7. Nie rób scen


Widok jaki zastała nastolatka na pewno był zaskoczeniem.

Dziewczyna spodziewała się wszystkiego, pustego korytarza, pani Olszakowskiej a nawet tego durnia Jurka. Jednak widok dwóch chłopców na podłodze, okładających się pięściami był niemałym zaskoczeniem.

Zaraz spośród zebranego się tłumu widzów wybiegł jakiś mężczyzna, najpewniej nauczyciel, i rzucił się pomiędzy dwójkę nastolatków, próbując ich rozdzielić.

- SEBASTIAN! ALEKSANDER! DOSYĆ TEGO!

Po korytarzu rozległ się donośny, kobiecy głos. Natychmiast między uczniami zapadła cisza, a trójka mężczyzn na podłodze zamarła w bezruchu. Elena zmarszczyła brwi i podniosła głowę aby bliżej przyjrzeć się osobie, która wywołała taką reakcję. Okazało się to zbyteczne, gdyż chwilę później tłum uczniów rozstąpił się ukazując tajemniczą postać.

Dziewczyna była średniego wzrostu, jej brązowe, falowane włosy opadały gdzieś za łopatkami, a piwne oczy wwiercały palące dziury w głowach winowajców. Mimo że, na pierwszy rzut oka dziewczyna wydawała się zupełnie niegroźna, to postura z jaką stała i pewność siebie w jej oczach przyprawiłaby niejednego o ciarki. Chłopcy oraz nauczyciel błyskawicznie wstali na nogi, co spowodowało, że z ust walczących wydobyły się serie jęków. Brunetka przenikała ich chłodnym spojrzeniem, powodując momentalne spuszczenie głów i poluźnienie krawatu u nauczyciela. Kiedy w końcu przemówiła jej głos był tak samo cichy jak szept, jednak wciąż nie odbierało mu to mocy.

- Nie chcę słyszeć waszych wymówek. Idziecie ze mną do gabinetu pielęgniarki, a potem sobie pogadamy. - chłopcy skinęli opuszczonymi głowami a dziewczyna odwróciła głowę w stronę nauczyciela – Panie Strzychalski, może pan pójść do pana dyrektora Puzderko i zawiadomić go o tej sprawię, proszę? - głos nastolatki był łagodniejszy.

- No... tak... - wykrztusił Strzychalski i drapiąc się w głowę udał się w kierunku, prowadzącym za pewnie do gabinetu dyrektora.

Jednak za nim zniknął za rogiem korytarza odwrócił się na pięcie i spojrzał na zbiorowisko uczniów.

- Co wy tu jeszcze robicie? - spytał pewniejszym już głosem.

Tłum zaczął się momentalnie rozchodzić, szepcząc między sobą aż w końcu na korytarzu została zawiedziona brunetka z dwójką chłopaków,zdezorientowana Elena oraz kilka spóźnialskich uczniów. Elena potrząsnęła lekko głową i poprawiła swój plecak. Już miała się oddalić do swojej szafki gdy usłyszała ten sam głos, który wywołał dreszcze na skórze dwóch obitych nastolatków.

- Hej. Jesteś nowa, nie? - piwne oczy analizowały każdy centymetr twarzy Eleny.

Pierwszy raz od jakiegoś czasu Elenie zabrakło głosu w gardle. „Czy ona odebrała mi zdolność do mówienia?". Dziewczyna zauważyła, że wciąż nie odpowiedziała nastolatce na pytanie i nieznacznie pokiwała głową.

- Wybacz, nie chciałam wywrzeć na tobie złego wrażenia – powiedziała dziewczyna uśmiechając się lekko – Amelia jestem. – nastolatka wyciągnęła przed siebie rękę, którą Elena ostrożnie potrząsnęła.

Ogarnęła je niezręczna cisza i dopiero po kilku chwilach nastolatka spostrzegła wymowne spojrzenia drugiej dziewczyny.

