Rozdział 30
Louis spojrzał na niego niepewnie i złączył swoje palce razem
- Harry - mruknął i przeszli do kuchni gdzie czekały na nich łakocir
- Ładnie - uśmiechnął się po czym wpadł w ramiona Luke'a
- Dasz mi numer do twojego dominata Lou? Chciałbym z nim porozmawiać
Dobrze Sir - pokiwał grzecznie głową i wyciągnął telefon - Mam tutaj w telefonie
Zapisał na kartce a Luke wyszedł z kuchni by zadzwonić do niego a chłopcy zajadali się przekąskami
- Czemu Sir chce dzwonić do mojego dominata? - zapytał cicho Louis
- Nie wiem, chyba chce tylko pogadać że jesteś u nas, wiesz żeby się nie martwił
- Ale ja mu mówiłem - powiedział - Sir mi nie wierzy?
- Pewnie wierzy ale może musi obgadać z nim szczegóły. Nie jestem pewny a teraz jedzmy! Tu jest tyle dobrych słodyczy
Ten pokiwał głową i od razu zabrał się za żelki. - Te są przepyszne! - wskazał na żelki
Gdy zjedli znowu zajęli się zabawą na ogródku i w domu biegając tam i z powrotem. Luke przyszykował dla nich koktaile i ciasteczka w przerwie między wygłupami
- Tylko uważajcie na siebie. - poprosił kręcąc głową zadowolony. Cieszył się że Michael znalazł sobie przyjaciela
Około godziny dziewiętnastej gdy chłopcy oglądali na górze jakiś film zadzwonił dzwonek na co Luke otworzył drzwi widząc najprawdopodobniej dominata Lousa. Był wysoki i miał burzę loków na głowie oraz zielone oczy. Od razu się uśmiechnął i przedstawił
- Harry Styles, dominat Lou
- Miło mi pana poznać, Luke Hemmings - podał mu dłoń z uśmiechem
- Więc to tutaj jest Louis - wszedł za mężczyzną do domu. Stanął w drzwiach a Luke zawołał chłopców z góry
- Tak, był bardzo grzeczny - uśmiechnął się
- Cieszę się - uśmiechnął się gdy zobaczył chłopca schodzącego na dół. Od razu wpadł w jego ramiona i mocno przytulił
- Tęskniłem trochę sir - wymamrotał - ale też było super!
- Tylko trochę? - uniósł brew i pocałował go w czoło
- Bardzo - zaśmiał się i mocno go przytulił
- Pa Lou - Michael od razu podszedł i mocno go przytulił - dziękuję że przyjechałeś do mnie
- Mogę jutro też? - zapytał patrząc na niego a potem na Luke'a i swojego dominującego
- Jutro jedziemy z Lu do wesołego miasteczka - westchnął Mike po czym nachylił się do jego ucha - spakuje cię do plecaka
- Tak tak tak! - krzyknął ten i go przytulił
- Sir czy możemy zaprać Louisa z nami do wesołego miasteczka? Będziemy bardzo grzeczni
- Jutro już mamy plany - stwierdził Harry patrząc ciepło na Michaela - Ale kiedy indziej jak najbardziej
- Szkoda sir - westchnął i po raz ostatni mocno przytulił Louisa - pa Lou
- Jacy są uroczy - uśmiechnął się Luke - No już Mikey, puść Louisa bo w końcu nie wyjdą
- Pa Mikey - chłopiec pomachał mu i po krótkim pożegnaniu z Lukiem wyszli z domu
- Teraz czas na kąpiel Mike i do spania, musisz być wypoczęty na jutrzejsze wesołe miasteczki
- Nie chce się myć - westchnął i przytulił się do niego
- Ale musisz, dużo dzisiaj biegałeś i się spociłeś - westchnął tylko - szybki prysznic i pod kołderkę
- Z tobą...? - zapytał i ziewnął. Zabawa z brunetem mocno go zmęczyła
- Możemy wziąść go razem
___________________________
Michael i Luke wyszykowali się do wyjścia, mieli dość spory kawałek drogi do pokonania więc Luke postanowił jechać z samego rana i spędzić tam cały dzień
- Gdzie najpierw?! Gdzie gdzie gdzie?! - pytał Clifford już setny raz podtekscytowany
- Teraz zaparkujemy i pójdziemy kupić bilety - zaśmiał się tylko
- A potem gdzie? - zapytał dalej podekscytowany - No parkuj już tutaj - wskazał na sam środek drogi - I chodźmy już!
- Wytrzymasz - westchnął z śmiechem i zaparkował na parkingu przy wejściu - weź swój plecaczek i idziemy
- Tak! - Michael od razu zabrał go z tylnego siedzenia i wyszedł z auta
Złapał dominata za dłoń i poszli do kasy gdzie kupili bilety po czym weszli do środka od razu wybierając najróżniejsze atrakcje
- Ja chce tam - Michael wskazał na jeden z większych rolercosterów
- Może najpierw wejdźmy na coś mniejszego
- Ale ja chce tam... - poprosił cicho
- Pójdziemy wszędzie ale najpierw na coś mniejszego, może tutaj?
- Ale to jest dla dzieci - jęknął cierpienniczo
- Mike, ty jesteś dzieckiem - skwitował
- Ale nie takim małym - wzruszył ramionami - A tamte to dzieci
- Dobra, to idziemy na tą kolejkę
Ustawili się przed wejściem na atrakcję a po chwili jechali już wagoniku. Michael piszczał na każdej pętli a Luke oplatał go ramieniem
- Jeszcze raz! - krzyknął Clifford gdy tylko zeszli a Luke musial na chwile się zatrzymać by wziąć kilka oddechów
- Może teraz inne atrakcje?
_______________________________________
Hejo!
Co tam u was?
Wybaczcie za małą przerwę ale wracam!
Co powiecie na maraton?
Kolejny rozdział za 80 gwiazdek i 80 komentarzy
Miłego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top