Thor x Loki Problem
Thor probował wymyślić wymówkę aby nie pojawić się w jodunhaimie. Na tyle dobrą aby Loki nie przyszedł do mitgardu. Co dość trudno wychodziło. Tym bardziej ze Loki robil sie już podejżliwy. Bardzo nawet. Więc tym razem Thor musi się wysilać.
-Thor coś nie tak?
Spytał Kapitan.
- Nic. Nic. Przyjacielu.
Thor udawał że nic się nie dzieje.
-Widzę że coś jest.
- To nic poważnego. Serio.
- Na pewno?
- Na pewno. Nic mi nie jest
Tak. Thor jak zwykle głupa rżną.
- To dlaczego miksujesz kiszone ogórki z mlekiem i kiszoną kapustą?
- A to... wiesz. Kupa witamin.
-Raczej środek na przeczyszczenie i gwarancja, że nie zejdziesz z toalety cały dzień.
- Nie... Ależ skąd.
Na co blondyn machnął ręką.
-Dobra gadaj co się dzieje? Twój ojciec ma wpaść z odwiedzinami?
- Eh... dobra. Powiem.
- To o co chodzi?
- Nie chce iść do jodunhaimu. A nie chce by loki coś podejrzewał i tu wyparował!
- Ok? Czemu? Aż taki straszny jest?
-On mi łeb urwie jak się skapnie, że co roku tego unikam!
- Aha? To dlaczego go klikasz?
- Nie jego A tego dnia.
- Bo? Chyba mogę wiedzieć.
-Po prostu nie cierpię klimatu Jodunhaimu.
-Twój brat chyba to zrozumie.
Na co wyraz twarzy gromowładnego mówił sam za siebie "Watpie".
-Brata? To moja żona!
- Słucham!?
Zdziwił się Kapitan. Czytał mitologie nordycką i według niej Loki to był młodszy brat Thora. Więc jak to możliwe?
- Loki to moja żona A nie brat. Nie wiem skąd wam się to wzięło.
-Ja w sumie też nie wiem. Może złe tłumaczenie.
- Możliwe.
- To klimat ci tylko nie pasuje?
-Jest tak zimno, że mi się kurczy i nie chce stanąć, a Loki chce się ruchać.
- Takie buty. A próbowałeś coś z tym zrobić?
- Tak. Ale dawało za kurtki efekt i znów wychodziłem na inpotenta!
- Czyli chodzi o twoją dumę.
Wywnioskował Stiven.
-A i owszem.
Odparł Thor.
- To czemu o tym z nim nie porozmawiasz?
-Wiesz Lokiego sie nie przegada.
- Ciężki przypadek?
-I to jak.
Westchnął Thor, kiedy dostali wiadomość od Tonego, że mają akcję.
- Później pogadamy. Czas na pracę.
***
Thor nie widział jakim cudem, on, kapitan i Tony znaleźli się w Jodunhaimie. I to jak bardzo. Byli w jedej z jaskiń i jeszcze były to "gorące źrudła". Gdzie się kopnął Loki. A raczej relaksował i wydawał się spać. Choć Thor wiedział, że on w cale nie śpi.
- Tony, Steve... musimy po cichudku się wycofać.
Stwierdził szeptem. Nie chciał aby Loki ich zauważył. Zaczęli się wydobywać kiedy wpadli na coś puchatego.
-Wrrrrr.
Na co Thor zbladł. Wiedział co to było. Spojrzeli. Były to niedźwiedzie. Białe myśki polarne.
-Co? - spytał się skołowany Tony.
Loki otworzył jedno z rubinowych oczu słysząc warczenie. Co Zauważył gromowładny.
_O kurwa.
Pomyślał. Loki wstał. Woda sięgała mu do kolan. Lodowy gigant podszedł do skalnej pułki. Gdzie były jego pupile. Uśmiechnął się widząc Thora.
-Thoruś. Mogłeś uprzedzić, że przyjdziesz wcześniej. Usiadl na innej pułce skalnej i oparł głowe o rękę. Loki dotknął jego piersi palcem.
-A to kto?
Głos mu zpoważniał, a uśmiech zniknął na widok pozostałej dwójki.
_ No to wpadłem!!!
- Eee... witam? Steven Rogers a szatym obok to Tony Stark... i jestesmy przykaciółmi Thora - dodal rownie nerowowo kapitan.
- ... Cze.
- Co oni tu robią?
Spytał ostro Loki.
- Cóż... przypadkiem nas tu teleportowano... hyhyhyhy... byliśmy w pracy i wiesz jak to jest... hehehe.
Loki uniusł przebitą kolczykiem brew.
- Eh... moze ja powiem - dodal Kapitan widzac co gromowładny dodal i podszedł do Thora. Zaczął mu wyjaśniać.
- Rozumiem.- Odparł Loki. Nagle na jego ciele pojawiło się ubranie.- Mam nadzieję jednak, że zostaniecie na święto.
- Ja chetnie.- dodal zachecony Tony.
Jeśli widzial okazje by się napić to jemu pasuje. Zaś Thor ukrywał ale jemu nie dokońca pasuje tu zostać. Bał sie o swoją dumę.
***
Loki wiązał swoje gługie włosy w gruby warkocz. Co troche było trudne, bo miał je bardzo długie. Thor siedział na łóżku. Czuł się jak liliput. Jutro ma się odbyć uroczystość z powodu kolejnej rocznicy pokoju miedzy ich światami co za tym idzie to też rocznica ich ślubu. I jeszcze był czerwony ze wstydu. Loki położył się za nim.
