6. Nie zamyślaj się




Elena naprawdę nienawidziła poranków.

No bo wyobraźcie sobie, leżycie w swoim wygodnym i ciepłym gniazdku z poduszek oraz koców, tylko aby następnie przeciągnąć się mocno i przewrócić się na drugi bok. I to właśnie w tym momencie,kiedy znajdziecie najprzyjemniejszą pozycję wasz budzik zaczyna wydawać z siebie nieludzkie dźwięki. Próbujecie go ignorować,wydajecie pomruki niezadowolenia i ze zmarszczonymi brwiami chowacie się głębiej w pierzynę, aby choć trochę zagłuszyć tego potwora. Jednak on nie wie co to miłosierdzie. Jęczy dalej nie przejmując się waszym dyskomfortem. W końcu postanawiacie podjąć jakieś działania.

Siadacie lub opieracie się na jednym łokciu półprzytomnie, wasz wzrok jeszcze nie wyostrzony, i sięgacie ślepo po telefon. W tej sytuacji albo mrużąc oczy szukacie przycisku „DRZEMKA" albo zrywacie się z łóżka patrząc na godzinę. Może być jeszcze jedna opcja.Widząc jaki jest czas głośno jęczycie zakrywając twarz poduszką i powtarzacie w kółko frazę „Nie chcę mi się. Nie chcę mi się".

Elena definitywnie należała do ostatniej grupy.

Nastolatka w końcu podniosła się z łóżka patrząc tęsknie na jeszcze ciepłą pościel. Następnie powędrowała smutnym spojrzeniem po pokoju czekając aż odzyska pełnie zmysłów. Odwracając się w stronę okna zmrużyła oczy, mimo że była już szósta słońce dopiero co zaczęło oświetlać korony drzew. „Znowu zapomniałam zasłonić okna" skarciła się w myślach. Nie marnując już więcej straconego czasu dziewczyna ruszyła do łazienki aby doprowadzić się do „znośnego" stanu. Chwilę potem dźwięki kroków rozległy się na schodach.

Kuchnia to było chyba jedyne skończone pomieszczenie w całym domu. Ściany były pomalowane na jasny szary, szare były też szafki, na których leżał nowiusieńki blat. Lodówka, chociaż wyglądała jak nowa,była z ich poprzedniego mieszkania. Wytrawne oko mogłoby dostrzec kilka rys i niebieską kreskę, zrobioną kiedy mała Elena postanowiła przemalować mebel na niebiesko.

Nastolatka potrząsnęła lekko głową, wychodząc z zamyślenia. Szybko przystąpiła do przygotowywania swojego śniadania. Włożyła do tostera dwie kromki chleba, następnie wyjęła kilka dżemów z lodówki i postawiła je na stole. W dalszej kolejności zaczęła przygotowywać kawę aby jakoś dotrwać do końca dnia. Już miała wsypywać drugą łyżkę kawy do kubka, kiedy zza jej pleców rozległ się głos.

- Chleb ci się pali.

Elena wzdrygnęła się i zamiast wsypać zawartość łyżki do naczynia brązowy proszek rozsypał się na blacie. Dziewczyna przeklęła pod nosem i posłała zirytowane spojrzenie osobie za jej plecami. Chwilę później poczuła zapach spalenizny i prędko rzuciła się do urządzenia, uzyskując tym samym chichot drugiej osoby.

- Tak, tak. Bardzo śmieszne – powiedziała nastolatka wyjmując z tostera dwie, spalone na węgiel kromki chleba. - Co robisz tak wcześnie, babciu?

Babcia była starszą kobietą o okrągłych kształtach i o piwnych oczach zawsze mających wesoło świecące się iskierki. Jej włosy,niegdyś brązowe, przywdziały siwy kolor, a twarz ozdobiły liczne zmarszczki. Głos babci, pomimo ukrytych w nim lekkich złośliwości,był prawdziwym lekarstwem na smutki, płynęło z niego ciepło,zrozumienie oraz akceptacja

- Obudził mnie twój ojciec jak wychodził z domu i od tego momentu nie mogłam zasnąć. - starsza kobieta ze stęknięciem zajęła miejsce przy stole.

