Rozdział 5

Ciel siedział dalej na kanapie mając głowę opartą o swoje splecione dłonie, podtrzymywane przez kolana. Potrzebował chwili, by wszystko poukładać w swojej głowie. Ciężko mu było uwierzyć w większość, szczególnie część ze sowim ojcem. Jego głowa była pełna myśli, których większości nie mógł sobie pookładać na ten moment.

- Sebastian, wiedziałeś o tym? Że mój ojciec miał pakt z demonem? - westchnął nie zmieniając pozycji i wpatrując się w dywan pod nogami.

- Nie, Paniczu, nie miałem pojęcia. Jednak rozumiem jego pobudki do tego. - stanął obok niego, samemu dodając nowe informacje do ich nowej zagadki. Musiał westchnąć, samemu chcąc poznać prawdę kobiety.

Teraz miał pewność - ona wie więcej niż inni. Zna sekrety wielu ludzi, których sami właściciele nikomu nie zdradzili lub nie wiedząc o nich. Posiadanie takiej wiedzy musi być męczące, ale opłacalne. Może tak prześladować i wykorzystywać innych w nieskończoność, aż jej się nie znudzą. Przed oczami znowu miał jej obraz, jednak bez twarzy i z tym swoim sztucznym uśmiechem, który nawet na sekundę nie zszedł jej z niej. Pamięta tylko jak lekko kącik jej zadrgał, kiedy mówiła o ochronie jego kontrahenta, ale nigdy więcej niczego podobnego nie widział. Zawsze odpowiednio ubrana, nienaganna postawa, przyjazna twarz i spokojny głos. Gdyby nie fakt, że wszystko jest zwykłą iluzją i tak na prawdę jest pusta i wyprana z uczuć, to byłaby idealna pod względem powierzchownym. Nie biorąc też pod uwagę jej reputację, która zawsze będzie ją ciągnąć na dno. 

- Niby jakie mógł mieć powody? Jak mówiłem wcześniej, nie miał wrogów i nie wydawał się chcieć zemsty. Jakie niby mógł mieć pobudki, by zawrzeć pakt z demonem? - spojrzał na niego pytająco, samemu nie rozumiejąc posunięcia swojego rodziciela. 

- Paniczu, pakt można zawrzeć z wielu powodów. Większość opiera się na zemście, to fakt, ale nie wszystkie. Wielu decyduje się na to jako ostatnia nadzieja lub ostateczność, kiedy sami już sobie nie radzą z problemem. W przypadku byłego hrabi Phantomhive myślę, że mogła to być ochrona. - przyłożył palce do brody, przyjmując pozę zastanowienia. Dostał teraz całą uwagę swojego Pana, który przysłuchiwał mu się uważnie. - Panna Durless wspomniała w jaki sposób udało się Paniczowi wydostać i przeżyć. Demon przyjął postać psa, który najbardziej wzbudzał w tamtym czasie zaufanie młodego Panicza, dlatego łatwo mu było chronić najważniejszą osobę byłego hrabi. Panicz był i pewnie nadal jest dla niego najważniejszy, dlatego podjął się takich drastycznych kroków, by tylko uratować Panicza w razie niebezpieczeństwa. Musiał też przewidzieć dłuższy czas przed pożarem, że coś tego typu może się zdarzyć i trzeba będzie się zabezpieczyć. - podzielił się swoimi przemyśleniami, samemu się nad tym porządnie zastanawiając. 

- Pewnie masz rację, tylko skąd ona o tym wie? Nigdy nie widziałem jak rozmawia z moim ojcem o czymś ważnym lub w ogóle ze sobą rozmawiając dłużej niż dwa zdania. - wstał z kanapy i podszedł do okna, oglądając ciemne chmury i mnóstwo kropel deszczu. - Na pewno sama na to nie wpadła, więc ktoś musiał jej to powiedzieć. Ojciec raczej nie, moja matka także, więc albo ktoś jeszcze o tym wiedział albo jakoś się dowiedziała od mojego psa. Ciężko mi uwierzyć w to ostatnie, dlatego ktoś jeszcze zna sekret byłego hrabi. Tylko kto? - zastanowił się, przymykając lekko oko i oglądając spływające krople na szybie. - Nie pamiętam nikogo, kto był na tyle im bliski, by wiedzieć coś tak drastycznego i tajemniczego. Jedyna osoba, która była nas w tamtym czasie bardzo bliska, to wujek Klaus. Z tego co pamiętam, to zmarł trzy lata temu w kolizji pociągów we Francji. Jednak wątpię, że to on. Rzadko go widziałem i nie wydawał się jakoś specjalnie związany z rodziną. Chociaż na pewno i Diedrich był bliski ojcu. Nie, on też pewnie o tym nie wie. Ojciec na pewno nie podzielił się taką tajemnicą z kolegą ze szkoły. - założył ręce, denerwując się. - Kto to może być? - zastanawiał się, starając sobie przypomnieć jak najwięcej ludzi z czasu dzieciństwa, którzy wydawali się być choć odrobinę blisko z jego rodziną. Było to jednak zbędne. Nie było ich aż tylu i tylko te dwie wcześniej wymienione osoby były najbliższe.

- Paniczu, a co jeśli Panna Durless sama na to wpadła? - stanął za nim, patrząc na odbijającą się twarz młodzieńca. 

- Niby w jaki sposób? - zerknął na niego, nie mając zbyt zadowolonego wyrazu twarzy. 

- Panna Durless nie wydaje się być głupia. Niech Panicz pomyśli o jej dotychczasowym życiu jakie wiodła i co robiła. Manipulowała innych, by zdobyć to co chce. Pewnie by tego dokonać, musiała mieć ułożony plan i przemyślane każde posunięcie. Czy osoba niemądra byłby w stanie zrobić to tyle razy i nadal chodzić wolno? Panicza ciotka sama musiała się tego domyśleć. - zadał pytanie, lekko się uśmiechając. 

