Rozdział 20. 이십 - Epilog 종막
JUNGKOOK POV
Z błogiego snu wybudził mnie dźwięk tłuczonej porcelany.
- Kurwa! Znowu to samo! To już trzeci w tym tygodniu! - Usłyszałem znajomy głos, ale czułem się jakoś nie na miejscu. Tak jakbym miał obudzić się gdzie indziej.
- Gdzie jestem? - zapytałem, ledwo otwierając oczy.
- Jungkook, głupie pytania zadajesz. - Tak, to był mój współlokator. - Lepiej wstawaj, bo się spóźnimy na zajęcia.
- Tak, jasne... - Wstałem z łóżka nadal trochę rozbity.
Nie do końca wiedziałem, o jakie uczucie mi chodzi. Mogłem to jedynie porównać do układanki, której fragmenty teoretycznie pasują, ale jednak to nie jest ich miejsce.
JIMIN POV
- Oby wykładowca przyszedł później - powiedziałem do siebie, biegnąc przez uniwersytecki plac.
Spojrzałem na ekran telefonu, aby sprawdzić godzinę, 8:04.
- Świe... - Nawet nie pamiętam jak znalazłem się na tretuarze.
- Wszystko w porządku? Bardzo przepraszam - mówił bardzo szybko chłopak, prawie kłaniając się. Nawet nie zwracałem uwagi na to, co mówi, bo skupiłem się na jego twarzy. Wydawała mi się znajoma.
- To ja przepraszam. Emmm... Jak masz na imię? - zapytałem.
- Jungkook.
- Aha - przytaknąłem. - Jimin. - Podałem rękę nieznajomemu. Nadal nie byłem pewien czy go znam, czy nie.
NAMJOON POV
Nienawidziłem swojej pracy najbardziej na świecie, nawet pomimo tego, że dawała mi dużo satysfakcji i przede wszystkim pieniędzy.
Siedziałem jeszcze w biurze. Reszta pracowników już wyszła. Pochyliłem się nad dokumentami i westchnąłem.
- Nie, nie chce mi się tego robić już - powiedziałem i obróciłem się na wysokim, skórzanym krześle obrotowym w stronę okna. Miasto wyglądało tak pięknie nocą. Uwielbiałem ten widok.
- Chciałbym się przenieść do jakiejś innej przestrzeni, tak, żebym mógł choć trochę odpocząć i zająć się czymś innym.
TAEHYUNG POV
Duże oświetlone lustro, a w nim odbicie mojej twarzy. Przymrużyłem lekko oczy, żeby przyjrzeć się dokładniej makijażowi, który dopiero co skończyła wizażystka.
- Panie Kim? - usłyszałem głos za sobą, odwróciłem głowę i zobaczyłem mężczyznę z aparatem w ręku. - Możemy zaczynać?
- Tak. - Zsunąłem się w fotelu i ruszyłem na wyznaczone dla mnie miejsce.
Dzisiejszy koncept sesji zdjęciowej miał być lekki i wiosenny. Tło za mną przedstawiało błękitne niebo. Stażystka wręczyła mi niebieskie kwiaty - niezapominajki. Przez chwilę przyglądałem się im uważniej. Jakbym patrząc na kwiaty o tak oryginalnej nazwie, miał sobie przypomnieć, o czym zapomniałem.
Nikt mnie nie pośpieszał, więc wpatrywałem się bez emocji w płatki niebieskich kwiatków, aż odetchnąłem ciężko, zrezygnowany. Nie przypomnę sobie.
Podniosłem wzrok i spojrzałem w obiektyw. Migawka wydawała charakterystyczne dźwięki podczas robionych zdjęć. Flesz co chwila sprawiał, że zamiast aparatu widziałem jedynie plamy, które jak na złość przykrywały to, co chciałem widzieć. Tak samo, jak luka w mojej pamięci.
Po paru minutach sesji pozwolili sobie zrobić krótką przerwę, nie protestowałem, chociaż wolałbym to szybciej skończyć.
- Panie Kim? - Młoda kobieta podeszła do mnie z pędzlem. - Mogę poprawić Panu makijaż?
- Tak - odpowiedziałem pewnie, ale obojętnie.
Dziewczyna od razu zrobiła kilka ruchów pędzlem na mojej twarzy.
- Wiesz - zacząłem rozmowę, chcąc przerwać ciszę - mam wrażenie, że zapomniałem o czymś ważnym.
- Często tak mam - zaśmiała się. - Wtedy najlepiej pisać sobie notatki.
- Nie, nie - zaprzeczyłem - jakbym zapomniał o kimś.
- Pan tak dużo osób poznaje i jest tak bardzo sławny, że to niedziwne. - Kobieta wzięła ze stolika cień i pokazała, żebym zamknął oczy. - Podczas gdy fani oglądają Pana godzinami, wpatrując się w każdy szczegół, Pan jedynie ma na przyjrzenie się im kilka minut.
