4; boże zdrowie
— Nie pozwolę przeciąć naszych więzi! Hiyori jest ważniejsza od mojego zdrowia. Nie mogę o niej zapomnieć. Ona nie może zapomnieć kolejny raz. — Yato pada na kolana przed gospodarzem i opuszcza głowę, niemal dotykając czołem ziemi. Tanjin chce wrzasnąć, rozkazać wstanie z klęczek i doprowadzenie się do psychicznego porządku, jednak widzi, że chłopak jest zdesperowany do tego stopnia, że może mieć czelność odmówić.
Yukine stoi obok staruszka. Zbyt przerażony, by się odezwać. Zbyt zszokowany, by się rozpłakać.
— Tylko to uratuje cię od śmierci, boże Yato — mówi powoli Tenjin z kamienną twarzą. — Dobrze wiesz, że...
— Nie odrodzę się ponownie — przerywa mu twardo. Podnosi na niego wzrok. Oczy błyszczą mu od łez. Czuje, jak powoli coraz większy ogród wyrasta w jego płucach, a łodygi oplatają jego organy w ciasnym uścisku. Przez chwilę stara się złapać oddech, tak gwałtownie wyrwany mu z piersi.
— Najświętszy Tenjinie — wtrąca się Tsuyu — wiesz, że jest jeszcze drugi sposób. — Duch drzewa śliwy patrzy na Yato ze współczuciem.
— Mówiłem dawno, żebyś przestał myśleć o Iki Hiyori. Kręci się za blisko naszego świata.. Szkodzisz sobie i jej. Twoim obowiązkiem było przeprowadzenie ceremonii zerwania więzi mimo jej wyraźnego sprzeciwu — kontynuuje, ignorując Yukine, który po usłyszenia słów Tsuyu, ciągnie go bezczelnie za rękaw szaty.
— Jaki drugi sposób? — krzyczy Yukine, próbując opanować swe emocje, by nie krzywdzić jeszcze bardziej swego właściciela.
Na placu zapada cisza, przerywana szumem wiatru, delikatnie trącającego gałązki kwitnących drzew.
— Hiyori musi odwzajemnić uczucie — szepce Mayu.
Yato, wciąż na klęczkach zaczyna kaszleć, a na posadzkę opada kwiat wiśni splamiony szkarłatem. Boże łzy spływają z policzek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top