Ciel zastanowił się chwilę, musząc przyznać swojemu lokajowi rację. Ona zawsze miała wszystko przemyślane, by najmniejszy ruch się zgadzał i wyszło na jej korzyść. Taka osoba musiała w takim razie dowiedzieć się tajemnicy o kontrakcie jego ojca sama lub to z niego wyciągnęła. Wątpi w drugą opcję, wiedząc mniej więcej jak postępuje. Nie robi takich rzeczy, mając swoich informatorów lub własne obserwacje, co stawia ją zawsze na wygranej pozycji. Zagryzł wargę, spuszczając wzrok i kiwając potwierdzająco głową. 

- Czyli sama musiała to zauważyć i od razu miała swoje podejrzenia. W dniu pożaru potwierdziły się, czego się pewnie spodziewała. Myślisz, że było to aż tak oczywiste czy raczej musiała się wysilić? - podniósł na niego wzrok, patrząc na jego odpięcie w szybie. 

- Zapewne trochę zajęło jej rozgryzienie Panicza ojca i jego sekretu. Wątpię, by się nie zabezpieczał lub był beztroski, jeśli chodzi o demona w domu. - zaśmiał się, kładąc ręce na biodrach. - Wyobraziłem sobie Panicza bawiącego się z człowiekiem pół psem. - zaczął się bardziej śmiać, obejmując się jedną ręką i odwracając wzrok. 

- Zamknij się! - warknął wściekły, czując jak mu żyłką pulsuje na czole. Nie będzie mu przecież pozwalać na wszystko co mu się żywnie podoba! - Skup się na pracy i idź za nią. 

- Za nim pójdę, chcę by Panicz się jeszcze raz zastanowił nad rzeczą, która wydarzyła się chwilę temu. - uspokoił się, stając obok chłopca i obracając się do niego przodem. 

- Co masz na myśli, Sebastian? - zmrużył oko, patrząc wyczekująco na bruneta. 

- Nie zauważył Panicz? Nie napiła się herbaty. 

Czerwona lampka zaświeciła się w głowie młodego hrabi. Przed oczami miał obraz jej jak sięga po filiżankę, jednak rezygnuje z niej w ostatniej chwili. Szybko odwrócił się w stronę stoliczka, patrząc szeroko otwartym okiem na naczynie w ozdobne wzory i z nadal unoszącą się parą. Podszedł do niej i wziął do ręki, wąchając napój w środku. Poczuł przyjemny zapach herbaty jaśminowej z nutką czegoś innego. Spojrzał na bruneta za sobą, podając mu filiżankę. 

- Co tam dodałeś? - zapytał zniesmaczony, patrząc na niego surowo. 

- Właśnie w tym problem, Paniczu. Nie dodałem tam nic, prócz herbaty i wody. - wziął do ręki naczynie, trzymając za uszko. Zaciągnął się powietrzem, by dobrze poczuć zapach każdego składniku napoju. Gdy wszystko dostało się do jego nozdrzy, wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. - Paniczu, obawiam się, że za Panną Durless kryje się jakaś większa tajemnica. - odstawił filiżankę, patrząc na chłopca przed sobą poważnie. 

- Co masz na myśli? Ktoś dodał jej do herbaty trutkę na szczury? - prychnął siadając na kanapie i opierając głowę o swoją pięść. Nie zdziwiłby się, choć wątpił, że ktoś wkradł się do ich rezydencji pod czujnym okiem jego lokaja.

- To coś innego, Paniczu. 

- A więc co? 

- Krew. Ludzka krew. Nie wiem jak i kiedy, ale do filiżanki Panicza ciotki została dolana nie wielka ilość krwi. - zapewnił, samemu musząc się teraz zastanowić. 

Jak ją wyczuła, będąc pół metra od niej? Jest człowiekiem, więc nie mogła użyć zmysłu węchu. Jak się tego dowiedziała?

- Proszę? - szok nim zawładną. - Jak? Czyżby ktoś się zranił i kilka kropelek przez przypadek wpadło do środka? - odchrząknął, starając się zachować zimną krew i znaleźć jakieś sensowne wytłumaczenie. 

- Ludzie nie są w stanie wyczuć różnicy, ale my, demony, owszem. To dziecięca krew, do tego świeża. - jego samego to zszokowało, ale umie zachować swoją chłodną twarz. 

Ciel opadł na siedzenie jeszcze bardziej w szoku, mając mętlik w głowie. Jak krew dziecka się tu znalazła? Może on był ranny i tego nie zauważył? Nie, inaczej Sebastian by mu powiedział i się tym od razu zajął. Ale nadal, skąd się tu wzięła i dlaczego w herbacie? I co najważniejsze - kiedy i dlaczego u niej? Czyżby miało to coś wspólnego z ich sprawą i morderstwem dzieci? A co jeśli ona jest w jakiś sposób z nimi powiązana? Potrzebował chwili samemu, na co odesłał bruneta, by zostawił go i poszedł obserwować kobietę. Musi teraz ochłonąć i odetchnąć, przygotowując się na dalszą część rozmowy z nią. Nim brunet opuścił salon, odwrócił się jeszcze raz do swojego Panicza.

- Paniczu, nie jestem na sto procent pewien, ale mój nos nigdy mnie nie zawiódł. Mimo zmieszania już z herbatą, to nadal jest czuć tę woń. Ta krew śmierdzi jak ta od ostatniej znalezionej ofiary. - zmarszczył brwi, nie mogąc teraz wyrzucić z nosa tego smrodu. Zamknął za sobą drzwi, zostawiając młodego szlachcica samego w salonie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top