- Elena. -  głos, który wydobył się z krtani dziewczyny był ochrypły i dziwnie drżący.

„Co się ze mną dzieje?" zapytywała siebie Elena, gdy jej rozmówczyni lekko uśmiechnęła się w odpowiedzi. Szybko jednak porzuciła swoje rozważania, gdy usłyszała głos nastolatki.

- Miałam cię dzisiaj oprowadzać – Amelia lekko podciągnęła rękawy swojej przydużej, czarnej bluzy. - Jednak wystąpiła pewna sytuacja, którą muszę się najpierw zająć. Miałabyś coś przeciwko jakbyśmy wstąpiły najpierw do gabinetu pielęgniarki? To tylko zajmie kilka minut.

Aby być szczerym, Elena była przeciwko temu pomysłowi. Lecz dziwna aura nastolatki sprawiała, że trudno byłoby jej czegokolwiek odmówić.Do tego tak bardzo jak nie chciała dłużej spędzać czasu z tą osobliwą dziewczyną, tak również urosła w niej dziwna fascynacja na temat właścicielki tych piwnych oczu. Dlatego też wydusiła z siebie ciche „Okej" i podążyła za zadowoloną Amelią i dwójką obitych chłopaków.

Elena nie wiedziała co miała sądzić o tej dziewczynie. Zazwyczaj gdy poznawała kogoś już po pierwszych minutach wiedziała jakim typem osoby są. Na przykład, Pani Olszakowska – roztrzepana nauczycielka, która chciałaby pomóc we wszystkim swoim uczniom.Albo Jeży – miły, przystojny chłopak, który chciałby być przyjacielem każdego. Ocenianie ludzi było proste. A jednak w przypadku Amelii, Elena nie mogła nic wywnioskować. Jedyną rzecz,która zauważyła to był stosunek uczniów i nauczycieli do niej.

Przechodząc przez korytarze słyszała wiele powitań kierowanych w stronę brązowowłosej. Widziała też wszystkie spojrzenia rzucane w ich stronę; przyjazne, zaintrygowane, a nawet współczujące. I oczywiście jak można by pominąć adoratorów. To co zaciekawiło Elenę było to iż do Amelii wzdychała nie tylko płeć męska. Większość z jej wielbicieli i wielbicielek zachowywało bezpieczny dystans, rzucając jej czasem miłe powitanie czy rozmarzone spojrzenie. Zdarzyło się też kilka odważniejszych, którzy próbowali nawiązać z nią rozmowę. Wszyscy jednak byli zbywani przez Amelię, która odpowiadała krótko na ich podrywy i szybko wymijała ich, rzucając po drodze przepraszający uśmiech.

Elena naprawdę nie wiedziała co ma o niej sądzić.

Na początku wydawało jej się, że jest ona przedstawicielką jakiejś rady w szkole, co mogło wyjaśniać jej autorytet. Lecz gdy spytała o to nastolatkę ta uśmiechnęła się lekko.

- Czasem pomagam samorządowi, ale do niego nie należę. Wszyscy by tam ze mną powariowali – odpowiedziała jej nastolatka uśmiechając się jakby wiedziała o czymś o czym Elena nie miała pojęcia.

Potem przez głowę przemknęło jej stwierdzenie, że Amelia jest jakby królową tej szkoły i wszyscy chcąc jej się przypodobać słuchają się jej rozkazów. O ile nastolatka była dość popularna to na pewno nie czerpała z tego jakiegoś zysku. Szła przez korytarze pogrążona we własnych myślach odpowiadając zdawkowo na pytania zatrzymujących ich osób. Wszelkie zaproszenia na imprezy i propozycje randek były uprzejmie oraz rzeczowo zrzucane na drugi plan. Jakby dla tej dziewczyny liczyło się tylko aby doprowadzić chłopaków do pielęgniarki i pokazać Elenie szkołę.

