Rozdział 12 END

No i nadszedł ostatni rozdział. Miłego czytania.

____________________

Przez długi czas układałem sobie wszystko w głowie. To nie było proste zadanie. Tak naprawdę lista przeciwko Jungkookowi była o wiele dłuższa od tej Taemina. Plusów mieli niemal po równo. Mimo że kalkulacja była prosta i jasna, ja nie umiałem przyjąć jej do wiadomości.

Młodszy wiele razy mnie nachodził. Nie dawał spokoju. Często udawało mi się uniknąć z nim kontaktów, ignorowałem go najzwyczajniej. A jak już musiałem otworzyć mu drzwi, bo obawiałem się, że sąsiedzi wezwą policję, to po prostu starałem się go przegonić, nie dając mu dojść do słowa.

Źle czułem się również z sytuacją między mną a Taminem. Nadal widywaliśmy się na spotkaniach migowych, jednak on zachowywał się wobec mnie jedynie przyjacielsko. Jakby dawał mi czas na spokojne podjęcie decyzji lub już opuścił walkę o mnie.

Jednak nie mogłem tak tego wszystkiego ciągnąć w nieskończoność. W końcu będę musiał z każdym z nich porozmawiać. Podjąć jakąś decyzję.

Tylko z pozoru słuszna decyzja nie była zgodna z tym co chciało moje serce.

Westchnąłem ciężko pod nosem ponownie słysząc dzwonek do drzwi. Nie musiałem podnosić się z miejsca, żeby wiedzieć, kto próbuje się do mnie dostać. Z początku starałem się go ignorować, tak jak zawsze. Żałowałem, że nie jestem głuchy. Wtedy miałbym czyste sumienie, nie otwierając mu drzwi i udając, że mnie nie ma.

- Jimin, wiem że tam jesteś. Otwórz!

Niby skąd wie? Pewnie zgaduje. Równie dobrze może się tak zachowywać kiedy mnie nie ma. Na zmianę dzwonił i walił do drzwi. Zaczynało mnie to irytować.

W nerwach wstałem z miejsca, ruszając w stronę drzwi. Otworzyłem je z rozmachem.

- Jesteś nienormalny?!

- Porozmawiaj ze mną.- Powiedział to co za każdym razem.

- Nie chcę tego słuchać.

- Proszę wybacz mi.- Jego wyraz twarzy stawał się coraz bardziej zdeterminowany.

- Nie.

Zdziwiłem się, czując nagle jak młodszy wpycha mnie w głąb mieszkania, samemu wchodzą do środka i zamykając za sobą drzwi.

- Odbiło ci?! Wynoś się!

- To był największy błąd w moim życiu. Daj mi go naprawić.

- Nie za dużo tych błędów? Wyczerpałeś ilość szans u mnie.

- Jimin, skarbie, proszę.- Powiedział szybkim ruchem chwytając moją twarz w swoje dłonie.- Naprawdę cię kocham. Wybacz mi.

- Brałeś coś?- Spytałem, odpychając go od siebie.

- Jestem czysty. Nic nie brałem.

- A podczas wyjazdu?

- Także nic.- Odparł natychmiast.

Narkotyki to nie wszystko.

- Zdradziłeś mnie?- Spytałem.

Chwilowo uciekł wzrokiem na bok.

- Jungkook, zdradziłeś mnie? Spałeś z kimś?

- Tak.- Odparł smutno.

Po tym co z nim przeszedłem przed jego wyjazdem oraz to co się stało podczas jego pobytu za granicą...

- Jak ja mam ci to wszystko tak po prostu wybaczyć? Skąd mam mieć pewność, że ponownie mnie nie zdradzisz. Że ponownie nie będziesz miał gorszego dnia jak podczas naszego zerwania. Że nie będziesz miał dość mojego milczenia.

Pod koniec moje ręce zaczęły lekko drżeć. Jungkook podszedł do mnie, próbując chwycić moje dłonie, lecz nie chciałem mu na to pozwolić. Odsuwałem się do tyłu, zabierając od niego swoje ręce. Kiedy w końcu udało mu się je chwycić, zacząłem się szarpać. Nawet nie miałem jak na niego nakrzyczeć, by mnie zostawił.

Przyciągnął mnie mocno do siebie, zamykając w szczelny uścisku. Próbowałem go odepchnąć, lecz nic z tego. Chciałem się od tego uwalić, szybko przypominając sobie jak w jego ramionach jest mi dobrze. Wiedziałem, że to wpłynie na moją ocenę sytuacji, czyniąc ją nie obiektywną.

