▪︎ Rozdział XIII - Ostateczna przemiana ▪︎

Do sali szpitalnej wbiła Rosja. Odepchnęłam komucha z siebie, ale ups, ona już wszystko widziała. Więc tylko niepotrzebnie go poturbowałam. Biedaczyna.

- Co wy odpierdalacie?! - wrzasnęła.

- My? My nic, a co mielibyśmy? Chyba ci się coś przewidziało... - zaczęłam grać na zwłokę. Lekko zerknęłam na nią z ukosa. Sądząc po jej minie, chyba nie była aż tak głupia. - No co? Nie wolno?

- Ukraina wypłakuje sobie oczy przez ciebie w łazience a ty się jeszcze mnie pytasz?! - że co kurwa?

- Słuchaj, wiem że mnie kurwa nie lubisz, ale daruj sobie takie kłamstwa... będziemy razem, czy tego chcesz czy nie! - gdy ten debil zdążył wstać to złapałam go za nadgarstek i przyciągnęłam do siebie w taki sposób, że gdy on leżał połownicznie na wyrku ja głaskałam go po włosach [bo zapomniałam kiedyś wspomnieć że pod uszanką ZSRR ma puchate włoski hihi].

- To nie tak, że cię nie lubię bo ja cię BARDZO LUBIĘ! I dlatego uważam, że jesteś godna mojego młodszego braciszka! - odparła już spokojniej.

- Ale jak to ,,jestem godna"? Bo nadal nie wiem o chuj ci chodzi!

- To nie wiesz? Kirill od jakiegoś czasu zabujany w tobie jest! Nie zauważyłaś? - spojrzała na mnie zdziwiona.

- Co?! - krzyknęłam na raz z komunistą.

- To co słyszałaś. Mam nawet dowód - pomachała jakimś notatnikiem, którego wcześniej nie zauważyłam. - Podjebałam mu jak nie patrzył. Pomyślałam, że fajnie by było, gdybyś wiedziała... - podała mi przedmiot. Przeleciałam kilka kartek, do póki nie dotarłam do ostatniego wpisu. W resztę wnikać nie mam zamiaru.

- O, zobaczmy co tam gówniarz napisał... - widok zasłonił mi łeb bolszewika. Przewróciłam oczami, odpychając go z powrotem. Skrzyżował ręcę ofuczony. No normalnie jak z dzieckiem...

24 kwietnia, sobota

Ostatnio częściej zacząłem odwiedzać ojca, jednak nie z jego powodu. Niby się trochę zmienił, ale wciąż pamiętam te czasy kiedy nawrt przez tydzień nie dostawałem nic do jedzenia i musiałem kraść... pojawiałem się tam ponownie tylko ze względu na [T/I]. Jest taka śliczna i ma cudowny charakter... zawsze gdy jestem w jej pobliżu czuje motylki w brzuchu i moje samopoczucie automatycznie się poprawia. Chciałbym jej o tym powiedzieć, ale za bardzo się boję, że mnie odrzuci... nie jestem ślepy, doskonale widzę co ją łączy z ojcem... poczekam z tym jeszcze trochę, może się bardziej do mnie przekona. Mam tylko nadzieję, że Rosja się o tym nie dowie i przedwcześnie jej nie powie...

Zaniemówiłam. Powoli zamknęłam notatnik, wpatrując się zszokowana w pustkę.

- Teraz już wiesz, jak to wygląda... - mruknęła rosjanka.

- Cholera, więc miałaś rację... - spoglądałam to na jednego, to na drugiego. Zauważyłam wyraźny strach na twarzy ZSRR. Widocznie obawiał się, że porzucę go dla jego syna. - Spokojnie mój drogi, nie zostawię cię - przytuliłam go do swojej klatki piersiowej. Wyraźnie się rozluźnił.

- Bleh... - córka komunisty wystawiła lekko język. Od razu spojrzałam na nią zabójczym wzrokiem.

