Rozdział 11

- Posiedze przy tobie aż nie zaśniesz - powiedział przeczesując jego spocone włosy na czole

Michael zamknął oczy a już po chwili zasnął. Luke westchnął na to cicho ale zmierzył jego temperaturę która o wiele spadła

Odetchnął z ulgą ciesząc się że jego stan już się nie pogarsza i włączył małą lampkę obok jego łóżka

Wyszedł z pokoju i zostawił uchylone drzwi.
Samemu wziął prysznic co jakiś czas nadsłuchując czy nastolatek się nie obudził

W końcu ten wstał i zjadł kolację a Luke podał mu lekarstwa. Nastolatek czuł się lepiej i liczył że jego gorączka jutro się skończy

- Gdyby coś cię jeszcze bolało to mi pokażesz dobrze? - powiedział tak naprawdę nie oczekując odpowiedzi na to pytanie

Michael kiwnął nieśmiało głową i przeciągnął się po czym znów przycisnął policzek do poduszki

- Zdobie ci coś ciepłego do picia. Dla odmiany może kakao... - powiedział do siebie i poszedł je przygotować

Sam nie wiedział czemu ciągle mówił do niego. Może cicho liczył że Michael magicznie się do niego odezwie. Mruknął coś pod nosem i podgrzał mleko po czym dodał kakao

Dał też trochę cukru chcąc by temu jeszcze bardziej smakowało po czym zamieszał łyżeczk

Wrócił do niego i pomógł mu się napić po czym znów położył go do snu. Sam zasnął obok niego z wtulonym w siebie uległym

Jego sen był jednak czujny, co jakiś czas odruchowo sprawdzał temperaturę chłopaka albo przykrywał go kołdrą

Rankiem był nie wyspany ale za to nastolatek tryskał energią a gorączki już prawie nie było

- Widzę że czujesz się lepiej - uśmiechnął się przeczesując jego grzywkę

Sam powoli wstał mimo że jeszcze chwila snu brzmiała dobrze. Przeciągnął się i poszedł zrobić śniadanie. Zdecydował się na trójkątne tosty z pomidorem i szynką po czym włożył je do tostera zaczynając robić herbate

Po chwili na dół zszedł nastolatek ubrany w swoją piżamkę

- Zaraz będzie śniadanko. Nie musiałeś schodzic przyniósłbym ci je do łóżka - uśmiechnął się ciepło

Nastolatek jednak usiadł przy stole i przytulił swoja maskotkę po czym uśmiechnął się do niego

- Dobrze, skoro wolisz tutaj nie ma sprawy. Za chwile będą tosty. - mruknął i wyjął je na talerz gdy te się upiekły

Postawił przed nim i podał ketchup. Poczochrał jego włosy i wrócił do kuchni po swoje

Usiadł na przeciw niego donosząc mu jeszcze herbate i uśmiechnął się - Smacznego

Ten kiwnął głową i zaczął jeść. Po chwili jednak wstał i dał Lukowi swoje tosty

- Nie chcesz już? - zdziwił się - Bardzo malutko zjadłeś, nie możesz być taki chudziutki

Michael jednak pokręcił głową i odsunął się na znak że nie chce jeść

- Dobrze - wziął od niego talerz i zaniósł do kuchni - Ale herbate wypij

Młodszy mruknął na to a po chwili telefon starszego zadzwonił dajac znać o wiadomości. Wyjął go z kieszeni i otworzył widząc że jest od jednego z lekarzy do których pisał

Uśmiechnął się delikatnie czytając treść. Zgodziła się z nim porozmawiać by ocenić czy się tego podejmie. Dokładnie przeczytał wiadomość kilka razy sprawdzając w kalendarzu czy nie ma już nic zaplanowanego na ten dzień

Był naprawdę szczęśliwy. W dodatku uda im się spotkać za dwa dni. To była najlepsza wiadomości od kilku dni

- Mike - zaczął patrząc na niego - Za dwa dni pojedziemy do lekarza

Jednak Michael nie podzielił jego entuzjazmu tylko delikatnie pokiwał głową i upił trochę herbaty

- Nie ma się czego bać. Naprawdę - delikatnie dotknął jego ramienia

- Teraz idź się ubrać, jedziemy na zakupy

Michael pokiwał lekko głową po czym poszedł na górę. Nie do końca chciał jechać do lekarza. Jednak tego chciał dominat i nie mógł się temu sprzeciwić