Przez chwilę stałem roztrzęsiony. Gdy udało mi się uspokoić, po prostu dawałem mu się przytulać. Nie miałem pojęcia co teraz zrobić.

- Jimin...-Odezwał się młodszy.- Wybacz mi ten ostatni raz. Proszę.- Mówił spokojnym tonem.

I jak ja mam mu niby odmówić? Bałem tylko, że nie dam rady znieść kolejnego rozczarowania. Nie mam pewności co do Jungkooka. Jest energiczny, często nieodpowiedzialny i prędzej zrobi niż pomyśli. Jednak właśnie takiego go kocham.

- Robisz testy na H-I-V, inaczej nici z seksu.- Zamigałem, odsuwając się od niego.

Widziałem jak na jego twarzy widnieje rozbawiony uśmiech. Zbliżył się do mnie, lecz ja zrobiłem krok w tył.

- Nie żartowałem.

- Oj skarbie, daj spokój.

- Nie mam zamiaru zarazić się czymś od jakiejś zagranicznej przybłędy. Robisz testy, pokazujesz mi wyniki i możemy rozmawiać o jakimkolwiek zbliżeniu.

Westchnął ciężko, kiwając głową na zgodę.

- I jeszcze jedno. Nie myśl sobie że tak po prostu ci wybaczyłem. Musisz ponownie zasłużyć sobie na moje zaufanie.

Ponownie skinął głową. Obróciłem się do niego plecami, potrzebując chwili na uspokojenie emocji, szalejących wewnątrz mnie. Wcale nie pomagały ręce młodszego oplatające moje ciało.

- A kim by...- Szepnął, wodząc nosem po mojej szyi.- ten facet, którego widziałem u ciebie dwa tygodnie temu?

Odwróciłem się w jego stronę. Musiałem się nieco odsunąć, by móc cokolwiek zamigać.

- Byłby teraz na twoim miejscu, gdybyś nieco dłużej zwlekał.- Przyznałem szczerze.

- Tak łatwo mnie zastąpić?- Spytał nieco urażony.

- Myślałeś, że jak długo będę po tobie rozpaczał. Zbyt wiele razy to już przechodziłem, żeby pozwalać sobie za każdym razem na utrzymywanie tego stanu coraz dłużej.

Widziałem jak patrzy na mnie, chyba nie wiedząc co na to odpowiedzieć. Nie zamierzałem się z niczym ukrywać. Taka była prawda.

Zdziwiłem się, gdy młodszy nagle podszedł do mnie, wpijając się w moje usta. Byłem zdziwiony, lecz oddałem pocałunek. Jego ręce znalazły się na moich bokach, podnosząc moje ciało do góry. Przez myśl przeszło mi to, by nie pozwolić mu na jakiekolwiek zbliżenie. Jednak to był zaledwie ułamek sekundy.

Zachowując trzeźwość umysłu, pamiętałem, by naprawdę nie dopuścić do stosunku. Zero seks dopóki nie zobaczę badań. Nie mam zamiaru jeszcze bardziej siebie skrzywdzić niż już jestem.



Otworzyłem oczy, doznając lekkiego szoku. Uśmiechnąłem się, ciesząc się faktem, że nie był to tylko sen. Przekręciłem się na bok, przyglądając się śpiącemu Jungkookowi. Wyglądał słodko, szczególnie z tą cienką stróżką śliny spływającą po jego brodzie. Uroczy.

Cieszę się, że wczoraj nie nalegał z seksem, szanując moją decyzję. Jednak całkiem zapomniałem jakie wspaniałe mogą być jego usta i ile przyjemności mogą one dostarczyć.

Po chwili mogłem obserwować jak młodszy zaczynał powoli się przebudzać. W końcu spojrzał na mnie, a na jego twarzy pojawił się wesoły uśmiech.

- Dzień dobry.- Przywitał się ze mną.

- Dzień dobry.

Dłonią odgarnąłem nieco przydługie włosy z jego czoła. Dobrze było budzić się przy kimś. Nienawidziłem samotności.

- Wiesz Jimin, jednak wolę seks i tym podobne sprawy w naszym wydaniu.

Popatrzałem na niego z pytaniem w oczach.

- Nie chcę żeby to głupio zabrzmiało.- Lekko podniósł się na łokciach.- Ale jakoś tak dziwnie było mi z uprawiać seks z osobą która mówi. Drze się jak popierdolony.

