Rozdział 6. 육
JIMIN POV
- O nie... - powiedziała cicho, zakrywając usta.
Zaraz po tym wypchnęła mnie na zewnątrz i zatrzasnęła drzwi przed moim nosem. Usłyszałem dźwięk przekręcania klucza. Pociągnąłem za metalową klamkę i nie myliłem się, były zamknięte. Zapukałem, ale to też nie przyniosło żadnego efektu. Spojrzałem na swoją dłoń i w końcu zrozumiałem, o co chodziło Namjoonowi z tym całym "dziwnym uczuciem, kiedy spotkali się w parku". Kłamała, mówiąc, że nic nie poczuła.
- Y/N otwórz! - krzyknąłem, ale ona albo udawała, że mnie nie słyszy, albo poszła w głąb domu. - Porozmawiajmy! Przecież nic Ci nie zrobię. Sam nie wiem, o co chodzi. - Waliłem pięściami w drzwi.
Zatrzymałem się i rozejrzałem czy wokoło nie ma sąsiadów i gapiów, którzy mogliby źle to odebrać i zadzwonić na policje. Dopiero teraz poczułem, jak telefon wibruje w mojej kieszeni, ale nie miałem czasu na pogaduszki. Wyciągnąłem go i spojrzałem na ekran. To Namjoon. Gdy się rozłączył, zobaczyłem 10 nieodebranych połączeń i wszystkie były od niego. Nie, jeszcze Hoseok się dobijał. Ehhh... No świetnie. Pewnie jest ciekawy, jak idzie mi poszukiwanie artefaktu. Nie mogę teraz odebrać. Jebać to, najwyżej zbiorę od niego opierdziel za to, że nie odebrałem. Upewniając się jeszcze raz, że nikogo nie ma, zapukałem do niej ponownie.
-Y/N proszę, porozmawiajmy. Proszę...
Ku mojemu zaskoczeniu Y/N otworzyła, wpuszczając mnie do środka. Nie patrzyła na mnie, kierując wzrok raz w jedną, a raz w drugą stronę jakby upewniała się, że jestem sam. Udaliśmy się do salonu, w którym dopiero co byłem. Wskazała ręką na sofę, żebym usiadł.
- Słuchaj, ja wiem, że uważasz mnie teraz za jakąś kłamczuchę, ale ja nie mam nic wspólnego z żadnym artefaktem. Nie wiem co to za dziwne zjawisko i czemu to wszystko mnie spotyka - mówiła bardzo szybko ze łzami w oczach. - Czy może mi ktoś w końcu wyjaśnić, o co chodzi?
- Ja... Naprawdę nie wiem, o co chodzi - powiedziałem zmieszany. - Wszyscy mają jakieś tajemnice i nikt mi nic nie mówi, ale może sami dojdziemy, o co chodzi? - Spojrzałem na Y/N i lekko się uśmiechnąłem, żeby ją pocieszyć.
Kucnąłem naprzeciwko niej i złapałem za jej ręce, które były niewiele mniejsze od moich. - Zobacz, nic się teraz nie stało - powiedziałem spokojnym głosem.
Ścisnęła moje dłonie i wiedziałem, że w tym momencie odetchnęła z ulgą.
Nieoczekiwanie rozległ się dźwięk pukania do drzwi, który odbił się echem po salonie. Odskoczyłem od dziewczyny, mało nie przewracając się do tyłu. Ścisnęła swoje dłonie w pięści i spojrzała na mnie z przestraszoną miną. Wstałem i poprawiłem bluzkę. Ruszyłem pierwszy w stronę przedpokoju, czując się jak obrońca. Chciałem, żeby czuła się przy mnie bezpiecznie, dość już się dziś wycierpiała. Odwróciłem się do niej i położyłem palec na ustach. Wyjrzałem przez wizjer i parsknąłem śmiechem.
- Hoseok, co Ty tutaj robisz?
HOSEOK POV
Rozległo się głośne trzaskanie drzwiami. Namjoon i Yoongi zamknęli się w swoich pokojach wielce obrażeni. Ale to nie pierwszy raz, kiedy się kłócą, więc nikt się tym już nie przejmował. Kiedyś nawet pokłócili się, o to, kto wypił mleko do kawy. Jeden zwalał winę na drugiego, a wystarczyło tylko pójść do sklepu oddalonego o jakieś 300 metrów i kupić nowe.
"Przyznaj się! Widziałem, jak piłeś kawę! Wlałeś wszystko i zostawiłeś puste opakowanie w lodówce" - wykrzykiwał zawsze Namjoon.
"To była herbata idioto!" - odkrzykiwał mu równie głośno Yoongi.
Za jakieś pół godziny pracowali razem jak gdyby nigdy nic. Nie ma co płakać nad wypitym mlekiem, prawda? A tak w ogóle to ja wypiłem to mleko, oczywiście się nie przyznałem.