Jedyną rzeczą, której Elena była pewna to to, że ta brunetka koło niej posiada władzę w tej szkole. I ta myśl powodowała u niej dreszcze.

Zgodnie z tym co powiedziała Amelia, Elena musiała poczekać tylko kilka minut.Dziewczyna wyszła z gabinetu pielęgniarki kręcąc z dezaprobatą głową i posyłając jej zmęczone spojrzenie.

- Eh, zawsze coś musi się spieprzyć. - dziewczyna uśmiechnęła się lekko – No cóż, życie. Chodź ze mną.

Elena posłusznie ruszyła za dziewczyną, zachowując jednak pewną dozę ostrożności.

- Zapewne widziałaś już całą szkołę dzięki dokładnemu oprowadzaniu naszej sekretarki – stwierdziła Amelia spoglądając porozumiewawczo na niższą dziewczynę.

Elena na samo wspomnienie o oprowadzaniu przez tę kobietę mimowolnie wzdrygnęła się. Amelia zachichotała na ten gest.

- Taak –powiedziała nastolatka przedłużając samogłoskę – Niestety każdy nowy uczeń musi przez to przejść. Współczuję.

Dwie dziewczyny przeszły obok szafek, za którymi mieściło się wyjście na patio.Amelia zatrzymała się na chwilę aby spytać Elenę czy zna swoją szafkę na co nastolatka pokiwała lekko głową i dziewczyny ruszyły dalej. Kilka metrów dalej mieściło się duże wejście do stołówki, w której siedziało tylko kilkoro uczniów. Tuż przed wejściem Amelia znowu się zatrzymała.

- Pewnie się zastanawiasz dlaczego znowu jesteś oprowadzana. - dziewczyna odwróciła się całkowicie w stronę Eleny i uśmiechnęła się pogodnie – Uczniowie, którzy przenoszą się do nas w trakcie roku szkolnego często mają problem z zapoznaniem się ze społecznym życiem naszej społeczności. Dlatego też zgłosiłam się aby pokazać nowym jak wygląda życie społeczne w naszej szkole. -dziewczyna wskazała na drzwi wychodzące na patio – Zazwyczaj podczas dłuższych przerw przesiadujemy na dworze. Teraz jest na to za zimno, ale na wiosnę będzie się tam roić od ludzi.

Amelia weszła do stołówki, a Elena pośpiesznie podążyła za nią.

- Co do obiadów, to pewnie wiesz jak możesz je dostać. Są zaskakujące dobre tylko uważaj na jogurt. – przez twarz Amelii przewinęło się zniesmaczenie. – Znam tylko jedną osobę, która je to ścierwo, naprawdę. Teraz stoły. Oczywiście nie ma tu takiego podziału jak w tandetnym serialu o nastolatkach, ale mamy kilka przypadków. Drużyny sportowe raczej siedzą ze sobą, mamy też stół wielbicieli mang i anime. - Amelia zmarszczyła lekko brwi patrząc na stół, przy którym kilka osób zawzięcie pokazywało sobie jakieś rzeczy w mangach. - Jeżeli myślisz, że oni tylko lubią anime, to się grubo mylisz. Oni to biorą na wyższy poziom. Tak dla własnego dobra, radzę ci na nich uważać.

Elena zmarszczyła oczy patrząc na grupę nastolatków, którzy teraz zaczęli robić jakieś dziwne znaki swoimi rękami. „Anime nie jest złe, ale to już jest przesada" stwierdziła nastolatka i ruszyła za Amelią.

- Większość ludzi jest naprawdę w porządku. Wszystko zależy od twojego podejścia. Oczywiście zdarzają się wyjątki – Amelia spojrzała uważnie na nastolatkę, jej wyraz twarzy nagle stał się poważny, a oczy zdawały się szukać jakiegokolwiek niepokoju ze strony drugiej dziewczyny.

Elena mimowolnie przełknęła ślinę.