Ubrał na siebie najlepsze ubrania jakie miał i zszedł na dół z swoim pluszakiem w dłoni

- Usiądź i obejrzyj chwile bajkę a ja się w tym czasie ubiorę - powiedział włączając mu telewizor i idąc na górę

Michael grzecznie siedział i oglądał bajki. Mruknął coś pod nosem i przytulił swojego pluszaka

Po chwili na dół zszedł Luke i wziął z kuchni torbę na zakupy - Chodź Mikey. Idziemy

Ten złapał go za dłoń i wyszedł z nim z domu po czym wsiedli do samochodu. Po kilku minutach jazdy byli już w sklepie a tam od razu poszli do tych z ubraniami

- Wybierzemy ci jakieś buty, i najlepiej bluzę i ciepłe sweterki - zaczął

I pociagnął go do jednego z sklepów jednak gdy wybrał buty Michael nie chciał ich przymierzać i kręcił cały czas głową

- Co się dzieje? - zmartwił się - To nic złego Mikey naprawdę

Ten jednak nadal nie chciał by blondyn Cokolwiek mu kupował. To wszystko było bardzo drogie jednak i tak wyszli z sklepu z nową parą butów dla młodszego oraz podobną dla Luke'a

- Teraz pójdziemy do sklepu z ubraniami. Wybierzemy coś ładnego dla ciebie - uśmiechnął się

Wtedy jednak Michael nieoczekiwanie zaczął cicho płakać. Łkał pod nosem jednak grzecznie szedł obok swojego dominującego

- Mikey? - Hemmings od razu się zmartwił. Stanął przed nim i uniósł jego podbrudek.
Otarł delikatnie jego łzy i wyjął chusteczki z kieszeni. Zaprowadził go na jedno z krzesełek i spojrzał w jego oczy - nie wiem co się stało cukiereczku ale nie mam zamiaru cię krzywdzić. Nie płacz proszę

Michael spojrzał na niego jednak znów zaczął płakać chowając twarz w dłoniach

- Bardzo chciałbym wiedzieć dlaczego płaczesz kochanie. Czy możesz mi to napisać na moim telefonie? - wymamrotał i podał mu telefon z otwartymi notatkami

Ten pociągnął noskiem po czym wziął od niego urządzenie i powoli zaczął pisać

Po chwili mu je oddał a Luke zaczął czytać

"przepraszam sir ale ja nie mam pieniędzy. Obiecuję oddać wszystko. I... Nie chcę dostać kary jak u tamtego pana

- Och kochanie - przytulił go do siebie - Nie dostaniesz żadnej kary

" Zrobię wszystko by pana zadowolić. Błagam nie karaj mnie za płacz i za pieniądze"

- Nie będę - pokręcił głową - Nie zrobiłeś nic złego. Płacz nie jest zły, a pieniądze... To ja płace nie ty skarbie

Michael oddał mu telefon i przytulił się do niego a potem otarł jego łzy. Wcale nie dziwił się że ten pękł, wszystkie emocje kumulowały się w nim i wkońcu znalazły ujście w zwykłym płaczu

- Już jest dobrze tak? Idzimy do sklepu? Ja za wszystko płace pamiętaj

Złapał go za dłoń i poszli do kolejnych sklepów. Tam kupili kilka sweterków i spodnie dla nastolatka. Dokupili również jakieś kosmetyki dla niego i bieliznę

Wtedy gdy opuścili sklep podał mu swój telefon znów włączając notatki - Napisz jeśli o czymś zapomnieliśmy lub jeszcze coś byś chciał dobrze?

" Wszystko " - napisał szybko i oddał mu telefon po czym znów przytulił swojego króliczka. Nie był w stanie prosić o nic innego mężczyzny gdy ten już tyle na niego wydał

- A może chciałbyś jeszcze jedną maskotkę? Albo inna zabawkę

Wtedy uległy jednak pokręcił głową jednak pociągnął go do sklepu spożywczego gdzie wziął do rąk sok pomarańczowy oraz różowe pianki

- To byś chciał? - uśmiechnął się Luke - Dobrze, wrzuć do koszyka

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top