Rozdział 37
- Pewnie tak - wymamrotał smutny i westchnął chcąc przeszukać samochód jak dojadą do domu
- Jesteś pewien że jej nie brałeś Mikey? - zapytał Hemmings
- Nie wiem - wymamrotał tylko i po raz kolejny zaczął się za nią rozgladać. Gdy tylko Luke zaparkował Michael poszedł poszukać pod siedzeniami i w schowkach
- I co? Jest? Chce już jechać Mike - westchnął Luke odchylając głowe
- Nie ma go - wymamrotał z łzami w oczach po czym znów zapiął pasy a Luke ruszył jadąc do ich domu
- Może jednak go nie zabrałeś? Może został w domu hm? - zaproponował Luke
- Nie wiem - wymamrotał cicho I wysiadł z samochodu gdy byli pod domem. Zabrał zakupy i wszedł do środka od razu się rozglądając
- Napewno się znajdzie. Chodź, pomogę ci - samemu zaczął się rozglądać
Michael pobiegł do pokoju i tam wszystko przeszukał ale z marnym skutkiem. Jego przytulanki nigdzie nie było a on zaczął płakać wtulając policzek w koc
- Mikey i co?! - usłyszał jak Luke wchodzi po schodach - Och. Kochanie... - podszedł do chłopca i objął go
- Nie ma go, ja go k-kochałem - wyjakał z łzami - ty go masz?
- N-nie... Ale zaraz go napewno znajdziemy. A jak nie zadzwonimy do tego centrum i tam go znajdą
- Mhm, zadzwoń Lukey. I do Asha? Może on mi go zabrał...
- Zadzwonię - uśmiechnął się lekko - Chociaż wątpię by to on ją wziął
A teraz myszko się prześpisz, to już twoja godzina i czas na drzemkę - położył go na płasko na plecach i zdjął spodnie
- a-a maskotka? - wychlipał Mike
- Ja będę twoją maskotką. Poszukam jej obiecuje - westchnął i podszedł do jego szafy wyciągając onesie i ubrał w nie chłopca - chcesz mleczko?
- Mhm, ale nie mam się do kogo przytulać - pociągnął noskiem
- Znajdziemy tamtego pluszaka albo kupimy nowego. Nie płakusiaj - pocałował go w czoło - położył się myszko a ja idę po mleczko
- Nowy nie będzie taki fajny - powiedział wciąż zapłakany
Luke tylko westchnął i zszedł na parter przygotowywując mu ciepłe mleczko po czym wziął jeszcze jakiegoś pluszaka z kanapy.
Wszedł na górę od razu podchodząc do niego i podając pluszaka - Może być ten? On też chce żebyś go przytulił słonko
Michael przyjął maskotkę i butelkę mleka po czym zaczął powoli pić. Luke zasłonił okno i położył go obok
- Już, śpimy - cmoknął go w policzek przeczesując jego włosy
Na szczęście Michael zawsze po butelce szybko zasypiał. Ostawił ją na stoliczek położył się na brzuchu i praktycznie od razu zasnął
Luke poleżał przy nim jeszcze przez chwile głaszcząc po włosach. Westchnął i zabrał jego kosz z brudnym praniem i zszedł do pralni chcąc je wyprać
Powkładał i posegregował ubrania włączając pralkę po czym wyszedł z łazienki. Zaczął przygotowywać obiad na słodko dla swojego chłopca w ramach pocieszenia za zgubionego pluszaka
Szczerze nie do końca rozumiał jego smutek. Michael miał przecież pełno pluszaków i co chwile bawił się innym. Oczywiście wolałby żeby pluszak się znalazł by Mike nie płakał jednak naprawdę nie wiedział co było w nim aż tak wyjątkowego
To nie było jednak ważne. Nie lubił gdy jego maleństwo było smutne i nie lubił patrzeć na jego łzy
Po godzinie obiad był gotowy tak samo jak pranie więc zszedł na dół i wyjął je z pralki chcąc wsadzić do suszarki a wtedy zobaczył maskotkę Michaela w środku suszarki
Od razu rozpoznał że to właśnie ta za którym chłopak tak płakał i wyjął ją
Postanowił do końca ją wysuszyć i dać chłopakowi jak tylko wstanie. Zapakował resztę prania do bębna suszarki i włączył ją. Po tym jak to zrobił wyszedł z łazienki i poszedł na górę sprawdzić czy chłopiec dalej śpi. Tak jak myślał ten przebudził się od razu gdy Luke odsłonił okno i usiadł na skraju łóżka - Dzień dobry dziecinko, wyspany?
Michael wzruszył ramionami. Wciąż było mu smutno z powodu zabawki
- Zobacz kogo znalazłem i kto chciał się wykapać w naszej pralce - wziął pluszaka i pomachał Michaelowi przed twarzą - to ten misiu?
Clifford otworzył szeroko oczy - Tak! - krzyknął i od razu go do siebie przytulił
- Był w suszarce, musiał się tam dostać z praniem. Chodź na obiadek
- Tęskniłem! - pisnął i przytulił się mocno do pluszaka
- To tylko pluszak Mike, masz ich cały parapet i jeszcze jest dużo na dole
- Ale jego kocham najbardziej - powiedział i wstał - Jedzonko?
- Zrobiłem obiad - wziął go na ręce i zniósł na dół. Delikatnie posadził przy stole i zaczął mu nakładać porcję jedzenia
Michael cały czas tulił do siebie maskotkę szczęśliwy że ta się nie zgubiła
- I co? Znalazła się. Nie trzeba tak płakać
- Tęskniłem za nią - wymamrotał uparcie chłopak
- Ale na przyszły raz najpierw jej dokładnie poszukamy a potem będziemy płakać. Teraz jedz, za chwilę przyjdzie Ashton z Calumem. Z tego co wiem Cal jest w przestrzeni więc się z nim pobawisz
- Super - uśmiechnął się - Lubię Cala - powiedział jedząc
- To dobrze, jak skończysz włóż talerz do zmywarki. Ja idę na chwilę do mojego gabinetu
- Mhm - pokiwał głową Clifford zafascynowany dalej maskotką
Luke wszedł na górę i usiadł przy biurku zaczynając wypełniać kolejne dokumenty i biorąc na siebie kolejny projekt by tylko mieć szansę na awans. Wtedy jednak dostał wiadomość od jego mamy z prośbą o potwierdzenie obecności jego i Michaela na rodzinnych świętach za dwa tygodnie
Odetchnął i odpisał twierdząco. No tak... Święta, wręcz zapomniał że są już tak blisko. Od razu stwierdził że musi kupić prezenty jego rodzeństwu i ich uległym oraz rodzicom. Tak samo jak te dla Michaela
Zaczął się zastanawiać co mógł by mu sprawić. Maskotek i zabawek miał nadto. Może jakiś instrument albo zegarek? Może nowy telefon. Luke totalnie nie miał pojęcia
Wszystkie rzeczy zdawały mu się przereklamowane. Z resztą większość z nich już miał. Może poradzi się Ashtona?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top