- Zdarzały się przypadki dyskryminowania uczniów ze względu na płeć, kolor skóry, wygląd, sytuację materialną, religię czy orientację seksualną. Niestety stereotypowo większość z przypadków spowodowana jest przez członków drużyn sportowych – Amelia westchnęła lekko.

- Drużyn sportowych? - po raz pierwszy Elena dobrowolnie zabrała głos.

- Pewnie ci mówiła, ale przy paplaniu sekretarki można się zanudzić na śmierć – Amelia uśmiechnęła się pod nosem. - Mamy dużo drużyn ale tylko kilka odnosi duże sukcesy. Dziewczyny mają świetnie rozwiniętą drużynę piłki ręcznej i pływania. Chłopaki świetnie sobie radzą w koszykówce i również pływaniu. Z dziewczynami nie było aż takiego problemu, tylko pojedyncze przypadki. Za to u chłopaków... - nastolatka zmarszczyła brwi. - Drużyna pływacka jest dość mała i zazwyczaj nie mają wielu kłopotów. Problemy zaczynają się z drużyną koszykówki. Istnieje ona wciąż tylko dlatego, że mają dobrego kapitana i trenera oraz przez to, że są bardzo dobrzy. Jednak są w niej bardzo nieprzyjemne osoby i nie należy się z nimi zadawać.

Amelia spojrzała przed siebie i mimowolnie zaczęła przypominać sobie nieprzyjemne sytuacje związane z drużyną koszykówki. Jednak szybko wyzbyła się obrazów z głowy i zwróciła się do Eleny.

- Tylko nie zraź się do nich. Są to niektóre osoby, a nie cała drużyna. Sama mam tam przyjaciół.

Tu Amelia zawiesiła głos rozglądając się po sali. Elena podążyła za wzrokiem nastolatki chcąc sprawdzić czego tak usilnie szuka druga dziewczyna.

- Są! - Amelia uśmiechnęła się radośnie i złapała Elenę za rękę ciągnąć ją w nieznanym kierunku.

Dziewczyna była tak zszokowana nagłym kontaktem fizycznym, że nim się obejrzała stała pod stołem na końcu stołówki. Kiedy się otrząsnęła zobaczyła dwójkę nastolatków siedzących przy stole.

Po lewej stronie siedziała dziewczyna. Miała jedną nogę na krześle, przed sobą ćwiczenia a w ręce trzymała ołówek, który znajdował się na tę chwilę między jej zębami. Jej rude włosy związane były w niesforny kucyk, na sobie miała czarny T-shirt z narzuconą na niego czerwoną, flanelową koszulę. Na obu rękach znajdowało się mnóstwo opasek, a przy jej czarnych spodniach wisiała czerwona bandana.

Po drugiej stronie siedział czarnowłosy chłopak ubrany w ciemne spodnie i białą koszulkę z nadrukiem. Spod stołu wystawała jego jedna noga, na której miał dość kosztowne buty. Przed nim też leżały jakieś książki, jednak on odchylał się na krześle bawiąc się w ręku długopisem.

- Cześć – głos Amelii podziałał na nich jak zimna woda.

Oboje natychmiast przenieśli wzrok na dziewczynę.

- Siemka – głos rudowłosej dziewczyny był trochę ochrypły.

- Heja, Mela – czarnowłosy chłopak uśmiechnął się szeroko. - Co tam słychać?

- Chciałabym wam kogoś przedstawić – oznajmiła Amelia.

Dwójka nastolatków dopiero teraz zauważyło drugą nastolatkę. Chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu za to dziewczyna uśmiechnęła się lekko.

- To jest Elena, nowa uczennica – Amelia wskazała na nastolatkę.

Elena już miała otwierać usta aby powiedzieć krótkie przywitanie, gdy przerwał jej głos, który od kilku dni serdecznie ją irytował.

- Elena. I to było takie trudne? 

___

myjcie łapy i siedźcie w domach, proszę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top