Rozdział 18. 십팔

YOONGI POV

Siedziałem w moim pokoju i po raz kolejny przeglądałem te same papiery. Schematy i scenariusze, które i tak do niczego nie były w stanie doprowadzić naszą siódemkę. Utknęliśmy w martwym punkcie. Wiem, że chłopaki robią się coraz bardziej nerwowi, co dodatkowo dodaje mi presji, bym szybciej działał. Muszę się skupić.

Y/N ponownie wróciła do naszego domu po podpaleniu mieszkania przez Cienia. Szczerze, to nawet lepiej, że tu jest, mogę ją przynajmniej mieć bliżej siebie, oczywiście chodzi tutaj o jej bezpieczeństwo.

Ktoś zapukał w moje drzwi, ale nie słysząc mojej odpowiedzi, lekko je uchylił.

- Pozwoliłem wchodzić? - rzuciłem obojętnie, nie podnosząc głowy.

- Mogę? - Spojrzałem w stronę drzwi. Y/N stała w progu przestraszona.

- Czego? - Wróciłem wzrokiem do dokumentów.

- Chciałam porozmawiać. - Zamknęła drzwi za sobą i podeszła bliżej. Stanęła za mną i zajrzała mi przez ramię. Automatycznie zakryłem papiery ręką i westchnąłem.

- O czym? - Odwróciłem krzesło, tak bym znajdował się naprzeciwko Y/N.

Spojrzałem na twarz dziewczyny, która była zmieszana, jakby do końca nie wiedziała, o co chce zapytać.

- Albo mówisz, albo wychodź. - Wskazałem na drzwi. - Zajęty jestem.

- Wtedy jak podsłuchiwałam, nie powiedziałeś, jakie jest twoje zdanie. Czy chcesz wracać, czy nie? - Zatrzymała się i wpatrywała we mnie, ale widząc brak reakcji z mojej strony, kontynuowała. - Nie daje mi to spokoju. Chcesz odzyskać swoje wspomnienia?

- A co cię to interesuje?

- Czysta ciekawość. - Uciekła wzrokiem w bok.

- Powiem Ci, skoro chcesz - zacząłem - ale mam powiedzieć to, co chcesz usłyszeć czy prawdę?

- Co? - zacięła się, najwyraźniej musiała zrozumieć sens pytania. - Aha. Czyli chcesz wracać.

- Czyli wolisz, żebym został?

Y/N zakrztusiła się i zaczęła kaszleć. Przewróciłem oczami i wstałem dość gwałtownie aż Y/N cofnęła się zaskoczona.

- Nie, skądże - zaprzeczyła, ale mało wiarygodnie.

Dałem parę kroków w jej stronę, aż plecami oparła o ścianę. Dzieliło nas dosłownie parę centymetrów. Czułem jej perfumy i przyspieszony oddech. Denerwowała się, bo nie miała dokąd uciec. Teraz tylko ja musiałem się uspokoić, mimo tego, że tak bardzo mnie rozpraszała.

- Nie chcę wracać - powiedziałem spokojnie - chce tworzyć nowe wspomnienia z tobą.

Y/N zaczęła wpatrywać się w moją twarz, przestała oddychać i miałem wrażenie, że przestała też mrugać. Czas na zemstę.

- Myślałaś, że tak powiem? - odsunąłem się od niej, usiadłem na krześle i wróciłem do dokumentów. - Niestety, jesteś zbyt NUDNA. - Podkreśliłem dość wyraźnie ostatnie słowo i wzruszyłem ramionami.

Postanowiłem spojrzeć w stronę Y/N, byłem ciekaw jej reakcji. Dłoń miała zaciśniętą w pięść, a twarz całą czerwoną. Chyba faktycznie wstrzymywała oddech. Wzięła głęboki wdech.

- Yoongi! Nienawidzę cię! - krzyknęła i uderzyła pięścią w ścianę.

Gdy już miała zamiar wychodzić, wstałem i przyciągnąłem ją do siebie. Złączyłem nasze usta w mocnym pocałunku. Błądziłem jedną ręką po plecach Y/N i gdy już druga moja dłoń powędrowała pod jej koszulkę, odepchnęła mnie od siebie i wybiegła z pokoju, trzaskając głośno drzwiami.

