Rozdział 2
Młody chłopiec chwycił za uszko od filiżanki z ciepłym napojem w środku. Czując najpierw przyjemny zapach herbaty Earl Grey starał się uwolnić myśli, pijąc po tym niewielki łyk cieczy. Jednak od razu po tym w głowie miał słowa swojej ciotki, mówiącej o jego ulubionym smaku tego trunku i jak się pewnie nie zmienił. Musiał przyznać jej rację. Od kiedy pamięta, lubił pić tylko i wyłącznie dwa rodzaje herbaty najbardziej i dzisiejsza była jedną z nich. Prychnął pod nosem, szybko odstawiając naczynie, tracąca chęć do niej. Przez dzisiejsze spotkanie miał zrujnowany dzień i marzył tylko, by się już skończył. Jest w stanie zaakceptować fakt, że jest przydatna w śledztwie, jednak nie miał zamiaru jej widzieć do końca życia. Powód jej zamknięcia był wystarczający, by chcieć ją zabić lub inne tego typu. Mimo to coś mu mówi w swojej głębi, że to nie ona jest odpowiedzialna za śmierć jego rodziców, a przynajmniej nie całkowicie. Pamięta te kilka razy, kiedy byli w odwiedziny u niej lub razem spędzali święta, co zawsze było wymuszone. Pokazywała swój status jak na szlachtę przystało, górując nad innymi gośćmi. Jednak nigdy nic takiego nie robiła w stosunku do jego rodziców. Zawsze unikała rozmów z jego rodzicami, a jeżeli już musiała, to zachowywała dystans i kończyła je jak najszybciej. Z nim było podobnie. Wysyłała mu prezenty na jego urodziny, samej nigdy się nie zjawiając, i w większości były trafione. Na święta życzyła mu szybko tę samą i typową formułkę, jaką używał każdy, dodając na koniec "kochany Celiku". Nigdy nikomu nic takiego nie mówiła, nie używając ich imion lub nazwisk, poza nim, nawet jeśli to było jego przezwisko. Można powiedzieć, że traktowała go inaczej, wyjątkowo. Ale dnia przed wypadkiem była inna. Rozmawiała z jego rodzicami normalnie, jak na nią. Wspominała dużo, żartując czasami i wtedy pierwszy raz nie widział jej wyuczonej maski tak bardzo. Jej słowa były inne, ale mimika była cały czas podobna do starej. Wtedy jej oczy też były inne. Nie były tak puste jak dzisiaj, tylko miały jeszcze odrobinę szczęścia. Malutkie iskierki, pokazujące się tylko kilka razy tego dnia. Sama wtedy do nich przyszła, co było wystarczającym dowodem, że musi coś knuć i nie jest to zwykłe rodzinne spotkanie. Już wtedy widział nie raz jej zdjęcie w gazecie przy artykułach lub słyszał od innych gości o jej czynach. Nie rozumiał wtedy zbyt wiele, ale wiedział, że jest zła. Jego matka mimo jej reputacji cały czas była wobec niej taka sama, jaka jest dla każdego. Była miła i nie raz broniła swojej młodszej siostry, starając się jej pomóc. Nigdy to nie pomagało. Blondynka ją wyręczała, oddając się bez słowa w ręce policji. Widział wtedy jak ją to bolało, kiedy zabierali jej siostrę lub inny szlachcic ją obrażał. Tylko ona zawsze wracała. Zawsze brakowało wystarczająco dużo dowodów lub braku świadków na jej zbrodnie, dlatego ją puszczano. Jej kontakty lub pieniądze też zwracały jej wolność, jednak wszystko się kiedyś kończy. Tym razem to królowa wydała wyrok, słysząc co się stało z jej Psem. Nie mogła tego zostawić, musząc pomścić swojego oddanego podwładnego i zamknęła ją mimo wielu brak. Tak przesiedziała prawie pięć lat, wychodząc na wolność, by pomóc w złapaniu okrutnego mordercy.
Z jego rozmyśleń na jej temat wyrwał go talerz z ciastem truskawkowym, stawiany przed nim. Spojrzał na bruneta, zawieszając później wzrok na jego dłonie w rękawiczkach.
- Wie o wiele za dużo. Jak się zdradziłeś?
