Six

Gdy nasze dłonie się zetknęły, poczułam dziwny prąd. Dlatego też szybko zabrałam rękę. Ciekawe czy też to poczuł? A może po prostu któreś z nas było naelektryzowane? No wiecie o co mi chodzi. Jak na przykład naelektryzujemy linijkę pocierając o sweter i przyłożymy do kawałków kartki. To może tak samo było w naszym przypadku? Dobra Stella. Nie oszukujmy się, nigdy nie byłaś orłem z fizyki. No ale kurde jak on na mnie zadziałał. Jego ręka była zarazem delikatna i szorstka. A jego oczy. O boże. Pod jego wzrokiem uginały mi się kolana. Miał taki przenikliwy wzrok. Miał w każdym razie piękne oczy. Zielone. A teraz przejdźmy do ust. Jego pełnych, malinowych ust. Miałam tak wielką ochotę ich zakosztować. STOP. Stella! Ty masz Patricka! Jeszcze nigdy nie rozkojarzyłam się przy żadnym chłopaku. Nawet Patricku. Co się ze mną dzieje? Moje oskarżanie samej siebie w myślach przerwał głos Candy.

-Tak więc skoro się już poznaliście. Ja spadam do pracy.

Dziewczyna jeszcze raz pocałowała loczka, ale tym razem nie trwało to długo i pożegnała się z nami i wyszła.

Zostaliśmy sami, a między nami panowała niezręczna cisza. Harry lustrował mnie wzrokiem od stóp do głów, zatrzymując się w okolicach moich ust, biustu oraz kobiecości. Jeszcze na dodatek przygryzał wargę. Tę cholerną wargę. Czułam się obnażona, bo on dosłownie rozbierał mnie wzrokiem. Palant. Jeżeli zachowuje się tak przy każdej dziewczynie, to naprawdę żal mi Candy.

-No to może omówimy nasz grafik spotkań?- zapytał z beczelnym uśmieszkiem.

Przełknęłam głośno ślinę i kiwnęłam głową na zgodę.

____________________________________________

Umieram. Chcę ferie. Jeszcze 5 tygodni. A wy? x

A jeszcze jutro mam sprawdzian z wosu i kartkówkę z fizyki -,-

Do piątku xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top