Rozdział 19. 십구
Y/N POV
- Witaj Y/N. - Jisung i Minkyung weszli do pokoju. - Czas to wszystko zakończyć. Musisz w końcu umrzeć.
Mężczyzna podszedł do mnie i ukucnął, Minkyung w tym samym czasie włączyła światło, wypełniając pomieszczenie rażącym jasnym blaskiem. Mimowolnie przymrużyłam oczy. Widziałam teraz dokładnie sylwetki moich porywaczy. Jisung złapał mnie za podbródek i podniósł go, byśmy spojrzeli sobie w oczy.
- Czego ode mnie chcecie? - powiedziałam ze złością, choć tak naprawdę byłam przerażona.
- Chcę, tylko żeby Minkyung mogła wrócić - odpowiedział i wstał.
- Czy to jest jakiś żart? Albo dajecie mi nauczkę, że nie przychodziłam do pracy?
- Nie Y/N. Czy ty jesteś naprawdę taka głupia?
- Więc wyjaśnij, o co wam chodzi! - krzyknęłam.
- Nie powiedzieli ci? Twoi strażnicy? - zaśmiał się. - Ukrywają to przed tobą?
Jisung krążył wokół pokoju, a Minkyung bez słowa podeszła do mnie od tyłu i mocniej zacisnęła więzy na moich nadgarstkach. Syknęłam z bólu.
- Jedynym sposobem, żeby wyjść z tego świata, jest zabicie jego stwórcy. Czyli ciebie.
HOSEOK POV
- Chłopaki! - powiedziałem głośno i usiadłem naprzeciwko nich na kanapie. - Y/N nie odpisuje mi na SMSy! Martwię się!
- Nie panikuj, może ma dużo pracy - skomentował Taehyung przeglądając jakieś czasopismo o modzie.
Spojrzałem na Jimina, który wzruszył ramionami, po czym powiedział:
- Może serio jest zajęta.
- Nie! - zaprzeczyłem. - Zawsze mi odpisuje, nawet jak jest zajęta. Wtedy pisze, że odezwie się później. Mówię wam, coś jest nie tak.
- Co się dzieje Hoseok? - Do salonu wszedł Namjoon, który trzymał w ręku jakieś papiery.
- Y/N mu nie odpisuje - odpowiedział za mnie Taehyung.
- Może ma dużo pracy - powiedział krótko lider i rozsiadł się w fotelu.
- Ty też to powtarzasz? - Wstałem z sofy. - Jadę tam.
- Poczekaj jeszcze z godzinę i jak się nie będzie dalej odzywać, to pojedziemy tam razem. - Spojrzał na mnie Namjoon, odrywając wzrok od dokumentów.
Usiadłem ponownie i westchnąłem.
- Dobra.
Y/N POV
- Ja nic nie rozumiem. Jaki świat? Jakie zabicie stwórcy? - łzy napłynęły do oczu spowodowane bezradnością.
- To wszystko twoja wina! - zaczęła krzyczeć Minkyung. - To ty stworzyłaś ten świat. Ty nas tu uwięziłaś. Zabrałaś nam wszystko.
- Nic wam nie zrobiłam! - odpowiedziałam jej krzykiem, czego chwilę później pożałowałam, bo dostałam w twarz od Jisunga. Spuściłam głowę, czując zawroty przez uderzenie.
Krew powoli spływała z mojego nosa i spadała na moją koszulkę.
- Nie wiem, czy wiesz - zaczął poważnie mężczyzna, przez co się spięłam - ale tylko jedna osoba może opuścić ten świat. Ta, która cię zabije.
- To czemu mnie jeszcze nie zabiłeś? - Podniosłam głowę, by spojrzeć na niego.
- To Minkyung ma cię zabić. - Podał dziewczynie nóż.
Drobne ręce dziewczyny chwyciły przedmiot. Niepewnie trzymając go w dłoniach, zbliżyła się do mnie.
- Poczekaj! Najpierw powiedz mi, skąd to wszystko wiesz? Że to inny świat i ja jestem jego twórcą? - Próbowałam grać na zwłokę. Liczyłam na cud.
