EPILOG


Światło latarni i mijających Baekhyuna samochodów przypominało mu o nieszczęsnym wieczorze, który odmienił jego życie na zawsze. Zaśmiał się w duchu. Nie rozumiał, jak mógł być tak słaby, by pozwolić na coś takiego. Nie pamiętał już wszechogarniającego bólu mięśni i wiotkości zmęczonych kończyn po morderczym treningu. W tym momencie było to dla niego nieracjonalne, niemożliwe i niepojęte. Wstąpił do osiedlowego sklepu w celu zakupienia kilku podstawowych produktów na późną kolację. Śmierdziało tam niemytymi ciałami i wysokim stężeniem alkoholu. Zastanawiał się, czy uda mu się wejść, zrobić zakupy i wyjść na jednym oddechu. Nie dał rady. Szedł żwawo przed siebie. Przed bramą prowadzącą na jego podwórko stał rosły mężczyzna, Baekhyun znajdował się jednak za daleko, by dostrzec jego twarz. Nieznajomy obserwował posesję z zainteresowaniem. Nie zdawał sobie sprawy z obecności Byuna. Gdy ten lekko klepną mężczyznę w ramię, w powietrzu rozeszły się wibracje. Musiał krzyknąć. Złapał się za serce i spojrzał zaszokowany na właściciela domu, aby zaraz się roześmiać. Począł coś mówić, jednak Baekhyun przerwał mu i pokazał na migi, iż jest niesłyszący. Podał mu notes wraz z długopisem, bez których nie ruszał się dalej niż ogrodzenie jego posesji mu na to pozwala. Mężczyzna pokiwał głową ze zrozumieniem i przejął je od chłopaka. Po krótkiej wymianie zdań na piśmie umówili się na spotkanie. Pożegnali się i na odchodne wymienili się numerami telefonu. „Potencjalny żywiciel mojej rodziny nr 34", zapisał Byun. Odnotował fakt, iż ostatnimi czasy staje się bardziej rozpoznawalny w świecie edukacji. Głuchoniemy nauczyciel, którego uczniowie robią zadziwiające postęp w nauce. Nie miał pojęcia czy powinien się cieszyć, czy martwić z tego powodu. Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni jego brązowego, długiego płaszcza klucz od furtki, gdy w oczy rzuciła się mu sterta, zapewne starszych już, kopert w skrzynce na listy. Westchnął i wyjął je wszystkie, umiejscawiając je pod pachą. Pchnął biodrem bramkę. To samo zrobił z drzwiami wejściowymi i za moment stał w swoim przytulnym mieszkanku. Rzucił koperty na blat kuchenny i począł wypakowywanie zakupów z siatki. Kładąc opakowanie kawy obok reklam sklepów sieciowych, zauważył jeden szczególny list. Serce zabiło mu trzy razy mocniej, a na czole pojawiły się malutkie kropelki potu. Krew burzyła się w żyłach. Podszedł szybko do kalendarza i sprawdził datę kilka razy, licząc dokładnie dni. Minęło pięć miesięcy. Drżącymi rękoma chwycił nóż i rozciął górę papieru. Jak zahipnotyzowany śledził wzrokiem każde pociągnięcie długopisu, każdy ozdobny zawijas wykonany przez Niego. Imię Baekhyuna wyglądało stokroć bardziej wartościowo, kiedy to on je napisał. Byun uspokoił rozkołatane serce i wyciągnął zawartość koperty.


Park Chanyeol

&
Juliette Lee

serdecznie zapraszają

Sz. P. Byun Baekhyuna wraz z osobą towarzyszącą

dnia 18 lipca 2016 roku na ceremonię zaślubin i przyjęcie weselne, które odbędą się o godzinie 10:00 w domowym zaciszu rodziny Park.

Prosimy o potwierdzenie przybycia drogą listową na adres nadawcy podany na kopercie.


Baekhyun osunął się na podłogę. Przegryzł wargę, a z jego oczu, choćby chciał, nie chciała uronić się łza. „Czego się spodziewałeś", wytknął sam sobie, „Szczeniacka miłość, niezobowiązująca, niewinna". Wraz z nim na ziemię upadła koperta, która posiadała charakterystyczne wybrzuszenie. Zrezygnowany Byun sięgnął po nią i wyjął jej zawartość do końca. Trzymał w dłoni czarny rzemyk. Rzemyk, którego On nie zdejmował odkąd dostał go jako prezent od Byuna. Patrzył na niego pustym wzrokiem. Zauważył jednak w nim pewną zmianę. Pojawiła się przy nim drobna, metalowa blaszka, na której wygrawerowane były dwa słowa, każde po jednej stronie. „Przepraszam", „dziękuję". Po policzku Baekhyuna popłynęła wyczekiwana łza. Zacisnął pięść na rzemyku i przyłożył ją do piersi. Nie był w stanie powiedzieć, co zraniło go bardziej. Świadomość, iż wszelka, choćby minimalna nadzieja na powrót do normalności, do starego życia, zniknęła, czy to, że wraz ze zwrotem prezentu, Chanyeol pożegnał się z nim na zawsze.

„Przepraszam. Nigdy Cię nie zapomnę. Nigdy nie zapomnę Twojego dotyku.. „Nawet jeżeli ludzie odchodzą, wspomnienia pozostają".



ADMIN'S NOTE

Nie wierzę, że to koniec. Ciężko pożegnać mi się z tym projektem, pierwszym, który od A do Z poprowadziłam tak, jak sobie to wymarzyłam. Nadal nie dochodzi do mnie informacja, że zakończyłam historię Baeka i Chana w tym świecie. To fanfiction ma wiele niedociągnięć, wiele naiwnym i niedorzecznych kwestii. Moim planem było wykończenie tego opowiadania w dwa miesiące... przeciągnęło się do na okres dwukrotnie większy. Dziękuję wszystkim, którzy mimo wszystko byli ze mną, którzy czytali moją pracę, które, tak jak ja, zżyły się z postaciami. 'Silence' kreowało się w mojej głowie przez kilka lat, dlatego pomysł jest dość banalny, jednak... nie żałuję. Wielokrotnie mieszałam moją własną pracę z błotem. Pisząc jednak te końcowe słowa, sceny... chciałabym powrócić do pierwszych zapisanych słów. Znów przeżyć tę historię. Od początku dzieli nas ponad 20 000 słów. Godziny, które nad nimi spędziłam nigdy nie wrócą. Ale ja i tak nigdy bym ich nie przyjęła z powrotem. Pomimo wielu upadków, bo wzlotów było niewiele, jestem dumna z 'Silence'. Kocham Was.

Dla ciekawych: kolejny projekt od kilku miesięcy siedzi mi w głowie. Będzie to trzyrozdziałowy Chanbaek, smut. Oprócz tego na przestrzeni roku zamierzam zabrać się za jeden z moich dwóch poważniejszych projektów. Oczekujcie tego i trzymajcie kciuki za ciepłe przyjęcie!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top