Przeciągnąłem się na fotelu i spojrzałem na chłopaków, którzy byli zdezorientowani całym tym wydarzeniem z tajemniczą dziewczyną. Tae cały czas obserwował Jungkooka i po chwili odezwał się do niego.
- Jungkook, a czemu Ty chciałeś odprowadzić Y/N? - Chłopak momentalnie zrobił wielkie oczy.
- Co? - załamał mu się głos.
- Tae...- zacząłem - powiedz nam wszystko, co wiesz o całej tej śmiesznej sytuacji z Y/N. Bo nie rozumiem, co ona ma wspólnego z artefaktem? - zapytałem bezpośrednio, czym uratowałem Jungkooka przed odpowiedzią na wcześniejsze pytanie. Widziałem ulgę w oczach młodego.
Taehyung poprawił się na fotelu i spojrzał na mnie.
- Ona ma ten artefakt Hoseok - słyszałem powagę w jego głosie, ale on sam nie był pewny tych słów - gdy dotknąłem jej ręki, poczułem to. - Uniósł swoją rękę wysoko i patrzył na nią. - Ręka mi płonęła, przeszedł mnie dziwny gorący dreszcz i wiedziałem. - Tu zrobił dramatyczną pauzę. - Że to ona.
Spojrzałem na chłopaków, którzy też byli w niemałym szoku, nie wiem, czy bardziej z tego, co usłyszeli czy z próby aktorstwa Tae.
- I to tyle? - zapytał Jin z zażenowaniem. - Jak ten artefakt wygląda? Czemu ona go ma? Kim ona jest? - Za dużo pytań, za mało odpowiedzi.
- Nic więcej nie wiem. Pogadajcie z obrażalskimi. - Wstał i podszedł do meblościanki, sięgając po zimną już herbatę Namjoona. Upił łyk i odstawił na stolik. - Ciekawe, jak tam sobie Jimin radzi.
- Właśnie, która godzina? Czemu go jeszcze nie ma? - odezwał się w końcu Jungkook z obojętną miną, ale w głosie słychać było zmartwienie. - Znaczy, pewnie zaraz wróci.
Nie drążyliśmy już tematu. Mijała kolejna godzina, a Jimina dalej nie było. Próbowałem się do niego dodzwonić, ale jego telefon nie odpowiadał. Uznałem, że nie ma co panikować, skoro tak długo nie wraca, to znaczy, że udało mu się dostać do jej domu i może coś znajdzie. Przecież ona raczej krzywdy mu nie zrobi.
Usłyszałem, jak ktoś zbiega szybko po schodach. Jeden z obrażalskich wynurzył się ze swojej nory.
- Jimina jeszcze nie ma? - To był Namjoon. Jak na lidera przystało, martwi się o nas. Uroczo. - Pisałem do niego i dzwoniłem, ale zero odzewu. Jadę go poszukać. Hoseok pożycz auto.
O co to, to nie. Szybko sprawdziłem w kieszeni spodni czy mam kluczyki, żeby nie było tak jak ostatnim razem, że "pożyczyli" mój samochód, czyli zapytali, czy mogą, po czym bez uzyskania mojej zgody zgarnęli kluczyki z półki i odjechali.
- Namjoon - zacząłem - ty lepiej siedź w domu. Y/N i tak nie ma o tobie za dobrego zdania teraz. Jeszcze biedaczka coś sobie albo – co gorsza – Tobie zrobi, jak cię zobaczy i co wtedy zrobimy? - Pokręciłem głową i poklepałem go po ramieniu. - Jak już tak bardzo o niego się martwisz, to ja pojadę. Może tak być?
- Niech już będzie. Poczekaj chwilę dam Ci adres. - Wyciągnął telefon i przeglądał jakieś pliki gęsto zapisane tekstem. Skąd on ma tyle informacji? - Znalazłem! - Chwile potem dostałem wiadomość z adresem.
- Zaraz wracam! - Pomachałem reszcie, ale nie byli mną zainteresowani. Spojrzałem na Namjoona, który gestem ręki wskazał na telefon, co oznaczało "jesteśmy w kontakcie".
W garażu stał mój nowiutki samochód, który kochałem całym moim sercem. Obszedłem auto dookoła, sprawdzając, czy po ostatniej przejażdżce chłopaków wszystko z nim w porządku. Na szczęście nie znalazłem żadnych niepokojących usterek, żadnego zarysowania ani nic podobnego.
Puściłem głośno muzykę i ruszyłem na ulicę. Droga minęła mi w zaskakująco szybkim tempie, wręcz smutny i niepocieszony tak krótką jazdą dojechałem pod dom Y/N.