- ON nam wszystko powiedział. Dzięki niemu dostałaś tę pracę.
- Jaki ON?
- Powiedział nam też, że powinnaś nie żyć, dlatego stworzyłaś ten świat i zaczęłaś ściągać tu niewinnych ludzi.
- Kim jest ON? - zatrzymałam się, przypominając sobie rozmowę z Hoseokiem, o tym, że ktoś zabrał im wspomnienia - Czy to ta sama osoba, o której mówili chłopaki? - zaczęłam panikować.
- Tak. Trzeba to zakończyć Y/N.
- Ale ja nic nie zrobiłam! - Zaczęłam się szarpać, próbując rozwiązać sznury, przez co bardziej poraniłam sobie nadgarstki.
YOONGI POV
Wyszedłem z pokoju i wpadłem na Hoseoka, który zgarniał kluczyki z szafki.
- Hoseok czekaj, minęło dopiero pół godziny! - krzyknął za nim Taehyung, ale ten niewzruszony złapał po drodze jeszcze kurtkę i kierował się w stronę wyjścia.
Złapałem go.
- Co jest? - zapytałem, wciąż trzymając za przedramię.
- Y/N się nie odzywa. Jadę do niej.
- Ile czasu? - Zacisnąłem mocniej dłoń.
- Ponad godzinę - rzucił krótko.
- Jadę z tobą. - Puściłem go dopiero teraz i sięgnąłem po bluzę. Przez głowę przeleciały mi najgorsze scenariusze, co mogło się stać z Y/N.
- Ja też jadę. - Zza uchylonych drzwi wychylił się Jungkook.
Y/N POV
Gdy próbowałam się wydostać, Jisung ponownie mnie uderzył. Powoli traciłam siły, żeby się bronić. Nie byłam zbyt wytrzymała, nadrabiałam jedynie gadką. Najchętniej rozpłakałabym się i błagała o wypuszczenie.
Moja głowa bezwładnie wisiała. Była tak ciężka, że nie miałam siły, by ją podnieść.
- A wiesz, jak zginęli twoi rodzice?
Pytanie odbiło się echem w moim umyśle. Rodzice? Chciałam sobie przypomnieć cokolwiek, co byłoby z nimi związane, ale im bardziej próbowałam, tym bardziej nic nie pamiętałam.
- Zginęli w wypadku, w którym ty też powinnaś zginąć.
- Co? Skąd to wiesz?
- ON mi wszystko powiedział.
JUNGKOOK POV
Jechaliśmy bardzo szybko. Hoseok był nerwowy i nie zwracał uwagi na przepisy drogowe. Był święcie przekonany, że coś się stało. A ja liczyłem, że gdy tam zajedziemy, ujrzymy Y/N, która będzie obsługiwała swoich klientów z uśmiechem na ustach.
Jednak po zajechaniu na miejsce zastaliśmy zamknięty lokal z karteczką "nieczynne". Yoongi kopnął w szklane drzwi i przeklął siarczyście parę razy. Hoseok rozmawiał głośno z Namjoonem przez telefon. Przełknąłem głośno ślinę. Martwiłem się o Y/N. Chciałem ją przeprosić za to, że wczoraj tak nagle uciekłem i nie odwiozłem jej do pracy. Może gdybym to ja ją odwiózł, to nic by się nie stało.
Sięgnąłem ręką do kieszeni i wyciągnąłem plik metalowych kluczy. Wiem, że to nielegalne, ale nie interesowało mnie to w tej chwili. Schyliłem się do zamka. Włamiemy się tam, po prostu wystarczy, że otworzę drzwi.
Gdy już prawie udało mi się to zrobić, Yoongi podszedł do mnie z jakimś metalowym prętem wyrwanym z jakiejś barierki i mocno się zamachnął.
- Odsuń się! - krzyknął, na co odskoczyłem do tyłu.
- Co ty robisz?! - Złapałem go za rękę, próbując powstrzymać przed rozwaleniem drzwi.
- Nie mamy czasu na takie coś. - Odepchnął mnie i uderzył w drzwi. Szkło rozsypało się, robiąc okropnie głośny hałas. Praktycznie od razu uruchomił się alarm.