Elena zmarszczyła brwi przerywając ścieranie rozsypanej kawy z blatu.Odkąd przeprowadzili się do Biłgoraja jej ojciec wciągnął się w wir pracy aby zapewnić Elenie i babci jak najlepsze warunki dożycia. Wstawał więc skoro świt, a do domu przychodził dopiero w nocy. Oczywiście dziewczyna wiele razy tłumaczyła mu, że to niezdrowe, ale ojciec był głuchy na jej błagania. Wiedział, że przeprowadzka w środku roku szkolnego będzie bardzo trudna dla dziewczyny i chciał ją za to przeprosić. Dzięki jego ciężkiej pracy udało mu się znaleźć jedną z najlepszych szkół w województwie. Elena była mu wdzięczna, ale jednak wolałaby spędzać więcej czasu z tatą.

- Nie marszcz się, bo ci tak zostanie na starość – rzuciła babciaznad gazety.

Elena momentalnie otrząsnęła się i zgromiła starszą kobietę wzrokiem. Szybko jednak wróciła do przygotowania śniadania i już po chwili dwa spalone na węgiel tosty z dżemem oraz kawa z mlekiem znalazły się w jej żołądku. Dziewczyna pośpiesznie założyła buty i ciepłą kurtkę, złapała za swój plecak i krzycząc krótkie pożegnanie wybiegła z domu.

Zimne listopadowe powietrze zrobiło swoje i już po kilku minutach nastolatka z czerwonym nosem i polikami drżała przeklinając pogodę. Autobus zjawił się dość szybko i przemarznięta nastolatka chętnie weszła do środka chłonąc błogie ciepło.Elena nie mieszkała daleko od szkoły, dojechanie do niej zajmowało jej zaledwie 15 minut. Mimo że, nastolatka nie cieszyła się z przeprowadzki to musiała przyznać, Biłgoraj miał niezwykle dobrze rozwiniętą sieć komunikacji publicznej. Jak to się stało, że z małego miasteczka z jednym busem Biłgoraj stał się niezwykle nowoczesnym i przyjaznym środowisku miastem?

Kilkadziesiąt temu stan atmosfery wciąż się pogarszał co oczywiście wpływało na globalne ocieplenie. Jednak większość ludzi uważała to za polityczną propagandę. Ich punkt zmienił się kiedy pewnej wiosny stan wody podniósł się niebezpiecznie i Nowy Jork został zalany.Ludzie wpadli w panikę, zaczęli wychodzić na ulicę i kilka globalnych strajków spowodowało powstanie specjalnego oddziału składający się z najlepszych naukowców i ekologów. Wszyscy głowili się nad rozwiązaniem problemu, ale żaden z nich nie wpadł na pomysł jak to zrobić. Obywatele powoli zaczęli tracić cierpliwość i z każdą chwilą sytuacja zaczęła stawać się coraz bardziej napięta.

W czasie gdy na całym zachodzie wybuchały masowe protesty młody dwudziestolatek siedział w piwnicy w Biłgoraju. Otoczony stosami kabli i złomu, ze zmarszczonymi brwiami oraz smugą brudu na policzku składał część po części elementy do maszyny, która miała być wybawieniem ludzkości.

Józef Huszcz był studentem technologi na jednym z Polskich uniwersytetów.Jako pracę zaliczeniową miał stworzenie nowoczesnego silnika, lecz jego projekt został wyśmiany i chłopak został wydalony z uczelni.W ferworze emocji Józef zniszczył plany projektu i wrócił do swojego rodzinnego miasta. Tam oddał się całkowitemu badaniem przyczyn zawiedzenia jego wynalazku. Pewnego wieczora siedział przy planach i będąc kompletnie zawiedzionym brakiem postępu wyjął papierosa i zapalniczkę. Nie wiedział jednak, że czujnik podwyższonego dwutlenku węgla zamontowany w silniku włączy się.Kiedy tylko Józef odpalił zapalniczkę, maszyna zaczęła pochłaniać nadmierny dwutlenek węgla. Chłopak natychmiast podbiegł do komputera, aby sprawdzić jaki panuje stan powietrza w pokoju. Gdy tylko zobaczył wyniki zaniemówił.

Przez kolejny rok Józef pracował nad maszyną i w końcu udało mu się stworzyć oczyszczacz powietrza, który nazwał APX. Pewnego majowego poranka Józef Huszcz włączył APX w centrum Biłgoraja. Wyniki przeszły jego najmniejsze oczekiwania. Powietrze zostało bowiem oczyszczone nie tylko z samego Biłgoraja, ale też z całego województwa lubelskiego.