Patrzyłem na drewniane drzwi, po czym wróciłem na krzesło. Jednym ruchem zrzuciłem papiery na podłogę, które upadły z hukiem. Odchyliłem głowę do tyłu.

- Mówiłem prawdę.

Y/N POV

Co ten Yoongi sobie myśli? Szłam szybko wzdłuż korytarza, gdy wpadłam na Namjoona.

- Wszystko w porządku? - Spojrzał na moją rozpaloną twarz, którą szybko zakryłam dłońmi. - Płakałaś?

- Nie. - Pokręciłam głową. - Znaczy, wszystko w porządku.

Szybko go wyminęłam i schowałam się w swoim pokoju.

[...]

Nazajutrz chcąc nie chcąc musiałam iść do pracy. Liczyłam się z rozmową z moim pracodawcą. W końcu mógłby mnie już dawno wyrzucić. Nie wiem czemu, jeszcze się mnie nie pozbył.

Ubrałam się lekko i zwiewnie, a włosy związałam w wysoki kucyk. Szybko zeszłam na dół na śniadanie, które już było przygotowane i czekało na stole.

- Dzień dobry - powiedział szyderczo Yoongi, który już siedział i jadł jajecznice.

- Dzień dobry - odburknęłam ledwo słyszalnie i usiadłam jak najdalej od niego.

- Hej wszystkim! - Do jadalni wszedł Hoseok z Jungkookiem. - Y/N! - krzyknął, na co lekko podskoczyłam.

- Co w tobie tyle energii z rana? - zapytał zaspany Namjoon, który dopiero co wszedł do pomieszczenia.

Hoseok złapał Jungkooka za ramiona i popchnął w moją stronę.

- Chce sprawdzić, jaka będzie reakcja waszego dotyku. To, co chciał kiedyś zrobić Jimin - powiedział rozradowany Hoseok.

- Czyli? - powiedziałam, przeżuwając kęs bułki.

- Już się znacie i jestem ciekaw czy będzie inaczej. Lżej lub mocniej? Jungkook... - spojrzał na przestraszonego chłopaka, który nie był świadomy problemów z rana. - Pocałuj Y/N.

Prawie udusiłabym się bułką, po tym, co usłyszałam. Jimin klepał mnie po plecach, żebym mogła znowu oddychać. Yoongi uderzył sztućcami w stół i wymierzył spojrzenie z całym czerwonym Jungkookiem. Reszta szeroko otworzyła oczy i patrzyła na Hoseoka.

- Nie mogę dotknąć jej ręki czy coś? - powiedział i wyciągnął ją przed siebie.

- Nie-e - przeciągnął Hoseok niezadowolony. - Taki pocałunek może być silniejszy, a może coś innego się stanie.

- Nie przeginasz przypadkiem? - wtrącił się Namjoon.

Jungkook niby przez przypadek potrącił wyciągniętą ręką stojący na stole sok i wylał go na Hoseoka. Ten krzyknął i szybko pobiegł do kuchni wytrzeć plamę, która na jego śnieżnobiałej koszulce zostawiła widoczny ślad. Jungkook wyciągnął do mnie rękę, a ja bez namysłu złapałam jego dłoń. Delikatny prąd przeszedł przez moje ciało, po czym zniknął i nie odczuwałam już żadnego dyskomfortu. Był dużo lżejszy niż przedtem. Hoseok miał rację, że reakcja będzie inna. Nie była mocna i nie sprawiała bólu, tylko lekko łaskotała. Nie wiem jak odczuwał to Jungkook, ale miałam wrażenie, że to on zabrał cały ból, chroniąc mnie przed nim.

- I tak nie chciałabyś mnie pocałować - powiedział smutno Jungkook nie patrząc na mnie, po czym ścisnął moją dłoń.

- Nie! - wykrzyczał Hoseok, gdy zobaczył, że trzymamy się za ręce. - Jin! Tylko ty zostałeś! - spojrzał w stronę najstarszego.

- Napewno nie. - Zaprotestował.

Jungkook spojrzał na mnie i zabrał swoją dłoń, po czym wyszedł z jadalni.

[...]

Zmieniłam buty i czekałam w przedpokoju na Jungkooka, bo to on miał odwieźć mnie do pracy. Spóźniał się już 5 minut, co raczej nie jest w jego stylu.