Y/N POV
- Tylko jedna osoba może opuścić ten świat? - zaczęłam cicho. - Czyli chłopaki razem nie mogą stąd odejść?
- Hm? - nachylił się nade mną Jisung. - Nie. Tylko ten jeden, który odbierze ci życie. Ale...
- Ale? - spojrzałam ze łzami w oczach na mężczyznę.
- Jeśli umrzesz, ten świat też zniknie. Umrą wszyscy.
JIMIN POV
- Jestem na siebie zły! - schowałem twarz w dłonie. - Gdybym pojechał z Hoseokiem od razu może nic by się nie stało.
Winiłem siebie za to, że Y/N zniknęła. Bałem się, że przeze mnie ktoś zrobi jej krzywdę, a ona nigdy nie pozwoliłaby, żeby coś mi się stało i gdybym nie odpisywał na głupie smsy od razu pojechałaby mnie szukać.
- Jeszcze nic nie wiemy. Lokal po prostu jest zamknięty. - Próbował uspokoić mnie Namjoon i otworzył auto. On jedyny nie brał pod uwagę, że dziewczynie mogło się coś stać, albo po prostu nie chciał nas straszyć, a w głębi duszy martwił się najbardziej z nas wszystkich.
Cała nasza czwórka jechała w vanie w grobowej ciszy. Jedynie Taehyung wydawał się niewzruszony całą tą sytuacją, ale na pewno się przejął. Przecież on chciał wrócić i odzyskać wspomnienia, a bez niej jest to niemożliwe.
- Jedź szybciej - ponaglił Namjoona Jin, który nerwowo ściskał pasy bezpieczeństwa.
Y/N POV
- Czemu to Minkyung ma mnie zabić, a nie ty? - zapytałam, tracąc już jakąkolwiek nadzieję. Jednak przed śmiercią chciałam wszystko wiedzieć.
Jisung uniósł swoją dłoń i pokazał na palec. Widniała na nim obrączka.
- Minkyung to moja żona. Ściągnęłaś nas tu obydwoje, ale nie wzięłaś naszego dziecka.
- Prze-przepraszam - rozpłakałam się. Wiedziałam, że zwykłe przepraszam nie naprawi całej sytuacji.
- Przestań - powiedziała Minkyung, a po jej policzkach spływały łzy.
- Jak was tu ściągnęłam? - Patrzyłam na swoje związane liną kostki.
- Pragnieniem.
YOONGI POV
Dźwięk alarmu był tak głośny, że prawie dostawałem szału, chociaż to może raczej przez to, że nie wiedziałem co się dzieje z Y/N.
Ścisnąłem mocniej metalowy pręt i uderzyłem w alarm wiszący na ścianie. Skrzynka zaiskrzyła i po chwili przestała piszczeć, a ja poczułem ulgę.
Rozdzieliliśmy się, żeby przeszukać kawiarnię, ale nigdzie nie było śladów dziewczyny. Powoli zacząłem panikować, ale jedno było pewne. Żyła, bo my żyliśmy.
- Chłopaki znalazłem coś! - krzyknął Hoseok z zaplecza, na które od razu pobiegłem.
Chłopak kucał przy jednej z szafek. Na ziemi widoczne było kilka śladów krwi, a niedaleko obok leżała figurka słonia.
- Myślicie, że to krew Y/N? - zapytał Jungkook.
- Niestety, ale tak - odpowiedział mu Hoseok i wziął do ręki przedmiot, który był cały w czerwonej cieczy.
Y/N POV
Przez chwilę wydawało mi się, że słyszę alarm włamaniowy w naszej kawiarni, ale po chwili dźwięk ucichł. Chciałam krzyczeć, wołać o pomoc, ale nie miałam już siły. Mam już jakieś omamy słuchowe. Dostałam w końcu parę razy w głowę.