- To prawda. Masz racje Y/N. - Uśmiechnąłem się i otworzyłem oczy.
- Przepraszam, ale nie mam na imię Y/N. - Odsunęła się i odłożyła rzeczy do makijażu.
- A wybacz - skrzywiłem się i westchnąłem. - Kim w takim razie jest Y/N?
Wzruszyłem ramionami i wstałem gotowy kontynuować sesję zdjęciową.
HOSEOK POV
Muzyka wypełniająca salę taneczną została zagłuszona nagłym trzaśnięciem drzwi. Zatrzymałem się, przerywając taniec. Ciężko oddychając, schyliłem się po ręcznik, którym przetarłem pot.
Dopiero po tym geście spojrzałem na przybysza, który mi przeszkodził.
- Hoseok! Stary, kto tak urządził twoją furę? - Chłopak wskazał ręką w stronę okna.
- O czym ty mówisz? - Podbiegłem przestraszony, żeby wyjrzeć za szybę.
Moje auto stało na parkingu, ale nie dostrzegłem niczego niepokojącego.
- Co ty zmyślasz? - Rzuciłem w niego mokrym ręcznikiem, który złapał, ale szybko upuścił, zostawiając go na podłodze.
- No cały bok masz porysowany, jakby ktoś przejechał po nim gwoździem.
- Żebym ja zaraz nie przejechał po tobie gwoździem.
Usiadłem na podłodze, żeby rozciągnąć nogi. Chłopak wystawił mi język jak małe dziecko i wyszedł z sali.
Zebrałem wszystkie moje rzeczy do torby treningowej i wyszedłem z pomieszczenia. Udałem się jeszcze po drodze do łazienki, żeby przemyć twarz zimną wodą.
Krople wody spływały po moich policzkach i spadały do zlewu. Spojrzałem w lustro.
- Tak bardzo chciałem wracać, ale czy warto było? - Pytanie jakby samo wypłynęło z mojej głowy i zostało wypowiedziane wbrew mojej woli. Spuściłem głowę. Nie wiedziałem nawet, czego tyczy się to pytanie. Wytarłem twarz ręcznikiem i ruszyłem w stronę auta.
Ku mojemu zaskoczeniu na karoserii widniały długie rysy, jakby ktoś serio przejechał po drzwiach gwoździem. Przekląłem głośno i przejechałem palcem po rysie.
- Moje ukochane auto - zapłakałem cicho i wytarłem niewidzialną łzę. - Kto ci to zrobił?
JIN POV
Myłem ręce, podśpiewując sobie pod nosem.
- Widzę od rana w dobrym humorze. - Do pomieszczenia weszła kobieta, która podłożyła ręce pod automatyczny kran.
Nie odpowiedziałem jej, tylko wpatrywałem się w moje mokre palce.
Zaczęła dokładnie obmywać dłonie, po czym spojrzała w moją stronę.
- Doktorze Kim? Wszystko dobrze? - zapytała instrumentariuszka, widząc brak mojej reakcji.
-Tak doktor Lee - odpowiedziałem i podniosłem ręce. - Tylko tak sobie myślałem, że fajnie by było, jakbym leczył dotykiem.
Kobieta wymieniła ze mną spojrzenia, a ja nerwowo zacząłem się śmiać, żeby odebrała to jako żart.
Personel pomógł mi założyć uniform i rękawiczki, po czym weszliśmy czteroosobowym składem na salę operacyjną.
Ponownie spojrzałem na moje ręce, które były w gumowych rękawiczkach.
- Mimo wszystko mam wrażenie jakbym leczył dotykiem - zaśmiałem się na to dziwne uczucie.
YOONGI POV
Uderzyłem pięściami w blat. Nic kompletnie nic od rana mi nie wychodzi, a ten tekst i ta muzyka to jakieś jedno wielkie gówno.
Puściłem jeszcze raz muzykę, którą skomponowałem i przeczesałem ręką włosy.
- Chujowe - rzuciłem krótko i wstałem od komputera.
Zacząłem przeglądać papiery w poszukiwaniu natchnienia, czegokolwiek co pomogłoby mi napisać piosenkę, która górowałaby na listach przebojów. Przerzucałem kartki i natrafiłem na coś dziwnego, coś, co było napisane moim pismem, ale nie przypominam sobie, żebym coś takiego pisał.
- "Plan jak uratować Y/N" - przeczytałem na głos. - Co to za dziadostwo?
Usiadłem z powrotem na krześle i zacząłem czytać tajemniczy plan uratowania jakiejś dziewczyny. Był kompletnie irracjonalny i wiązał się z dużym ryzykiem. Ja i ryzyko? Dobre żarty.
- Y/N... - wypowiedziałem głośno imię dziewczyny zapisane na papierze. - Nie pamiętam jej.
~*~
Od autorek:
Pojawi się jeszcze rozdział z podziękowaniami i innymi ważnymi informacjami <3
Do następnego!
~ Miyouni & Xiao Hua🌸
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top