- Wybacz, Paniczu, jednak nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. - skłonił się, zabierając swoją dłoń spod wzroku swojego Pana. - Jednak myślę, że jest obeznana w temacie istot mojego typu i innych. Wydawała się szukać znaku patrząc na mnie. - zastanowił się, przykładając rękę do podbródka i patrząc gdzieś przed siebie.
- Czyli miała swoje podejrzenia od początku i wiedziała gdzie szukać. Będziemy musieli przy niej uważać, by nie dowiedziała się zbyt wiele. Jednak dalej nie rozumiem co miała na myśli, kiedy wspomniała mojego ojca. - zastanowił się, pijąc swoją herbatę.
- Tego też nie wiem, Paniczu. Najwyraźniej Panna Durless zna również sekrety twojego ojca, skoro go wtedy wspomniała. - westchnął, zakładając ręce. - Mam się dowiedzieć czegoś o niej? - zapytał, spoglądając na swojego kontrahenta z lekkim uśmiechem.
- Niczego byś się nie dowiedział nowego. Jedne co o niej wiadomo, to artykuły w gazetach i plotki, krążące po całym Londynie i jeszcze dalej. Pilnuje się. - westchnął spoglądając na ciasto, marszcząc brwi. Było to ciasto truskawkowe - jego ulubione.
Chłopiec już wiedział, że ona nadal wie o nim wszystko, nawet pewnie nowe informacje. Pamięta te stare z jego okresu dziecięcego i teraz te nowe, które musiała zdobyć jeszcze dzisiaj lub ktoś musiał jej je podać, kiedy była w więzieniu. Było to bardzo utrudniające i będzie musiał się tego też dowiedzieć, by się zacząć pilnować jak ona i nie wydawać za dużo swoich sekretów, jeśli nie jest na to za późno.
- Rozumiem, Paniczu. - dolał mu herbaty, kiwając głową. - Jeśli można wiedzieć, jakie przestępstwa popełniła Panicza ciotka? Do tej pory nigdy o nich nie słyszałem, nawet Panicz o nich nie wspominał. - zastanowił się, starając sobie cokolwiek przypomnieć na jej temat.
Jeszcze do dzisiaj nawet nie wiedział, że jego Pan ma drugą ciotkę i do tego jest ona siostrą jego zmarłej matki. Widział jak chłopiec się wzdrygnął i jego mina mu od razu zrzedła, nawet jeśli wcześniej nie okazywała radości. Usiadł wygodniej na swoim fotelu, opierając podbródek na dłoni.
- Nie jestem w stanie wymienić wszystkiego, dlatego braki będziesz musiał uzupełnić sam. Od razu powiem, że jej powodem trafienia do więzienia, było morderstwo głowy rodu Phantomhive i jego małżonki, prawie zabijając przy tym ich syna. - spojrzał na bruneta poważnie, ściskając swoje dłonie w pięści.
- Jak to możliwe? Odnaleźliśmy sprawców tego nieszczęścia już dawno, więc jak moglibyśmy ją pominąć? - zdziwił się, stając przed swoim Panem i dzielącym ich stolikiem.
- Nie ma na nią wystarczających dowodów, co jest w jej przypadku normalne. Nigdy nie ma konkretnych argumentów, że to ona, choć jest to zawsze tak oczywiste. Tak właśnie działa. Nigdy nie zostało jej udowodniona jakakolwiek jej zbrodnia, przez właśnie takie braki, przez co zawsze wszystko uchodziło jej na sucho. Dla policji było to zawsze denerwujące i musieli wsadzać za kratki kogoś innego, kto w taki sposób spłacał swój dług wobec niej. - napił się herbaty, przeczuwając długą rozmowę.
- Dług? Kto był na tyle śmiały, by narobić długów u takiej osoby? - zapytał zaciekawiony.