Jisung i Minkyung szeptali coś do siebie. Miałam wrażenie, że kobieta mówi mu, że nie chce mnie zabijać, ale mężczyzna stale ją namawiał, mówiąc, że nie ma innego wyjścia. Ona broniła się przed tym cały czas i kręciła głową. Jisung złapał ją wtedy za ramiona i zaczął potrząsać. Potem, ledwo już widząc ich sylwetki, przymknęłam oczy.
Jedynie, co teraz chciałam to, żeby chłopaki mnie uratowali, znaleźli się obok mnie i żebyśmy wrócili do domu. Pragnęłam tego najbardziej na świecie.
- Co to znaczy, że pragnieniem was tu sprowadziłam? - Przypomniałam sobie o słowach Jisunga.
- Hm, to, że chciałaś mieć pracę, to pojawiliśmy się my, żebyś miała pracę. - Mężczyzna odpowiedział groźnie, jakby kpił ze mnie i wcisnął nóż w ręce smutnej kobiety.
- Czyli wszyscy ludzie, którzy znaleźli się przy mnie, zostali tu na siłę wciągnięci?
- Tak, brawo. W końcu zrozumiałaś.
- Więc pragnę, żeby chłopaki się tu znaleźli - załkałam, a Jisung się tylko zaśmiał.
- To tak nie działa.
JIMIN POV
Zajechaliśmy pod kawiarnię i wyskoczyliśmy z vana biegnąć pod drzwi, a raczej roztłuczone szkło, bo drzwi już nie było. Weszliśmy do środka i znaleźliśmy chłopaków. Hoseok pokazał nam figurkę słonia, która cała była we krwi. Domyśliłem się, że to krew naszej Y/N i zamarłem. Przez głowę przebiegły mi najczarniejsze scenariusze.
- Przeszukaliście wszystko? - zapytał Namjoon, który rozglądał się dookoła.
- Chyba tak. Nigdzie nikogo nie ma - Hoseok nerwowo przeczesał włosy i spojrzał na mnie z wyrzutem. Wiedziałem o co mu chodzi. O to, że nie pojechałem z nim od razu.
- Ej spójrzcie! - zawołał nas Taehyung, który krążył po kawiarni. - Tu są jakieś drzwi.
- Nie było tu ich przedtem - skomentował Yoongi i złapał za klamkę, otwierając małe drewniane drzwiczki.
Y/N POV
- To twój świat i możesz w nim robić, co chcesz, ale widać nie kontrolujesz tego całkowicie. - Wzruszył rękoma Jisung. - I tak nie będziesz już miała okazji się tego nauczyć.
- To mój świat?
Minkyung podeszła do mnie i przyłożyła nóż do mojego gardła, bezgłośnie powiedziała "przepraszam". Przełknęłam głośno ślinę, czując zimne ostrze przy mojej skórze, którą lekko rozcięła.
Kobieta już zamierzała podciąć mi gardło, gdy drzwi otworzyły się, a w nich ujrzałam Yoongiego.
Wbiegł do piwnicy, a za nim reszta chłopaków. Szatyn celował do kobiety z pistoletu. Minkyung odwróciła się w jego stronę i wtedy padł strzał. Hoseok strzelił do dziewczyny. Ta zamknęła oczy i upuściła nóż. Jednak pocisk nie trafił jej, a Jisunga, który zasłonił ją swoim ciałem. Kobieta krzyknęła i złapała umierającego mężczyznę. Podtrzymywała jego ranę, chcąc ją bezskutecznie zatamować. Zanosiła się płaczem, próbując ocucić już martwego Jisunga.
W tym czasie Yoongi podbiegł, rozwiązał mnie i mocno objął.
- Moje pragnienie się spełniło - płakałam mu w koszulkę.
Spojrzałam w stronę Minkyung, która potrząsała ciałem Jisunga i wciąż płakała. Odsunęłam się od Yoongiego uwalniając z jego uścisku, na co lekko się zdziwił. Spojrzałam kolejno po chłopakach. Podeszłam do Minkyung i złapałam za rękę, każąc jej tym wstać. Podtrzymywałam ją, bo sama nie była w stanie ustać na nogach.
