Rozdział 4. Wrak pociągu

— Zacznijmy teraz — stwierdził Noah.

Dove nie wiedziała, czy kontynuowanie nauki w Cherrywood Art było dobrym pomysłem. Może powinna zrezygnować? Może ten występ wyjdzie żałośnie? Może angażowanie w to Noah było jednym wielkim błędem? Za to może, ale tylko może, uda jej się spełnić marzenia. Osiągnąć to, o czym wcześniej jedynie śniła.

Patrzyła na chłopaka stojącego przed nią. Widać po nim było, że wciąż nie do końca odpowiadało mu to, że bierze w tym wszystkim udział. Ale jednak się zgodził prawda? Tym razem nie namawiała go do niczego. Sam wyszedł z inicjatywą pomocy. Sam chce teraz odbyć lekcję, aby dobrze się przygotować. Dove uznała to za znak od losu, żeby się nie poddawać.

— Dobra, lecimy z tematem — klasnęła w dłonie. — W aktorstwie sama jestem słaba, więc wybacz, ale pominiemy na razie tę część.

— Cokolwiek rozkażesz — ukłonił się teatralnie.

— Wow, chyba to ty będziesz musiał uczyć mnie — zaśmiała się.

— Zostańmy przy mojej roli ucznia — mruknął z rozbawieniem.

Siedzieli wygodnie naprzeciwko siebie. Oboje uśmiechnięci, wyjątkowo rozbawieni tym, co za moment będą robić.

— Na początek coś zaśpiewaj.

— Wydaje mi się, że właśnie w tym masz zrobić ze mnie mistrza. — rzucił.

— Chcę zobaczyć jak trudny mamy przypadek. Ocenię, co mamy do szlifowania i poprawienia. — wyjaśniła. — Zatem, zaczaruj mnie.

Chłopak odetchnął próbując się odstresować, po czym z lekkim zażenowaniem wydobył z siebie pierwsze słowa piosenki.

Unbreak the broken, unsay these spoken words, find hope in a hopeless, pull me out the train wreck. Unburn the ashes, unchain the reactions, I'm not ready to die, not yet, pull me out the train wreck— Starał się, by wypaść jak najlepiej. Aby nie zostać wyśmianym. — I jak?

— No, no, Noah Foutley'u, zaimponowałeś mi. Masz niezłe vibrato. I ty chciałeś mi wmówić, że nie potrafisz śpiewać?

— Vi... co?

— To, że umiejętnie sterujesz i zmieniasz wysokość swojego głosu. Nie każdy może się szczycić czymś takim. Ja sama musiałam obejrzeć wiele tutoriali w internecie, żeby się poprawić. — wyjaśniła. — Chyba, że mnie okłamujesz i jesteś światową gwiazdą.

— Już mi tak nie schlebiaj! Chcesz mój autograf? Zwykle ich nie rozdaję, ale dla ciebie mogę zrobić wyjątek.

— O niczym innym nie marzę!

Uśmiechali się do siebie, patrząc sobie w oczy. Wtedy Dove poczuła ścisk w żołądku, jednak postanowiła go zignorować. W głowie pojawiła jej się myśl, że to faktycznie może się udać. Nie była sama. Miała pomoc, musiała tylko sprawić, że ona i Noah dobrze wypadną na scenie. To napełniło ją nadzieją.

— Okej, jeśli masz jutro czas, możemy znowu się spotkać i poćwiczyć. — powiedziała wstając i otrzepując spodnie.

— Mam pracę, ale coś na to poradzę.

— Świetnie.

Wymienili się numerami telefonów, żeby mogli ustalać godziny i lokalizacje, w których będą się widywać. Chłopak spojrzał na nią i z lekką nutą zawstydzenia zapytał:

— Robisz coś teraz? Moglibyśmy się przejść, porozmawiać... poznać lepiej. Jeżeli oczywiście chcesz.

Dove uznała jego propozycję za uroczą. Chciałaby dowiedzieć się czegoś więcej o Noah. Jednak bała się, że jeśli zaczną spotykać się w innych celach niż przygotowawczych do występu, coś pójdzie nie tak. Nie mogła pozwolić na to, by coś zepsuło jej drogę do sukcesu. Dlatego też z wewnętrznym bólem serca powiedziała:

— Może innym razem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top