- Nie chodzi tylko o pieniądze, które chętnie "pożycza" zwykłym mieszkańcom miasta, nie oczekując żadnych odsetek lub nie oczekiwanego terminu spłaty. To wystarczający powód, by ludzie biedni lub w potrzebie do niej szli i prosili o trochę pieniędzy. Większość z nich nawet nie wiedziała co to dla nich znaczy. Myśleli tylko o sobie i swoim problemie, który dzięki temu zostanie szybko spłacony. Szczęśliwi podpisywali kontrakt i uciekali z pieniędzmi, nie wiedząc co ich czeka. Kiedy znowu miała kłopoty, nie pozornie zapraszała ich w jakieś miejsce, typu bar, restauracja lub teatr, gdzie manipulowała nimi i dowodami, by cała wina spłynęła na nieszczęśnika. On jednak o tym nie wiedział, dopóki nie stał przed policją, oskarżony o morderstwo lub kradzież czegoś wartościowego. Zawsze dowody wskazywały na tę osobę, choć każdy wiedział, że to ona go tam zwabiła i wykorzystała. - westchnął, musząc w myślach niestety jej pogratulować sprytu.
- Jej Królewska Mość nie reagowała na jej poczynania? Skoro mówi Panicz, że było to tak oczywiste, to ona powinna się tym zainteresować. Zwykle sama bierze sprawiedliwość w kraju w swoje ręce, jeśli chodzi o tak poważne przypadki. - zauważył kolejną niespójność.
- Nie mogła. Miała związane ręce, przez jej inne poczynania i kontakty. Jednym z powodów, były jej dobre uczynki, o których wiedziało nie wielu. Moja rodzina i sama królowa należały do tej mniejszości, razem z kilkoma innymi szlachcicami. Wspomagała gospodarkę i dbała o innych, opłacając anonimowo budowę domów dla dzieci lub pomocy dla biednych. Nie było jednak tego tak wiele, by zakryć tym jej inne uczynki. Człowiek i tak zapamiętuje głównie te złe. Drugim były jej kontakty i jej pomocnicy. To ona siedziała przez większość czasu na tronie w podziemiach, dyrygując wszystkim dookoła jak jej się podobało. Przez to ma nadal wielu sojuszników, wspierających ją i nie raz też jej zbrodnie. Zna też wielu różnych właścicieli firm zagranicznych i tutejszych, którzy są ważni dla Brytyjskiej gospodarki i przynoszą jej korzyści. Stracenie ich byłoby ciosem dla królowej, dlatego starała się przymykać oko na wszystko, usprawiedliwiając ją. Ryzykowała tak, ale nie chciała ryzykować strat swojego państwa. Oczywiście nie biorę pod uwagę przekupstwa i innych tego typu, bo tych sposobów może każdy bogaty użyć. - prychnął, zakładając ręce i analizując w swojej głowie jej sposób "pracy".
- Dlaczego więc królowa dopiero uznała ją za winną po śmierci Panicza rodziców? Skoro była w to zamieszana i nie znaleziono ani dowodów, ani świadków i żadnego jej podstawionego sprawcę, to dlaczego wtedy o tym postanowiono, kiedy było mniej rzeczy mówiących im o sprawie niż zwykle. - dolał kolejny raz herbaty do filiżanki swojego Pana, który co chwilę po nią sięgał.
- Wtedy królowa nie wytrzymała. Nie mówiąc nic nikomu, wysłała mnóstwo swoich zaufanych żołnierzy, by oni po kryjomu zabrali ją do niej. Było to tajemnicą i nikt prócz królowej i wykonawców jej planów o tym nie wiedziało. Większość myślała, że to tylko kolejna audiencja u niej, gdzie usłyszy jedynie reprymendę i wyjdzie. Nikt się tym nie interesował. Bez żadnego rozgłosu czy słowa, została skazana na dożywocie, które powinna spędzić w odizolowanym więzieniu w lochach zamku. Jak widać z tego dożywocia nic nie wyszyło i zaledwie po pięciu latach wyszła. - warknął, mając jej twarz znów przed oczami. Jej spokojny uśmiech, który go denerwował. Pusty wzrok śledzący każdy najmniejszy ruch.
- Skoro zajście było tajne, to jak Panicz się tego dowiedział? - zauważył, przyglądając się chłopcu.
- Przez listy wysyłane przez królową. - odpowiedział, jakby to było oczywiste.
- Mimo to nikt nie zauważył nagle jej zniknięcia? Tacy ludzie jak ona nie zapadają się przecież pod ziemię bez słowa. Jej zniknięcie musiało wzbudzić podejrzenia lub nawet jej poszukiwania, skoro miała tylu sojuszników. - zaczął się ponownie zastanawiać, mając już obraz kobiety w swojej głowie.
