało to wyjść dość sztucznie. Chłopak zmarszczył czoło, zauważając ten fakt. Nie dane było mu jednak ze mną porozmawiać, ponieważ musiał już wracać do roboty.
Ponownie Kook zaczął pozować, mając na sobie jedynie bieliznę. Na swoje nieszczęście nie mogłem się powstrzymać od obserwowania jego publiczności. Tak, zdecydowanie nie podobała mi się jego praca, pomimo tego, że w pewien sposób byłem z niego dumny.
W końcu sesja dobiegła końca.
- Przekażę zdjęcia Lu. On wybierze najlepsze. Pewnie jeszcze się z tobą skontaktuje.
Jungkook skinął głową. Zakładając na siebie szlafrok, podszedł do mnie.
- Chodźmy. Muszę się przebrać.
A raczej ubrać... Wróciliśmy do jednego z pomieszczeni, do którego prowadziły drzwi na korytarzu. Bynajmniej nie udaliśmy się tam sami. Szedł za nami korowód dziewczyn tylko czekających by z powrotem przyczepić się do Jungkook.
Ja wylądowałem na kanapie, a on na krześle. Zaczęto zmywać z niego makijaż. W tym czasie zacząłem się zastanawiać czy on cieszy się z adorujących go dziewczyn, czy też może jest na tyle głupi i nie zauważa ich zalotów.
Myślałem, że ten dzień będzie lepszy. Siedziałem w nie najlepszym nastroju, czekając aż moja księżniczka się w końcu ubierze. Cieszyłem się, gdy w końcu miał na sobie komplet ubrań, ukrywając swoje ciało przed wygłodniałym wzrokiem dziewczyn.
- O co chodzi?- Spytał się, siadając obok mnie na kanapie.
- Nie teraz. Możemy już iść?
- Jasne. Cześć, dziewczyny!- Pożegnał się z obecną tu grupką.
- Cześć.- Również się pożegnałem, nie chcąc wyjść na totalnego gbura.
Korytarzem skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz chłopak chwycił mnie za ramię i zatrzymał, obracając w swoją stronę. Dookoła panowała już ciemność.
- Ej, o co chodzi?- Spytał zaniepokojony.
- Nie.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak.
Wyciągnąłem telefon. To nie jest ten poziom, by zrozumiał mój długi wyrzut, który go czekał.
O co?! Podobało ci się jak z tobą flirtowały?! Kook, kurwa! Było się dać jeszcze przelecieć tym babsztylom! Na pewno nie miałby nic przeciwko temu.
Wyglądał na nieco zaskoczonego.
- Było coś powiedzieć. Zwróciłbym im uwagę.
Wywróciłem oczami. Tak, już to widzę.
Przepraszam, że potrzebuje więcej uwagi. Jeśli na mnie nie spojrzysz, nie jestem w stanie niczego ci powiedzieć! Poza tym tu nie chodzi o to bym zwracał ci uwagę!! Rozumiem, że gdyby mnie nie było, pewnie pozwoliłyby sobie na więcej. A tobie najwidoczniej w ogóle to nie przeszkadzało...
- Dobra, przepraszam. Racja, mój błąd. Spierdoliłem. Nie powinienem im się tak dawać.
Podszedł do mnie i objął mnie. Przez chwilę próbowałem się przed tym bronić, ale tylko przez chwilę. W końcu stanąłem spokojnie, dając mu się przytulić.
- Kto jest moim zazdrośnikiem?- Wyszeptał wesołym tonem wprost do mojego ucha.
Spojrzałem na niego z grymasem. On wykorzystał to i cmoknął mnie w usta. Westchnąłem, starając się uspokoić.
- Przepraszam cię. Nie powinienem. Obiecuję ci, że już nic takiego nie będzie miało miejsca.
- Dobrze. Chcę już wracać do domu.
- Odwiozę cię.
Podeszliśmy do jego samochodu. Ponownie zająłem miejsce pasażera.
- Dlaczego nie lubisz tego fotografa?- Spytałem nim ruszyliśmy.
Przez chwilę milczał. Wyglądało to dla mnie jakby zastanawiał się czy powiedzieć mi prawdę czy może tylko ogólną, okrojoną wersję. Było to z pewnej strony niepokojące, lecz cierpliwie czekałem na odpowiedź.
- Nie można zaprzeczyć, że gościu robi naprawdę dobre zdjęcia. Ma szerokie znajomości i układy.- Zaczął. Przed kolejną częścią zrobił krótką przerwę, biorąc głęboki wdech.- Jednak bez dawania mu dupy daleko nie zajdziesz. Takie czarne strony tego biznesu. Dlatego nie lubię z nim pracować i nie zamierzam tego robić.
Przełknąłem ciężko ślinę. Miałem nadzieję, że jednak Kook nie posunął się za daleko by zaistnieć w świecie modeli. Z tego co mówił musiał mieć z nim już do czynienia.
- Nie dałem mu, jeśli o tym pomyślałeś.- Powiedział, trafnie zgadując mój tok myślenia.- Tak nisko nie upadnę by dać się wydymać kolesiowi za jakieś zlecenie. Tylko nieliczni z nim pozostają, a pozostali wiedzą na jakich zasadach to działa, więc nie darzą tych osób zbytnim szacunkiem.
Nie dziwię się wcale.
Moje myśli jednak szybko wróciły do Jungkooka podczas pracy i otaczających go dziewczyn. Podobały mu się ich zaloty. Potarłem dłońmi kolana. W sumie nie mam pewności, że jest stu procentowym homo. Nie rozmawialiśmy o tym ani o naszych wcześniejszych partnerach. Było to z pewnej strony dobrym tematem do poruszenia.
Wyciągnąłem telefon i już przygotowałem sobie wypowiedź. Czekałem aż zatrzymamy się pod moim domem, by móc ją mu pokazać.
Słuchaj... Jesteś homo czy bi?
Czułem jak policzki zalewają mi się delikatną czerwienią, gdy mu to pokazywałem.
- Nadal jesteś zazdrosny o te laski?- Zaśmiał się.- Nie bój się, nie zdradziłbym cię z kobietą. Wolę takie męskie ciałka jak twoje. Ale ich zaloty są w pewien sposób miłe.- Dodał po chwili.
Klepnąłem go w ramię. On zaśmiał się i pochylił się w moją stronę, składając czuły pocałunek na moich ustach.
- Ale z ciebie zazdrośnik. Nie zdradziłbym cie z nikim. Nie ufasz mi?
Westchnąłem ciężko. To nie tak. Po prostu zdaje sobie sprawę, że moje wady są dość uciążliwe i z łatwością mógłbyś wymienić mnie na coś lepszego. To chyba bardziej brak wiary w samego siebie, że ktoś taki jak ja mógł związać się z kimś takim jak ty, niż brak zaufania wobec ciebie.
Ufam
Ponownie zostałem obdarowany całusem. Uśmiechnąłem się nieco rozweselony. Po chwili zostałem przez mojego króliczka odprowadzony aż po same drzwi. Chciałbym by został u mnie na noc,lecz miałem jutro na rano. Gdyby został, żadne z nas nie obudziłoby się przed dziesiątą.
__________________________
Jak się czujecie dwa tygodnie przed świętami? Dla mnie okazał się to nie najlepszy okres, lecz mam nadzieję, że wy cieszycie się z nadchodzących dni wolnych :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top