Wywróciłem oczami. Rozumiem, że ma to potraktować jako komplement, tak? Uśmiechnąłem się delikatnie.

Po chwili przekręciłem się na plecy, biorąc głęboki wdech. Wszystko fajnie, życie jakby z powrotem zaczęło mi się układać. Jednak została jeszcze jednak kwestia. Nie wiem jak mam teraz przekazać swoją decyzję. Bo przecież będę mu musiał o niej powiedzieć.

Napisanie mu o tym esemesa będzie poniżej wszelkiego poziomu, mam rację?

- Myślisz o nim?- Usłyszałem młodszego.

Tak. Oraz o tym, czy podejmuję właściwą decyzję. Przecież już miałem z Jungkookiem różnego rodzaju przygody, które powinny mnie już czegoś nauczyć, a konkretnie tego, że nie należy się pakować z nim w związek. Jeszcze jak się jakimś nieszczęśliwym cudem okażę, że ma jakiegoś syfa? Chociaż nie szukam kogoś wyłącznie do seksu, to jednak jest to znacząca część związku.

Z Taeminem natomiast znam się krótko. Dużo jeszcze może się wydarzyć i okazać się, że nie jest on wcale takim lepszym wyborem niż Kook. Pozory mogą mylić. Po młodszym przynajmniej wiem mniej więcej czego się spodziewać.

- Ej, Jimin. Myślisz o nim?- Powtórzył się Jungkook.- Naprawdę jest lepszy ode mnie?

- Jesteście dwiema całkiem różnymi osobami.- Wyznałem.- Nie wiem jak mu o tym powiedzieć.

- Po prostu.

- Łatwo mówić.

Już widzę jak on na moim miejscu tak po prostu informuje drugą osobę, że jednej jej nie wybrał.

- Jimin.- Zaczął niepewnie.- Chyba się nie wahasz?

Spojrzałem spokojnie w jego stronę, mając dość obojętny wyraz twarzy.

- A jeśli tak?

- Jimin, nie żartuj sobie. Przecież wiesz, że cię kocham i już więcej nie będę odpierdzielał takich numerów jak wcześniej. Naprawdę, pokażę ci, że zasługuję na ciebie. Jiminnie...

- No dobrze już.- Uśmiechnąłem się delikatnie.



Chłopak zaraz przysunął się do mnie, wślizgując się w moje ramiona.

Siedzieliśmy razem wtuleni w siebie na kanapie w salonie, spoglądając w stronę ekranu telewizora. Nie za bardzo zwracałem uwagę na to, co jest wyświetlane.

- Jimin, jesteś myślami gdzie indziej, mam rację?

Moja spostrzegawcza bestia. Poprawiłem się w jego objęciach. Tak mi było teraz dobrze. Cieszę się, że jak na razie nie żałuję podjętej przeze mnie decyzji. Jednak minęły dopiero trzy miesiące. Mimo to jestem nas pewien.

- Zdradzisz mi o czym rozmyślasz?- Spytał, całując mnie w skroń.

- Myślę nad tym jak powiedzieć o nas rodzicom.

Widziałem jego zdziwione spojrzenie skierowane na moją osobę.

- Skarbie, wiesz, że wcale od ciebie tego nie oczekuję.

- Ja sam chcę by się dowiedzieli. Nie chcę bawić się w udawanie przed nimi, że jesteś jedynie moim współlokatorem.

- Kiedyś im powiesz. Przecież się nam z tym nie spieszy. Możesz zacząć od zachowania się wobec mnie w ich obecności nieco śmielej. Żeby z czasem może sami zaczęli coś podejrzewać.

Chyba to nie jest głupi pomysł. Może w ten sposób uda mi się jakoś powoli oswoić ich z myślą, że ich syn woli chłopców. Zapewne i tak nie obędzie się bez szoku po poznaniu całej prawy, jednak wiem, że po jakimś czasie w końcu to zaakceptują.

- Kook, kocham cię.- Zamigałem.

- Ja ciebie również.

__________________

No i to byłby koniec tego opowiadania. Mam nadzieję, że wam się podobało. Miałam duże wątpliwości co do całego pomysłu, ale chyba lubię wrzucać do moich opowiadań nietypowe problemy (czyt. brak możliwości mówienia).

Za miesiąc-dwa zapraszam was znowu na mój profil. Nowe opowiadanie jest już w ostatniej fazie twórczej  ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top