W tym samym czasie rada monitorująca stan zanieczyszczeń powietrza ujrzała to niezwykłe zdarzenie. Gdy media się o tym dowiedzieli natychmiast wiele przedsiębiorców i naukowców przyjechało do Biłgoraja proponując Józefowi ogromne ilości pieniędzy za sprzedaż maszyny. Chłopak jednak był nieugięty i sam stworzył swoją własną firmę APPC. Kilka lat później APPC stworzyło APX2.0, który swoim zasięgiem obejmował całą Europę, a chwilę potem APX 3.0, który obejmował już całą kulę Ziemską.

Józef wiedział, że gdy ludzie dowiedzą się o maszynie, to przestaną się starać i wrócą do dawnych nawyków. Włożył więc krocie pieniędzy w unowocześnienie swojego rodzinnego miasta i oznajmił,że jeżeli ludzie wciąż będą zaśmiecać atmosferę to wyłączy maszynę. To podziałało na kraje jak zimna woda. Znaleźli się też przeciwnicy tego zachowania. Minęło dopiero kilka lat zanim sprawa została rozwiązana. Przeciwnicy zostali zamknięci w specjalnych strefach, które zostały odgrodzone od „oczyszczonych" miejsc.Nazwano je Dusznicami.

Poziom zanieczyszczenia w Dusznicach był tak duży, że minęło bardzo mało czasu zanim ich mieszkańcy błagali o wpuszczenie do czystych stref. Były tylko dwie drogi ucieczki z Dusznic. Jedną było wstąpienie do Ekip Czyszczenia, prac mających na celu czyszczenie Dusznic, i pracowanie tam przez określoną liczbę lat. Ilość lato kreślał wiek, im młodszy był człowiek, tym krócej był w Ekipach. Najmłodszy pracownik mógł mieć 14 lat, najstarszy 60.Ludzie będący w Ekipach zostali nazwani maskowcami, przez to, że kiedy wychodzili w teren używali jasnopomarańczowych masek. Gdy służba maskownika się kończyła dostawało się nowe dokumenty tożsamości, na których widniał trynt, czyli całe podsumowanie jego pracy. Od tryntu zależało jaką pracę dostaniesz, gdzie będziesz mógł się osiedlić i do jakich krajów będziesz mógł wyjechać. Najbardziej pożądanym tryntem był trynt zielony, który pozwalał ci znaleźć tak samo dobrą pracę jak ludzie w czystych strefach oraz dostać się do wszystkich krajów. Zdobyć go można było tylko poprzez ciężką pracę w Ekipach. Jeżeli jednak posiadałeś trynt czerwony, to życie w Ekipach byłoby dla ciebie lepsze niż w czystych strefach.

Drugą możliwą opcją była ucieczka lecz była ona niemożliwa. Każda z Dusznic była otoczona specjalnymi barierami ochronnymi, za którymi rozciągały się pasy Ekip. Za Ekipami istniały kolejne bariery,które dopiero wpuszczały do czystych stref. Ucieczka równała się z przejściem przez wszystkie bariery, pokonaniem straży Ekip i Zjednoczonego Wojska. Mimo tego, ludzie próbowali. Uciekający maskownicy dostawali czarny trynt, jeszcze gorszy niż czerwony,jedyny sposób się go pozbycia to dodatkowe lata pracy, a osoby uciekające bezpośrednio z Dusznic dostawały zakaz wstąpienia do Ekip. Wiele osób umarło, ale wielu też udało dostać się do czystych stref.

Od 30 lat w Dusznicach już nikt nie mieszka. Są one stopniowo oczyszczane i już niedługo będzie można w nich ponownie mieszkać.Oczywiście znajdowali się śmiałkowie, którzy mimo przestróg podróżowali do Dusznic. Wiele z nich nie wróciło.

Z rozważań nastolatki wyrwał ją głos komputera oznajmiający nazwę przystanku przy szkole. Dziewczyna zmarszczyła brwi na myśl o opuszczeniu ciepłego pojazdu, lecz chwilę później jej figurę smagał mroźny wiatr. Nastolatka drżąc z zimna pośpieszyła w stronę budynku. Sprawnie manewrowała pomiędzy przechodniami, aż w końcu dosięgnęła klamki i otworzyła szybko drzwi. Nie była jednak przygotowana na widok, który znajdował się za nimi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top