W domu paliły się światła, więc ktoś był w środku. Wysłałem wiadomość Namjoonowi, żeby nie dręczył mnie niepotrzebnymi telefonami. Wyszedłem z samochodu i pewnym krokiem ruszyłem w stronę drzwi. Zapukałem i ku mojemu zdziwieniu otworzył mi Jimin. Cały i zdrowy.
- Hoseok, co Ty tutaj robisz? - zapytał mnie ze śmiechem w głosie.
- Co to za randkowanie w godzinach pracy? Przyjechałem po Ciebie. Nie odbierasz telefonu. Martwimy się o Ciebie. - powiedziałem z udawaną troską. - Zbieraj się i jedziemy. - Zauważyłem Y/N wychylającą się zza pleców Jimina. - Hej Y/N! - Skinęła mi tylko głową.
- Czekaj. - Pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do salonu.
- O wow jak tu czysto - wymsknęło mi się i szeroko się uśmiechnąłem. Na stoliku stały puste kubki po herbacie. - My tu się zamartwiamy na śmierć, a Ty herbatkujesz* się z koleżanką - skarciłem chłopaka.
- Proszę, usiądź na chwilkę i nic nie mów. - Usiadłem na sofie, a oni stali nade mną, jakbym był, nie wiadomo kim ważnym, znaczy nie to, że nie jestem, ale bez przesady. - Będziesz obiektem do testu, który zaraz przeprowadzimy.
- Ło jaki test? - powiedziałem rozbawiony i zerkałem raz na chłopaka raz na dziewczynę, ale oni wcale nie byli rozbawieni, co trochę mnie zmartwiło.
W oczach Jimina zauważyłem determinacje i ekscytację, a Y/N była cicha i przestraszona, jak nie ona. Gdzie ta krzykliwa kobieta sprzed paru godzin?
- Jimin jaki test? - powtórzyła moje pytanie.
- Zaraz wam wszystko wyjaśnię, ale najpierw - spojrzał na Y/N - musisz się przebrać, najlepiej załóż jak najmniej. - Wybuchłem śmiechem, na co dziewczyna się zmieszała, a do Jimina dotarło dopiero teraz, co powiedział. - Nie, nie, nie! Chodzi mi o to, żebyś nie zakładała żadnej biżuterii i zbędnych rzeczy. - Zaczął wymachiwać rękoma, co było przekomiczne.
- Coraz bardziej podoba mi się ten test - zaśmiałem się, za co Y/N spojrzała na mnie obrażona. Zaraz potem wyszła gdzieś, zapewne do swojego pokoju. - Jimin, od kiedy ona się Ciebie tak słucha? I wyjaśnij, co wymyśliłeś z tym testem?
- Mam pewne podejrzenia. Nic na razie nie mogę Ci powiedzieć. Sam zaraz się przekonasz. - Uśmiechnął się do mnie szeroko. - Wystarczy, że użyczysz mi swojej dłoni.
- O ile nie masz zamiaru obciąć mi ręki to zgoda. Jeszcze mi się przyda.
Chwilę potem wróciła Y/N w krótkiej sukience na cienkich ramiączkach. Bardzo prostej, prawie do kolan, trochę przed. Włosy miała związane w koka coś à la artystyczny nieład. Zero biżuterii i dodatków. Jednak rozczuliły mnie jej domowe kapcie z kotkiem. Urocze. Oprócz tego nic. Do serca wzięła sobie słowa Jimina, żeby mało zakładać.
-Dobra! - Klasnął głośno. - Stańcie naprzeciwko siebie. - Posłuchałem go i czekałem na dalsze polecenia. - Wystaw rękę Hoseok. - Wystawiłem ją wewnętrzną stroną do góry. - Y/N złap go mocno za dłoń, nie puszczaj i nie daj mu się wyrwać.
Dziewczyna szybko chwyciła mnie za dłoń i zamknęła oczy, robiąc przy tym grymas na twarzy. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że moja ręka w tym momencie zrobiła się niesamowicie gorąca, a ja poczułem piekący ból. Odruchem bezwarunkowym chciałem ratować się od tego nieprzyjemnego uczucia i wyrwać się z uścisku, ale Y/N trzymała mnie kurczowo. Spojrzałem na Jimina z pytającą i zdezorientowaną miną, a on był zadowolony z przebiegu jego "testu". Pociągnąłem mocniej, uwalniając dłoń. Zerknąłem na dziewczynę, która dopiero teraz otworzyła oczy.
-Artefakt?
~*~
Od autorek:
Jak zawsze mamy nadzieję, że rozdział się Wam spodobał. Dzięki za wsparcie, komentarze i gwiazdki <3
Do następnego!
~ Miyouni & Xiao Hua 🌸
* słowo wymyślone na potrzeby ff. xd
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top