Nie byłam zła na Hoseoka, że zastrzelił jej męża, w końcu chciał mnie bronić. Jednak było mi żal dziewczyny, która straciła swojego ukochanego. Nawet jeśli chciała mi zrobić krzywdę, to nic nie daje mi prawa robić tego samego. Zawsze wydawało mi się, że choć odrobina współczucia oddziela człowieka od stania się takim samym jak jego oprawca.
Przekazałam kobietę w ręce Jina, żeby ją trzymał, a zaraz poczułam jak Jungkook łapie mnie za rękę i przyciąga, żeby zamknąć w szczelnym uścisku.
- Jak dobrze, że nic ci nie jest - odetchnął z ulgą. Chwilę potem reszta chłopaków zaczęła nas obejmować, aż czułam, że braknie mi tchu. Oni jeszcze nie wiedzą, że jest to nasze pożegnanie.
- Wracamy do domu? - zapytał Jin, który w dalszym ciągu trzymał Minkyung.
- Tak, wracacie do domu - odpowiedziałam, na co wszystkie pary oczu zwróciły się na mnie - do tego prawdziwego.
- Co? - Yoongi złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. - Co ty kombinujesz znowu?
- Nie macie sposobu, żeby się stąd wydostać, prawda?
- Y/N? Jak dużo wiesz? - Namjoon lekko się spiął - Niedługo coś wymyślimy, cały czas nad tym pracuje. Daj mi jeszcze trochę czasu.
- To mój świat Namjoon i ja nie chcę was w nim. Nie chcę was znać. - Starałam się zachować spokój w głosie, który niestety załamał mi się, zdradzając mój ból. - Zapomnijcie o mnie i znikajcie.
- Nie zgadzam się na to! - zaprotestował Yoongi, ale decyzja była już podjęta.
Prawda była taka, że od początku wszystko wiedzieli i zdawali sobie sprawę z tego, że nie ma innego wyjścia. Ich wspomnienia nie zostały zabrane przez NIEGO, a przeze mnie. Ja sprowadzając ich tu, zabrałam im wspomnienia. ON ich nigdy by im nie oddał, bo ich nie miał. To wszystko kłamstwo. Tylko ja mogę im je zwrócić i sprawić, aby wrócili do domu.
- Moim pragnieniem jest... - zacięłam się, próbując powstrzymać napływające łzy.
- Y/N nie! - krzyknął Jimin łapiąc mnie za rękę. - Zostaniesz tu sama!
- ... żebyście o mnie zapomnieli - dokończyłam i puściłam rękę Jimina. - Minkyung ty też.
Kobieta podniosła na mnie wzrok, po czym ponownie go spuściła. Spojrzałam na Yoongiego, który zaciskał dłonie w pięści, był na mnie zły. Chciałam go przytulić, ale już nie mogłam.
- Y/N ja... - nie mogłam dać mu dokończyć.
- To koniec. - Po moich słowach cała ósemka zniknęła z pomieszczenia. Upadłam na kolana, zalewając się łzami.
Nie wiem, ile czasu tam siedziałam i płakałam. Nie miałam nawet dokąd wrócić.
Zostałam tu sama. W moim nierealnym świecie, który sama stworzyłam.
W świecie, który był dla mnie ratunkiem przed śmiercią.
Śmiercią, którą powinnam podzielić razem z moimi rodzicami.
Pragnienie, które było w stanie dać mi życie, kosztem szczęścia kogoś innego, raniło innych.
Nie mogę już niczego pragnąć. Nawet życia.
- Y/N...
Znajomy głos rozległ się po pomieszczeniu.
- Hyejin... - Moja przyjaciółka stała w progu drzwi do piwnicy.
- Wracajmy do domu. - Podeszła do mnie i pomogła mi wstać.
- Ty wszystko wiesz?
Hyejin nic mi nie odpowiedziała, jedynie uśmiechnęła się i wzięła mnie pod ramię.
- Nie martw się Y/N. Ja cię nigdy nie zostawię.
KONIEC
~*~
Od autorek:
Tak to już koniec, został jedynie epilog, który pojawi się już wkrótce.
Liczymy na komentarze wyrażające Waszą opinię <3
Do następnego!
~ Miyouni & Xiao Hua🌸
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top