Thirty nine
Budzę się wcześnie rano z bólem brzucha.
Dziś jest ten dzień. Dziś spotykam się z Patrickiem i mam zamiar powiedzieć mu prawdę. Chcę zakończyć nasz związek, który już dla mnie nie ma sensu, bo kocham Harrego. Moim jedynym zmartwieniem w tej kwestii jest to, że on nie czuje tego samego do mnie. I właśnie tego boję się najbardziej.
Leżę w łóżku przykryta kołdrą i dodatkowo opleciona przez Harrego. Zawsze się tak do mnie przytula. Mam wrażenie, że boi się, że mu ucieknę, a ja naprawdę nie mam takiego zamiaru.
Jest mi strasznie gorąco, ale nie chcę go obudzić, więc zostaję tak jak jestem.
Za parę godzin mam się z nim spotkać. Jeszcze nie wiem jak i gdzie mu to powiem. Pewnie zabiorę go na jakiś spacer lub kawiarni.
Dobrze. Mam dosyć już tego wylegiwania. Czy Harry chce czy nie, ja wstaję.
Delikatnie wydostaję się z jego uścisku, na co Harry coś tam mruczy pod nosem i idę w stronę łazienki.
...
Jestem na lotnisku i czekam na Patricka. Już za niedługo powinien tu być. Denerwuję się całą tą sytuacją, bo na serio obawiam się jego reakcji.
Stoję i rozglądam się za znajomą mi twarzą i nic.
Po chwili widzę ciemność, a następnie czyjeś ramiona mnie oplatają. Patrick. Mogę to poznać po jego charakterystycznych perfumach.
Odwracam się do niego przodem i widzę jego uradowaną twarz, a potem jego wargi na moich. Niechętnie oddaję pocałunek.
Odsuwa się ode mnie.
-Tęskniłem- mówi głaszcząc mnie po policzku. Uśmiecham się do niego krzywo, lecz nie odpowiadam.
Chwyta swoją walizkę i wychodzimy.
...
-Może się przejdziemy po tym parku i porozmawiamy?
-Jasne.
Złapał mnie za dłoń i poprowadził w stronę ławki. Było to dla mnie dziwne uczucie. Czuć jego palce splątane z moimi. Widocznie już się odzwyczaiłam. Tak naprawdę czułam się źle, bo tak jakby zdradzałam Harrego z Patrickiem. Co jest niedorzeczne, bo w rzeczywistości jest odwrotnie.
Usiedliśmy i przez jakiś czas panowała między nami cisza. Nie wiedziałam jak zacząć kwestię mojego "związku" z Harrym. Jednak nie mogłam już dłużej wytrzymać.
-Patrick, jest coś, o czym ci muszę powiedzieć- zaczęłam poważnie patrząc mu prosto w oczy. Momentalnie spoważniał.
-Chyba nie jesteś w ciąży?!- spytał przerażony.
-Nie!- zareagowałam natychmiastowo.
Na twarzy blondyna ujrzałam wyraźną ulgę.
-Tak więc o co chodzi, skarbie?
Przełknęłam ślinę. Zrobiło mi się gorąco i zaczęłam się trząść. Skupiłam wzrok na czymś innym, byle nie na jego przenikliwych błękitnych tęczówkach.
-Ja...ja...zdradziłam cię.
-Co kurwa?!- wrzasnął momentalnie wstając.
-Zdradziłam cię, Patrick- powiedziałam pewniej.
Po chwili jego ręka zetknęła się z moją twarzą. Uderzył mnie. On mnie uderzył. Nie mogłam w to uwierzyć.
Kolejne uderzenie.
Ból był niemiłosierny.
-Ty kurwo!!!
Jeszcze raz.
Poczułam gorzkawy posmak na języku. Krew.
Zaczęłam płakać.
-Jak mogłaś mnie zdradzić, szmato?!
Zaraz usłyszałam jego śmiech i kpiący głos, co sprawiło, że byłam zdezorientowana. Czy on jest bipolarny?
-Właściwie to chcę ci powiedzieć, że byłaś kiepska. Chociaż nie. Robiłaś całkiem niezłego loda. Ale kojarzysz Daisy? Tak, to ta z wielkimi cyckami i dupą. Zajebiście mi się ją pieprzyło. Uwielbiałem do niej chodzić. Jak ty wyjechałaś, to właśnie ona mi obciągała.
Zatkało mnie.
Pobił mnie, a on też nie był wierny. Pieprzył jakąś laskę, a zwalał całą winę na mnie! Ja przynajmniej miałam jakieś wyrzuty sumienia! Prawdopodobnie nigdy by mi nie powiedział, że mnie zdradza. Chuj!
Próbował zadać mi kolejny cios, lecz zrobiłam unik i uciekłam.
...
Wchodzę do naszego mieszkania cała zapłakana. Spotykam na korytarzu Harrego, który zamiera na mój widok. Podbiega do mnie szybko przestraszony.
-Stella, co ci się stało?
-On...on...mnie pobbbił- wybuchnęłam jeszcze większym płaczem.
Przyciągnął mnie do siebie i zamknął w mocnym uścisku.
-Przysięgam, że zabiję kurwa tego gnoja- warknął i się odsunął chwytając kurtkę.
-Gdzie idziesz?- pytam wystraszona.
-Znaleźć go!
-Harry... proszę nie. Potrzebuję cię teraz.
Podchodzę do niego i zaczynam go całować. Odwzajemnia pocałunek podnosząc mnie i kierując do sypialni. Pozbywamy się naszych ubrań i lądujemy w łóżku.
...
Leżymy w ciszy. Opieram głowę na klatce piersiowej Harrego i wodzę po niej palcem, rysując niewidoczne wzory. Loczek w tym czasie bawi się moimi włosami.
-Kocham cię- te słowa wydostają się z moich ust.
____________________________________________
Z racji tego, że będzie druga część, to epilog będzie jako następny rozdział ;)
Jak pojawi się już druga część na moim profilu, to dodam tutaj notkę o tym xx
Ostatni rozdział za nami i już pozostał tylko epilog :3
A może by tak jednak zakończyć na tej części...hm... xD
Do piątku kochani xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top