- Co się dzieje Thor?
- Eee... nic. Nic. Po prostu cieszę się mogę tu z tobą być.- dodał troche poddenerwowany. _ Ta... a w łóżku będzie się skarżyć że coś nie tak z moim sprzętem - pomyślał ale nie powie tego na głos. Czemu? Męska duma.
-Akurat.
- Na prawde... wszystko ze mną ok.
Dodal nerwowo gromowładny czujac zimny oddech na swoim karku. A raczej całym ciele. Aż zadrzał na to. Loki zmienil swoj wzrost tak, że był niewiele niższy od Thora. Usiadł za nim. I zaczał dotykać jego skóry. Centymetr po centymetrze.
- Loki?
Thor po chwili leżał, a brunet siedział mu na biodrach. Z frywolnym uśmieszkiem.
-Thor...
- Eee... Loki?
-Ile lat jesteśmy po ślubie?
-Napewno sporo.
-1000. Jutro bedzie okrągłe 1000 lat.
- Czyli jak mowilem. Sporo.
-Wiesz uważam, że to już odpowiedni czas abyśmy mieli dziecko.
- No co racja to racja... przyznaje... - urwał kiedy blondyn przypomnial o swojej przypadłości.
Że w Jotunheimie jest tak zimno że ma problemy z tym. Poza tym Loki do najcieplejszych istot nie należy.
-Cieszę się, że się że mną zgadzasz.
_ W co ja sie wpakowałem?!
Loki przekrzywił głowę widząc jak Thor pobladł.
-Jak nie masz ochoty to po prostu powiedz.
- To nie tak!!!! Po prostu wole to z robic gdzieś gdzie bedzie cieplej, bo w tak lodowatym miejscu mam problemy z erekcją!!!! - krzykanl thor na jednym wydechu ale kiedy zdał sobie sprawe z tego co dokładnie wykrzyczał na głos, zrobił sie czerwony jak burak. - Eee... ja tego na głos nie powiedziałem. Tak?
Loki aż zamrugał.
-Mogłeś tak od razu.
- Mogłem ale wiesz. Nie dość że to wstyd to jeszcze czasem bywasz uparty jak osioł... bez obrazy.
-To akurat sprawa nie do kłótni.
-Ale miło by było gdybyś podkręcił troche temperature i bedzie dobrze.
-Wiesz tu już cieplej nie będzie.
- Mam propozycje zatem.
Wtedy uśmiechnął sie chytrze blondyn i poruszył brwiami sugestywmie.
- Hm?
- No bo... co roku na rocznice chcesz być w Jotunheimie. Tak? A moja propozycja jest taka żebyśmy spędzili ją zdala od naszych domow. Co powiesz na Hawaje? Już widze cię w stroju tancerki hula.
-Czego?
Thor zaczął mu wyjaśniać że to taniec regionalny na Hawajach i ze trzeba mieć spodnice z trawy, albo chuste na biodrach itp.
-W sumie czemu nie.
-A swoimi zdobieniami na ciele, to normalnie byś wygrał w przedbiegach.
-Heh. To na co czekamy?
-Na nic... ale jest cos jeszcze. Bo bedzie tam ciepło. Dasz radę?
-Jak będzie coś nie tak to od razu ci pewiem.
-Dobrze.
***
Thor załatwił z Tonym pobyt w jego willi na Hawajach. Gdzie było słonecznie i ciepło. Aż można by rzec, że idealna by się opalać. Ale Loki wolał pomieszczenia z klimatyzacją. Na szczescie Willa była klimatyzowana. Więc Loki jakoś dawał radę. Obecnie thor opalał sie na basenie przed willą. A obok miał stolik z drinkami gdzie były papierowe parasolki. Loki pływał w basenie. Zadowolony z tego, że woda była zimna.
-I taką rocznicę to ja rozumiem.- stwierdził równie zadowolony Thor pijąc drinka.
Jemu to pasowało. Cieplutko, relaksik... zdala od domu. Loki się wynurzył.
-Całkiem tu miło.
- Też tak uważam - odpowiedział Thor kiedy na jego głowie wylądowała mu papuga Ara czerwonoskrzydła.
- Ra! Ra!
Loki się zaśmiał. Thor spojrzał na góre gdy zobaczył ptaka.
- Eh... to część tutejszej fauny. Jak widać wszędobylskie.
-Troche jak ty.
-Ra! Ra! Chcę ciasteczko! Ra! Ra!
Loki otwarcie się śmiał i wyczarował papudze ciasteczko.
-Potwierdzone Thor to twój klon.
- Heh... to może ci kupie takiego jak bedziemy wracać? Co?
-Thor taki ptak nie przetrwa w klimacie mojego domu.
- Kumam. Choć planowałem kupic sobie wydrę.
-Są urocze.
- Nom... i wesołe.
-Jak ty.
- I no... w jednej z legend "nordyckich" pisali że zmienileś się w wydrę.
-Mówisz jakby to nie była prawda.
Po chwili Loki momentalnie zmienił sie w wydrę. Aż thor zaniemowil ale po chwili wzial go na rece i zaczął miziać.
- No ktio jest tiaki słodziutki?
Loki dla żartu nagle zmienil sie w aligatora.
- Aaaaaa!
Loki wrócił do normy.
-No wiesz co? Nie dziabnąłbym Cię.
- Ale te cholery są silne. Jak na ziemskie standardy. I one nie są słodkie i urocze!
-Heh. Jutro czas wracać.
- Troche szkoda, ale licze na owocną nockę.
-Ja tak samo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top