2. Uważaj jak chodzisz
Elena miała dość. Była w tej szkole dopiero piętnaście minut a już bolała ją głowa.
Kobieta, która ją oprowadzała na pierwszy rzut oka wydawałaby się sympatyczna lecz nie dla nastolatki. Ta nawet z kilometra wyczułaby ogrom sztuczności, który promieniował z sekretarki. Pokazywała ona nastolatce coraz to nowe korytarze i zakątki szkoły opowiadając przy tym o historii budynku i osiągnięciach uczniów. I może byłoby to ciekawe gdyby nie ton głosu sekretarki. Był on taki monotonny, że cała jej wypowiedź traciła na sensie, a Elena chyba nigdy w życiu nie nudziła się tak bardzo jak wtedy. Snuła się tylko za kobietą co jakiś kiwając głową i ziewając gdy ona nie patrzyła.
- I wtedy dyrektor Puzderko zaproponował aby druga F przeniosła się... - dzwonek lekcyjny zagłuszył dalsze słowa sekretarki.
Na korytarz zaczęli wychodzić pierwsi uczniowie. Większość z nich uśmiechała się pod nosem, ciesząc się z tego, że są bliżej skończenia lekcji. Inni nerwowo przeglądali zeszyty, idąc na kolejne zajęcia. No i w końcu pojawili się ci najbardziej przygnębieni. Z grymasem na twarzy, wywołanym prawdopodobnie źle napisanym testem, dyskutowali zawzięcie z kolegami na temat odpowiedzi.
Był to normalny widok w szkole, lecz dla Eleny wszystko było już bardziej fascynujące od historii sekretarki. Chciała tylko znaleźć panią Olszakowską, dostać swój plan i wynieść się z tej szkoły jak najszybciej, ale nie. Jak można to zrobić bez poznania wszystkich szczegółów odnośnie obecnego dyrektora?
Dziewczyna tak była pogrążona we własnych myślach, że nie uważała dokąd idzie. Ten błąd uświadomiła sobie dopiero gdy poczuła jak coś z wielkim impetem wpada na nią. Siła zderzenia spowodowała, że nastolatka upadła na podłogę, obijając sobie boleśnie kolano.
- Kurde... Przepraszam! Nie patrzyłem jak biegnę. - powiedział dźwięczny głos z jej prawej strony.
Elena odwróciła się w jego stronę. Nad sobą zobaczyła młodego bruneta, który wyciągał do niej rękę, uśmiechając się przepraszająco. Dziewczyna przeniosła wzrok na jego dłoń i prychnęła cicho. Następnie wstała masując bolącą część ciała i otrzepała się z niewidzialnego kurzu.
Chłopak nie skomentował tego w żaden sposób, schował tylko swoją dłoń z lekkim zażenowaniem. Pod wpływem działań nastolatki jego uśmiech zelżał trochę, ale gdy dziewczyna odwróciła się w jego stronę jego kąciki ust podniosły się, formując szeroki uśmiech.
- Jestem Jeży Frączewski. Ale możesz mi mówić Jurek - powiedział, prostując się.
Nastolatka przekrzywiła lekko głowę, jej oczy uważnie studiowały posturę młodzieńca. Jego cała twarz przyozdobiona była piegami, miał on lekko haczykowaty nos, wąskie usta i zielone oczy, które błyszczały wesoło. Z irytacją dziewczyna zauważyła, że był on wyższy od niej dobre 20 centymetrów. Łatwiej by jej było spoglądać na kogoś z pogardą jakby był niższy. Jego włosy były roztrzepane, wyglądały jakby dopiero co wstał z łóżka. Wszytko to sprawiało, że chłopak wyglądał jak aktor w serialach dla nastolatek.
Elena już go nie lubiła.
- Okej - powiedziała, wzruszając ramionami i odwróciła się, szukając sekretarki.
Wypatrywała jej uważnie, a dużą ilość ludzi niezbyt jej pomagała. W końcu wydała z siebie niezadowolone westchnięcie. Sekretarka jakby rozpłynęła się w powietrzu.
- Kogoś zgubiłaś? - zza jej placów rozległo się pytanie.
Elena odwróciła się i jej wzrok spoczął na chłopaku. Był to ten sam, który w nią wbiegł. Dziewczyna przyglądała mu się z dezorientacją. Dlaczego on tu wciąż stał?
- Ehm... - chłopak westchnął zmieszany nagłą uwagą. - Wiesz... wyglądasz jakbyś się zgubiła i pomyślałem...
- Słuchaj... - Elena przerwała mu.
- Jurek - powiedział chłopak.
Elena westchnęła.
- Słuchaj, Jurek. Fajne, że się we mnie wtryniłeś i, że sobie istniejesz. Ale nie potrzebuje twojej pomocy, więc możesz już sobie iść, czy coś.
- Oh... - powiedział Jurek i uśmiech zniknął z jego twarzy. - Okej.
Chłopak zrobił kilka kroków w tył, jego twarz wyglądała jakby myślał nad czymś intensywnie. Nagle przystanął i spojrzał prosto na Elenę.
- Masz na sobie buty oraz kurtę i wyglądasz jakbyś była zgubiona - oznajmił, a Elena przełknęła głośno ślinę z przerażenia.
"Nie, nie, nie" pomyślała.
- Jesteś nowa, nie? - spytał chłopak uśmiechając się triumfalnie.
"Wpadłam, koszmar, zabijcie mnie" panikowała Elena. Rozejrzała się szybko na boki, aby sprawdzić czy nikt tego nie słyszał. Na jej szczęście uczniowie nie przywiązywali do niej żadnej uwagi.
Na ten widok chłopak zachichotał cicho.
- Spokojnie, nie wydam twojego sekretu - powiedział. - Pewnie szukasz pani Olszakowskiej.
Elena pokiwała głową.
- Mogę cię do niej zabrać. Jeżeli chcesz? - zaproponował Jurek.
Elena wyglądała jakby ten pomysł nie pasował jej, więc chłopak szybko dopowiedział:
- Chyba, że wolisz pójść z sekretarką. Pamiętaj, jeszcze nie widziałaś wschodniego skrzydła.
Elena wytrzeszczyła z przerażenia oczy. Następnie oblizała nerwowo wargi i popatrzyła na chłopaka. Chwile później westchnęła ciężko i spojrzała Jurkowi prosto w oczy.
- Prowadź.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top