6; zarządzenie przypadku
Hiyori wchodzi do chatki Kofuku z uśmiechem na ustach i nadzieją, że uda jej się porozmawiać z Yato. Przy stole siedzi Kofuku i zaznacza na mapie miejsca, gdzie mają się pojawić kolejne skoncentrowane masy mroku, przyciągające akayashi. Zdaje się na tyle skupiona, że dziewczyna w pierwszym momencie nie rozpoznaje bogini.
— Witaj, Kofuku — mówi, kiedy zdejmuje buty i stawia je przed wejściem. — Przyszłam podać lekcje Yukine. Jest u siebie w pokoju? — pyta uprzejmie, a widząc kiwnięcie głową, kieruje się ku schodom.
Jej skarpetki ślizgają się po panelach, kiedy idzie do pokoiku na poddaszu. Zaciska palce mocno na uchu siatki, a drugą ręką naciska klamkę. W pomieszczeniu jest duszno, a korzystając z chwilowej nieobecności lokatorów otwiera okno, by mogło wlecieć świeże powietrze. Bierze do rąk zeszyt Yukkiego i przegląda ostatnie równania, stojąc tyłem do drzwi. Usłyszawszy skrzypnięcie, nie odwraca się.
— Świetnie, że jesteś, Yukine! Nie skończyłeś zadania, które ci dałam. Chcesz, żebym wytłumaczyła ci jeszcze raz ten temat? — Dopiero, kiedy nie otrzymuje odpowiedzi, nadal trzymając brulion w dłoniach, przestępuje z nogi na nogę, by stanąć twarzą do wejścia.
Z jej ust wydobywa się zduszony wrzask. Podbiega do Yato i sadza go szybko na łóżku. Szuka gorączkowo chusteczek po kieszeniach, żeby wytrzeć dłonie i twarz boga. Zadaje pytania, które pozostają bez odpowiedzi, a powietrze zdaje się drzeć od nadmiaru jej troski.
— Przykro mi, Hiyori.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top