- Już nie udawaj takiej wielkiej przeciwniczki miłości, ja już od Białorusi wiem co po nocy u Serbi robisz! - w końcu odezwał się sowiet, odgryzając się dziewczynie. Momentalnie jej twarz oblał rumieniec.

- N-nieprawda! Łżesz! - wrzasnęła Rosja, pretensjonalnie wytykając palcem swojego ojca. Oboje zaczęliśmy się maniakalnie śmiać z jej reakcji. Jeszcze bardziej się zaczerwieniła i już miała wychodzić, gdy wpadła na wchodzącego do pokoju...

No dalej, zgadnijcie kogo.

...oczywiście, że Ukraińca!

- Aj! Холера! Rosja uważaj jak cho... - zamilkł, gdy zobaczył swój pamiętnik na kołdrze. - NO KURWA WIEDZIAŁEM, ŻE PRĘDZEJ CZY PÓŹNIEJ SIĘ DO TEGO DOBIERZESZ! - złapał swoją siostrę za ramiona i zaczął nią majtać w jedną i drugą.

- A żebyś wiedział! [T/I] już wszystko wie! - zaprzestał męczenia starszej dziewczyny i szybko wstał, patrząc się na mnie spanikowany.

- Wybacz, ja... - zaczęłam. Nie odpowiedział nic. Po prostu wybiegł z sali. - Ukraina! Poczekaj! - długo się nie zastanawiając wybiegłam za nim, przedtem odrywając od siebie wszystkie kabelki pośpiesznie.

- [T/I] nie! Wracaj tu! - za mną wyleciał też komunista, ale nie był w stanie mnie dogonić. Byłam już coraz bliżej chłopaka gdy nagle... poczułam się słabo i opadłam na zimną podłogę... - MATKO BOSKA! LEKARZA! - dalej nie słyszałam już nic...

* * *

Nerwowo przebierałem palcami, siedząc w poczekalni. Niby nie powinno jej się nic stać, ale bałem się jak cholera. Tego typu przemiany były bardzo bolesne i pochłaniają mnóstwo energii. Niektóre osoby przez nawet rok czują ogromne bóle lub mają problemy ze wstaniem z łóżka. Miałem nadzieję, że nie spotka to mojej kruszynki... a chciałem jej tyle pokazać i tyle ją nauczyć... zapoznać z innymi krajami... i po prostu pospędzać z nią czas...

Rosja i Ukraina też wyglądali na zestresowanych, ale na pewno nie bardziej niż ja. A, zapomniałbym o Kanadzie. Niby znała [T/I] tylko z opowieści i plotek innych kraji, ale ona zawsze przejmowała się wszystkimi.

- To wszystko twoja wina... - próbowałem sprowokować syna do kłótni, żeby trochę się wyżyć. - Mogłeś wtedy nie wybiegać...!

- A co ty byś zrobił na moim miejscu?! Skąd mogłem wiedzieć, że za mną poleci?! Przecież ty coś dla niej znaczysz, a ja nie! - chciałem mu odszczeknąć, ale przerwała mi siostra mojego największego wroga [aka USA]

- Czy możecie być przez chwilę cicho?! To szpital, powinien tu panować spokój! - warknęła. Oboje potraktowaliśmy jej groźbę poważnie i oboje ucichliśmy. Jak Kanada podnosi głos to wiedz, że coś się dzieje...

Czekaliśmy tak w ciszy dobre dwie-trzy godziny. Czekalibyśmy dalej, gdyby z sali nie wyszła Austria.

- Już po wszystkim... wszystko poszło poprawnie. Możecie wpaść by ją zobaczyć - wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Poleciałem do sali, w której leżała moja dziewczyna [bo chyba mogę ją już tak nazywać] jak rakieta. [T/I] powoli otworzyła oczy.

- O matko... gdybym patrzył z daleka, to bym cię nie poznał! - przyznałem.

- Aż... aż tak się zmieniłam? - dopytała dość cichym głosem, co było do niej niepodobne bo zwykle darła mordę.