Nie widział w niej już tylko bogatej i spokrewnionej z jego Panem szlachcianki, tylko kogoś bardziej tajemniczego. Głównie dlatego, że nie rozumiał jej czynów. Co jej dawała kradzież lub morderstwo? Musiało to mieć jakiś schemat lub drugie dno, bo nie wydaje się być osobą czerpiącą korzyści z takich czynów.
- To było tak błahe i wymyślone na poczekaniu, że sam najpierw nie uwierzyłem. Jak myślisz, co to mogło być? - wzbudził jego zainteresowanie, dając mu chwilę na zastanowienie się. Jego kąciki ust lekko się podniosły, przypominając sobie tę część z listów.
- Nie wiem, Paniczu.
- Powiedzieli, że wstąpiła do zakonu, by odpokutować swoje grzechy. - zaczął jeść ciasto, widząc skołowaną minę swojego sługi.
- Chyba długo nad tym nie myśleli. - przyłożył dłoń do skroni, rozmasowując je.
- Nie mieli czasu na coś lepszego, więc podali jedyną wiarygodną informację, którą potwierdziła sama królowa, będąc dumną z jej postępowania. - prychnął, dalej jedząc ciasto.
- Popełniła jeszcze jakieś zbrodnie, poza morderstwem i kradzieżą? - dopytał, chcąc być przygotowanym na ich kolejną konfrontację.
- Ciężko zliczyć wszystko, o większości pewnie nie wiedząc. Ma na koncie jeszcze manipulowanie innymi, hazard, handel ludźmi, bronią i narkotykami i finansowanie domów publicznych. - westchnął, mówiąc pierwsze lepsze jej przewinienia jakie miał w głowie i o których jest najbardziej głośno. Mina jego kamerdynera zrzedła, mogąc przewidzieć tego typu występki. Westchnął nie mogąc uwierzyć w kogoś takiego. - Jednak nadal nie rozumiem jej czerpanych korzyści z tego. - zastanowił się, przykuwając ponownie uwagę bruneta.
- Co ma Panicz na myśli?
- Jej postępowania. Weźmy na przykład kradzież. Po co osobie, która odziedziczyła majątek rodu Durless, ma niestety nadal udziały w mojej firmie, zbiła majątek na handlu zakazanymi rzeczami w Brytanii i na hazardzie, kraść przedmioty innych szlachciców? Z tego co wiem, to te rzeczy nigdy nie zostały zwrócone do ich prawowitych właścicieli, więc musiały zostać spieniężone lub zatrzymane przez nią. Tylko po co? - myślał na głos, analizując zaistniałą sytuację po raz pierwszy od kilku lat.
Nigdy do tej pory nie przyszło mu na myśl, dlaczego to wszystko. Myślał zawsze, że robi to, bo chce i tak ma być. Że nie ma to głębszego sensu i bawi się jedynie, czerpiąc z tego przyjemność. Tylko co jeśli tak nie jest? Co jeśli ona ma więcej do ukrycia i nigdy się z tym nie podzieliła?
- Co jeśli przez pożyczki się zadłużyła? W końcu nigdy nie oczekiwała zapłaty w postaci pieniędzy. - zarzucił, uważając to za jeden z powodów, jednak za mało przekonujący.
- Wątpię. Nigdy nie były to zbyt duże sumy, a jej majątek jest większy niż możemy się spodziewać. - westchnął, opadając na swój fotel zmęczony.
- A co z narkotykami? Wspomniał Panicz o ich handlu i co jeśli się od nich uzależniła? Zdarza się to dość często u osób w to zamieszanych. Robią wszystko, by uzyskać najlepszy produkt i sprzedać go za wyższą cenę, jeśli jest z górnych półek. - mimo powiedzenia tego pomysłu, sam w niego nie wierzył. Rozgryźć kogoś takiego wydawało mu się trudniejsze, niż mógł to sobie wyobrażać na początku.
- Na pewno nie. Byłoby widać skutki narkotyków w jej zachowaniu lub na jej twarzy. Na dodatek królowa nie wspominała o żadnym dziwnym zachowaniu w czasie jej przetrzymywania, więc nie miała żadnych typowych objawów po ich odstawieniu. - rozmasował skroń, marszcząc brwi ze złości. - Mam wystarczająco na głowie i teraz jeszcze ona. Mam jej dość. - warknął, chcąc rozwiązać jej zagadkę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top