- Y/N, Jungkook nie może cię odwieźć, powiedział, że źle się czuje - powiedział Jimin i pomachał kluczykami od samochodu Hoseoka - więc ja cię odwiozę, okej?

- Jasne - powiedziałam biorąc swoją torebkę - a co mu jest?

- Chyba się zakochał.

- Słucham? - Spojrzałam na bruneta zaskoczona. - W kim?

- Eh Y/N. - Westchnął Jimin zrezygnowany. - Powiedzmy, że to nieodwzajemniona miłość.

- Rozumiem - odpowiedziałam smutno. - Może powinnam z nim pogadać?

- Oj nie - zaśmiał się i otworzył drzwi do samochodu. - Udawaj, że nic o tym nie wiesz.

Jimin wsiadł do auta i odpalił je. Chwile później byliśmy pod kawiarnią, w której pracowałam. Krótko się pożegnaliśmy, po czym weszłam do środka.

- Dzień dobry - przywitałam się nieśmiało jakbym była tu po raz pierwszy.

Jisung - mój szef spojrzał na mnie. Wiedziałam, że czeka mnie rozmowa z nim. Minkyung przywitała się ze mną, machając ręką.

- Y/N wiesz, że musimy porozmawiać - zaczął chłodno mężczyzna.

- Tak wiem - powiedziałam pokornie i udałam się na zaplecze.

Jisung i Minkyung wymienili się spojrzeniami.

Przebierałam się w mój roboczy uniform, gdy do pomieszczenia wszedł szef. Już chciałam coś powiedzieć, a nawet zacząć od przeprosin, ale ten podszedł do mnie i uderzył prosto w głowę jakimś przedmiotem.

Spanikowana złapałam się za głowę, po mojej ręce zaczęła cieknąć krew. Rozciął mi głowę. Spojrzałam na niego przestraszona, po czym zerknęłam czym mnie uderzył - metalowa figurka słonia, która stała na półce i miała przynosić szczęście, a nie służyć jako broń.

- Cze-mu? - jąkałam się, przytrzymując ręką krwawiące miejsce.

- Myślę, że wiesz czemu - odpowiedział ostro i wymierzył kolejny cios w moją stronę.

Po paru mocniejszych uderzeniach zaczęło robić mi się ciemno przed oczami. W ustach czułam metaliczny posmak. Zadawałam sobie tylko pytanie, czemu. Czemu to wszystko mnie spotyka? Zemdlałam, nie wiem, co działo się potem, świat jakby przestał istnieć, ale wcale mi to nie przeszkadzało.

Stałam w ogrodzie. Naprzeciwko mnie znajdował się ten domek na drzewie, o którym wspominała Hyejin. Był zrobiony z największą dokładnością i starannością. Tata bardzo się postarał, gdy go robił. Usłyszałam czyiś śmiech i mimowolnie uśmiechnęłam się na uroczy widok. Mała dziewczynka, trzymając w dłoniach lalkę, bawiła się i wyglądała za okno. Zaczęło padać i szybko schowała się do środka. Nagle mój uśmiech zniknął, gdy zorientowałam się, że tą dziewczynką jest Hyejin, która bawiła się sama. Mnie tam nie było. Spojrzałam na swoje ręce, które były przezroczyste i krople wody swobodnie przez nie przelatują. Jestem jedynie iluzją.

Po przebudzeniu zorientowałam się, że nie znajdowałam się już w tym samym miejscu co przedtem.

Szare ściany przez mrok panujący w pomieszczeniu wydawały się czarne. Jedynie jedno małe okrągłe okno rzucało strużkę światła. Przywiązana do krzesła siedziałam i zastanawiałam się jak mam uciec z tej sytuacji.

- Witaj Y/N. - Jisung i Minkyung weszli do pokoju. - Czas to wszystko zakończyć. Musisz w końcu umrzeć.

~*~
Od autorek:

Ile emocji było w tym rozdziale, prawda? Napiszcie czy podoba się Wam to wszystko? A może chcecie coś dodać albo zmienić? Po prostu piszcie komentarze xd

Z przykrością informujemy, że został już ostatni rozdział i epilog :(

Do następnego!
~ Miyouni & Xiao Hua🌸

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top