- No jeśli chodzi o kolory to tak... ale spokojnie! Skoro już wiem jak teraz wyglądasz to bez trudności cię poznam! Wyglądasz tak samo ślicznie jak zawsze!

- Skoro tak mówisz...

* * *

Gadałam tak z ZSRR i trochę Rosją do póki Austria ich nie wypędziła. Chłop próbował jeszcze trochę zostać, ale jak zobaczył jej mop to natychmiast spierdolił. A za nim jego córka i syn, bo nie chcieli zadzierać z prawą ręką lekarza. Kanada też wpadła na chwilę by sprawdzić, jak się czuje. Obie sobie obiecałyśmy, że jak wyjdę to się kiedyś wybiorę na bibę u jej brata i mnie ze wszystkimi zapozna. Jednak wciąż zastanawiało mnie jedno...

- Mogę na chwilę iść do łazienki? Ale tak... sama - zapytałam.

- A dasz radę? - ostrożnie wstałam z łóżka i stanęłam na równe nogi. Powoli odzyskiwałam siły i mnie to cieszyło, bo jeszcze nie zdążyłam zrobić rozpierdolu w nowym mieście. Chyba już powoli ujawniają się moje cechy po Rzeszy...

- Tak, dam radę! - kuzynka Niemca kiwnęła głową. Uzyskawszy zgodę, udałam się do najbliższej damskiej łazienki [bo w szpitalu były dwie bodajże]. Nie sprawiło mi to zbyt dużo trudności. Ah, w końcu! To znaczy, że niedługo mnie wypuszczą!

W przeciwieństwie do reszty szpitala, łazienka była dość ciemna, ale przynajmniej zadbana. Co innego niż w mojej szkole. Tu to nawet mydło i suszarka jest, a tam jak klamka działała to już był cud. Cały pokój oświetlało lekko pomarańczowawe promienie zachodzącego słońca. Spojrzałam w jedno z luster.

Co jak co, ale komuch miał rację. Z daleka by mnie nie rozpoznali, ponieważ jako rozmazana plama byłabym w innych barwach niż zazwyczaj. Moja skóra na twarzy nie była już barwy ludzkiej, a przypominała kombinację flag moich rodziców [co w sumie nie było niczym dziwnym]. Składała się z trzech poziomych pasków, od góry do dołu miały kolejno barwy bieli, czerwieni i czerni. Moje włosy też zmieniły kolor. Nie były już [K/W], tylko śnieżnobiałe.

- No, całkiem całkiem... - powiedziałam do siebie, lekko szczerząc się do odbicia. Wtedy zauważyłam kolejną zmianę. Przejechałam palcem po dolnych zębach żeby się upewnić, że to nie zwidy. Moje zęby zmieniły kształt na taki, jakie miała Rzesza, Cesartswo, Prusy [kobieta mi mówiła, że oni też takie mieli] oraz Niemcy, czyli takie jak jakaś kosiarka spalinowa. - Cóż, mogło być gorzej...

____________________

Dobra, w końcu udało mi się to jakoś sensownie napisać :D

Nie było rozdziału od około tygodnia, ponieważ byłam nieco zajęta prowadzeniem drugiego x readera [jak coś to jest już na profilu], ale przynajmniej będę miała co robić podczas lekcji zamiast uważać bo niedługo mam egzaminy które przesądzą czy wyjadę za granicę czy będę pracować na PiS za najniższą krajową-

Bo ze wszystkich fanfików, które pisałam i pisze właśnie te dwa x readery mi się najfajniej pisze <3

I pomyśleć, że jeszcze w grudniu po napisaniu pierwszego rozdziału chciałam rzucić to w pizdu!

Also yes, spoiler z przed kilku rozdziałówjest dalej aktualny
Nasza ulubiona niemiecka mamuśka [bądź jak kto woli otwieracz do konserw] pojawi się w następnym rozdziale! 👉🤠👉

Dziękuję za uwagę, oby rozdział się spodobał! Miłego dnia!

~ Shiba

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top